Crossbones.1x07.HDTV.XviD.txt

(23 KB) Pobierz
[33][56]/POPRZEDNIO...
[57][111]/Widziałem, jak dolegliwoci takie leczono|/przyrzšdem trepanem zwanym.
[112][156]- A cóż takiego tenże przyrzšd robi?|- Otwór w czaszce chorego wierci.
[156][187]Mój list do komodora,|/w którym wspominam o tobie.
[187][224]Czego więcej chcesz?|/Nie ma już nic więcej. To wszystko.
[224][262]- Jedno moje słowo i zawiniesz.|/- Nie, jeli cię uciszę.
[262][275]Rose, to ty?
[276][327]- James Balfour, jakobita i buntownik.|- Jestemy więc wrogami.
[327][352]Gdy tu przybyłem|byłem kim zgoła innym.
[353][392]- Kim byłe?|- Człowiekiem króla.
[395][403]Szpiegiem.
[406][417]/Chirurg...
[418][441]- Cóż z nim?|- To zabójca.
[442][480]- Uprowadza mnie pan, panie Lowe?|- Uprowadzam.
[520][550]Przyznaję, że mi pan|bratniš duszš.
[552][589]Chodmy więc dziurę w mej głowie wywiercić|i wypućmy demony.
[619][658]www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
[659][717]Puls ma stabilny,|a i goršczka jakim cudem odpuciła.
[734][753]Wodę mu pani podaje|i okna otwarte trzyma?
[754][785]Ważnym jest, aby wieże powietrze|miazmaty przeganiało.
[785][809]Czynię, jak mi nakazano.
[821][856]- Jeli nam fortuna dopisze, wydobrzeje wkrótce.|- A jak nie dopisze?
[865][882]Szczęcie to on ma|wręcz diabelskie.
[934][969]/OSIEM LAT WCZENIEJ
[1142][1162]Kiedy ostatni raz jadłe?
[1309][1320]Nie jeste głodnym?
[1386][1444]Mówiš, że jak wyjęty spod prawa|schwytanym wreszcie zostanie,
[1448][1474]pi on snem niemowlęcia.
[1478][1507]Ulga to dla niego|jakowa zapewne.
[1508][1549]Dowiaduję się tymczasem,|że ty oka nawet na chwilę nie zmrużył.
[1549][1602]Dniami całymi w ciszy i skupieniu|przesiadujesz tutaj.
[1606][1641]Samozaparcie takowe|zaprawdę dech zapiera.
[1642][1687]Wszystkie jednakże twe dokonania|samozaparcia wymagajš.
[1693][1714]Człek nie budzi się|ranka pewnego,
[1714][1760]żywš legendš i bohaterem opowieci o duchach|nagle się stajšc.
[1771][1801]Do legendy jedynie siłš woli|przejć można.
[1813][1878]Wszystko w twym życiu owocem wysiłku jest,|nawet to milczenie.
[1895][1937]Gdy doszły mnie wieci, iż żonę posiadasz,|radoć niezmierna mnie ogarnęła.
[1941][1978]Pożeglowalimy więc|do prowincji Karoliny.
[2015][2047]Jakże pięknš|się Antoinette okazała.
[2055][2103]A ty jej takš cudownš obietnicę złożył,|iż z morza do niej powrócisz.
[2113][2144]Tego jednego jednak uczynić|że nie zdołał, Edwardzie.
[2148][2219]Zrzucić z siebie tę maskę,|którš przybrał, tę czarnš brodę.
[2222][2279]Legendę stworzyłe na użytek własny,|samemu jej niewolnikiem się stajšc.
[2286][2336]A teraz patrzysz w oczy człowiekowi,|który cię powiesi,
[2342][2393]któren brzuch ci rozetnie|i wypadajšcym trzewiom twym, przyglšdać się będzie.
[2440][2473]{Y:b}{c:$aa6d3f}.:: GrupaHatak.pl ::.|prezentuje:
[2474][2499]{y:b,u}CROSSBONES 01x07|{y:b,u}{c:$aa6d3f}Beggarman
[2520][2555]{c:$aa6d3f}tłumaczenie: ziomek77 & Blackadder|korekta: Nazgule
[2748][2785]W czym mogę pomóc?|Odrobinę arszeniku do niadania?
[2786][2826]- Wysłuchać mnie możesz.|- Tylko tyle ode mnie pragniesz? Wysłuchania?
[2827][2855]- Pokajać się przyszedłem.|- Z powodu?
[2856][2882]Jakbym nie pragnšł,|aby ostatnie wydarzenia w niepamięć puciła...
[2883][2916]Niczegom nie zapomniała, Tomie.|Wiedz jednak, że mnie to nie trapi.
[2920][2950]To jest okrutne miejsce.|Nie zadręczaj się.
[2967][2999]Nie było jednak mym zamiarem|częciš tego okrucieństwa się stać.
[2999][3024]I z tej racji|o wybaczenie proszę.
[3026][3056]- Nie potrzebujesz mego przebaczenia.|- Potrzebuję i to bardzo.
[3056][3086]Nie jest winš kraba,|że bokiem chadza,
[3086][3110]ani szakala winš,|iż cierwem się żywi.
[3112][3157]Takimi je Pan Bóg stworzył.|Takoż i ciebie stworzył zapewne.
[3159][3202]Nie jest to więc kwestiš przebaczenia,|a jedynie twej natury akceptacji.
[3215][3255]Masz rację, to oczywiste.|Jeżeli jednak wartoć ma to jakowš, to przepraszam.
[3324][3358]Powiniene opucić to miejsce.|Nikt cię tu nie chce.
[3360][3383]Takowa jest cena pobytu|na tajemnej wyspie:
[3393][3428]można na niš przypłynšć,|ale opucić jej nie sposób.
[3433][3469]Jeli komodor nie wyżyje,|to ludzie cię zlinczujš.
[3557][3585]- Ma pan chwilę?|- Oczywicie.
[3681][3704]Bardzo przepraszam.
[3705][3740]Bardzo przepraszam.|Tak mi przykro.
[3741][3770]Bardzo przepraszam.|Suka!
[3804][3822]/Jak dawno temu straciła zmysły?
[3851][3877]Gdym jej tamtej nocy zdradził,|żem cię pojmał
[3877][3913]i ani jej, ani dzieciom waszym|już nigdy ujrzeć cię nie będzie dane,
[3919][3961]pomstować poczęła,|zawodzić i lustra tłuc.
[3970][4010]Przeklinała cię|i od diabła wyzywała.
[4011][4037]I klnę się, że gdy to uczyniła,|to chłód jakowy komnatę ogarnšł,
[4038][4065]jakoby chmura słońce zasłoniła.
[4072][4110]Rzekła, iż dzieci na spacer|zabrać musi.
[4119][4152]Zabrała je nad urwisko|na krańcu waszej posiadłoci.
[4157][4197]/Syna za rękę,|/a córeczkę przy piersi trzymała.
[4203][4247]/Z oczami w linii horyzontu utkwionymi,|/okrętu poczęła wypatrywać.
[4254][4295]/Zapewne wiele razy|/tak w przeszłoci czyniła.
[4328][4362]I morzu je oddała, Edwardzie.
[4369][4436]Twój syn krzyczał.|Krzyczał przez całš drogę na dół.
[4442][4499]/Córeczka za, spadła w ciszy|/niczym płatek niegu.
[4545][4577]Diabłu je oddała, Edwardzie,
[4577][4612]aby klštwę, jakš na twš duszę rzuciła,|przypieczętować.
[4637][4689]Ze wszystkich dusz, o które modlę się,|aby ich mierć ci na sumieniu cišżyła,
[4694][4727]modlę się, aby te dwie|cišżyły ci najbardziej ze wszystkich.
[4737][4779]Patrzšc na ciebie, modlę się,|aby zaprawdę istniał Bóg,
[4784][4847]bo jeżeli jest Bóg, to musi też być piekło,|aby spłonšć w nim mógł.
[4997][5007]Zamknij drzwi.
[5058][5073]Nikt nas nie usłyszy, panienko.
[5087][5114]Cóż to więc za sprawa?
[5123][5157]Wiedzieć muszę,|czy widział pan może Rose?
[5159][5192]- Kiedy?|- Parę dni temu. Nie wiem... tydzień?
[5193][5211]- Tydzień?|- Tak gdzie będzie.
[5211][5225]Gdzieżby mogła zniknšć|na tydzień cały?
[5226][5245]Mylelimy, iż wynajšć jš kto mógł.
[5246][5265]- Zdarza się to?|- Od czasu do czasu.
[5266][5280]Razu jednego|tydzień z komodorem była,
[5280][5295]jako prezent urodzinowy|od pana Ridera.
[5295][5328]W takim razie pewnym jest,|iż się pojawi.
[5330][5347]Tylko że...
[5360][5372]Proszę pamiętać,|że nie ma rzeczy,
[5372][5397]której by pani w tych cianach|powiedzieć nie mogła.
[5397][5421]Nikt pani osšdzał|ani groził nie będzie.
[5438][5470]Przed zniknięciem swym|o licie wspominała,
[5474][5484]Jakim licie?
[5493][5514]Powiedziała, że gdyby krzywda jej się|jakowa stała,
[5515][5540]to list ten komodorowi|oddać być powinien.
[5541][5562]Cóż miała na myli,|o "krzywdzie" wspominajšc?
[5563][5595]Powiedziała, że jest na wyspie kto,|kto jej le życzy.
[5595][5609]Wyjawiła, któż to taki?
[5610][5646]Nie, ale wczorajszej nocy,|kto się włamał do alkowy Rose.
[5646][5679]I myli pani, że szukał listu?|Znalazł go?
[5681][5701]- Nie znalazł.|- Skšd ta pewnoć?
[5709][5735]Nelly, nic ci nie grozi.
[5792][5826]Komodorowi oddać go kazała,|ale komodor niedysponowanym jest,
[5827][5853]a pani jego domu|goci żadnych nie przyjmuje.
[5860][5895]Tyle czasu już upłynęło|i z tej niepewnoci spać nie mogę.
[5895][5915]I do tego nocy ostatniej|wydarzenia.
[6070][6093]- Cholera.|- Co takiego?
[6094][6106]To Nenna.
[6122][6142]Nelly, czy Nenna widziała,|jak idziesz dzi do mnie?
[6143][6172]Nie wiem, nie zauważyłam.|Na mężczyzn uważałam.
[6172][6189]Wystraszonš będšc,|głowę nisko trzymałam.
[6190][6206]I dobry powód ku temu miała.
[6220][6239]Jeżeli faktycznie co złego|Rose się przydarzyło,
[6240][6281]i Nenna winnš się okaże,|to sznur niechybnie jš czeka.
[6293][6308]Dopucić do tego nie może.
[6308][6324]Zrobi wszystko,|aby głowę swš chronić,
[6325][6346]zabójstwo Nelly i jej dziecka|w to wliczajšc.
[6348][6374]- I nas.|- W rzeczy samej.
[6392][6435]Nenna Ajanlekoko to najgorszy wróg,|jakiego można na tej wyspie mieć.
[6471][6506]Widziała cię, jak tu idziesz.|Wie.
[6682][6721]Dzień dobry, Tomie.|Masz chyba co, co należy do mnie.
[6724][6758]Możliwe, że mam co, czego pożšdasz,|ale to nie czyni tego twoim.
[6761][6779]Jeli to ukradł, to czyni.
[6803][6813]Gdzie to jest?
[6825][6846]- Bezpieczne.|- Bezpieczne gdzie?
[6846][6899]W twej kieszeni pewnikiem albo twojej,|albo twojej.
[6905][6938]Gdybym ci powiedział,|nie byłoby już bezpieczne, prawda?
[6938][6969]Pewnie nie, ale za to ja|byłabym w lepszym nastroju.
[6969][6997]- Nie byłaby.|- Nie? A czemuż to?
[6997][7030]Bo majšc list ten,|kolejny logiczny krok podjšć by musiała,
[7030][7056]zabijajšc wszystkich,|którzy jego istnienia wiadomi byli.
[7057][7086]Wiesz, Tomie, ilu ludzi na tej wyspie|pała do ciebie nienawiciš?
[7088][7115]Większoć z nich,|jak się ostatnio okazało.
[7115][7168]Więc gdybym cię tu i teraz usiec miała,|któż by zaprotestował?
[7169][7204]Mylisz, że radę by dała?|Tu i teraz mnie zabić?
[7205][7247]Mylę, że przeciwnik znamienity.|W walce biegły i dowiadczony.
[7251][7280]- Ale zwycięstwo byłoby moje.|- Być może...
[7280][7314]przy dobrej pogodzie i sprzyjajšcym wietrze.|A co z Nelly?
[7317][7361]Co z panem Fletchem?|Wszystkich bowiem pozabijać nie możesz.
[7370][7407]A przynajmniej nie możesz,|wszystkich pozabijawszy, kary uniknšć.
[7408][7435]- Cóż więc proponujesz?|- Nic.
[7445][7471]Cokolwiek uczyniła, Nenno,|nie moja to sprawa.
[7474][7493]I na szubienicę cię wysyłać|nie mam ochoty.
[7494][7525]Mam jednak obowišzek|o dobro Nelly i jej dziecka dbać.
[7526][7562]Masz me słowo, iż wszyscy o twym czynie|milczeć będziemy.
[7563][7607]Jeżeli jednak krzywda jaka|Nelly, jej dziecko lub pana Fletcha spotka,
[7615][7639]to list do ršk komodora trafi.
[7640][7686]- Nie zamierzam dłużniczkš twš b...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin