Pankiejewa O. ''1. Przekraczając granice''.pdf

(1919 KB) Pobierz
Spis treści:
Za​miast wstępu
Roz​dział 1
Roz​dział 2
Roz​dział 3
Roz​dział 4
Roz​dział 5
Roz​dział 6
Roz​dział 7
Roz​dział 8
Roz​dział 9
Roz​dział 10
ZAMIAST WSTĘPU
Czło​wie​kowi róż​nie się może przy​tra​fić. Cza​sem ży​cie wy​kręca mu ta​kie nu​-
mery, ja​kich na​wet w fil​mie nie uświad​czysz – ża​den nor​malny sce​na​rzy​sta by
na coś ta​kiego nie wpadł. A kto by chciał ku​pić sce​na​riusz od wa​riata?
Nie da się ukryć, że naj​czę​ściej wszystko za​czyna się bar​dzo zwy​czaj​nie, by
nie po​wie​dzieć – try​wial​nie...
***
Może, na przy​kład, zda​rzyć się tak... Masz już dwa​dzie​ścia je​den lat, z któ​-
rych cztery spę​dzi​łaś na na​uce ję​zy​ków ob​cych. Aż przy​szła ka​ta​strofa... Choć
na​wet i bez niej sprawy nie wy​glą​dały ró​żowo. Ro​dzi​com skoń​czyły się pie​nią​-
dze i ostatni rok two​jej na​uki sta​nął pod wiel​kim zna​kiem za​py​ta​nia. No, może
gdyby oj​ciec za​czął znowu do​sta​wać pen​sję... ale to mało praw​do​po​dobne.
Zresztą, to i tak by ni​czego nie roz​wią​zało, w osta​tecz​no​ści prze​cież sama też
byś się mo​gła ja​koś za​krę​cić i przy​naj​mniej spró​bo​wać za​ro​bić ja​kieś gro​sze.
Tylko po​tem... Co po​tem? Że też ko​niecz​nie, kre​tynko jedna, mu​sia​łaś wy​brać
so​bie tak eg​zo​tyczny kie​ru​nek jak ję​zyk hisz​pań​ski! Ow​szem, gdy pró​bo​wa​łaś
się do​stać na stu​dia, miało to ja​kiś tam sens – a bo mniej​sza liczba osób na miej​-
sce, a bo na an​giel​ski byś się w ogóle nie do​stała.
Ale choć głu​pio się do tego przy​zna​wać, do​piero te​raz do​tarło do cie​bie, że
kon​ku​ren​cja była mniej​sza nie bez po​wodu, a z przy​czyn jak naj​bar​dziej re​al​-
nych i da​ją​cych się ła​two wy​ja​śnić.
Bo co niby zro​bić z taką spe​cja​li​za​cją? W du​żym mie​ście jesz​cze by można
się ja​koś urzą​dzić, ale by o tym my​śleć, trzeba wpierw w ta​ko​wym mie​ście
miesz​kać. A żeby tam miesz​kać, na​leży mieć taką pracę, by ci star​czyło i na ży​-
cie, i na czynsz. Do tego trzeba się gdzieś za​mel​do​wać, bo bez tego żad​nej pracy
nie do​sta​niesz... Błędne koło. Poza tym, by zna​leźć wspo​mnianą pracę, trzeba
mieć albo zna​jo​mo​ści, albo fe​no​me​nalne szczę​ście, a to​bie bra​kuje i jed​nego, i
dru​giego. Tak samo jak jesz​cze jed​nej, bar​dzo po​ży​tecz​nej ce​chy, którą w su​mie
trudno okre​ślić czy też na​zwać, ale dzięki któ​rej lu​dzie ja​kimś cu​dem ra​dzą so​-
bie z uło​że​niem ży​cia, ma​jąc na gło​wie ta​kie same pro​blemy jak ty, a na​wet jesz​-
cze gor​sze.
Prze​wi​dy​wane za​koń​cze​nie: po​mio​tać się przez te parę mie​sięcy, póki cię nie
wy​eks​mi​tują z aka​de​mika, i spa​dać do domu, do ro​dzin​nego Pi​pi​dówka Dol​-
nego, za​py​zia​łego mia​steczka po​wia​to​wego, gdzie praca jako ga​tu​nek nie wy​stę​-
puje. Chyba że w tej fa​bryce, w któ​rej ojcu nie płacą pen​sji. Albo na ba​za​rze. No
bo komu w twoim ro​dzin​nym mie​ście mógłby być po​trzebny ten cały hisz​pań​-
ski? Za​wsze po​zo​stają ci korki z an​giel​skiego, który mia​łaś na stu​diach jako
drugi ję​zyk i który sama znasz bar​dzo, ale to bar​dzo słabo.
Tak więc za​su​wasz z noc​nego po​ciągu na pie​chotę do domu, bo prze​cież au​-
to​busy już nie kur​sują, a na tak​sówkę trzeba mieć wła​śnie tę forsę, któ​rej to​bie
bra​kuje. Roz​my​ślasz o tym wszyst​kim i na ho​ry​zon​cie jawi ci się tak cał​ko​wity
brak per​spek​tyw, że nic, tylko iść się uto​pić. Bo cza​sem nie​stety bywa tak, że
czło​wiek ma rów​nie wiel​kiego pe​cha we wszyst​kich dzie​dzi​nach ży​cia. W mi​ło​-
ści, w pracy, a je​śli cho​dzi o fi​nanse, to już w ogóle le​piej nie mó​wić. Idziesz so​-
bie, my​ślisz po​nuro, że już po pto​kach i twoje ży​cie się skoń​czyło. I na​wet przez
myśl ci nie przej​dzie, że te wszyst​kie pro​blemy są po pro​stu śmieszne i w za​sa​-
dzie nie​ak​tu​alne, po​nie​waż twoje ży​cie fak​tycz​nie wła​śnie się skoń​czyło, a „po
pto​kach” na​leży po​trak​to​wać jak naj​bar​dziej do​słow​nie. Tak do​słow​nie, że bar​-
dziej już chyba nie można. Bo na​gle ktoś ła​pie cię od tyłu za gar​dło, a ty wi​-
dzisz, jak w świe​tle la​tarni bły​ska ostrze, i wtedy przy​po​mi​nasz so​bie, że po
mie​ście od dawna krą​żyły po​gło​ski o ja​kimś psy​cholu. Masz jesz​cze tylko
chwilę, by po​my​śleć, że i tak je​steś skoń​czona, więc nie warto się przej​mo​wać.
Bo niby co ci do​brego w tym ży​ciu zo​stało?
Nie da się ukryć, że w ta​kiej chwili mało komu przy​szłoby do głowy, by my​-
śleć o świa​tach rów​no​le​głych, cza​ro​dzie​jach, el​fach, kra​sno​lu​dach i in​nych tego
typu baj​kach. Bo oko​licz​no​ści są jed​nak da​le​kie od baj​ko​wych...
ROZDZIAŁ 1
Gdy Pu​cha​tek za​py​tał Krzy​sia: – Skąd się oni tu​taj wzięli? – Krzyś
od​po​wie​dział: – Cał​kiem po pro​stu, je​śli wiesz, co to zna​czy, Pu​chatku.
A. A.Milne
W kró​le​stwie Or​tan, po​dob​nie jak na ca​łym kon​ty​nen​cie roz​cią​ga​ją​cym się od
Bia​łego Oce​anu na pół​nocy do mi​stra​lij​skich mórz na po​łu​dniu, a z za​chodu na
wschód praw​do​po​dob​nie ni​gdy przez ni​kogo nie​prze​by​tym... Krótko mó​wiąc,
nikt z tam​tej​szych miesz​kań​ców w ży​ciu nie wpadłby na to, by na​zwać cza​ro​-
dzie​jów, elfy i kra​sno​ludy baj​kami.
Cho​ciażby dla​tego, że cza​ro​dzieje i kra​sno​ludy naj​spo​koj​niej w świe​cie żyli
so​bie wśród lu​dzi, a po el​fach po​zo​stały wy​jąt​kowo liczne i prze​ko​nu​jące świa​-
dec​twa. Rów​nież ist​nie​nie świa​tów rów​no​le​głych nie bu​dziło naj​mniej​szych
wąt​pli​wo​ści, po​parte jak naj​bar​dziej na​ma​cal​nymi do​wo​dami w po​staci tak zwa​-
nych prze​sie​dleń​ców. W za​sa​dzie nie było do końca wia​domo, co po​wo​duje
prze​miesz​cze​nia i jak one dzia​łają, ale wszy​scy mieli stu​pro​cen​tową pew​ność, że
się zda​rzają. Nie​któ​rzy szcze​gól​nie do​cie​kliwi ma​go​wie, pro​wa​dzący ba​da​nia w
tej dzie​dzi​nie, od​kryli na​wet kilka re​guł rzą​dzą​cych wspo​mnia​nym zja​wi​skiem,
lecz mimo to nie udało im się zro​zu​mieć jego me​cha​ni​zmu. Reszta oby​wa​teli na​-
to​miast nie​szcze​gól​nie dbała o to, dla​czego, jak i skąd biorą się ci dzi​waczni
obcy.
Skąd​kol​wiek by po​cho​dzili, naj​waż​niej​sze, żeby nie prze​szka​dzali ni​komu
żyć i nie wsz​czy​nali za​mie​szek, nie wła​zili mię​dzy wrony w pa​pu​zich szat​kach,
nie pró​bo​wali prze​ro​bić świata we​dle wła​snego wi​dzi​mi​się, nie ob​ra​żali mo​ral​-
no​ści pu​blicz​nej, czyli po pro​stu po​zwo​lili tu​byl​com spo​koj​nie spać po no​cach.
I to wła​śnie. Or​tań​czycy ro​bili, gdy do kró​le​stwa tra​fił nowy prze​sie​dle​niec.
Była to noc naj​zwy​klej​sza z moż​li​wych, bez żad​nych oznak szcze​gól​nych, taka,
ja​kich w ciągu roku bywa aż na​zbyt wiele. Ni​czego nie świę​to​wano, nie za​ob​ser​-
wo​wano żad​nych ma​gicz​nych ome​nów, a na​wet z astro​no​micz​nego punktu wi​-
dze​nia noc ta ni​czym się nie wy​róż​niała i nie in​try​go​wała. Na​wet deszcz nie pa​-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin