Roger Manvell, Heinrich Fraenkel - Goering.txt

(1003 KB) Pobierz
Roger Manvell i Heinrich Fraenkel
GÓRING
przełożyła
Iwona Chlewińska
Wydawnictwo Dolnośląskie
WSTĘP
Hermann Góring zażył truciznę w swojej celi w nocy 15 października 1946 roku, zaledwie godzinę przed tym, jak miał zostać zaprowadzony na szafot zbudowany w sali gimnastycznej w norymberskim więzieniu. Zadał sobie śmierć własną ręką, chcąc udowodnić, że nadal jest panem swego przeznaczenia, ostatnim Napoleonem reżimu nazistowskiego, którego bronił z wielką energią przed Międzynarodowym Trybunałem Wojennym, który ostatecznie skazał go na śmierć przez powieszenie. Jego wina, zgodnie ze słowami wyroku, była „czymś niespotykanym w swojej potworności".
Ani Heinrich Fraenkel, ani ja nie rozumieliśmy naprawdę Góringa, kiedy zaczęliśmy zbierać materiały do jego biografii. Przeczytaliśmy o nim wiele w licznych publikacjach na temat historii Trzeciej Rzeszy, w których występuje jako swego rodzaju śpiący olbrzym, czekający na ożywienie obok doskonale i dokładnie zanalizowanej postaci jego mistrza, Hitlera. Próby rozwiązania tajemnicy tego pierwszorzędnego pilota z czasów I wojny światowej, który stał się wygnańcem i obłąkanym narkomanem, człowieka, którego Hitler nie chciał przyjąć z powrotem w szeregi ruchu nazistowskiego, lecz który został później drugim pod względem ważności faszystą Rzeszy, podjęto kilka lat po II wojnie w formie krótkich, lecz przydatnych biografii, napisanych przez Butlera i Younga oraz przez Frischauera. Tęcz od tego czasu na jaw wyszło wiele nowych faktów, częściowo opublikowanych, częściowo nie, które przestudiowaliśmy łącznie z zupełnie świeżymi i często wstrząsającymi świadectwami ludzi, którzy w różnych sytuacjach poznali dobrze Góringa i którzy teraz wypowiadali się z większą otwartością niż w przeszłości lub też przemówili po raz pierwszy. Wielu z nich ujawniło nowe i ważne informacje.
Na początku im więcej dowiadywaliśmy się o Góringu, tym bardziej tajemniczo przedstawiał się jego charakter. W jednej chwili mieliśmy do czynienia z prostym, oddanym mężem, człowiekiem, który przepełniony uczuciami klękał do modlitwy w małej prywatnej kaplicy w Sztokholmie, należącej do rodziny jego szwedzkiej żony Carin, a w następnej stawaliśmy przed pozbawionym serca organizatorem niewolniczej pracy, wymuszeń i głodu w krajach okupowanych przez Rzeszę. Inicjator niektórych
najbardziej sprawiedliwych i najbardziej ludzkich praw łowieckich w Europie podpisał swoim nazwiskiem również dekrety powołujące obozy koncentracyjne, w których - jak sam przyznał - musi być miejsce na brutalność. Te rzeczy były być może zrozumiałe w dziwnej dychotomii mentalności faszystowskiej, do której - podobnie jak bez wątpienia większość naszych czytelników - już przywykliśmy. Lecz jak można pogodzić dziecinną, hermafrodyczną próżność człowieka, który, przyjmując gości w swej rezydencji zwanej Carinhall, znikał wielokrotnie, żeby przebrać się w kolejny zestaw fantazyjnych ciuszków, który prezentował na sobie klejnoty ogromnych rozmiarów, ze znakomitym, bystrym i odważnym mężczyzną, bez problemu zbijającym z tropu oskarżycieli w Norymberdze, a nawet momentami lepszym od nich, chociaż bronił się w jednej z najgorszych spraw w historii?
W grubym, niezgrabnym ciele Góringa, obdarzonego brutalnym poczuciem humoru i wulgarną ostentacją, istniał także człowiek posiadający dużą wiedzę i znajomość sztuki, człowiek, który cenił książki i dużo czytał, który przez wiele lat cieszył się towarzystwem dyplomatów oraz arystokratów i oczarował ich na tyle, że wyrażali mu swoje uznanie zarówno jako gospodarzowi, jak i negocjatorowi. Ludzie tacy jak Halifax i Henderson z Wielkiej Brytanii, Lranęois-Poncet z Lrancji, Sumner Welles z Ameryki i Dahlerus ze Szwecji twierdzili, że w czasach, gdy spotkali Góringa, byli przekonani o jego szczerości i dobrej woli. Obie żony Góringa były mu oddane tak, jak on był oddany im.
Żaden znaleziony przez nas opis Góringa nie wyjaśniał tych oraz innych przeciwieństw w jego naturze. Heinrich Lraenkel spędził ponad osiemnaście miesięcy, zbierając materiały w całych Niemczech, spotykając się z ludźmi, którzy znali Góringa na gruncie publicznym i prywatnym. Odnalazł wdowę po nim, Frau Emmy Góring, nadal przekonaną o jego wielkości i oddaniu dla Niemiec i wciąż głęboko oburzoną na sposób, w jaki ostatecznie potraktował go Hitler. Jednak od ludzi, którzy musieli z nim współpracować, Lraenkel zdobył bardziej krytyczny opis oportunizmu Góringa - był wśród nich między innymi Lranz von Papen czy Hjalmar Schacht. Starsi oficerowie i pomocnicy Góringa w Luftwaf-fe, a szczególnie Karl Bodenschatz, Erhard Milch, Adolf Galland i Bernd von Brauchitsch, przedstawili Lraenkelowi inny obraz, obraz dowódcy, który - w miarę, jak rosła jego bezsilność w obliczu obsesji Hitlera - stawał się coraz bardziej bezwzględny i arbitralny wobec swych podwładnych. To, że Góring przesadnie bał się Hitlera w ostatnich latach wojny, jest teraz oczywiste, podobnie jak fakt, iż najszybciej jak mógł, wycofał się ze zniszczeń i rozczarowań przegranej walki, żeby cieszyć się resztkami luksusu i dawać upust zainteresowaniom sztuką i skarbami zgromadzo-
nymi w Carinhall - rezydencji, która była symbolemjego dumy i sukcesu, a w swej formie i strukturze przedstawiała się równie ekscentrycznie jak San Simeon Williama Randolpha Hearsta.
Na wyjaśnienie czeka nadal dziwna mieszanka uroku i okrucieństwa Góringa, jego oddania i bezwzględności, fizycznej odwagi i moralnego tchórzostwa, pędu do władzy i służalczości wobec Hitlera. Czy przyczyną jego niekonsekwencji było słabe zdrowie, problemy z gruczołami, które powodowały nadwagę? Fraenkel przeanalizował szczegóły jego przyzwyczajeń razem z ludźmi, którzy w taki lub inny sposób opiekowali się nim, a szczególnie z Robertem Kroppem, lokajem Góringa od 1933 r. do momentu uwięzienia w Mondorfw 1945.
Wtedy też, pod koniec poszukiwań, przypadkowa uwaga rzucona podczas rozmowy wyjawiła prawdę o uzależnieniu narkotycznym Góringa, potwierdzając wszystkie plotki krążące w Niemczech za jego życia. Góring nigdy nie wyleczył się z nałogu, którego nabawił się w 1923 r., kiedy przepisano mu morfinę na złagodzenie bólu wywołanego zanieczyszczonymi ranami, odniesionymi podczas nieudanego puczu w Monachium. Podobnie jak inni lotnicy z okresu I wojny światowej dostał się pod opiekę i obserwację cenionego profesora Kahlego z Kolonii, specjalisty w dziedzinie narkomanii. Ten fakt został potwierdzony przez personel sanatorium Kahlego, które Fraenkel odwiedził i gdzie uzyskał szczegóły drastycznej kuracji, zarządzanej cyklicznie przez Kahlego, gdy trzeba było usunąć toksyny z organizmu Góringa.
Wśród symptomów uzależnienia od morfiny, opisanych przez Kahle Institute, było wielkie podniecenie systemu nerwowego, nadmierna aktywność niektórych gruczołów, wzmożona energia witalna i nienormalna próżność. Były to duże kroki na drodze do wyjaśnienia zachowań biegunowo odmiennych, tak często opisywanych przez osoby znające Góringa.
W tym samym czasie spotkałem w Sztokholmie jednego ze specjalistów, który obserwował Góringa w najgorszym okresie jego uzależnienia - w 1925 r. - kiedy jego gwałtowność uczyniła go niebezpiecznym i konieczne stało się zamknięcie w szpitalu dla psychicznie chorych w Lang^ bro. Zapewnił mnie, że Góring był w pełni władz umysłowych, że jego obłąkanie wywołane było jedynie przez nadmiar morfiny, której nie był już w stanie odstawić.
Nasze kontakty zaprowadziły nas z powrotem do osób, które znały Góringa z lat dziecięcych, a najważniejszymi z nich były Fraulein Frna, Fraulein Fanny Graf i wybitny fizyk profesor Hans Thirring. Profesor opisał nam znamienną relację między matką Góringa i jego żydowskim chrzestnym, Ritterem von Epensteinem, w wyniku której Hermann był przez wiele lat wychowywany na zamku Yeldenstein. Rodzina Góringów
mogła mieszkać tam tak długo, jak długo cieszyła się łaską jego bezwzględnego i nieprzyjemnego właściciela. Góring zawsze mówił o zamku tak, jakby należał do jego ojca, lecz Heinrich Ernst Góring był tam w rzeczywistości jedynie tolerowany. Epenstein w końcu wyrzucił całą rodzinę, która przeniosła się do Monachium, gdzie żyła bardzo skromnie. Później Góring miał nie tylko odziedziczyć Veldenstein po wdowie Epenstein, ale także otrzymać rezydencję, która swą okazałością znacznie przyćmiła prowincjonalny przepych z czasów jego młodości.
Te i inne fakty uwiarygodniały wyjątkowy charakter Góringa; jego gwałtowność, ekstrawagancja i oportunizm zachowania stały się łatwiejsze do zrozumienia. Nadmierna próżność była do pewnego stopnia skutkiem stanu fizycznego. Lecz nawet wrogowie Góringa przyznawali mu zdolności negocjacyjne, a świętej pamięci lord Birkett, z którym rozmawialiśmy na temat zachowania Góringa w Norymberdze, zauważył podczas procesu „jak Góring od samego początku zdołał zdominować jego przebieg". „Okazało się, że nikt - pisał Lord Birkett w prywatnych notatkach - nie był całkowicie przygotowany najego rozległe umiejętności i wiedzę oraz dogłębną znajomość i zrozumienie każdego szczegółu przejętych przez aliantów dokumentów... Uprzejmy, przenikliwy, sprytny, zdolny, pomysłowy, szybko zapoznał się z elementami sytuacji i w miarę jak rosłajego pewność siebie, jego biegłość stawała się coraz bardziej widoczna".
Po raz pierwszy dokładnie zbadano cały wachlarz dowodów dotyczących charakteru i kariery Góringa, a to, co wyszło na światło dzienne, uczyniło jego postać jeszcze bardziej niezwykłą, złożoną, fascynującą i ludzką niż prawdopodobnie ogólnie przyjmowano. Nie był po prostu zawadiackim przykładem zwyczajnego człowieka, za jakiego uważała go większość, ani też genialnym, lecz bezlitosnym politycznym gangsterem, który w jakiś sposób zdołał zyskać społeczną akceptację dyplomatów dla faszystów. W rzeczywistości był kimś więcej: przenikliwy i inteligentny, potrafił objąć umysłem i kontrolować wiele spraw, kiedy tylko miał na t...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin