Acedia - duchowa depresja.pdf

(244 KB) Pobierz
Włodzimierz Zatorski OSB
Acedia – duchowa depresja
1
Depresja – jej duchowe źródła
Depresja jest dzisiaj dla wielu ludzi wielkim problemem. Jednak
patrzy się na nią zasadniczo od strony jej skutków, a nie przy-
czyn. A kiedy już ktoś zastanawia się nad jej przyczynami, szuka
ich w psychice i je słabości. Podchodzi się do nie często podobnie
jak do zwykłych chorób starając się ją nie tyle nawet wyleczyć, ile
raczej usunąć jej skutki. Najlepiej, gdyby się to dało przy pomocy
środków farmakologicznych lub treningów psychologicznych. To
jedna stale są metody zwalczania skutków, a nie ich przyczyn,
dokładnie tak, jak najczęściej postępujemy w odniesieniu do
zwykłych chorób.
Same przyczyny depresji mogą być różne, jednak zasadniczo jej
źródło trzeba widzieć na poziomie duchowym, to znaczy na po-
ziomie odnoszącym się do naszej tożsamości, sensu życia, prze-
żywania siebie w misterium istnienia. Większość ludzi w ogóle
nie reflektuje tego poziomu swojego życia po prostu oddając się
samemu życiu i temu, co ono niesie z sobą na co dzień. Jednak
nie uświadamiając sobie tego, kim jesteśmy, po co żyjemy, o co
chodzi w naszym życiu… wcześniej czy później zderzymy się z
bezsensem, doświadczeniem marności o jakiej pisze w Starym
Testamencie Kohelet. Brak sensu nie jest niczym przyziemnym i
chcielibyśmy go zagłuszyć coraz to innymi doznaniami, zaintere-
sowaniami, sprawami, jakie podejmujemy. Każde jednak z nich w
pewnym momencie traci swoje znaczenie i sens. Konfrontacja z
marnością tego świata jest ostatecznie nieunikniona. Nie można
uciekać od niej w nieskończoność. W końcu żadne środki uśmie-
rzające ból nie działają. Depresja nas przygniata i wewnętrznie
niszczy.
W tym kontekście warto sięgnąć po doświadczenie mnichów,
którzy programowo wystawiali się na konfrontację z samotno-
ścią, z pustką tego świata i walczyli o prawdziwe trwanie przed
Bogiem, czyli T
YM
,
KTÓRY
J
EST
, w którym znajduje się źródło życia i
2
wszelkiego sensu. Mnisi na co dzień doświadczali acedii, którą
nazywali „demonem południa”. Według Ewagriusza z Pontu,
mnicha z IV w., acedia wyraża stan „duchowego zniechęcenia”,
„znużenia”, „oschłości”, „znudzenia”, „tchórzostwa”, „przygnębie-
nia”, „niezdolności do koncentracji na jednej czynności”, „obrzy-
dzenia”, „zniechęcenia” „uprzykrzenia”, „atonii duszy” czy wręcz
„paraliżu duszy”.
Acedia oznacza więc taki stan psychiczno-duchowy człowieka,
który przejawia się często
poczuciem pustki
i
bezsensu życia,
myślach lub nawet próbach
samobójczych, niechęci do jakie-
gokolwiek działania,
a także
bezprzedmiotowym lęku
czy
wręcz paraliżu sił psychiczno-duchowych człowieka.
Wydaje się, że bliska jej jest
melancholia,
o której pisał Antoni
Kępiński albo po prostu
depresja.
Gabriel Bunge, współczesny
mnich i badacz spuścizny Ewagriusza z Pontu, określa acedię
jako stan, w którym człowiek subiektywnie „cierpi na siebie i
sobie podobnych”.
3
Czym jest acedia?
Podejmując temat depresji, tak ważny w dzisiejszym świecie,
przypomnieliśmy doświadczenie mnichów, którzy sami wysta-
wiali się na trudne doświadczenia i dobrze poznali te stany. Jed-
nak oni widzieli je w wymiarze duchowym, a nie jedynie psycho-
logicznym nazywając te stany acedią. Oni wiedzieli, że problem
nie upraszcza się do prostego usunięcia psychicznych objawów
depresji i odzyskania chęci życia, by poradzić sobie z acedią. Po-
dobnie jak nie wystarczy usunąć ból, by uleczyć chorobę.
Aby jednak zrozumieć na czym polega choroba, jaką jest acedia,
trzeba wpierw przyjrzeć się samemu człowiekowi, jego właści-
wej dynamice życia i celowi, jakiemu ta dynamika służy.
Ewagriusz z Pontu wychodził oczywiście z biblijnej koncepcji
człowieka, który z jednej strony jest stworzony z prochu ziemi,
ale jednocześnie otrzymał od Boga tchnienie. Klasycznie tym
dwom wymiarom ludzkiego bytu odpowiadają: ciało i duch. Ciało
jest wzięte z ziemi, a duch stanowi element otrzymany bezpo-
średnio od Boga.
To są jednocześnie dwa wymiary misterium bycia człowiekiem,
w które jesteśmy wyposażeni. Oba one są dla nas misterium, któ-
4
re stopniowo musimy rozpoznawać. To poznawanie, a także pra-
gnienie i dążenie do osiągania dokonuje się w naszej duszy, która
w ten sposób stanowi swoistą wewnętrzną przestrzeń naszego
przeżywania, myślenia, decydowanie, poznawania. Stąd dusza
posiada w sobie dwie zasadnicze części odpowiadające duchowi i
ciału: część racjonalną i irracjonalną, inaczej zwaną zmysłową.
Przy czym część irracjonalna posiada dwa dynamizmy: pożądli-
wy i popędliwy. Można to przedstawić w postaci schematu na-
stępująco:
Bóg stwarzając człowieka na swój obraz pragnął go wychować
stwarzając mu idealne warunki ku temu, czyli raj. Swoim rozu-
mem powinien człowiek odkrywać prawdziwą wartość wszyst-
kiego, co w życiu spotyka, pożądać tego, co prawdziwe, dobre i
piękne, a popędliwość powinna mu dać siłę do zdobycia tego, co
dobre. W ten sposób powinien się człowiek rozwijać i coraz bar-
dziej upodabniać do Boga, swojego Stwórcy.
Jednak w raju, zanim doszło do pełnego rozwoju, człowiek zgrze-
szył, co spowodowało z jednej strony zaburzenie w zdolności
rozpoznawania tego, co prawdziwe, dobre i piękne, a ponadto
pojawiła się w nim przewrotna namiętność pożądania tego, co
złe i uparta siła dążenia do tego zła. I tutaj rozpoczął się dramat
człowieka, gdyż stworzony na obraz Boga człowiek nie może
prawdziwie stać się sobą wybierając coś, co Bogiem nie jest. Tym
bardziej wybierając coś przeciwnego Bogu. Pożądając czegoś
złego i dążąc do osiągnięcia tego, ostatecznie człowiek doświad-
cza frustracji, niezadowolenia, a jednak z uporem dalej pragnie
tego, co nie jest dla niego dobre i znowu doświadcza bezsensu i
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin