Sorokin Władimir - Lód 01 Lód.pdf

(612 KB) Pobierz
Władimir Sorokin
Lód
Przełożyła
Agnieszka Lubomira Piotrowska
Tytuł oryginału:
Led
Copyright © 2002 by Vladimir Sorokin
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo W.A.B., 2004
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo W.A.B., 2004
Wydanie I
Warszawa 2004
Wydanie elektroniczne:
©
lille,
2009
Z czyjego łona lód wychodzi?
A szron niebieski kto rozmnożył?
Księga Hioba, 38,29
CZĘŚĆ PIERWSZA
BRAT URAL
23.42
Okolice Moskwy. Mytiszcze. Ul. Silikatna 4, str. 2.
Gmach nowego magazynu Moskiewskiego Zjednoczenia Telekomunikacyjnego.
Ciemnoniebieski jeep lincoln-navigator wjechał do budynku. Zatrzymał się. Reflektory
samochodu oświetliły: betonową podłogę, ceglane ściany, skrzynki z transformatorami, szpule
kabli, kompresor do diesla, worki z cementem, beczkę z bitumem, popsute nosze, trzy kartony po
mleku, łom, niedopałki, zdechłego szczura, dwie kupy zaschłych ekskrementów.
Gorbowiec naparł na bramę. Szarpnął. Stalowe skrzydła zetknęły się. Szczęknęły. Zamknął
je na zasuwę. Splunął. Poszedł do samochodu.
Uranow i Rutman wysiedli z szoferki. Otworzyli bagażnik. Na podłodze leżało w
kajdankach dwóch mężczyzn. Z zaklejonymi ustami.
Podszedł do nich Gorbowiec.
- Gdzieś tu się przebija światło. - Uranow wyciągnął kłębek sznura.
- A tak nie widać? - Rutman ściągnęła rękawiczki.
- Nie bardzo. - Uranow zmrużył oczy.
- Kochaniutki, najważniejsze, coby było słychać! - uśmiechnął się Gorbowiec.
- Akustyka jest dobra. - Uranow znużony otarł twarz. - No to do roboty.
Wyciągnęli zakładników z samochodu. Podprowadzili ich do dwóch stalowych kolumn.
Solidnie przywiązali sznurem. Przystanęli. Milcząc, utkwili wzrok w przywiązanych.
Stali w świetle reflektorów. Wszyscy pięcioro byli blondynami o niebieskich oczach.
Uranow:
30 lat, wysoki, wąskie ramiona, twarz szczupła, inteligentna, beżowy płaszcz.
Rutman:
21 lat, wzrost średni, chuda, płaskie piersi, wysportowana, twarz blada, nijaka,
ciemnoniebieska kurtka, czarne skórzane spodnie.
Gorbowiec.
54 lata, brodaty, niewysoki, krępy, żylaste chłopskie ręce, muskularna pierś,
prostacka twarz, ciemnożółty kożuszek.
Przywiązani:
Pierwszy
- koło pięćdziesiątki, tęgi, zadbany, rumiany, w drogim garniturze;
Drugi
- młody, cherlawy, z garbatym nosem, pryszczaty, w czarnych dżinsach i skórzanej
kurtce.
Obaj mieli usta zalepione półprzezroczystą taśmą klejącą.
- Zacznijmy od tego. - Uranow wskazał na grubego.
Rutman wyjęła z samochodu podłużną metalową walizę. Postawiła na betonowej podłodze
przed Uranowem. Otworzyła metalowe zamki. Waliza była minilodówką.
Leżały w niej na waleta dwa
lodowe młoty:
lodowe bijaki o cylindrycznym kształcie, długie
nierówne drewniane trzonki, przymocowane do bijaków skórzanymi rzemieniami. Trzonki
pokrywał szron.
Uranow włożył rękawiczki. Chwycił młot. Podszedł do przywiązanego mężczyzny.
Gorbowiec rozpiął marynarkę na piersi grubasa. Zdjął mu krawat. Szarpnął za poły koszuli.
Posypały się guziki. Obnażył pulchną białą pierś z maleńkimi sutkami i złotym krzyżykiem na
łańcuszku. Złapał krzyżyk i zerwał go zgrubiałymi palcami. Grubas zaryczał. Dawał jakieś znaki
oczami. I kręcił głową.
- Odezwij się! - głośno przemówił Uranow.
Wziął zamach i uderzył go młotem w środek klatki piersiowej.
Grubas zaryczał z jeszcze większą mocą.
Wszyscy troje zamarli i zaczęli nasłuchiwać.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin