Fielding Joy - Zabójcze piękno (popr.).pdf

(1541 KB) Pobierz
JOY FIELDING
Zabójcze piękno
W małym miasteczku na Florydzie z pozoru nic się nie
dzieje. Życie mieszkańców wypełnione jest rutyną,
upływa w cieniu prowincjonalnych skandali, plotek i
zdrad. Pewnego dnia tym spokojnym miejscem
wstrząsa wiadomość o odnalezieniu na bagnach zwłok
najpopularniejszej uczennicy w szkole, pięknej Liany
Martin. Są też inne ofiary. Wszystkie to ładne, młode
kobiety. Zabójca każe im gorzko płacić za urodę...
Podziękowania
Jak zawsze składam podziękowania Larry'emu Mir-kinowi i Beverley
Slopen za rady, wsparcie i przyjaźń. Dziękuję również mojej rodzinie i
przyjaciołom oraz wszystkim osobom z William Morris Agency, a także z
Atria Books w USA i z Doubleday w Kanadzie za wszystko, co
przyczyniło się do sukcesu tej książki. Corinne Assayag dziękuję za
bardzo profesjonalne opracowanie mojej strony internetowej, a
wszystkim zagranicznym wydawcom i tłumaczom za mistrzowską pracę
przy reprodukcji moich powieści. Przede wszystkim jednak, korzystając z
okazji, pragnę podziękować Owenowi Lasterowi, który jako mój agent i
przyjaciel stał przy mnie murem od ponad dwudziestu lat. Ten wspaniały
artysta w swej dziedzinie, dusza człowiek i prawdziwy dżentelmen
odchodzi na emeryturę po czterdziestu pięciu latach pracy w branży. I
chociaż wiem, że zostawia mnie w dobrych rękach, będę bardzo
odczuwać jego brak. Mam nadzieję, iż ten niepowtarzalny człowiek
będzie nadal ze mnie dumny. Owenie, dziękuję. Kocham Cię i życzę Ci
wszystkiego najlepszego.
1
Z DZIENNIKA ZABÓJCY
Dziewczyna się wybudza.
Porusza się, rzęsy pokryte tuszem trzepoczą zmysłowo, duże niebieskie
oczy otwierają się, zamykają i znowu otwierają, tym razem na dłużej,
mimochodem rejestrując obcość otoczenia. Dopiero po paru sekundach
uświadamia sobie, że jest w nieznanym miejscu i że nie pamięta, jak się tu
znalazła. W jednej chwili dociera do niej świadomość zagrożenia i z siłą
ogromnej, zdradzieckiej fali wciska w pryczę - która przezornie została tu
wcześniej wstawiona - choć dziewczyna za wszelką cenę stara się z niej
wstać. Tę część lubię najbardziej. Wolę ją nawet od tego, co nastąpi
później. Nigdy nie rajcował mnie widok krwi i wnętrzności. Te filmy,
którymi dzisiaj epatuje telewizja: popularne, pełne zakręconych
ekspertek od medycyny sądowej w obcisłych spodniach i w stanikach
push-upach w ogóle do mnie nie przemawiają. Absolutnie nie ruszają
mnie zwłoki nieszczęsnych ofiar wysyłanych na tamten świat na wszelkie
wymyślnie okrutne sposoby, które na zimnych stalowych stołach w
supernowoczesnych kostnicach oczekują na otwarcie i beznamiętną
inwazję paluchów w gumowych rękawiczkach. Mnie to nie kręci, nawet
jeśli fantomy wyglądają realistycznie, a lateksowe biusty sprawiają
wrażenie bardziej naturalnych od
wszechobecnych implantów, heroicznie podtrzymywanych przez
biustonosze push-upy. Przemoc jako taka nigdy mnie nie pociągała. Od
samego zdarzenia zdecydowanie wolę to, co do niego prowadzi.
Podobnie jak wolę nie do końca doskonały zarys naturalnych piersi od
idealnie krągłych - i idealnie ohydnych - monstrualnych biustów, tak
dzisiaj powszechnych. I to nie tylko w telewizji. Można je zobaczyć
wszędzie. Nawet tu, na środku Alligator Alley, w samym sercu
południowo-środkowej części Florydy. W miejscu, gdzie diabeł mówi
dobranoc.
Chyba to Alfred Hitchcock najlepiej podsumował różnicę pomiędzy
szokiem i napięciem. Szok - mówił -jest błyskawicznym wstrząsem dla
zmysłów, trwającym zaledwie sekundę, napięcie bardziej przypomina ich
powolne drażnienie. Mogę dodać od siebie, że to coś w rodzaju różnicy
pomiędzy wydłużoną grą wstępną a przedwczesną ejakulacją, i myślę, iż
stary Alfred przyznałby mi rację z chichotem. Zawsze wolał napięcie od
szoku - efekt był wówczas większy, zdecydowanie bardziej
satysfakcjonujący. Zgadzam się z nim pod tym względem, chociaż
podobnie jak Hitch nie mam nic przeciwko sporadycznym wstrząsom w
trakcie. Musi być ciekawie. I ta dziewczyna wkrótce się o tym przekona.
Właśnie siada i nerwowo zaciskając pięści po bokach, rozgląda się po
słabo oświetlonym wnętrzu. Odgaduję ze zdziwionego wyrazu ładnej
twarzy - jest naprawdę „zabójczo piękna", jak by to ujął mój dziadek -że
stara się zachować spokój, zorientować w sytuacji, zrozumieć, co się
właściwie stało, jednocześnie kurczowo trzymając się nadziei, że to tylko
sen. Bo przecież to nie może dziać się naprawdę. Niemożliwe, aby na
jawie siedziała na skraju pryczy w miejscu, które wygląda na jakąś
piwnicę, o ile w ogóle na Florydzie trafiają się podpiwniczone domy.
Przecież z zasady ich
Zgłoś jeśli naruszono regulamin