Ekspres Reporterów 1979 nr 06.pdf
(
21172 KB
)
Pobierz
• Jachtowa przepychanka
• Kulisy programu TV
ślad zbrodni
OT
4
^
EKSPRES
REPORTERÓW
•
Zbigniew Kosiorowski
Admiralskie lanie
>
o Marian Bekajło
Ten konkurs trwa
•
Marek Rymuszko
Po obu stronach zbrodni
i
• Gwiazda Ekspresu Reporterów
Tadeusz Taworski
Krajowa Agencja Wydawnicza
Warszawa 1979
Zbigniew Kosiołowski
ADMIRALSKIE LANIE
f Wypełzłem spod pokładu i oczy mam większe,
niż całe to Morze Północne. Kuba Jaworski coś
krzyczy do Heńka. On nie słyszy i ja też nie. Od
dziobu leci sakramencka fala i na nią się gapię.
Na pokładzie wszystko o key; fok sztormowy na
pięty. grot chyba ze dwa razy zrofowany... i wię
cej już nic nie widzę. Wiem tylko, że jestem nie
przytomna dupa, bo nie nałożyłem kaptura. Teraz
trzeźwieję i czuję, jak morze płynie mi po kręgo
słupie i powoli zaczyna ściekać do gumowych bu
tów. Świerkowy siedzi błyszczący przy sterze
i śmieje się: „ale dopieprzyła”. Zaczynam słyszeć
coś więcej poza jednostajnym rykiem morza. Pa
trzę na Heńka. On też połyskliwy od fali, którą
Świerkowy staranował.
Wewnątrz „Spaniela” nie było aż tak źle. Przy
najmniej nie czułem tak namacalnie tego szaleń
stwa wody i wiatru. Do łoskotu, ciągłego walenia
wody o burty, ciągłych wstrząsów, katapultowa-
nia z koi, gdy spadaliśmy z fali, do tego wszyst
kiego można przywyknąć. Nawet spać się dało
między jednym, a drugim wstrząsem.
Następne uderzenie d falę. Ile już ich „Spaniel”
dostał? Pewnie z kilkadziesiąt tysięcy. Wytrzymał
gorsze uderzenia na Atlantyku, to i ten sztorm
przetrzyma. „Co byś robił, jakby teraz belka prze
dziurawiła nam burtę?” — Którejś nocy Świer
kowy pytał o to Heńka. Tak, niby dla żartu. Ale
teraz nie ma co żartować. Od momentu, jak za
cząłem już coś dostrzegać, wiem, że muszę patrzeć
tak, by w porę zauważyć pływające belki i deski,
bo sporo się tego po Północnym pałęta.
Kończy się wachta dwóch Jurków — Madei
i Świerkowego. Teraz kolej na nas. Kuba też wy
lazł z koi, jak zobaczył na wskaźnikach, że znów
przywiało i trzyma regularna „ósemka”. Nic o ta
kim sztormie nie wiem. Morze dotąd mnie oszczę
dziło. Góra — sześć w skali Beauforta. Pewnie
stąd ten lęk. Chociaż, to bardziej zdziwienie, niż
lęk. Takiego morza jeszcze nie widziałem. Dla Ku
by — normalka. Dla chłopców, ot bardzo silny
sztorm. A dla mnie chyba jednak nie tylko zdzi
wienie, gdy patrzę jak jacht ciężko pracuje, pełz
nie po zboczach fal i czasem z niejednej spadnie.
Obok idzie szwedzki zbiornikowiec. Momentami
między wierzchołkami fal widać tylko szczyty je
go masztów. Zazdroszczę: tamtym przynajmniej
sucho i ciepło.
Heniek nachyla się do mnie i krzyczy, żebym
przejął od Świerkowego ster. Patrzę na zapada
jące się morze, na jęczący jacht, na skurczonego
przy sterze Jurka i... znowu lecimy w dół. Łu-
budu! Kilka tón wali się na zieloną posadzkę z ta
ką siłą, że uginają się pod nami kolana. — Roz
walicie jacht — wola spod pokładu Kuba. — Co
za palant tam steruje? A ja widzę, że Jurek Świer
kowy zaparł się nogami o kokpit i ciągnie rumpel
do siebie najmocniej, jak może,'ale i tym razem
Plik z chomika:
thorwald4
Inne pliki z tego folderu:
Ekspres Reporterów 1985 nr 02.pdf
(15342 KB)
Ekspres Reporterów 1985 nr 03.pdf
(19999 KB)
Ekspres Reporterów 1985 nr 04.pdf
(15371 KB)
Ekspres Reporterów 1985 nr 05.pdf
(16168 KB)
Ekspres Reporterów 1984 nr 10.pdf
(18612 KB)
Inne foldery tego chomika:
500 zagadek
antykwariat
Kalendarze
Książki dla młodzieży
kulinarne
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin