Antologia - Pokój na wieży - Opowieści wampiryczne.pdf

(2243 KB) Pobierz
Pokój na wieży
Opowieści wampiryczne
Zawartość zbioru:
– Johann Wolfgang Goethe: Narzeczona z Koryntu
– Bram Stoker: Gość Drakuli
– Mikołaj Gogol: Wij
– Aleksy K. Tołstoj: Rodzina wilkołaka. Nie wydany fragment z dziennika nieznajomego
– Aleksy K. Tołstoj: Upiór
– Aleksander Dumas (ojciec): Biesiada widm (fragmenty)
– Joseph Sheridan Le Fanu: Carmilla
– Stefan Grabiński: W domu Sary
– Edward Frederic Benson: Pokój na wieży
– Jerzy Siewierski: Zemsta zza grobu
– Bob Leman: Pielgrzymka Clifforda M.
Johann Wolfgang Goethe
Narzeczona z Koryntu
Do Koryntu przywędrował z Aten
Pewien młody, nieznany podróżny.
Ojców żyje tu powinowaty,
Z dawna mocne złączyły ich drużby.
Już przed laty dzieci swe
Na losy dobre i złe
W narzeczeństwa przeznaczyli służby.
Lecz jak przyjmą go? – młody się troska –
Czy mu serca nie każą odmienić?
Poganinem wraz z swymi pozostał,
Oni są już od dawna ochrzczeni.
A tam, gdzie nową wiarą
Człek żyje, wnet już starą
Miłość, wierność jak chwast wyrwie z ziemi.
W ciszy nocnej spoczywa rodzina,
Tylko matki powiek sen nie zwiera;
Wnet przyjmuje młodzieńca jak syna,
Bieży izbę paradną otwierać,
Wnosi misy, wina dzban,
Potraw byś nie zliczył tam,
Z oczu matki bije radość szczera.
Lecz ni wino, ni suta wieczerza
Znużonego gościa nie znęciły,
Bo zmęczenie nawet głód zwycięża
I na łoże go rzuca bez siły.
Podróżny zasypiał już,
Kiedy nagle – któż to, któż?
Czy to drzwi się same poruszyły?
Patrzy, a tu w promieniach księżyca,
W białej szacie i śnieżnym welonie
Cicho stoi na progu dziewica
Z czarno– złotą przepaską na skroni.
Kiedy chłopca ujrzała,
Z przerażenia drży cała
I w zdumieniu wznosi białe dłonie:
„Jam już obca w tym domu, jeżeli
Niewiadome mi gościa przybycie!
Ach! Zamknęli mnie i więżą w celi,
Nie wiem teraz ze wstydu, gdzie skryć się!
Spoczywaj, obcy panie,
Tu na swoim posłaniu,
Ja oddalę się stąd jak najszybciej”.
„Piękne dziecko, cóż cię tak zasmuca? –
Woła młody i z łoża się zrywa –
Tu Cerery są dary, Bakchusa,
Z tobą Amor skrzydlaty przybywa!
Czemuś blada jak płótno,
Pójdź, niechaj twarz twą smutną
Opromieni radość bogów żywa!”
„Stój, młodzieńcze! O, nie podchodź dalej!
Nie radości jam córa – cierpienia.
Mego losu przechyliły szalę
Drogiej matki chore urojenia.
Gdyż śluby jej ponure
Chcą młodość i naturę
W sługi nieba przemocą zamieniać.
Odtąd dawne nas bóstwa nie strzegą,
Barwny tłum ich pozostał za progiem;
Teraz czczą tu w niebie Jedynego,
Jakiś Zbawca na krzyżu ich bogiem.
I choć z byków ni jagniąt
Ofiary już nie pragną,
Za to z ludzkich serc. O, te są mnogie!”
A on pyta i waży jej mowę,
Która dziwnie serce niepokoi.
Tyżeś tutaj? Ty przede mną znowu,
Ukochana narzeczono , stoisz?
„Moją bądź! Wszak przysięga
Ojcowska niebios sięga.
Więc użyczą nam bóstwa łask swoich”.
„Nie! W zamęcie mnie oddać nie chcieli,
Moja siostra tobie przeznaczona.
Kiedy w cichej będę cierpieć celi,
Ach! Pamiętaj o mnie w jej ramionach.
Bom myślą wciąż przy tobie,
Co czuję, któż wypowie,
Gdy już z grobu nade mną zasłona”.
„Na płomienie zaprzysięgam święcie,
Co nam Hymen zwiastują łaskawe:
Tylko z tobą mnie wiąże zaklęcie,
W dom cię ojca powiodę niebawem!
Zostań, zostań tu ze mną,
Aby w tę noc tajemną
Święcić wspólnie weselną biesiadę!”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin