1939 Żołnierz Polski nr 17.pdf

(21957 KB) Pobierz
CBW
www.cbw.pl
CZEK A M Y JU TR A — SILN I, ZW ARCI,
GOTOWI
Stanowcza postawa Polski, gotowej każdej
chwili wszystkimi
swoimi
siłami bronić całości
swych granic i swych praw do samodzielnego,
niepodległego bytu, spowodowała przełom w
biernym zachowaniu się Europy wobec poczy­
nań Niemiec.
Polska pierwsza powiedziała Niemcom: N ie!
— i osadziła je na miejscu. Niemcy zrozumiały,
że my, to nie Czesi. Pienią się też dziś w bez­
silnej wściekłości, gdy my z całym spokojem
wyczekujemy dalszego biegu wydarzeń — silni,
zwarci, gotowi i nie przejmując się niemiecki­
mi wybuchami ani na chwilę nie przerywamy
normalnego trybu życia, zarówno jako państwo
i jako naród. Powiedzieliśmy Niemcom swoje
i na tym koniec.
Ale nie znaczy to, że może nie doceniamy po­
wagi chwili, że może sobie wszystko przez nie­
świadomość
lekkomyślnie
bagatelizujemy.
Wprost przeciwnie, jesteśmy w pełni świado­
mi powagi rozgrywających się wydarzeń w
świecie, ale znamy też swoje siły, wiemy na co
nas stać.
Każda próba napaści na nasze granice, każdy
7,a.mi a,r
uszczuplenia naszych praw do życia
oznacza dla nas wojnę i to wojnę straszliwą.
Nie ma za
nic
takiej zapłaty, jaką my weźmie­
my na wrogu za wyciągnięcie ręki po to, co na­
sze. Dla wroga polska ziemia może być tylko
grobem. To jest nasze przykazanie na ęodzień,
a zna je każdy Polak — od dziecka do starca.
W głębokim zrozumieniu słów wypisanych na
naszych sztandarach — HONOR I OJCZYZNA
— trwamy spokojni o jutro. To jutro może dla
nas być albo dniem codziennej, pokojowej pra­
cy, albo dniem orężnej rozprawy, która musi
nam przynieść zwycięstwo. Innego jutra my w
Polsce nie znamy.
N A MORZU TEŻ ID ZIE M Y NAPRZÓD
W zagospodarowywaniu się na morzu uczy­
niliśmy znów dalszy krok naprzód. 3.V przy­
był do Gdyni z Anglii, gdzie został zbudowany,
nowy wielki motorowiec „Sobieski“ . Ten nowy
nabytek naszej marynarki handlowej jest pod
każdym względem ostatnim wyrazem techniki
budownictwa statków, dziełem również pol­
skich rąk, które współpracowały w wykonaniu
tego pięknego statku, dostarczając wielu czę­
ści do budowy oraz całego urządzenia jego
wnętrza.
Z dniem 11.VI, po uroczystym poświęceniu,
„Sobieski“ rozpoczyna służbę pod polską ban­
derą, a pełnił ją będzie na linii Gdynia— Am e­
ryka Południowa.
Gdy już mowa o sprawach morskich nie
można przemilczeć o dwóch rekordach naszego
portu w Gdyni, osiągniętych w tych dniach.
19.V przebywało jednocześnie w porcie 101 stat­
ków przybyłych z ładunkiem i po ładunek, co
stanowiło nowy rekord Gdyni pod tym wzglę­
dem. Ale już 31.V rekord ten został pobity licz­
bą 120 statków i to jest najnowszy rekord Gdy­
ni.
FR A N C U Z I — N A CZEŚĆ PO LSK I
Pełne uznanie dla naszej postawy wobec za­
kusów niemieckich znalazło ostatnio swój w y­
raz szczególnie dobitny ze strony Francji. Spo­
sobność po temu nadarzył objazd naszego am­
basadora we Francji, Łukasiewicza, po wszyst­
kich ośrodkach wychodźstwa polskiego na zie­
mi francuskiej, gdzie w żywiołowych manife­
stacjach na cześć Polski uczestniczyli również
bardzo licznie Francuzi. Manifestacje te po­
twierdziły całkowitą solidarność naszego w y­
chodźstwa z Macierzą i jego natychmiastową go­
towość do wypełnienia rozkazu Naczelnego W o­
dza, potwierdziły również w
sposób
bardzo go­
rący trwałość i żywotność przyjaźni łączącej
Polskę i Francję.
Manifestacja o potężnych rozmiarach odby­
ła się też w stolicy Francji, Paryżu, pod hasłem
„Francja u boku Polski“ . Urządziła ją „Ener­
gia Francji“ organizacja, skupiająca przedsta­
wicieli wszystkich odłamów społeczeństwa fran­
cuskiego. Niezwykle serdeczny dla nas nastrój
rzesz uczestniczących w manifestacji da się
określić zdaniem: Polska jest dziś symbolem
wr
olności świata — sojusznicza Francja kroczy
razem z Polską. Oto słowa, które mówcy dobit­
nie podkreślili w swych przemówieniach.
N ASZ PR ZE M Y SŁ M A SZ Y N O W Y GÓR.y !
Pięknym osiągnięciem naszego przemysłu
maszynowego jest uzyskanie zamówienia Pań­
stwowych Kolei Egipskich na dostawę 10 pa­
rowozów. O zamówienie to ubiegały się 3 fir ­
my. angielskie, 4 niemieckie, 3 belgijskie, 1
szwajcarska
i 1 nasza, której warunki zostały
przyjęte.
CBW
www.cbw.pl
— 402 —
Rok AXi.
W A R S Z A W A , D N IA
11 C Z E R W C A
1939 R.
N
p
17
Jak Gdańsk się bronił przed pruską przemocą
zupełniej bezprawnie założył król pruski komo­
rę celną w dolnym biegu Wisły opodal Kwidzy-
nia. Obsadził ją wojskiem i pod grozą armat
ustanowił niepomiernie wysokie opłaty celne,
narażając przy tym wiślany przewóz na nie­
ustanne szykany, rewizje itp.
Z kolei Fryderyk II przedzierzgnął się w gdań­
skiego
„opiekuna“
i „dobroczyńcę“ . Oto w 1767
r. wystąpił on w obronie protestanckiej wiary,
uciskanej rzekomo przez Rzplitą w Gdańsku.
Daremnie tłumaczyli mu gdańscy rajcowie, że
„im się żadna krzywda na wierze nie dzieje, iż­
by je j mieli na polskiej koronie dochodzić“ .
Rok 1770 był widownią innych metod prus­
kich. Król pruski upomniał się mianowicie o
4.000 dezerterów, zbiegłych jakoby
z
pruskiego
wojska do Gdańska. Była to bezczelność, biją­
ca w oczy. Pod tym jednak pozorem przeszły
wojska pruskie przez cały obszar Gdańska,
przeprowadzając po drodze przymusowy wer­
bunek wśród ludności. Najdowolniej też przy
tej sposobności ściągnął wówczas król pruski
okup w sumie 200 tysięcy dukatów7
.
W rok potem rozciągnął Fryderyk I I swą ku­
ratelę nad Gdańskiem w sposób niemniej szcze­
gólny. Oto pod pozorem epidemii otoczył mia­
sto „higienicznym kordonem wojsk“ za co ka­
zał sobie wypłacać 100 tysięcy dukatów rocz­
nie (1771— 1772 r.).
Mimo dotychczasowe „dobroczynne“ zabiegi,
pomylił się jednak Fryderyk I I w swych rachu­
bach. Przy pierwszym rozbiorze Polski nie za­
garnął Gdańska. Przyczynili się już do tego sa­
mi gdańszczanie. Znienawidzili przecież pruskie
sąsiedztwo. Nazbyt już zaszło im ono za skórę.
Wówczas to, nie mogąc doczekać się zbrojnej
pomocy Polski przeciw pruskim zakusom za­
borczym, zwrócili się oni o pomoc do Anglii,
Stanów Generalnych Holenderskich, a nawet
do samej Rosji. W wyniku tych rozpaczliwych
wezwań Gdańska o ratunek Fryderyk I I podpi­
sał formalne oświadczenie, że „resztę Prus pol­
skich zabiera... tytułem odszkodowania za
Gdańsk“ . Ale i w tym wypadku złamał tę ha­
niebną umowę. Bo zacisnąwszy blokadę celną
wokół Gdańska, niebawem, nie pytając się ni­
kogo o zdanie, cichaczem zajął Langfuhr, Hel,
a przede wszystkim port w Neufahrwasser,
gdzie odtąd zaczął ściągać opłaty od przypły-
Gdańsk. Wysoka brama z X V I wieku z orłem polskim
nad głównym wejściem oraz herbem Gdańska i Prus
Królewskich.
PAT.
ARTO, wobec dzisiejszych hitlerowskich
uroszczeń do Gdańska, sięgnąć do histo­
rii i przypomnieć, jak to samo miasto
broniło się kiedyś przed pruskim zaborem, trwa­
jąc wiernie i stanowczo przy odwiecznych histo­
rycznych i naturalnych związkach, łączących
je z Polską.
Prusacy nie wkroczyli do Gdańska przez tri­
umfalne bramy. N ikt ich radośnie nie witał.
Przeciwnie, zajęciu Gdańska towarzyszył dłu­
gotrwały bo trzydziestoletni okres ciągłych walk,
zapasów i zmagań od 1764 do 1793 roku, w
którym, ostatecznie, krwią własną na baryka­
dach podpisali gdańszczanie swoją kapitulację,
przyjmując z rozpaczą narzucone im po niewoli
jarzmo pruskie.
Oto dowody. Obrazują one aż zadość wymow­
nie dobór pruskich metod, posługujących się za­
równo wymuszeniem, bezprawiem, gwałtem, jak
i barbarzyńskim okrucieństwem.
Rok 1764. Król pruski Fryderyk II, zwany
„Wielkim“ , widząc wtedy Polskę osłabioną, po­
zbawioną silnego wojska i mocnych rządów, na
samym wstępie panowania Stanisława Augusta
wyciągnął chciwą rękę po ujście Wisły. Aby po­
zbawić Gdańsk łączności z Rzplitą i, podważając
handlowe zyski miasta, nagiąć je do własnej wo­
li, zatamował spław wiślany. W tym celu naj-<
W
CBW
www.cbw.pl
Gdańsk. We Dworze Artusa posąg króla Kazimierzs
Jagiellończyka — widomy znak odwiecznej
zależności
Gdańska od Rzplitej.
PA T .
CBW
www.cbw.pl
wających statków na rzecz skarbu pruskiego.
Dowóz żywności do Gdańska został przy tym
wstrzymany. Król pruski sądził, że miasto sa­
mo podda mu się —
z
głodu i nędzy.
Było to już świadectwem nie tylko jawnego
gwałtu, lecz i barbarzyńskiego okrucieństwa.
Ale
i wobec takiej przemocy Gdańsk się nie
ugiął. Mieszczanie okrzyknęli zgodnie, że „w o­
lą raczej, aby ich w zwaliskach miasta zagrze­
bano, niżby mieli zezwolić na żądane zwierzch­
nictwo“ . Gmina Gdańsk zagroziła przy tym
śmiercią każdemu, kto by chciał działać prze­
ciwnie. Przedstawicielowi rządu pruskiego za­
powiedziała ludność śmierć, gdyby się pokazał
na ulicy.
Wówczas to Fryderyk I I
zdobył
się na czyn
potworny. Wydał rozkaz odprowadzeniu biegu
Raduni, zaopatrującej Gdańsk w wodę słodką,
i odcięcia wodociągów miejskich, aby w ten spo­
sób zmusić miasto do uległości. Dopiero po kil­
kunastu dniach cofnął to zarządzenie i to jedy­
nie w obawie przed rozgłosem tej sprawy wł ca­
łej Europie.
Fryderyk Wilhelm II, jego następca, nie po­
rzucił najgwałtowniejszych poczynań wobec nie­
ustępliwego oporu Gdańska, trwającego nadal
wiernie przy Rzplitej. Nie mógł ścierpieć licz­
nych głosów mieszczan gdańskich, błagających
Polskę na Sejmie Czteroletnim o śpieszny ra­
tunek przeciw gwałtom pruskim.
Tymczasem korzystniej od wszelkich stoso­
wanych przez Prusaków sposobów przysłużyła
im 'Się Targowica, będąca wstępem do drugiego
rozbioru Polski. Król pruski bowiem, zajmując
Wielkopolskę, Kujawy oraz część Mazowsza,
miał wtedy zagarnąć i Gdańsk. Ale w mieście
tym okrzepła już myśl walki na śmierć i życie
za sprawę polską.
Wówczas to por. Stanisław Fiszer, a po nim
i generał Dąbrowski powziął plan zgromadzenia
wojska polskiego w Gdańsku celem orężnego
przeciwstawienia się Prusakom. Wprawdzie
plan ten nie doszedł do skutku, niemniej sami
mieszczanie gdańscy postanowili bronić się do
upadłego. W tym celu powołali pod broń 7 ty­
sięcy gwardii obywatelskiej i uzbroili 8.000 lu­
du. Pruski generał Briinneck, który miał
zająć
Gdańsk niespodziewanym zbrojnym napadem,
nie chciał w tych warunkach ryzykować. Musiał
więc Fryderyk Wilhelm zabrać się znów do sta­
rych, dawnych krętactw, żądając m. in. złoże­
nia broni. W podpisanym przez niego dokumen­
cie mówi się wyraźnie: „o mało przyjaznych
uczuciach Gdańska od wielu lat ku królowi prus­
kiemu“ o „źle rozumianej wolności“ , „o przy­
wiązaniu do polskich spisków“ ... itp.
Z oświadczeniem tym w marcu 1793
r.
na cze­
le licznych wojsk stanął pruski generał
Raumer
pod murami miasta. Senat gdański przez trzy
dni obradował nad stanem rzeczy. W końcu w y­
stosował do króla Stanisława Augusta pamięt­
ne pismo, że „pozbawiony wszelkiej rady
i wsparcia, zmuszony jest ulec przeważnej sile
nieprzyjacielskiej dla zabieżenia doszczętnej ru­
inie miasta“ . Z drugiej strony, oddając się z
musu w ręce pruskie, senat gdański domagał
się zachowania samorządu miasta, jego praw do
portu, bezpieczeństwa handlu itd. Była to więc
zawarowana warunkami kapitulacja nie zaś
zwykłe poddanie się okupacji.
A le i z taką myślą żadną miarą nie chciała
się pogodzić ludność Gdańska. Tłum otoczył ra­
tusz. Miasto zawrzało gniewem. Podpalono
spichrze znanych senatorów, wznosząc okrzyki
przeciw zdrajcom. Rzucono się do arsenału. W
mig rozchwytano broń. N a przedmieściach
wzniesiono barykady. N a wałach, stanęli mie­
szczanie, wszystkie cechy. Zagrzmiały armaty...
Tak powitał Gdańsk nadciągające kolumny
wojsk pruskich w Wielki Czwartek 1793 roku.
Przyszło do krwawego starcia. Setki trupów
usiało pobojowisko. Po kilkudniowej walce zwy­
cięstwo przypadło oczywiście pruskiej przemo­
cy. W ponurym milczeniu, przez opustoszałe
ulice, z czterech stron miasta wkroczyły wresz­
cie wojska pruskie. W całym Gdańsku
witano
ich klątwami... W miesiąc potem dopełniony zo­
stał nakazany hołd i przysięga poddańcza mia­
sta królowi pruskiemu.
Oto jak wyglądał ostatni akt dziejów, który
zamykał świetność Gdańska pod rządami Rzpli­
tej, a otwierał przed nim nowy okres w jarz­
mie pruskiej niewoli. Powiodła ona możne ongi
portowe miasto ku powolnej zagładzie. Nie po­
mogła mu masowa kolonizacja pruska w cza­
sach Bismarka. Gdańsk stał się trzeciorzędnym
portem na Bałtyku aż do chwili, gdy znów
dźwignął się na dawne wyżyny wraz z odrodze­
niem Polski i kiedy znów przemówiła głośno od­
wieczna, naturalna, nierozerwalna siła, łącząca
go nurtem wiślanym z Rzplitą i je j wielką,
zbrojną dziś i niezłomną potęgą.
/.
Z.
Do
K rolowej Korony Polskiej
Tyś w sławnych dziejach chorągwie husarzy
Błogosławiła
w
Swej świętej aureoli,
Że zwyciężały każdy hufiec wraży,
Gdyś im wzniecała moc ducha i woli.
Tyś Polsce ciemne rozjaśniała mroki
Nadziei brzaskiem Jej smutną niewolę,
Gdy lud do świątyń kierował swe kroki,
By łatwiej przetrwać wiekową niedolę.
Twoim to znakiem ryngrafu pancerzem
Wielki Marszałek Ducha swego wzmagał,
Że był tym zawsze niezłomnym rycerzem
I
w
swej wdelkości nigdy nie upadał.
Dziś nam błogosław do świętej obrony,
Arm ia wraz z ludem zwarta całkowicie,
Gotowa wszelkie odeprzeć zagony,
Gotowa oddać dla Polski swej życie.
N ie dla grabieży
ziem obcych nie chcemy,
N i krzywd niczyich
bronić się pragniemy,
Lecz wiemy pewnie, że gdy wróg napadnie,
Z
Tobą zwyciężym
wróg odwieczny padnie.
S T E F A N M IL L E R
Zamość
Ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej, zawieszony na
urnie z sercem Marszałka Piłsudskiego w kaplicy bel-
wederskiej w dniach 13— 15 maja 1935 r.
fot.
W. Pikiet
Królowo Polski! Tyś razem
z
narodem
W dniach klęsk bolesnych i radosnej chwały,
Pod Swym przewodem
Skupiałaś naród, jednocząc go cały.
Dzieje p o l s k o ś c i Polesia
W kilka wieków po Narodzeniu Chrystusa
Pana na ziemie między Dnieprem a Odrą po­
łożone przybywa słowiańskie plemię Antów,
z którego wyodrębniają się inne plemiona sło­
wiańskie, przybierające nazwy w zależności od
rodzaju terenów zamieszkiwanych.
Z Polan, Łachów, Lechitów — osiadłych na
zachód od rzeki, dzisiaj Bugiem zwanej — usta­
la się nazwa Polaków. Z Drewlan — leśnych
łudzi — wywodzą swą nazwę Poleszucy. Za­
mieszkali na wschód od linii rzeki Bugu, bro­
nią — wśród mokradeł leśnych i błot nieprze­
niknionych — dostępu najeźdźcom od wscho­
du, co zakłócić chcieli spokój ich życia.
Możny król Polski Bolesław Chrobry spra­
wuje rządy polskie daleko, aż po Dniepr.
Płynie zakute w stal rycerstwo polskie na
wschodnie granice Polski.
Cofa się później na zachód i osiedla się wśród
puszczańskich, bagnistych terenów Polesia.
Stając na czele miejscowych Poleszuków, pod
CBW
www.cbw.pl
Kościół i kolegium oo. jezuitów w ¡Pińsku.
nadesłał
J. Kurek
— 405 —
Zgłoś jeśli naruszono regulamin