Rembieliński J. - Historia Polski. T.1 Średniowiecze.pdf

(18282 KB) Pobierz
JAN R E M B I L L l N S K I
TOM I
¿REDNIOWIECZE
ATA PUBLISHERS, LIMITED, LONDON
1948
SPIS
RZECZY
I. DZIADY
.......................
.
. . .
.
9
29
61
.95
129
3.77
II. NARODZINY WIELKOŚCI
III. NARODZINY NARODU
IV. TRAGEDIA PIASTÓW
V. STULECIE ŚWIĘTYCH
. . . .
. . . .
. . . .
VI. SOCZEWICA, KOLO. MIELE MŁYN
VII. WOLA P O T Ę G I ........................., 2 3 1
VIII. „TOBIE. WIELKA. ŚWIĘTA PRZE­
SZŁOŚCI... NIECH BĘDZIE CHWA­
ŁA I CZEŚĆ PO WSZYSTKIE CZASY” 264
IX. IMPERIUM JAGIELLONÓW .
. 306
P R Z E D M O W A .
Na wiosnę 1939 roku znajdowałem- się przejazdem
w Krakowie. Ponieważ do odejścia pociągu zcstazuaio
jeszcze kilka godzin, wałęsałem się bez celu po mie­
ście. Znalazłszy się na koniec na przepięknej ulicy Flo­
riańskiej, mając za
sobą
poważną., surową bramę Flo­
riańską, a przed sobą prześliczną, smukłą wieżę w yż­
szą kościoła Mariackiego, skierowałem się do starego
domu Matejki po lewej stronie ulicy. Zaspany woźny,
zaświeciwszy elektryczność na ciemnych schodach,
wpuścił mnie do muzeum Matejki, znajdującego się na
piętrze• Byłem zupełnie sam i ze wzruszeniem ogląda
łem zgromadzone pamiątki po nim: medale i pieczęcie,
które starannie kopiował, stare kostiumy i broń. które
gromadził, meble, których używał, łóżko, na którym
■umarł. Przede wszystkim zaś szkice, ogromne mnó­
stwo szkicóio, do wszystkich najsławniejszych płócien
artysty. Na zastępie, w pierwszej komnacie, uderzył
mnie przy wejściu mały tragiczny obrazek: , Wnętrze
grobu Kazimierzo, Wielkiego“: za świetle pochodni ce-
glaste, jakby piasek na Saharze, puste wnętrze, za któ­
rym wśród prochu wala się kilka tylko piszczeli i re­
sztki złotogłowiu, szaty i czaszka króla, wciąż jeszcze po
piastozasku dumna, w koronie. Przypomniałem sobie
Matejkę, kiedy w rapsodzie Wyspiańskiego spoglądał
na ten ,,łachman. króla płaszcz i kości schnące1 i mo­
’,
dlił się żarliwie:
Niebios Najświętsza Królowo
Spraw, żeby godne ostateczne słowo,
Którym mi zamknąć przyjdzie żywe karty,.
Było: błogosław Boże mej Ojczyźnie.
I zdało mi się, że widzę
id
koło siebie snującą się tę
drobną postać olbrzyma, co jak Twardowski, umiał w y­
woływać duchy wszystkich sławnych postaci naszej ty ­
siącletniej przeszłości. Uświadomiłem sobie wówczas
że za tę miłość jego spoglądamy dziś wszyscy na histo­
rię Polski przede wszystkim oczyma Matejki, że tak
widzimy i pojmujemy jej główne wydarzenia i głów­
nych bohaterów, jak on pokazał ich nam, na swoi u:
sławnych obrazach. Jednocześnie zaś zdałem sobie
sprawę, że owa wizja Matejkowska, tak. przejmująca
do głębi i czarująca każdego Polaka. jest... fałszy­
wa. Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że Matejko tworzył w la­
tach największej klęski i niewoli i że
cho
tragizm poło­
żenia ówczesnego Polski, jest we wszystkich jego obra­
zach widoczny. Wszystkie momenty radości i chwały
oglądamy w nich zaiosze, jak gdyby poprzez zasłonę
z kiru- i ciągle wiemy, że wszyscy bohaterowie wiedzą
i przeczuwają z góry czym się to wszystko skończy.
Otóż takie spojrzenie na. historię z punktu widzenia
upadku i poszukiwania wszędzie jego przyczyn, jest
fałszywe i nie pozwala rozumieć psychologii działają­
cych
osób.
Ale jest też tu jeszcze i drugi błąd Matejki. Jego
postacie wszystkie okazują się nie ludźmi, tylko nad-
ludźmi, zarówno w złym jak i i o dobrym przekraczają­
cymi zwykłą ludzką miarę, gigantami wciąż żyjącymi
,,historycznie“ i nie podlegającymi zw ykłym ludzkim
słabostkom.
Postanowiłem wówczas, jako dziecię epoki wielkich
przemian i jako człowiek, który oglądał ludzi historycz­
nie działających, niejednokrotnie z nikłych i małych
pobudek i nie wielkich bynajmnej, ale drobnych, co­
dziennych, spróboioać ująć■historię Polski w sposób
nowy, a mianowicie nie tak paletyczno-matejkowsku
i nie rozpaczny, poszukujemy błędów i win w przeszło­
ści, ale po prostu popróbować przedstawić przeszłość
taką., jaką była, „wie es eigentlich gewesen“ jak powia­
da o obowiązKu historyka Piankę.
I tego rodzaju próbą jest obecna historia. Pisałem,
ją na wygnaniu, korzystając z uprzejmości Muzeum
Brytyjskiego, którego Dyrektorowi, p. Dr- Thomasowi,
bardzo serdecznie dziękuję za możliwość i ułatwienie
mi tej pracy. Pisałem w chorobie, przerywając pracę
z powodu ataków. Bo teraz, sądzę, bardziej niż kiedy­
kolwiek. trzeba nam szukać związku z całą naszą prze­
szłością, spojrzeć na Historię Polski od nowa i stwo­
rzyć nową, prawdziwszą wizję przeszłości naszego Na­
rodu.
JAN REMBIELIŃSK1.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin