Aleksandra Socha - Hara Tamiki i jego ewolucja twórcza pod wpływem ataku nuklearnego w Hiroszimie (aneks).pdf

(1007 KB) Pobierz
PŁOMIENIE
Hara Tamiki
PrzekładŚ Aleksandra Socha
1
nieg topnieje, krople wody malują na niebie tęczę. Kłosy pszenicy
na polu wystawiają swoje języki. Podeszwy butów stękają lizgając się z pluskiem
po błocie. Źziwne.
Znów idzie wiosna. To pierwszy
rok. Je li potem się nie uda, ju wszystko stracone.
Ale te trzysta sze ćdziesiąt pięć dni to dla mnie jak tkwienie w błędnym kole.
Jezu Chryste. Ciekawe jak wygląda rzeka Jordan…
Jestem rok w tyle przez te jak e nieudolnie
zapisane dwie, czy trzy strony
w ciągu dwóch, czy trzech godzin.
-
Nazywają to gorzkim smakiem pora ki – powiedział
Yaguchi.
Yaguchi idzie wkrótce do gimnazjum, więc zadziera przy mnie nosa.
się tak zmienić.
-
Kiedy następnym razem pójdziesz do gimnazjum, topole rosnące przy szkole
będą wielkie i wspaniałe.
- Nie, na
pewno nie będą wielkie. żdzieniegdzie będą
tylko
trochę większe.
– źh, ciągle stroi sobie ze mnie arty, od kiedy powinęła mi się noga. Nie podoba mi się
to. Mimo,
e niedługo trzeba się po egnać, wcale nad tym nie ubolewam.
Oh, tam daleko pływa ry ówka.
To ty.
e te musiał
1
Tytuł oryginałuŚ
Honoo
ś dostępny online w japońskiej bibliotece cyfrowej Aozora BunkoŚ
http://www.aozora.gr.jp/cards/000293/files/48487_50125.html
- 1 - Hara Tamiki,
Płomienie
- Hej, hej, starszy kolego,
który oblałe egzamin! – o rok młodszy Miura dra ni
tym, e we wszystkim jest lepszy. Yasuo obrzucił wzrokiem delikatną buzię Miury
i zacisnął pię ci w kieszeniach. Opanował się jednak i nie uderzył go.
Nigdzie
czy
to w domu, czy na zewnątrz, Yasuo nie był wesoły.
W domu
wylewał całą zło ć na matkę. Kiedy chwycił nó tak, jakby chciał popełnić
seppuku
2
,
matka dostała ataku furii. Rzuciła nó w róg
kotatsu
3
i uderzyła chłopaka
w twarz.
Yasuo płakał wtedy z bólu. żrzał sobie stopy przy
kotatsu
rozmy lając o tym,
czy gdyby umarł, bolałoby bardziej. Od tamtej chwili zapomniał, dlaczego ju jaki
czas pogrą ony jest w depresji. Czy by stał się obojętny na fakt, e
jest jeden rok
gimnazjalny w tyle? Poczuł przyjemne ciepło pod palcami stóp.
Zastanawia się, czy istnieje co , co jest niemo liwe dla
jego ukochanej siostry.
My li –
daj spokój, jest pewnie mnóstwo takich rzeczy.
-
No ale w końcu… No więc… Jeste taki niecierpliwy... –
W ten sposób starsza
siostra zaczynała mówić o wa nych
rzeczach. Zanim
ktokolwiek się zorientował,
przechodziła do opowie ci o Adamie i źwie, a potem zaczynała mówić o Chrystusie.
Jezus powiedziałŚ „Miłuj swoich wrogów.” Je li będziemy darzyć wiat ogromną
miło cią, wszyscy i wszystko zmieni się na lepsze.
Zaraz po tym, jak Yasuo skończył jej słuchać, w głowie chłopaka powstał mętlik.
Wyszedł z Sali, w której le ała jego siostra i zaczął przechadzać się po ogrodzie szpitala.
Na zielonej wysepce po rodku
stawu
w samym centrum ogrodu stała dziewczynka
z chusteczką
w ręku. Powiewając chusteczką na wietrze, bawiła się z psem. Widok
jak z obrazka. Zapewne ta dziewczynka przyczyniała się do zmieniania wiata na lepsze.
Kiedy Yasuo wrócił do sali, le ąca na łó ku siostra spojrzała na
niego swoimi wielkimi
oczyma. Były
przejrzyste niczym
bezkresne,
błękitne niebo. Tak,
w jakiejkolwiek
sytuacji nie postawiłoby go potem ycie, zawsze rozpierała go rado ć, gdy decydował
się robić to, czego nauczyła go siostra.
rytualne samobójstwo za pomocą japońskiego miecza – przyp. tłum.
W dawnej Japonii kotatsu to palenisko w rodku izby, umieszczone poni ej poziomu podłogi, otoczone
niskim stołem. Słu yło do przygotowywania potraw i ogrzewania zimą. Współcze nie jest to elektryczne
urządzenie grzewcze umieszczone pod stolikiem tsukue. Po wpuszczeniu nóg do wnęki pod stołem,
dodatkowo od
góry przykrywa się uda specjalnym kocem lub kołdrą (kotatsu-buton) – przyp. tłum.
2
3
- 2 - Hara Tamiki,
Płomienie
Tego wieczoru
serce biło mu w piersi jak oszalałe przez całą drogę ze szpitala
do domu.
Nad wąską i długą ulicą wisiało wiosenne, zachodzące słońce,
a chmury
przybrały barwę czerwieni. Tą ulicą, niczym jakim tunelem szedł Yasuo, szybkim
i nerwowym krokiem. Czy Bóg istnieje?
Przez długi czas zalewały
go pytania
bez odpowiedzi. W tej niespokojnej atmosferze Yasuo po raz pierwszy ukradkiem
się pomodlił.
Wtem z alejki obok
wybiegł Miura i zawołał kolegę. Miura spojrzał
na niego z u miechem. Yasuo miał wtedy ochotę tylko na to,
lecz zamiast tego
te się u miechnął.
Tylko kiedy byli w kuchni, Yasuo miał okazję do szczerej rozmowy z siostrą.
-
Stałem się teraz łagodniejszy. Nie kłócę się ju z nikim, nie dokuczam ci wcale.
Drobniutka starsza siostra
początkowo wpatrywała się w niego podejrzliwie.
Lecz po dwóch, czy trzech dniach młodsza siostra nagle oznajmiłaŚ
-
Źoprawdy, nasz brat zmienił się nie do poznania.
Yasuo ogromnie się ucieszył, gdy to usłyszał. Posłusznie pomagał w sprzątaniu
i domowych
obowiązkach. Modlił się trzy razy w ciągu dnia przed ka dym posiłkiem
i wieczorem.
eby go uderzyć,
Minęła przerwa wiosenna i zaczął się rok szkolny. Pierwsza klasa miała zajęcia
na drugim piętrze. Yasuo, który dopiero co zaczął szkołę, widział niewiele znajomych
twarzy.
Witał się z całą rzeszą widzianych po raz pierwszy ludzi.
-
I ty te tutaj? – rozmawiał z dwojgiem osób w rogu boiska.
Bananowce
zaczęły
wypuszczać pąki.
-
źj ty, znasz Biblię?
-
Pewnie, e znam. Mam ją nawet.
-
Naprawdę?
-
Tak, naprawdę. Je li chcesz, przyniosę ci ją jutro.
- Przyniesiesz mi, serio?
- Tak.
Yasuo dowiedział
się
z plotek,
e żao
jest
sierotą, ale nie przyszłoby mu do głowy, e
ma Biblię.
- Czyli jeste
wierzący?
- Nie. Nie jestem.
- 3 - Hara Tamiki,
Płomienie
Na bladej twarzy żao wymalował się delikatny, pełen samotno ci u miech.
Nazajutrz żao naprawdę przyniósł Biblię. Yasuo wło ył do kieszeni małą
ksią eczkę z czerwonymi brzegami i rysunkiem krzy a. Kiedy przesunął paznokciem
po okładce, rozległ się nieprzyjemny
zgrzyt.
W porze obiadu przewodniczący klasy zbierał od wszystkich czesne. Kiedy
na następnej
lekcji
miał przekazać całą sumę
profesorowi Funaki,
czę ci brakowało.
Mimo, e kiedy zbierał pieniądze, wszystko się zgadzało, na przerwie okazało się,
e jest za mało. Przeszukał całą klasę, od ławek wszystkich czterdziestu uczniów
a po nauczycielski pulpit. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wszyscy
uczniowie
stanęli
w szeregu na korytarzu, a nauczyciel przeszukiwał ka demu
z nich kieszenie. Z kieszeni
Yasuo wypadła Biblia. Nauczyciel z hukiem trzasnął okładką ksią ki i zapytałŚ
- Ty to czytasz?
Rozległ się dzwonek. Na następnej lekcji było wychowanie fizyczne.
Wszystkim
kazano ustawić się na boisku. Znów zadzwonił dzwonek. Nauczyciel się w ciekł.
-
Nikomu nie pozwolę odej ć, dopóki pieniądze się nie znajdą!
Ani jedna osoba
stąd nie wyjdzie, dopóki winny się nie przyzna, zrozumiano?
Jednak nikt się nie zgłosił. Wszyscy mieli skruszone miny. Za profesorem
Funaki
rosła
akacja, a nad jej gałęziami wisiały białe, postrzępione chmury.
-
Bo e! – zaczął modlić się Yasuo, całkiem ju przestraszony. – Mo e mógłbym
po więcić się dla nich wszystkich? Ale to nie ja ukradłem te pieniądze, chyba
nie mógłbym powiedzieć,
e ukradłem.
e je ukradłem… źhh… Chyba lepiej, je li powiem,
-
Uzbierałem trochę pieniędzy, zobacz. – Powiedział Yasuo do żao,
kiedy kolega przyszedł go odwiedzić w niedzielę.
-
Chcesz to zanie ć na policję? To takie krępujące… Lepiej kupmy sobie
za to słodyczy! –
Obaj z wahaniem pomaszerowali do dzielnicy rozrywki. Na targu
był tłum ludzi. Chłopcy kupili banany w karmelu i podzielili się nimi. U miechając się
niepwenie
poszli do domu Yaguchiego i weszli do suszarni. Z sąsiedniego
pomieszczenia dobiegały odgłosy walki na miecze. Yaguchi włączył angielskiego
lektora
i pokazał chłopcom. Na gładkiej, białej kartce widniał jaskrawy obrazek
- 4 - Hara Tamiki,
Płomienie
krwistoczerwonej truskawki. W rogu strony postawił za pomocą tuszu niewyra ny
odcisk swego palca.
Nad suszarnią przefrunął wielki ptak, jego cień pojawił się
na
okładce ksią ki.
Nadleciał
motyl bielinek trzepocząc skrzydełkami.
-
Poznajesz to szkło powiększające?
- Nie.
-
A byłe mo e kiedy sam w pracowni fizycznej?
-
Nie byłem.
-
Bawili cie się tam dzi z Yamano na przerwie obiadowej, co?
- Tak.
Yasuo spojrzał zaintrygowany
na
szkło powiększające.
-
Cały
podpis
wyblakł. Co tu jest chyba nie tak…
-
No dobra… Yamano mówi, e to wypadło z twojej kieszeni. Powiniene
ju wracać. – Kiedy profesor Żunaki pozwolił mu odej ć, Yasuo zastanawiał się,
dlaczego tylko on został zwolniony.
- Razem z Yamano
wygłupiałem się dzi na korytarzu, a potem musiało
mi wypa ć to szkło powiększające… Jestem więc
chyba
złodziejem… Stałem się
złodziejem nawet o tym nie wiedząc. Có … Byłem chyba zbyt nieuwa ny. Je li
w przyszłym roku obleję egzamin wstępny, będę miał za słabe wyniki… Ale je li będę
się naprawdę uczył, to dostanę się do gimnazjum. Mo e się udać… –
Kiedy zatopiony
w rozmy laniach Yasuo wracał do domu, spotkał kole ankę ze szkoły przy wej ciu
na most. Źziewczyna, choć była w jego wieku, zdawała się ostatnio szybko wydoro leć.
Czy ona trzyma co zawiniętego w
furoshiki
4
? Przeszła tu obok niego, ale udała,
e go nie zna. Zrobiło mu się przykro, kiedy zobaczył jej oddalające się plecy, z hukiem
uderzył dłonią w barierkę mostu i splunął do rzeki. Za ka dym razem, kiedy przechodził
przez ten most, zalewała go
ogromna
fala my li.
Matka bez przerwy siedziała u siostry w szpitalu, a wczoraj nie wróciła do domu.
Źo pó na w nocy jej nie było, za Yasuo nie zmru ył oka. W końcu drzwi wej ciowe
4
japońska chusta słu ąca do przenoszenia ró nych przedmiotów, noszona np. na piersi lub na plecach –
przyp. tłum.
- 5 - Hara Tamiki,
Płomienie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin