Schepp Emelie - Jana Berzelius 01 - Naznaczeni na zawsze.pdf
(
1870 KB
)
Pobierz
Dedykuję H.
NIEDZIELA 15 KWIETNIA
— CENTRALA ALARMOWA 112, co się stało?
— Mój mąż nie żyje…
Dyspozytorka Anna Bergström usłyszała w słuchawce drżący kobiecy głos. Spojrzała
szybko w róg stojącego przed nią komputera, zegar wyświetlał 19.42.
— Jak się pani nazywa?
— Kerstin Juhlén. Mój mąż nazywa się Hans, Hans Juhlén.
— Skąd pani wie, że nie żyje?
— Nie oddycha, leży tylko. Znalazłam go, gdy przyszłam do domu. Jest też krew, na
dywanie jest krew — zaszlochała kobieta.
— Czy jest pani ranna?
— Nie.
— Czy ktoś inny jest ranny?
— Nie, mój mąż nie żyje!
— Rozumiem. Gdzie się pani teraz znajduje?
— W domu.
Dyspozytorka wzięła głęboki oddech.
— Czy może mi pani podać adres?
— Ulica Östanvägen 204, Lindö. Żółty dom, stoją przed nim duże donice.
Palce Anny szybko poruszały się po klawiaturze, podczas gdy wzrokiem szukała ulicy
Östanvägen na elektronicznym planie miasta.
— Wysyłam pomoc — powiedziała uspokajającym głosem. — Proszę się ze mną nie
rozłączać.
Anna nie otrzymała żadnej odpowiedzi i mocniej przycisnęła jedną ze słuchawek do ucha.
— Halo? Jest tam pani?
— On naprawdę nie żyje.
Kobieta znów zaszlochała. Szlochnięcia przeszły niemal natychmiast w histeryczny płacz
i jedynym, co było słychać w telefonie centrali alarmowej, był przeciągły, pełen przerażenia
krzyk.
Komisarz policji kryminalnej Henrik Levin i aspirant policji Maria Bolander wysiedli
z volva w dzielnicy Lindö. Chłodne powietrze znad Morza Bałtyckiego wdzierało się pod cienką
wiosenną kurtkę Henrika. Zapiął zamek pod samą szyję i włożył ręce do kieszeni.
Na wyłożonym kamieniami wjeździe stał czarny mercedes, dwa samochody policyjne
i karetka. Kawałek od odgrodzonego taśmami terenu zaparkowały dwa kolejne samochody,
które, jak się dało wywnioskować z umieszczonych na nich napisów, należały do konkurujących
ze sobą lokalnych gazet.
Dwóch dziennikarzy z różnych redakcji, próbując dojrzeć cokolwiek, stanęło tak blisko
taśmy odgradzającej, że aż wcinała się ona w ich puchowe kurtki.
— Ale będzie zabawa, niech to diabli.
Aspirant Maria Bolander, albo też Mia, jak ją nazywali wszyscy znajomi, z irytacją
potrząsnęła głową.
— I do tego mają też rzeźby.
Zerknęła na granitowego lwa, potem jej wzrok zatrzymał się na wysokich na metr
donicach, w pobliżu których stanęli.
Henrik Levin odpowiedział jej milczeniem i zaczął iść w górę oświetlonego chodnika,
prowadzącego w stronę domu przy Östanvägen 204. Małe kupki śniegu przy szarym krawężniku
świadczyły o tym, że zima jeszcze się nie poddała. Przywitał się z posterunkowym Gabrielem
Mellqvistem stojącym przy drzwiach wejściowych.
Henrik otrzepał z siebie śnieg, otworzył przed Mią ciężkie drzwi wejściowe, po czym
oboje weszli do środka. We wnętrzu tej wspaniałej willi wrzało jak w ulu. Technicy pracowali
systematycznie nad znalezieniem i zabezpieczeniem ewentualnych odcisków palców i innych
śladów. Zdążyli już za pomocą pędzla i proszku zbadać wszystkie drzwi i klamki, teraz skupili
się na fragmentach ścian, o które ktoś mógł się opierać. Od czasu do czasu błysk lampy aparatu
fotograficznego rozświetlał skąpo umeblowany pokój. Ciało mężczyzny leżało w salonie na
pasiastym dywanie.
— A niech to cholera — zaklęła Mia.
— Lepiej bym tego nie ujął — zgodził się Henrik.
— Kto go znalazł?
— Żona, Kerstin Juhlén. Znalazła go martwego, gdy wróciła do domu.
— Gdzie teraz jest?
— U góry, na piętrze. Razem z Hanną Hultman.
Henrik spojrzał na leżące przed nim ciało. Martwy mężczyzna nazywał się Hans Juhlén
i był szefem działu do spraw przyznawania azylu w urzędzie imigracyjnym.
Komisarz obszedł ciało i pochylił się nad twarzą nieboszczyka. Przyglądał się dokładnie
mocnym szczękom, ogorzałej twarzy oraz siwemu zarostowi i skroniom. Przy wielu okazjach
widział Hansa Juhléna w mediach, ale pokazywane wówczas archiwalne zdjęcia przedstawiały
kogoś mało podobnego do tego starzejącego się mężczyzny, który leżał teraz przed nim martwy.
Miał on na sobie dokładnie wyprasowane spodnie i pasiastą koszulę w jasnoniebieskim kolorze.
Bawełniany materiał nasiąknął krwią, która utworzyła na piersi czerwone plamy.
— Patrz, ale nie dotykaj.
Technik kryminalistyki Anneli Lindgren, stojąca akurat przy pokaźnych rozmiarów
oknach, rzuciła w stronę Henrika znaczące spojrzenie.
— Zastrzelony?
— Tak, na to wygląda, dwie rany wlotowe.
Henrik podniósł się i rozejrzał po salonie, który zdominowała kanapa i dwa skórzane
fotele. Pośrodku stał szklany stół z chromowanymi nogami, a na ścianach wisiały obrazy Ulfa
Lundella.
Przeciągnął ręką po brodzie i pod palcami wyczuł ostry zarost. Meble wyglądały na
nietknięte, nic nie zostało przewrócone.
— Żadnych śladów walki — zwrócił się do stojącej za nim Mii.
— To prawda — odpowiedziała, nie odrywając wzroku od owalnego stolika, na którym
leżał brązowy, skórzany portfel. Wystawały z niego trzy banknoty po pięćset koron każdy i Mię
naszła wielka ochota, by ich dotknąć, poczuć je między palcami. A najchętniej wyjęłaby
wszystkie z portfela. Albo tylko jeden, tak by nikt nic nie zauważył. Opamiętała się jednak
i cicho powiedziała sama do siebie, że dosyć już tego. Musi wziąć się w garść.
Wzrok Henrika powędrował do dużego wykuszu wychodzącego na ogród i zatrzymał się
na Anneli Lindgren, która za pomocą pędzla szukała odcisków linii papilarnych.
— Znalazłaś coś?
Anneli Lindgren spojrzała na niego znad okularów.
— Jeszcze nie, ale według żony Juhléna to okno było otwarte, gdy przyszła do domu,
więc mam nadzieję, że znajdę na nim coś więcej niż odciski jej palców.
Anneli Lindgren wróciła do pędzlowania. Pracowała pomału i dokładnie, kawałek po
kawałku.
Henrik przeciągnął ręką po włosach i zwrócił się do Mii.
— Może zamienimy kilka słów z panią Juhlén?
— Idź sam na górę, a ja w tym czasie rozejrzę się tutaj.
Kerstin Juhlén siedziała okryta kocem w sypialni na łóżku małżeńskim i pustym
wzrokiem wpatrywała się w nocny stoliczek.
Posterunkowa Hanna Hultman z szacunkiem zrobiła krok do tyłu i zamknęła drzwi za
Henrikiem. Idąc do góry, wyobrażał sobie Kerstin Juhlén jako drobną, elegancko ubraną osobę,
zastał zaś kobietę o mocnej budowie, szeroką w pasie, ubraną w sprany T-shirt i ciemne dżinsy
ze stretchu. Niezupełnie tego się spodziewał. Miała zaczerwienione oczy i spuchniętą od płaczu
twarz. Jej zbyt jasne blond włosy obcięte były na pazia, a czarne odrosty zdradzały, że od
ostatniej wizyty u fryzjera minęło sporo czasu.
Henrik oderwał od niej wzrok i rozejrzał się po sypialni. Najpierw rzucił okiem na
komodę i ścianę z fotografiami. Na środku wisiało zdjęcie szczęśliwej pary młodej. Fotografia
wyblakła już nieco, wisiała tam z pewnością od wielu lat. Nagle zdał sobie sprawę, że Kerstin
Juhlén mu się przygląda.
— Nazywam się Henrik Levin, jestem komisarzem policji kryminalnej — powiedział,
uświadamiając sobie jednocześnie, że mówi szeptem. — Proszę przyjąć moje kondolencje
i wybaczyć mi, ponieważ muszę zadać pani kilka pytań.
Kerstin wytarła łzę z policzka rękawem swetra.
— Rozumiem.
— Czy mogłaby pani opowiedzieć o tym, co się stało, gdy wróciła pani do domu?
— Weszłam do środka i… i… on tam leżał.
— Czy pamięta pani, która była wtedy godzina?
— Mniej więcej za dwadzieścia ósma.
— Czy jest pani pewna?
— Tak.
— Czy po wejściu do domu zauważyła pani kogoś jeszcze?
— Nie. Był tu tylko mój mąż, który…
Warga jej zadrżała, po czym kobieta zakryła twarz dłońmi. Henrik zdawał sobie sprawę,
że nie jest to dobry moment na długie przesłuchanie, więc postanowił ograniczyć się do
najważniejszych kwestii.
— Kerstin, wkrótce otrzyma pani pomoc, ale zanim odejdę, muszę zadać jeszcze kilka
pytań.
Kerstin odsłoniła twarz i położyła dłonie na kolanach.
— Tak?
— Wspomniała pani, że gdy weszła pani do domu, jedno z okien było otwarte.
— Tak.
— I to pani je zamknęła?
— Tak.
— Czy zamykając okno, zauważyła pani na zewnątrz coś dziwnego?
— Nie… nie.
Kerstin wyjrzała przez okno sypialni. Henrik włożył ręce do kieszeni i przez chwilę się
zastanawiał.
Plik z chomika:
teaw123
Inne pliki z tego folderu:
Theils Lone - Nora Sand 01 - Zaginione.pdf
(1551 KB)
Erin A. Craig - Dom soli i łez.pdf
(2236 KB)
Schepp Emelie - Jana Berzelius 01 - Naznaczeni na zawsze.pdf
(1870 KB)
See Lisa - Liu Hulan 02 - Interior.zip
(3258 KB)
Marcin Hybel - Awantura na moście.pdf
(1197 KB)
Inne foldery tego chomika:
01.20
02.20
04.20
05.20
06.20
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin