F. Koneczny, Półwiekowa praca PP na polu historji [w] PP nr 200.pdf

(1628 KB) Pobierz
II. Historja.
Kiedy powstał
Przegląd Powszechny,
pamiętam rumor,
że oto ma wychodzić w Krakowie miesięcznik „jeszcze bar­
dziej konserwatywny", niż
Przegląd Polski.
Kraków był ma­
tem miastem, w którego ciasnocie deptano sobie po piętach.
Oficjalnie kończył się, gdzie dziś most dębnicki, z dnśffiej
strony na ogrodzie Strzeleckim, od północy niedawno d o ­
piero doczołgał się do Szlaku, a od południa właściwą gra­
nicę stanowiła Stara Wisła, (od Skałki przez >obie Dietlówki
do mostu kolejowego przed Grzegórzkami), b o ćo było mię­
dzy Wisłą Starą a Nową, t. j . Kazimierz, nie wpływało je­
szcze w niczem na tok spraw krakowskich. Ale na tej t o ­
pograficznej karłowatości żarzył się ruch kulturalny, wart,
by mu mierzyć siły na zamiary. Uniwersytet bez seminarjów,
dopiero dźwigający się do odbywania dróg naukowych, ł a ­
tający jednak jakoś seminarjum historyczne (zrazu bez d o -
tacyj); nędzne jakby imitacje pracowni fizycznych i chemicz­
nych wybuchały jednakże raz wraz... odkryciami naukowemi;
a wydział medyczny, nie mogący się długo zdobyć na p o ­
rządne prosekforjum, wytwarzał jakoś pierwszorzędną szkołę
lekarską. Teatr w „starej budzie" przy placu Szczepańskim,
potem przy świecach w sali drukarni uniwersyteckiej przy
ul. Wolskiej, rwał się do Szekspira i dawał mu radę: k o n ­
certy amatorskie, biedoty, dawały jednak zapoznać się z m u ­
zyką od Bacha i Haydna; a czytelnia bibljoteki Jagielloń­
skiej z 13 krzesłami, a wystawa obrazów w kilku pokojach
ruin pałacu biskupiego i Sukiennice tak już wynędzniałe,
iż zdaniem wielu należało je zburzyć.
I na fakiem tle powstaje drugi miesięcznik. Ależ —
b o Kraków XIX w. rozwijał się wpierw kulturalnie, a potem
24*
352
PÓŁWIEKOWA P R A C A „PRZEGLĄDU
POWSZECHNEGO"
dopiero, jakby następczo, materjalnie. Podniesiony poziom
życia wewnętrznego prowadził do poprawy warunków bytu.
Bywa i tak, a bywa też odwrotnie. Duchowa i cielesna
strona byfu rzadko kiedy rozwijają się równocześnie i rów­
nomiernie; często jedna wyprzedza drugą, a potem dążą do
równowagi. N i e przynosi to chyba ujmy Krakowowi, że
oświatą stanął wysoko już dawno, ale dobrobyt jeszcze
w nim szwankuje. Czy osiągnąłby gb szybciej, gdyby oświata
upadła?
A na drodze rozwoju duchowego czyż
Przegląd Po­
wszechny
nie budował w Krakowie całych odcinków tego
bitego gościńca? Zgrupował jakby nowe grono inżynierskie
i powołał niejednego drogomistrza. Zdwoiła się siła myśli,
a świadomość kierunku katolickiego ułatwiała i skracała
drogi.
W zakresie wskazywanym przez Klio i'jej czeladź speł­
niał
Przegląd Powszechny
ważną misję. Był fortecą histo-
ryzmu w czasach skłonnych do wywracania wszelkich tra-
dycyj. Tradycyjność musi podlegać krytyce historycznej,
żeby rozdzielać zalety od wad. Któżby rozumiał inaczej wy­
rażenie
magistra vifae?
W ten sposób pojmowana nauka
historji cieszyła się zawsze opieką Kościoła. Można powie­
dzieć, jako historyzm jest nieodłączny ód katolickiego świa­
topoglądu.
Badacz historyczny ma w sobie coś z pioniera, bo o d ­
krywa nowe krainy dla myśli ludzkiej, wykrywa problemy
przedtem niewiadome, nie ustępuje w tem uczonym przyro­
dnikom. Pionier zaś musi mieć inicjatywę, zastosowaną
oczywiście d o miejsca i czasu. Nabiera jej, gdyż nabiera
pewności siebie w miarę, jak opanowuje przestrzeń i przy­
rodę swej krainy; podobnież z grona badaczy samodziel­
nych a metodą dobrze władających wyłania się po pewnym
czasie inicjatywa naukowa.
N i e żądano niczego, tylko prawdy. Wierzono zawsze
mocno w to, że dla dobra Kościoła prawda zawsze pożą­
dana, że wszelka prawda obróci się na dobro Prawdy.
. Samo grono krakowskich
scripfores
T. J. dostarczyło kla­
sycznego zaiste przykładu zamiłowania prawdy dziejowej,
gdy ks. Jan Urban wydał swą pracę o Makrynie Mieczy-
H1STORJA
353
sławskiej, burząc fałszywą legendę. Niewiele podobnych
przykładów znalazłoby się poza obozem katolickim!
N a nic Słowackiego i Mickiewicza cudne koncepje,
i bez znaczenia będzie fakt, że dwa pokolenia przy­
lgnęły sercem całem do legendarnej postaci. Skoro to
nieprawda, musi być z serc wyrwana.
Z tego piedestału kultu prawdy patrzeć trzeba na p o ­
czynania
Przeglądu
takie, jak słynna polemika w sprawie
św. Stanisława biskupa i męczennika. Punktem zaczepienia
stały się twierdzenia prof. Tadeusza Wojciechowskiego,
oparte o częściową interpretację części źródeł. Prawda wy­
maga, żeby uwzględniać źródła wszystkie w interpretacji
wszechstronnej, nie opuszczającej żadnej możliwości, bo d o ­
piero natenczas można dokonywać klasyfikacji wyjaśnień czy
hipotez, mając już w ręku wszelkie dane do oceny stopnia
ich prawdopodobieństwa. Niczego więcej nie pragnęli uczest­
nicy ankiety naukowej, zainicjowanej przez
Powszechny.
Straż przednią stanowił dr. Krotoski, dyrektor gimna­
zjum w N o w y m Targu; żyjący w dobrem zdrowiu obecnie
w Poznaniu i czekający na trzecie wydanie książki zbioro­
wej „W sprawie św. Stanisława". O n to już w r. 1901 za­
mieścił w
Przeglądzie
rozprawę „Rozbiór źródeł, odnoszą­
cych się do kwestji św. Stanisława biskupa". Ówczesny re­
daktor, ks. Jan Pawelski, nie spoczął, aż pozyskał „głosy"
innych jeszcze historyków, z któremi wystąpił naraz, w r. 1909.
Byli to obok Krotoskiego: Wojciech Kętrzyński, Wiktor
Czermak, Antoni Prochaska, Adam Miodoński, Stanisław
Smolka. Wydano te „głosy" w odbitce, która w r. 1926 d o ­
czekała się drugiego wydania. Niestety, z grona tych współ­
pracowników żyje już sam tylko Krotoski! Pierwsze wy­
danie liczyło str. 126 w 8-ce, drugie urosło do 148, dopro­
wadzając stan zagadnienia do roku 1926. Zrekapitulował
prof. Smolka orzeczeniem, jako
ignorabimus.
N i e wyjaśniono
tedy
„facfum św.
Stanisława", ale bądź co bądź udowodniono,
jako nie można go wyjaśniać tak, jak to (w najlepszej oczy­
wiście wierze) czynił Wojciechowski. Redakcja
Przeglądu
osiągnęła cel bezpośredni.
Nawiasem mówiąc, owo
ignorabimus
Smolki nie prze­
mawia mi d o przekonania; sądziłbym też, że
facfum
p o z o -
354
PÓŁWIEKOWA P R A C A „PRZEGLĄDU
POWSZECHNEGO"
staje w związku z Zachodem, mianowicie z przeprowadza­
niem w Polsce reform kluniackich, a należy sprawę tłuma­
czyć na tle historji prawa polskiego. A l e zamykam nawias
nie należący do rzeczy.
Kiedy prace wyżej wyliczone o św. Stanisławie były
w toku, zaszedł inny wypadek, w którym
Przegląd
powoła­
nym był. zabrać głos, by docierać do prawdy dziejowej
swojemi szlakami. W rok po ogłoszeniu pierwszej pracy
Krotoskiego, odmówił prof. Brueckner „apostołom słowiań­
skim" charakteru katolickiego, co więcej, przedstawił ich
(w krakowskim
Przeglądzie Polskim)
jako typowych bizan-
tyńców, działających na szkodę Kościoła i nie chcących
mieć nic wspólnego z cywilizacją łacińską; twierdził, że dzia­
łali przyfem podstępnie," wyprowadzając w pole Stolicę
apostolską. Ani to dogmatu żadnego nie tykało, ani nie
zmieniało w niczem stosunku Polski do Rzymu — ale trzeba
zbadać sprawę dla ciekawości prawdy. Dziwna bądź co bądź
rzecz, żeby Kościół aż tak dalece mylił się w kryterjach
prawo wierności; więc, czy się mylił?
Jeszcze w r. 1885 ogłosił w
Przeglądzie
pracę „Aposto­
łowie Słowian" ks. Olechnowicz. P o ośmiu latach zajął się
tem zagadnieniem ks. K. Czajkowski w dłuższej pracy,
ogłaszanej w rocznikach 1903 i 1904 „Z powodu nowego
poglądu na apostołów słowiańskich", poczem nastąpiła roz­
prawa najlepszego znawcy tych starych czasów, prof. Karola
Potkańskiego „Konstantyn i Metodjusz". Od tego czasu
można się spierać o wiele szczegółów, dotyczących osób
i prac apostołów słowiańskich, ale o prawowierności ich
względem papiestwa nikt już zapewne nie będzie wątpić.
Trzecią sposobnością do spróbowania wioseł na środku
wzburzonego jeziora była (i jest jeszcze) sprawa o Piotra
Skargę, głównie o stosunek jego do dworu Zygmunta III,
a w szczególności pytanie, czy i w jakim stopniu przyczynił
się do wywołania wojny domowej.
O Skardze pierwszy pisał w
Przeglądzie Powszechnym
cieszący się dotychczas dobrem zdrowiem prof. Aleksander
Czuczyński w r. 1892: „Pochodzenie i rodzina ks. Piotra
Skargi Powąskiego", w której wywodzi, że pochodzili od
młyna w Grójcu, a przenieśli się do Powązek pod War-
HISTORJA
355
szawą. Szkoda, że autor ten zaprzestał potem pracy twór­
czej, źródłowej, bo zdolności mu nie brakło; występował
przez jakiś czas kiedy niekiedy w rubrykach sprawozdaw­
czych.
Kiedy w r. 1911 obchodzono trzechsefną rocznicę zgonu
wielkiego kapłana, kaznodzieji wyjątkowej wielkości i wiel­
kiego prozaika polskiego, któż miał wystąpić z inicjatywą
i stać się ośrodkiem akcji, jeśli nie
Przegląd
Powszechny?
Czytamy też w roczniku 1912 cenne rozprawy ks. Sygań-
śkiego T. J., „Skarga i Batory", następnie Szczęsnego Fi-
dzińskiego „Piotr Skarga jako polityk" i w roku następnym
ks. J. Sasa: „O Skardze, największym wichrzycielu Rzplitej",
(polemiczny przeciw prof. Sobieskiemu). Poruszono wówczas
sporo szczegółów, dotychczas należycie nie załatwionych
naukowo; ale w tem odniósł
Przegląd
zupełny triumf, że
Skargi nazywać „wichrzycielem" nie można. Współcześni
akatolicy zacietrzewili się przeciw Skardze, a my wiemy,
dlaczego i o c o ; obowiązkiem sług prawdy historycznej jest
utemperować choć po trzystu latach, nadmiar protestanckiej
wojowniczej swawoli, robiącej przestępcę z każdego prze­
ciwnika.
Nie przestano na tych artykułach. W dniach 25 i 26
września 1912 roku urządzono „Zjazd Skargowski" w Kra­
kowie. W wydanej księdze pamiątkowej czytamy porywającą
mowę ks. Józefa Pelczara, wielki referat ks. Chotkowskiego:
„Katolicyzm Skargi a katolicyzm Polski dzisiejszej" i drugi
prof. Bronisława Dembińskiego: „Polski typ katolicki",
a obok tego rozprawy Stanisława Tarnowskiego, ks. Leo­
narda Lipkego T. J., Wincentego Kosiakiewicza i wiersz
Wiktora Gomulickiego, którzy pospieszyli zaznaczyć w
Prze­
glądzie
swe katolickie stanowisko. Słowo wstępne do „Roku
Skargi" napisał redaktor ks. Pawelski, promotor całej im­
prezy.
Szła też z t e g o . miesięcznika nieraz inicjatywa w spra­
wach, uznanych dopiero znacznie później za ważne i „ak­
tualne". N p . sięgając do rocznika 1892, znajdujemy tam
pracę, podpisaną tylko literami J. H. B., a zapytującą „Czy
obraz Matki Boskiej częstochowskiej jest wschodniego po­
chodzenia?" a udzielającą odpowiedzi negatywnej; autor
Zgłoś jeśli naruszono regulamin