Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego.pdf

(11663 KB) Pobierz
Adama Czerniakowa dziennik
getta warszawskiego
6 IX 1939-23 VII 1942
Opracowanie i przypisy Marian Fuks
Spis treści
Przedmowa
Adam Czerniaków i jego Dziennik
Notatnik Pierwszy (6 IX 1939 - 30 XI 1939)
Notatnik Drugi (1 XII 1939 - 14 III 1940)
Notatnik Trzeci (15 III 1940 -19 VII 1940)
Notatnik Czwarty (20 VII 1940 - 13 XII 1940)
Notatnik Piąty
Notatnik Szósty (23 IV 1941 - 20 VIII 1941)
Notatnik Siódmy (21 VIII 1941 - 30 XI 1942)
Notatnik ósmy (1 XII 1941 - 10 III 1942)
Notatnik Dziewiąty (11 III 1942 - 23 VII 1942)
23 VII 1942 – 12 V 1943 (M. Fuks)
Aneks 1. Autoryzowany życiorys A. Czerniakowa
Aneks 2. Wiersze i sonety A. Czerniakowa
Aneks 3. Kronika Getta od 14 XII 1940 do 23 IV 1941 (zamiast zagubionego
notatnika piątego)
Aneks 4. Protokół likwidacji Urzędu do Walki z Lichwą i Spekulacją
Aneks 5. Struktura organizacyjna Gminy
Aneks 6 Hitlerowskie naczelne władze
Aneks 7 Hitlerowskie naczelne władze
Aneks 8 Hitlerowskie naczelne władze
Aneks 9 Hitlerowskie naczelne władze
Aneks 10. Wyroki na hitlerowskich zbrodniarzy wojennych
Aneks 11. Obwieszczenie Rady Żydowskiej dotyczące rejestracji przesiedleńców
Aneks 12. Ostatni list Szmula Zygelbojma
Aneks 13. List Felicji Czerniaków do dra Henryka Szoszkiesa
Aneks 14. Protokół przesłuchania Felicji Czerniakowej z dnia 18 IV 1946 r.
Aneks 15. Protokół przesłuchania świadka (F. Czerniakowej) z dnia 10 VII 1948 r.
Wykaz skrótów
Mapa getta warszawskiego
Autografy
Ilustracje wkładkowe
Ilustracje tekstowe
Literatura i źródła
Przedmowa
Na proces dziejowy składają się fakty, wydarzenia, zjawiska, idee, postawy. Czasy
wojen to głównie wydarzenia na frontach i poza nimi oraz kształtowanie się postaw
tak zbiorowych jak indywidualnych.
Dziennik
Adama Czerniakowa to odnotowanie,
rejestracja wydarzeń, jakie znaczyły drogę wiodącą Żydów europejskich w
Warszawie, poprzez skupienie ich w getcie, do likwidacji i zagłady jego mieszkańców,
genocydu. Ale to nie tylko kronika getta, jak w wypadku Łodzi. Jest to również,
aczkolwiek w mniejszym zakresie, zapis postawy samego autora i otoczenia, ukryty za
ostrożnie dobranymi słowami, zapis człowieka odpowiedzialnego za los Gminy
Żydowskiej - przewodniczącego Judenratu - aż do przedednia jej agonii. Wśród
historyków nie brak rozbieżności co do wartości Dziennika, jako dokumentu lub jako
źródła autobiograficznego. Ci Żydzi, którzy w czasie dramatu wojennego znaleźli siły,
by włączyć się w szeregi organizacji ruchu oporu, jak i ci z generacji następnej,
którzy takie zachowanie wobec wroga stawiają na ołtarze jako jedynie godne, niezbyt
skłonni są przydać wartość wysoką temu przekazowi informacji o przeszłości. Przecież
dotychczasowe dyskusje o Judenratach, mimo różnic stanowisk wobec nich,
kwalifikują je na ogół negatywnie, potępiając najczęściej. Przez pierwsze dwa
dziesiątki lat kwalifikacja Judenratów jako formy kolaboracji była jednoznaczna.
Teraz rozróżnia się pozytywy i negatywy. O pozytywach w działalności
przewodniczącego Judenratu warszawskiego pisze wydawca. Do słabości Czerniakowa
zaliczają historycy brak ingerencji w kontrasty socjalne, tolerowanie biegunowości
w położeniu materialnym, zły dobór współpracowników oraz brak kontaktu z ruchem
oporu skupionym w Żydowskiej Organizacji Bojowej, z lewicą gettową. Przed
kilkunastu laty w pracy
Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce
próbowałem
obiektywnie ocenić słabości i zasługi prezesa Judenratu warszawskiego. Nie mam
podstaw, by zmienić ten pogląd na autora
Dziennika,
a zawarte w nim zapiski
uważam za dokument o dużej wartości mimo autocenzuralnych względów, o których
wydawca napisał. Stanowi on do pewnego stopnia odbicie stanu świadomości, jest
wyrazem rozeznania w komplikującej się sytuacji.
Autorem
Dziennika
jest Żyd zasymilowany, zżyty z Polakami, zapisy dokonane zostały
w języku polskim. We wstępie do wspomnianej już mej książki tak napisałem o losie
społeczności żydowskiej na ziemiach polskich: „Był to wprawdzie fragment wielkiej
europejskiej tragedii Żydów, ale jednocześnie integralna część dziejów okupowanego
państwa polskiego”. Dziennik Czerniakowa potwierdza tę opinię, ukazuje tę tragedię
bardziej jako część składową losu okupowanej Polski niż europejskiego żydostwa.
Wiele dzienników napisano podczas wojny, jak nigdy dotąd pisali je ludzie ciemiężeni,
niszczeni: i ci zepchnięci do obozów koncentracyjnych, i ci z gett, i ci deportowani na
różne strony Europy.
Dziennik
Czerniakowa różni się od tamtych. Jest zapisem
czynności i na pół refleksji, pochodzącym od człowieka, który „rządząc”
czterystotysięczną społecznością żydowską, przez wroga-okupanta totalnie
zdemonizowaną czy uważaną za pasożytów do wyniszczenia, sam był poniewierany,
bity. Tego przedstawiciela społeczności żydowskiej uznanego za niegodnego
traktowania jak człowieka cywilizowanego wyposażyli okupanci hitlerowscy w pewne
akcesoria władzy, to on miał rozstrzygać, jak przetrwać umierając, jakim grupom
dane będzie przeżyć, ocaleć, komu dane będą preferencje w zakresie udzielanej
pomocy. Równocześnie będąc poza gettem, przymuszany był przez najniższego
urzędnika niemieckiego do zdejmowania nakrycia głowy. A wobec nadzoru
niemieckiego obowiązywał go absolutny posłuch.
Ileż wahań, niepokojów, przeżyć, kryje się za niektórymi zapisami
Dziennika,
lakonicznie sformułowanymi, mówiącymi o decyzjach podejmowanych czy podjętych.
Ileż odsłania on niejasności. Przeczytawszy
Dziennik,
nie wiadomo, kiedy Czerniaków
przejrzał intencje ludobójcze niemieckich władz. Czy wtedy, gdy rozeszły się na ten
temat pogłoski, czy gdy notował wypowiedź żony, czy też, gdy pytał urzędników w tej
sprawie, a ci załatwiali go typowo niemiecką formułą: „Unsinn und Quatsch”. A ileż
niejasności zawiera odnotowany epizod wizyty w gettcie generała gestapo z Berlina
w towarzystwie oficera SS z warszawskiego sztabu dowódcy SS i policji Jesuitera,
w dniu 16 marca 1942 r. Była to pierwsza wizyta oficera SS tak wysokiego szczebla.
Czerniaków nie odnotował nazwiska generała, bo przecież nie wypadało przedstawić
Untermenschowi tak wysokiej rangi nadczłowieka. Taki bezimienny dygnitarz SS
wydawał się groźniejszy, zapewne już wkrótce stał się symbolem bezimiennej
zapowiedzi zagłady. Przybył przecież po brzemiennych w konsekwencje naradach na
temat ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, po znanej konferencji u
Heydricha w Wansee i tej drugiej odbytej u Eichmanna z początkiem marca. Następną
wizytą oficera SS tej rangi było już przybycie Stroopa, likwidującego getto.
Podobnie jak wydawcy, postać i los A. Czerniakowa kojarzy mi się z losem
Zygelbojma. A jednak coś ich dzieli, innego rodzaju beznadziejność. Pierwszy
przerwał nić życia swego nie tylko w obliczu beznadziejności getta, ale i w obliczu
kolejnych wielkich sukcesów wojennych Rzeszy hitlerowskiej, które zdawały się
przesądzać los wojny w Europie. W tym momencie starcie wojenne przerastało
w masowy mord pokonanych, w likwidację niedobitego przeciwnika wewnętrznego,
wobec Polaków zapoczątkowaniem tego staną się wysiedlenia zamojskie. Wyczuwano
zagrożenie to mimo zamaskowania wprost doskonałego. S. Zygelbojm popełnił
samobójstwo wiosną 1943 r., kiedy szale wojny już się przechyliły na korzyść aliantów,
na jej dalszy bieg można było patrzeć optymistycznie. Uczynił to na znak protestu
przeciw bierności aliantów wobec losu Żydów europejskich, w tym polskich.
Z porównań A. Czerniakowa ze Stefanem Starzyńskim i Julianem Kulskim tylko to
drugie przekonywuje.
W ponad czterdzieści lat od śmierci inż. Adama Czerniakowa dochodzi do skutku
edycja Dziennika w języku oryginału, w języku polskim, w postaci książki. A przecież
powinien się on tu ukazać w pierwszej kolejności już w latach pięćdziesiątych.
Niestety, brak poczucia odpowiedzialności za zabezpieczenie tego rodzaju
dokumentacji naukowej przesądził, że stało się inaczej. Najpierw wydano go
w różnych tłumaczeniach za granicą. Dzięki dr. M. Fuksowi, naprawione zostaje to
zaniedbanie. Jest i tego strona dodatnia. Czas oddziałał korzystnie na oceny aktorów
sceny wojny, zaistniał dystans umożliwiający wyważoną ocenę tak samego autora
Dziennika,
jak i treści w nim zawartej.
Wydawcy
Dziennika
nie wykorzystali dotąd szansy skonfrontowania poprzez
odsyłacze zapisków A. Czerniakowa z informacjami o jego poczynaniach zawartymi
w dokumentacji niemieckiej. Do dyspozycji stoją raporty gubernatora warszawskiego
Ludwiga Fischera i dokumentacja nadzorcy nad gettem Heinza Auerswalda. Można
mieć nadzieję, że wykona się ten trud przy następnym wydaniu
Dziennika z getta
warszawskiego.
Czesław Madajczyk
Zgłoś jeśli naruszono regulamin