Koneczny Feliks - Z rzekomych syntez religijnych cz. 01.pdf

(1111 KB) Pobierz
Z rzekomych syntez religijnych.
Łatwo zrozumieć, że nie może być wysokim poziom
rzeczy wspólnych wszystkim ludziom; musi bowiem ograni­
czać się do spraw zrozumiałych ludom prymitywnym i do
rzeczy, których potrzebę odczuwają niskie stany umysłu;
są to potrzeby biologiczne od strony materjalnej życia. Lecz
zachodzi wyjątek szczególny: wszyscy ludzie, najprymityw­
niejszych nie wyłączając, posiadają zmysł religijny. Refleks
wzniosłości ducha towarzyszy poziomowi, na którym ani na­
wet potrzeb cielesnych nie umie się zaspokajać! N a u k a zaś
dzisiejsza łamie sobie głowę nad pytaniem, w jaki sposób
popadło się z monoteizmu w politeizm, albowiem wiemy już,
że pierwotną formą wierzeń religijnych jest właśnie mono­
teizm. Może tedy zmysł religijny stanowi pozostałość pra-
monoteizmu? Pozostały jakieś strzępy z tego, dochodzące
nieraz aż do karykatury religji, ale b ą d ź co b ą d ź osnowy
religijnej. Inaczej nie umiem .sobie wyjaśnić powszechności
zmysłu religijnego.
.
. Na wyższych poziomach cywilizacyjnych spotyka się
często mędrkowanie o najwyższych zagadnieniach, popularne
wśród warstw najmniej do tego przygotowanych. To też
stwierdzić trzeba, jako zmysł religijny wydaje wyniki nie-
zawsze pożądane.
Budzą u wielu zachwyt Indje, że takie skłonne do cią­
głego rozumowania religijnego; nawet zdarza s i ę , że R o s j a
spotyka się z uznaniem za „bogoiskatielstwo", którego wy­
razem... obfitość sekt. O Indjach słyszy się na wszystkie
strony, że to gniazdo filozofji i religijności, kopalnia niewy­
czerpana wzniosłej mądrości, krynica ożywcza dla każdego
1*
4
Z RZEKOMYCH SYNTEZ
RELIGIJNYCH
umysłu religijnego. „Najwyższe zagadnienia ludzkości... są
chlebem powszednim tej całej, p o d tym wzglądem przedziw­
nej r a s y " .
1
) Chlebem powszednim? A l e ż chwile, zastanowie­
nia! Zagadnienia najwyższe nie są tak dalece dostępne byle
komul A jeśli umysły nie dość rozwinięte mędrkują około
ręligji, grozi jej zazwyczaj jakieś niebezpieczeństwo. Indje
stały s j ę na nowo politeistycznemi, a niektóre sekty wywo­
ływać muszą wprost obrzydzenie. Utrzymać fłurń teologizu-
jący w karbach religijnych, toć jedna z najtrudniejszych
spraw.
Mniemanie o wyższym, stopniu religijności tam, gdzie
się o religji dużo mówi, pochodzi z pewnego nieperoztf-
mienia:
Religja bowiem, mając mieć zastosowanie d o ludzi,
musi mieć obok treści także formę. S k ł a d a się tedy reli­
gijność z dwóch objawów: z nabożności i pobożności, z któ­
rych ta treści dotyczy, a tamta formy. Czem wyższy stan
cywilizacji, tern bardziej ukróca się nabożność na rzecz p o ­
bożności, a w pobożności, tern wsżechstronhiejsze i bardziej
dominujące stanowisko zajmuje etyka. Stosunek np. obrządku
łacińskiego.do greckiego polega właśnie na skrócie liturgji,
na wielkiem uproszczeniu nabożeństwa i zmniejszonych wielce
wymaganiach nabożności." Kościół łaciński, w dogmatach
oczywiście niewzruszony, pozbywa się coraz bardziej forma-
listyki i cały jego rozwój zmierza w tym kierunku, podczas
gdy Cerkiew wschodnia coraz bardziej gczęźnie w forma­
lizmie. Gdzie b r a k oświaty, bywają t a m z formalistyki reli­
gijnej skutki straszliwe: nabożność może bowiem towarzy­
szyć doskonale bezbożności.
Orjentalni myśliciele — ź Rabindfanathem Tagore na
czele — potępili
siasz
Zachód, j a k o zmaterializowaną część
„ludzkości", z bardzo nikłym stopniem wyrobienia religij­
nego, gdy tymczasem oni dobrowolnie, z całą świadomością
wyrzekają się europejskiego dobrobytu, byle być bliżej B o g a ;
oni przerastają nas też o całe niebo — w swem mniema­
niu — w kategorji Prawdy nadprzyrodzonej. Tego samego
J
) J. M a r c i n o w s k a ,
Wartości
twórcze
religijnej
myśli
polskiej.
W a r s z a w a 1919, str. 22.
Z RZEKOMYCH SYNTEZ
RELIGIJNYCH
5
zdania jest każdy tragarz buddyjski i każdy nosiwoda mu­
zułmański. Patrzą na nas zgóry, jako na niedorastających
do powagi życia religijnego. Tak o nas s ą d z ą , widząc, j a k
niewiele stosunkowo czasu,zajmuje nam nabożność.
Maurowie Sahary, islamici nader niskiego szczebla cy­
wilizacyjnego, uważają się za wielce religijnych. „Zagadnie­
nia życia religijnego dręczą Maurów", o Francuzach zaś
powiadają: „Wy, Francuzi, posiadacie królowanie na ziemi,
ale my, Maurowie, posiadamy królestwo niebieskie".
1
)
Wobec katolickiej nauki, jako każdy człowiek, w da­
nych okolicznościach bez względu na religję, w której trwa
w dobrej wierze, może uniknąć potępienia, jako wszyscy są
bliźnimi katolika i jednako dziećmi jednego B o g a — jakżeż
smutną wygląda ta bezdenna pogarda względem Europy za
to, że prócz komentowania ksiąg świętych uprawia jeszcze
inne nauki i czerpie ' z tego korzyści, co w oczach. tamtych
uchodzi za materjalizm! Gdyfeyż wiedzieli, jak znaczny udział
brali w tem i biorą nasi kapłani! Czyż to nie jest przeja­
wem chorobliwości zmysłu religijnego, żeby wykluczać zeń
wszystko, co nie jest religją bezpośrednio, choćby formą
tylko?
Ale zmysł religijny może być chorym bezporównania
bardziej, gorzej, aż do obłędu religijnego,' nie oszczędzają­
cego żadnych czasów i żadnej, niestety, religji—lecz wystę­
pującego najgęściej i najmocniej właśnie na w s c h o d z i e , "
W starożytności od Hetytów podobno zaczęli się rze-
zańcy-korybanci. Potem kaleczono się na cześć boga nieba,
Attisa, zabitego przez odyńca, stając się „metragyrfami, rze-
zańcami matki bogów", żebrzącymi wędrownikami, którzy
prorokowali i leczyli. „To mężczyźni, co stali się niewiastami,
by się upodobnić do swej wielkiej bogini. Kobiety stawały
_się na jej cześć prostytutkami, lub amazonkami, by się upo­
dobnić do b o g a niebios". Dziki ten kult rozszedł się o d
Hetytów po całej Azji przedniej i Syrji, dotarł do Grecji
i R z y m u .
2
) Czyż to nie obłęd rzesze całe sobie podbijający?
J
) Ernest P s i c h a r i ,
Głosy
wołające
Egea
na puszczy.
Wspomnienia
z A f r y k i . P r z e ł . Z. M o r s t i n o w a . P o z n a ń 1925, s t r . 135, 198.
2
) Ks. Wład. S z c z e p a ń s k i ,
i Hatti.
L w ó w 1923, s t r . 1 4 2 , 1 4 3 .
6
Z RZEKOMVCH
SYNTEZ
RELIGIJNYCH
W Indjach, tak wysławianych, jako krynicy wszelkiej
religijności, pełno jest obskurnych kultów. N p . „ U pewnych
sekt,, oddanych specjalnie kultowi Kriszny, a w szczególno­
ści w Gizeracie, gdzie kapłani .Wisznu noszą tytuł maha­
radżów, upragnionym wielce celem kobiet.jest, żeby stać się
kochanką Kriszny,
t.
j . kapłanów reprezentujących Krisznę". *)
Wiadomo powszechnie o derwiszach „wyjących", a wy­
mawiających zresztą jedno tylko słowo: „ A ł ł a " ; o całych
klasztorach tańczących, a gdzie derwisze są żonaci.
2
) Jest też
w Azji Mniejszej sekta Kalenda, bez własności i bez miesz­
kania. Mieszkają na cmentarzach, w opuszczonych grobow­
cach. Sami też nie żebrzą, a ludność okoliczna znosi im
obficie jałmużnę na cmentarz. „Przeor" ich mieszka (na
cmentarzu) w Jarkandzie. Modlitwę stanowi okrzyk: „ J o -
chija" (jedno z 99 w islamie imion boskich), a krzyk ten wy­
dają, przechylając się to wprzód, to wtył, aż któryś z nich
dostanie ataku histerycznego; bełkotanie jego starają się zro­
zumieć, uważając to za proroctwo. Ćwiczenia takie „religijne"
odbywają się publicznie na placach.'
8
)
Nic łatwiejszego, jak p o d a ć całą setkę podobnych przy­
kładów; ale wystarczy tych kilka, zwłaszcza że sam fakt
obłędów religijnych jest powszechnie wiadomy. Natomiast
nie zastanawiano się jeszcze dotychczas nad innem, również
ujemnem, działaniem zmysłu religijnego, puszczonego sa-
mopas.
Chodzi o największą złudę, której złożono w ofierze
bez pożytku mnóstwo szlachetnych uczuć i wzniosłych myśli;
chodzi o nierozsądne marzenia licznych we wszystkich
cywilizacjach doktrynerów, biadających nad religijnemi roz­
łamami, a zmierzających z całym wysiłkiem myśli d o tego,
co uważają za największą rękojmię szczęścia „ludzkości", sło­
wem, chodzi o syntezę religijną. N a najwyższych szczytach,
umysłowości ludzkiej częste są te usiłowania; aż dziwić się
ł
) Gustave L e B o n ,
Les
CiPilisafions
deTInde.
P a r i s 1 9 0 0 , s t r . 616.
Warszawa
Warszawa
1925.
1925,
2
) W. M e l c e r - R u t k o w ś k a ,
) Bron.
G r ą b c z e w s k i,
Tarcia
dzisiejsza.
trzy
tomy.
S t r . 59, 6 1 .
3
Podróże,
t o m I, s t r . 2 1 2 , 2 1 3 .
z
RZEKOMYCH SYNTEZ
RELIGIJNYCH
7
wypada, jak ludzie o bardzo wysokiej inteligencji mogli nie
pojmować natury religji tak dalece, iżby mniemać, jako
można dwie lub więcej odpowiednio okroić, przyciosać,
ażeby ze stosownie dobranych części utworzyć nową całość,
nową reHgję, któraby była właściwą dla wszystkich wyznaw­
ców tamtych poprzednich. Starano się nieraz w historji
tworzyć religje w s p o s ó b sztuczny, obmyślając, w co ludzie
mają wierzyć, mierząc i ważąc niejako artykuły wiary, żeby
było w s a m raz stosownie do celu, jaki chciało się osiągnąć,
nie za dużo i nie za mało. N a dnie takich dążeń do syn­
tezy wyziera naiwność, albo też kryje się całkowity indy-
ferentyzm.
Celowym, uplanowanym krokom ku rzekomej syntezie
religijnej u góry towarzyszy stale na znacznej części kuli
ziemskiej w Afryce, w Azji i w Eurazji, analogiczny objaw
u dołu. Prostaczkowie niezdatni do rozumowań religijnych,
widząc koło siebie dwie religje, czerpią trochę stąd, trochę
stamtąd i nieświadomie zgoła wytwarzają mechaniczną mie­
szaninę religijną, częstokroć dziwaczną, a zawsze odzna­
czającą się brakiem konsekwencji. Objaw ten, którego zasiąg
obejmuje ku zachodowi Rosję, nazywa się po rosyjsku
dwoje-
-wierje.
Czy podejmie się kto przetłumaczyć ten wyraz na
p o l s k i e ? O d lat przeszło 20 mając z tem do czynienia, nie
natknąłem się na właściwy polski wyraz i zmuszony jestem
nadal używać rosyjskiego.
„Dwojewierje" przejawia się nietylko w samej religji;
znane jest we wszelkich dziedzinach życia prywatnego i pu­
blicznego. Dwoistość uczucia i umysłu stanowi cechę zna­
mienną Azjaty wogóle, tudzież Eurazji całej, będącej pod tym
względem zupełnie Azją. Wydaje mi się wielce prawdopo­
dobne, że to rozszczepienie ducha (t. j . głowy i serca) po­
chodzi z owej grubej jakoby syntezy religijnej, z „dwojewierja"
religijnego, że w niem źródło wszystkiego złego.
Ciężka ta choroba społeczna pochodzi... z kraju, gdzie
„gniazdo filozofji i krynica religijności", z ńajnabożniejszego
kraju na świecie, z Indji. Do wytwarzania się wszelkiego
„dwojewierja" wiedzie szeroko roztwartą drogą teorja a w a ­
t a r ó w . Pewien Drzymiot któregoś bożka personifikuje się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin