Maxime Chattam - Diabelskie zaklęcia 03.pdf

(1420 KB) Pobierz
Maxime
Chattam
Diabelskie
zaklęcia
Tych, którzy nie przeczytali dwóch poprzednich powieści z tego cyklu, pragnę zapewnić,
że opisana w książce historia będzie dla was całkowicie zrozumiała. To ostatni akt
dramatu,
ale zawarta w nim treść tworzy również zamkniętą całość - wystarczy tylko, że poddacie
się jej biegowi.
Pozostałych czytelników serdecznie pozdrawiam i cieszę się bardzo, że znów się
spotykamy.
Mam też głęboką nadzieję, że końcowa odsłona tej trylogii okaże się książką na miarę
waszych oczekiwań i...
obaw.
Życzę wam wszystkim dobrej lektury; spotkamy się znów na końcu książki.
Maxime Chattam Edgecombe, styczeń 2003 roku
Mógłżeby cały ocean
Te krwawe ślady spłukać z mojej ręki?
Nie, nigdy! Raczej by ta moja ręka
Zdołała wszystkich mórz wody zrumienić
I ich zieloność w purpurę zamienić.
William Szekspir, Makbet
PROLOG
PORTLAND, CZERWIEC 2001 ROKU
Doktor Sydney Folstom, dyrektor portlandzkiego Instytutu Medycyny
Sądowej, chwyciła skalpel i sprawdziła gładkość ostrza. Odbity w nim
promień porannego słońca podkreślił niebezpieczną tnącą krawędź.
Delikatnym ruchem obcięła tuż przy nasadzie jeden z pędów i wetknęła go
obok w czarną ziemię. Cofnęła się o krok. Szklarnia przylegająca do jej biura
była cichą przystanią, spokojnym królestwem roślin w sercu królestwa
zmarłych.
- Rośnij, kochanie; zrób to dla mnie! - szepnęła, matczynym gestem gładząc
łodyżkę sadzonki
Niewielkie pomieszczenie było tak gęsto wypełnione licznymi odmianami
roślin, że powietrze we wnętrzu wydawało się aż gęste. Chlorofilowa zieleń
niemal zakrywała szklane ściany, pięła się po kratkach, schodziła ku
podłożu, próbując pędami opleść drzwi. Doktor Folstom otarła pot z czoła.
Czerwiec dopiero się zaczynał, a już wszędzie panował dokuczliwy skwar.
Nienawidziła letnich upałów.
Przez kilka miesięcy ciała będą dostarczane w stanie zaawansowanego
rozkładu, a napuchnięte, zielonkawe zabarwienie w okolicy prawego dołu
biodrowego rozciągnie się na cały brzuch. Zwłoki będą lepkie i pełne
różnego robactwa. Nie, zdecydowanie nie lubiła późnej wiosny i lata.
Zniechęcona, stała chwilę bez ruchu, po czym włożyła jasnozieloną bluzę i
wyszła przez niewielkie drzwi w głębi pomieszczenia. Czekała ją praca.
***
W podziemiach Instytutu Medycyny Sądowej umyta ręce, Starała się
skoncentrować. Odbicie w lustrze ukazywało kobietę wysoką i elegancką, ale
doktor Folstom wiedziała, że inni postrzegają ją jako istotę zimną, surową i
obdarzoną przenikliwym spojrzeniem. W jej złotobrązowych włosach od
niedawna zaczęły się pojawiać białe nitki, których Sydney Folstom
nienawidziła każdego ranka coraz mocniej. Przypominały jej o tym, że jest
samotną kobietą po czterdziestce
Odetchnęła głęboko dwa razy, tak jak sportowiec przed czekającym go
wysiłkiem, i pchnęła dwuskrzydłowe drzwi. Niemal w tej samej chwili na jej
twarzy pojawiła się maska wyszukanej uprzejmości.
W pomieszczeniu za drzwiami czekał na nią młody mężczyzna, modnie
uczesany, z włosami starannie ułożonymi za pomocą żelu. Był ubrany w
bardzo elegancki brązowy garnitur, ruchy miał precyzyjne i wystudiowane
Wszystko w nim przywodziło na myśl polityka.
- Pan Cotland! - W głosie Sydney Folstom dało się usłyszeć zaskoczenie. -
Prokurator przysyła mi swojego zastępcę w sytuacji, kiedy żaden inspektor
nie zdecydował się asystować przy sekcji?
Bentley Cotland podniósł brwi, cały czas się uśmiechając
- Inspektor Lloyd Meats właśnie bada miejsce, w którym odkryto zwłoki.
Jeśli będzie to konieczne, w każdej chwili można się z nim porozumieć! -
powiedział, wyciągając w kierunku doktor Folstom telefon komórkowy.
„Lloyd Meats chce sobie po prostu oszczędzić oglądania sekcji, i tyle!" -
pomyślała Sydney Folstom.
Wokół panowała nieprzyjemna aura szpitala i śmierci, a w powietrzu unosiła
się ledwie wyczuwalna woń zimnego mięsa i środków antyseptycznych.
Pośrodku sali bez okien - jak na oświetlonej scenie - leżało ciało mężczyzny.
- A więc, cóż to za pacjent, któremu trzeba zrobić sekcję w trybie
przyspieszonym? - zapytała doktor Folstom.
Cotland podszedł do denata. Od półtora roku pracował w biurze
prokuratora i zdobył już trochę doświadczenia zawodowego, nie był więc
zaniepokojony różowym odcieniem ciała. Wiedział, że zwłoki wcale nie
muszą odznaczać się legendarną bladością. Zdarzało się, że ciało zmarłego
przez kilka godzin zachowywało jeszcze swój naturalny kolor, zanim zaczęło
się stawać woskowożółte.
- Nazywał się Jeremiah Fischer; sprzątaczka znalazła go zaledwie pięć
godzin temu u niego w mieszkaniu, w łóżku.
- Inspektor Meats zadzwonił do mnie dziś rano i poprosił, żebym
przeprowadziła sekcję od razu po przywiezieniu tu ciała. Skąd ten pośpiech?
Cotland podniósł palec wskazujący, sygnalizując, że właśnie o tym chciał
mówić.
- Fischer był żonaty, ale nigdzie nie znaleziono nawet śladu jego żony. Ani w
domu, ani u niego w pracy. Skontaktowano się z rodziną, ale na próżna
Sprzątaczka utrzymuje, że poprzedniego dnia rozmawiała z nią przez telefon
i że wszystko wyglądało normalnie. Lekarz sądowy wezwany po znalezieniu
ciała zauważył znak po ukłuciu na wewnętrznej stronie prawego ramienia.
Chcielibyśmy szybko poznać przyczynę zgonu, zanim zaczniemy oficjalne
poszukiwania żony tego biedaka.
- Dobrze, mogę zrobić sekcję, żeby sprawdzić, czy czegoś mu nie brakuje,
ale jeśli w grę wchodzi otrucie, a wszystko na to wskazuje, będziemy coś
wiedzieli dopiero po badaniach toksykologicznych, czyli najwcześniej po
Zgłoś jeśli naruszono regulamin