Ofiary z ludzi u Słowian – krystowiercza perfidna propaganda.doc

(169 KB) Pobierz
Ofiary z ludzi u Słowian – krystowiercza perfidna propaganda

Ofiary z ludzi u Słowian – krystowiercza perfidna propaganda

01/06/2015 by opolczykpl

 

bogowie

.

Do tej pory nie poruszałem na blogu tego tematu w oddzielnym wpisie, choć parokrotnie w kilku tekstach krótko o tym wspominałem:

„W tym miejscu zaznaczam, że inny cytat tego samego kronikarza Thietmara jest zwykłą blagą i propagandą:

„… Niemy gniew bogów łagodzą ofiary z ludzi i bydła …”.

Słowianie nigdy nie składali ofiar z ludzi. Bogowie Słowian nie byli krwiożerczymi bestiami, jak nie przymierzając, Jahwe. Niemniej jahwiści wciąż o takowych „ofiarach” bredzili i bredzą chcąc wykazać wyższość ludobójczego żydo-chrześcijaństwa nad słowiańskim pogaństwem.”
https://opolczykpl.wordpress.com/2015/03/16/wzgorze-i-kopiec-swarozyca-w-przemyslu/
.

„Przeprowadzone badania archeologiczne na kopcu potwierdziły składanie ofiar z ludzi. U podstawy kopca od strony północnej odkryto czaszki ludzkie i szkielety.”


Gdy za tysiąc lat archeolog nie znający zwyczajów w międzyczasie dawno już wymarłego żydo-chrześcijaństwa obok ruin spalonego wiejskiego kościoła lub cmentarnej kaplicy znajdzie zakopane tysiące ludzkich szkieletów i czaszek, być może wysunie przypuszczenie, że bożkowi chrześcijan – wisielcowi na dziwnej szubienicy – w ofierze składano tysiące ofiar, które grzebano w sąsiedztwie miejsca krwawego kultu.”

https://opolczykpl.wordpress.com/2012/08/18/zamet-ze-swietym-ogniem-swarozycem/
.
Jak to więc było z tymi domniemanymi ofiarami z ludzi u Słowian? Otóż nie ma ani jednej wiarygodnej relacji jednego choćby naocznego (i wiarygodnego) świadka o takich ofiarach. Kroniki krystowierców zawierają wzmianki o takowych ofiarach, ale nie są to relacje naocznych świadków. Przy samych tych kronikach pamiętać należy także o tym, że były one bardziej propagandą kościelną, niż rzetelną relacją z opisywanych przez kronikarzy (najczęściej na podstawie relacji z trzeciej ręki) wydarzeń. Parę takich krystowierczych relacji opisuje „Analityk” w tekście na Interii 360:

„Do jednego z elementów obrzydzania dawnych zwyczajów wydaje się należeć temat krwawych obrzędów Słowian. Jak najbardziej w literaturze kronikarskiej znajdujemy opisy składania chrześcijan i innych ludzi w ofierze bogom słowiańskim. Napisano o tym i w Żywotach Ottona z Bambergu, który w czasach Bolesława Krzywoustego chrystianizował Pomorzan, gdzie wspomniano o składaniu ofiar z niemowląt płci żeńskiej. Pisał o tym Thietmar, opisując jak Wieleci po zdobyciu grodu jego przywódcę złożyli w ofierze bogom za szczęśliwy powrót z wyprawy. Helmut z Brzozowa, dwunastowieczny duchowny i historyk opisywał, jak w Arkonie, świątyni poświęconej Świętowitowi składano w ofierze duchownych chrześcijańskich. Śmierć ponosili w sposób okrutny, gdyż wbijani byli na pal wprowadzany między pośladki i ruchem obrotowym wkręcany w skazanego, lub też przywiązywani do kołków wbitych w ziemię i uderzani drewnianymi kijami.”

http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/ci-krwiozerczy-slowianie,66453
.
Wszystkie te relacje nie są niczym innym niż propagandą mającą w jak najgorszym świetle przedstawiać Słowian i ich pogaństwo. Dawały przede wszystkim pretekst i alibi do siłowego „nawracania” Słowian przez wieki stawiających opór hordom krystowierców – musimy ich nawrócić, bo są barbarzyńcami składającymi ofiary z ludzi. I nawet jeśli stosujemy metody siłowe, są one wobec barbarzyństwa Słowian usprawiedliwione.

 

Co do domniemanego barbarzyństwa Słowian – warto przytoczyć w tym miejscu cytat jednej z krystowierczych kronik. Jest to odpowiedź Wolinian dana biskupowi Ottonowi Mistelbachowi zapisana przez towarzyszącego mu kronikarza:

„U was, chrześcijan ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje w więzieniach. U nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii.”


Akurat pomawianie Słowian o barbarzyństwo i nieludzkie tortury przez krystowierców stosujących nagminnie na masową skalę najwymyślniejsze metody tortur i okaleczania ludzi jest niewyobrażalnymi wręcz bezczelnością i załganiem. Sami torturowali, okaleczali i mordowali masowo opornych i podejrzewanych o nieprawomyślność i własną zbrodniczość przypisywali Słowianom.

 

Tutaj uwaga na marginesie…

 

Historia zna wiele przypadków, gdy pogańscy Słowianie pozwalali krystowiercom na ich terenach budować krystowiercze kościoły. Efekt był zawsze taki sam – gdy tylko przybytek ludobójczego Jahwe był gotowy natychmiast krystowiercy domagali się likwidacji pogańskich świątyń, usuwania posągów pogańskich bogów i wycinania świętych gajów. Często samowolnie wycinali święte drzewa i niszczyli posągi bogów. Za co spotykała ich kara ze strony pogan. Tyle, że była ona jak najbardziej zasłużona. Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną – na tereny już podbite przez rzymską szubienicę przychodzą poganie i proszą o możliwość zbudowania pogańskiej świątyni. Otrzymują zgodę, budują świątynię po czym zaczynają usuwać rzymskie szubienice w całej okolicy. Czysta fantazja…

Jest oczywiste, że jahwiści nigdy nie pozwoliliby poganom na ich terenie wybudowć pogańskiej świątyni. A samych pogan po prostu by spalili na stosie. A gdyby nawet jakiś „szalony” biskup pozwoliłby poganom na jego terenie wybudować pogańską świątynię, nigdy by oni nie niszczyli symboli jahwizmu. Byli po prostu tolerancyjni. Dlatego pozwalali fanatykom rzymskiej szubienicy na swoim terenie stawiać przybytki do odprawiania nadjordańskich guseł. Jeśli dochodziło do konfliktów pogan z krystowiercami, to zawsze z powodu fanatyzmu krystowierców niszczących pogańskie świętości. I jeśli od czasu do czasu jakiegoś krystowiercę fanatyka ubito za bezczeszczenie słowiańskich miejsc kultu – to widocznie fanatyk na to zasłużył. Niemniej była to kara a nie „ofiara” składana bogom.
.
Przytoczone wyżej przez Analizyka „relacje” absolutnie nie zasługują na uznanie ich za autentyczne. Przed Ottonem wielu innych krystowierców przybywało na Pomorze. I żaden nie zauważył ofiar z niemowląt płci żeńskiej składanych bogom. Napisano o tym w „Żywotach Ottona z Bambergu” już po jego śmierci w jednym zapewne celu – były to przygotowania do kanonizacji zasłużonego dla krystowierców biskupa, utrudnione tym, że jego akurat poganie nie ukatrupili („nie ofiarowali bogom”). Nie miał więc nimbu „męczennika”. Ale za jego zasługi dla nadjordańskiej dżumy zasługiwał na zrobienie go „świętym”. Musiał więc mieć jakieś zasługi. No i je wymyślono – nawrócił tysiące barbarzyńskich Słowian, tak złych jak diabły, bo nawet niemowlaki składali w ofierze ich „złym” bogom. I tym zasłużył na kanonizację.

 

Relacja Thietmara też niekoniecznie jest prawdzia. Dowódca obrony grodu mógł zginąć podczas walk. A jedynie jego zwłoki Wieleci złożyli u stóp posągu bogów, aby podziękować im za zwycięstwo. Thietmar przedstawił Wieletów jako barbarzyńców z jednego powodu – niemieccy katolicy ich nienawidzili. Pamiętali wiele porażek, a zwłaszcza sromotną klęskę pod Przecławą zadaną im właśnie przez Wieletów.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Przec%C5%82aw%C4%85

.
Także relacja o Arkonie jest zwykłym fałszerstwem. Arkona była otwarta dla obcych. Przybywali do niej przez wieki poganie z innych kręgów kulturowych jak i krystowiercy. I nikt nigdy nie zauważył składania tam krystowierczego kleru w ofierze Świętowitowi. Dopiero w XII wieku zauważył to i opisał Helmut z Brzozowa. A przecież gdyby to była prawda, już od najpóźniej X wieku powinny być o takich ofiarach relacje. Gdyż już wtedy pierwsze zagony krystowierców zapuszczały się na ziemie w pobliżu państwa Ranów. Dziwne, dlaczego Ranowie nie złożyli w ofierze Świętowitowi np. krystowiercę zbója i rzezimieszka Gerona. Przecież pamiętali o tym, że otruł on 30 zaproszonych na ucztę wodzów łużyckich i serbskich w 939 roku. Tak więc, gdy przybył do Arkony w 955 roku powinni go ubić i złożyć w ofierze Świętowitowi. A tego nie zrobili.


Ofiary z ludzi składane w wielu kulturach pogańskich są faktem (choć u Słowian ten zwyczaj był nieznany). Brało się to z ogromnej różnicy w postrzeganiu człowieka i jego miejsca w Przyrodzie. U pogan człowiek był częścią Natury. Nie był czymś szczególnym i wyjątkowym. U krystowierców człowiek był czymś szczególnym – stworzonym na obraz Jahwe, mającym panować nad Ziemią i Przyrodą. Niemniej mimo takiej różnicy w postrzeganiu człowieka to krystowiery mają na sumieniu nieprzeliczone miliony ofiar. Wprawdzie nie składali ofiar z ludzi w ichnich kościałach, ale w imieniu ich mściwego bożka Jahwe wymordowali tysiące razy więcej ludzi „ku chwale bożej” niż złożyli ich wszyscy poganie razem wzięci. W ostatecznym rozrachunku jest mało istotne, czy ludzi zabijano bogom w ofierze, czy „tylko” w imieniu bożka Jahwe. Ci drudzy także byli ofiarami tego krystowierczego bożka. A już palenie „heretyków” czy „czarownic” na stosie to były nieomal oczywiste ofiary całopalne składane w hołdzie żydowskiemu Jahwe i jemu domniemanemu synalkowi. Nawet gdy tego tak nie nazywano. Bo jak to inaczej nazwać niż „ofiary całopalne” ku chwale nadjordańskich bożków?
.
Także wykopaliska archeologiczne nie potwierdzają w najmniejszym stopniu krystowierczej propagandy o ofiarach z ludzi u Słowian. Znajdywane w pobliżu słowiańskich miejsc kultu kości nie muszą być resztkami ofiar.


„W czasie zakrojonych na dużą skalę badań z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego na Wzgórzu Tumskim w Płocku prof. Szafrański znalazł czaszkę trzynastoletniej dziewczynki, która była częściowo rozbita. Nieopodal znaleziono kamienny tłuk, który określono jako narzędzie mordu rytualnego. Jednak w tym miejscu od XI wieku stała świątynia, a wokół takiej chowano zmarłych, zaś kości, które znajdowano przy ponownym pochówku w danym miejscu, składano w odrębnych, wspólnych zagłębieniach w ziemi. Obok tego miejsca stała kuźnia, a żercy (kapłani słowiańscy) żyjący, w odróżnieniu od chrześcijańskich, z pracy rąk własnych, często trudnili się leczeniem lub kowalstwem. Tłuków takich jak ten znaleziony używano w kuźniach do rozdrabniania rudy żelaza. Kuźnie do czasów znanych nam z powieści historycznych były miejscami udzielania pomocy medycznej. Usługi dentystyczne świadczyli właśnie kowale. Tak więc w świetle dzisiejszej wiedzy jest mało prawdopodobne, by na Wzgórzu Tumskim znaleziono ofiarę mordu rytualnego.


Jedynymi dziwnymi pochówkami, które można by posądzać o mogiły ofiar rytualnych, jakie znajdujemy na naszych ziemiach są pochówki, w których znajdujemy odciętą głowę i kończyny (przykładowo na stanowiskach w Jabłończycy Wielkiej pow. Byków (Pomorze) w okolicach Chojnic, Cedyni). A także topienie ofiar w bagnach. Znowu mogą być to ofiary jakiegoś rytuału, ale wiemy ze średniowiecza, że w taki sposób karano przestępców, w tym przestępstw głównych, jak zdrada księcia. Taką śmierć, poprzez odcięcie kończyn miał przecież ponieść św. Stanisław za zdradę księcia Bolesława Szczodrego.


Tak więc, cóż można powiedzieć na temat składania bogom ludzi w ofierze? Na pewno Słowianie składali bogom ofiary z plonów ziemi, ofiary ze zwierząt jak bydło czy owce. Jeśli zaś chodzi o ofiary z ludzi, nie możemy temu zaprzeczyć, ale dowodów na składanie takich ofiar po dziś dzień nie ma.”

http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/ci-krwiozerczy-slowianie,66453
.

Archeolodzy powinni w pierwszym rzędzie przeprowadzić dokładne datowanie kości. Gdyż może się okazać, że pochodzą one z okresu krystowierczego a nie pogańskiego. Ponadto kości te mogły tam znaleźć się z różnych powodów – np. bitwy, obrony sanktuarium przed krystowiercami (kości pogan zabitych przez krystowierców) czy zwykłego pogrzebu. Mogli je też po prostu sami krystowiery podrzucić by nagłaśniać „barbarzyństwo” Słowian. Niemniej ciągle, gdy tylko w pobliżu miejsc pogańskiego kultu znalezione zostaną kości ludzkie jahwiści bredzą o ofiarach składanych z ludzi przez Słowian. Choć przy ich kościołach często są cmentarze z tysiącami ludzkich szkieletów. Czyżby to też były ofiary składane Jahwe i Joszue? Osobiście mam nawet wątpliwości co do składania u Słowian ofiar ze zwierząt. Wyglądało to prawdopodobnie całkiem inaczej. Słowianie jak wiemy często świętowali. Każdemu świętu towarzyszyły uczty. Z ich okazji uroczyście zabijano zwierzęta, tłumacząc ich duchom powód dla którego muszą zostać zabite. Większość mięsa zjadano podczas uczty, a część składano bogom jako dar. Zabijanie zwierzęcia tylko jako ofiara dla bogów u Słowian było raczej nieznane.


Poganie poza tym mieli całkowicie inne podejście do zwierząt niż krystowiercy. Owszem, zabijali je (zarówno dzikie jak i hodowlane) ale traktowali zwierzęta jak istoty posiadające własnego ducha. I do duchów zabijanych zwierząt zwracano się z wyjaśnieniem im przyczyny zabicia. W wielu kulturach pogańskich wierzono, że duch tak zabitego zwierzęcia może odrodzić się w ciele ludzkim. Z drugiej strony wiele ludów pogańskich, m.in. Indianie wierzyli np. że dzielny wojownik może odrodzić się jako waleczny niedźwiedź, orzeł czy wilk. Podobnie było prawdopodobnie u Słowian. Oni szanowali zwierzęta, nawet gdy je zabijali. Zwierzęta totemiczne były wręcz czczone i ich zabijanie było zakazane. Natomiast dla krystowierców zwierzę to bydle bez ducha/duszy. Zwierzęta były i są dla nich „żywymi przedmiotami bez ducha”, dostarczycielami mięsa, mleka, skór itp. Nigdy nie były traktowane jako istoty czujące i posiadające własnego ducha – jak to było u pogan.


Możemy wskazać w tym miejscu różnice pomiędzy różnymi kulturami pogańskimi a krystowierstwem.
.

– Pogański Rzym było to imperium bazujące na podbojach i niewolnictwie. Patrycjatowi żyło się dobrze, niewolnikom niekoniecznie. O plebs rzymski dbał cesarz i bogaci patrycjusze bojący się tumultów i wybuchów niezadowolenia. Organizowano dla plebsu rzymskiego igrzyska i rozdawnictwo żywności. Podbijane ludy eksploatowano, ale nie rabowano im ich tożsamości, kultury i wierzeń. Krystowierstwo również bazowało na podbojach i niewolnictwie. Przy czym obok niewolników stworzyło warstwę pozbawionego praw i wolności pańszczyźnianego chłopstwa. Nie rozdawano mu jedzenia jak plebsowi rzymskiemu. To chłopstwo musiało żywić ciemiężycieli. Ponadto podbijanym ludom rabowano tożsamość, kulturę i wierzenia narzucając wszystkim kosmopolityczną sztampę rodem znad Jordanu.


.– Imperium Mongołów było na ogół bardziej humanitarne niż łacinnicy. Dżingis-chan zabronił np. stosowania tortur w czasie, gdy krystowiercy stosowali je masowo. Mongołowie nie narzucali swej kultury podbijanym ludom. Krystowiercy swą antykulturę narzucali podbijanym ludom zawsze w pierwszej kolejności. Rabowali im nie tylko ziemie i wolność, ale i kulturę i tożsamość.


.– Plemiona słowiańskie nie znały fanatyzmu, ucisku i prześladowań „innowierców”. To przyszło razem z krystowierstwem. Nie znano u Słowian nędzy obok bogactwa. To przyszło z krystowierstwem. Nie znano u Słowian nieuczciwości i złodziejstwa. To przyszło z krystowierstwem.
.

Nawet więc, jeśli w wielu kulturach pogańskich składano ofiary z ludzi, i tak górowały one pod wszystkimi względami nad krystowierstwem. Wolne były przede wszystkim od fanatyzmu i prześladowań religijnych. Ani jedna kultura pogańska nie stworzyła wielowiekowego fanatycznego totalitaryzmu pełnego prześladowań, tortur, stosów i rzezi na tle religijnym. Wszyscy poganie razem wzięci zabili wielokrotnie mniej ludzi w imię ich bogów – łącznie z ofiarami im składanymi – niż krystowiercy w imię ich nadjordańskich bożków i idoli.

.

I jeszcze garść uwag odnoście kilku innych spraw poruszonych przez Analityka.

„Chrzest Mieszka i jego dworu w samym państwie Piastów praktycznie nie zmienił nic”

 

– Tzw. „chrzest” Mieszka to fikcja. Nie było go.

https://opolczykpl.wordpress.com/2013/10/18/demaskowanie-katolickiej-mitologii-domniemany-chrzest-polski/

.

Gdyby był znalibyśmy jego datę, miejsce, „ojca chrzestnego” i biskupa udzielającego „chrztu” w tak wiekopomnym dla krystowierstwa momencie. No i Mieszko zostałby kanonizowany, albo przynajmniej otrzymałby przydomek „Wielki”, co wtedy było nagminne. Włodzimierz zdrajca kijowski za przyjęcie „chrztu” (Mieszko I żył wtedy jeszcze) został i „świętym” i „Wielkim”.


„Nową wiarę przyjęły elity oraz ludność podgrodzia i wiosek służebnych, większość mieszkańców jednak nadal wierzyło w dawnych bogów. Archeologia w tym okresie nie wykazuje gwałtownego upadku miejsc kultowych. To zjawisko pojawia się dopiero w pewnym stopniu za rządów Bolesława Chrobrego, kiedy siłą przymuszano poddanych do określonych zachowań. Jak opisuje w kronice Thietmar z Merseburga, za jedzenie mięsa w dni postne wybijano winnemu zęby.”


Za Chrobrego było jak za Mieszka – cały lud z uporem tkwił w pogaństwie. I trwało to jeszcze wiele wieków. Nadjordańskie gusła przez wieki były przez słowiański lud po prostu ignorowane. Nawet w miastach kwitło nadal pogaństwo, o czym świadczą fakty:


.– XIII wiek – papieska bulla potępiająca pogańskie praktyki w mieście Krakowie.

 

– XV wiek – synod biskupów w Poznaniu potępia utrzymujące się na ziemiach polskich pogaństwo. Także Długosz w XV wieku potępiał nadal powszechne na ziemiach polskich pogańskie obchody Kupały.

 

XVIII wiek – zapiski pewnego klechy z roku 1720:

“…nastawszy do kościoła godzieskiego (koło Kalisza) zastałem ludzi tak bezbożnych jak w Sodomie i Gomorze (ledwo) się tak wieś z nimi nie zapadła. Nie spowiadali się po lat dziesięciu, dwudziestu. O pacierzu trudno było pytać i o przykazaniu boskim, bo go nie umieli….
.

– XVIII wiek – lustracja biskupia w Kałdusie (1793 rok):

„…nieliczni mają zwyczaj uczestniczyć w […] nabożeństwie, cały zaś lud, w tych najwięcej prawowierną religię obrażających czasach, częściowo składa ofiary Bachusowi w dolinie wsi Kałdus, a częściowo Wenerze w sąsiednim gaju. Dlatego z takiego też powodu, jak i zniszczenia niniejszej kaplicy, musiał kult zostać przeniesiony do chełmińskiego kościoła parafialnego.”
.

Słowianie oczywiście czcili naszych bogów a nie Bachusa czy Wenerę. Jahwistyczny biskup albo o tym nie wiedział, albo nie chciał wymieniać imion słowiańskich bogów. Faktem jest, że cała wieś katoliczona od ośmiu wieków nadal była czysto pogańska.

 

– XIX wiek – Zorian Dołęga Chodakowski odnajduje żywe, prastare pogańskie tradycje na wsi:
„Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.

 

 


.– XX wiek – pogańskie obchody Nocy Kupały na Opolszczyźnie (1937 rok).

.

Polski słowiański lud przez długie wieki trwał przy pogaństwie. Rzeczywiste stopniowe skatoliczenie jego to okres końcówki zaborów, sanacji, no i niestety PRL, gdzie kk wypromował się na obrońcę polskiego ludu przed „złą” ateistyczną bezbożną władzą. Jednak nim Polaków totalnie skatoliczono pojawiła się narastająca laicyzacja życia społecznego i pierwsze ruchy antykatolickie odwołujące się do kultury Słowian. Jak Zadruga Stachniuka założona w 1935 roku. Obecnie ruch pogański, rodzimowierczy rośnie w siłę a ludzi zainteresowanych słowiańską kulturą, tradycją i tożsamością przybywa.

.

Wracam do tekstu Analityka:

„Bunty te nie do końca były buntami przeciw nowej religii, a raczej przeciw uciskom i podporządkowywaniu sobie wolnych kmieci przyzwyczajonych do wolności, samostanowienia, których pod pretekstem chrystianizacji przekształcano w chłopów pańszczyźnianych”

 

Bunty były zarówno przeciwko krystowierstwu jak i przeciwko uciskowi feudalnemu jakie krystowierstwo nisło ze sobą. Obie te rzeczy były nierozerwalnie ze sobą związane. Słowianie nie chcieli ani obcej niezrozumiałej dla nich religii, ani nieludzkich porządków społecznych, jakie ona niosła ze sobą. Kronikarze rzymskiej szubienicy najchętniej przemilczeliby owe bunty. A jednak Gall Anonim zmuszony był odnotować „Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką – czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu – podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Bożym”. To świadczy o masowym buncie przeciwko obcemu krystowierstwu.

.

Wiki (z której Analityk przytoczył całe zdanie) próbuje także przedstawiać te bunty jako wymierzone przeciwko możnowładcom a nie przeciwko krystowierstwu:

.„Z zachowanych przekazów wynika, że w 1038 roku, kiedy Czesi wkraczali do ogarniętej zamieszkami Polski, zastali nienaruszone świątynie w Krakowie, Gnieźnie i w innych miastach. Bunty te nie do końca były buntami przeciw nowej religii, a raczej przeciw uciskom i podporządkowywaniu sobie wolnych kmieci przyzwyczajonych do wolności, samostanowienia, których pod pretekstem chrystianizacji przekształcano w chłopów pańszczyźnianych.”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Reakcja_poga%C5%84ska#Reakcje_poga.C5.84skie_.E2.80.93_kontrowersje_wok.C3.B3.C5.82_terminu
.

Ale niżej ta sama wiki przytacza Galla Anonima:

Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką – czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu – podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Bożym”


A więc jednak był to bunt przeciwko katolicyzmowi. A to, że przetrwały kościoły w miastach o niczym nie świadczy. Słowianie po dawnemu żyli na wsiach i w małych osadach. I ich teren oczyścili z kleru i rzymskich szubienic oraz ew. kaplic i kościołów. Miasta zamieszkałe głównie przez niemiecki kler, niemiecką służbę i niemieckich osadników ich nie interesowały. To nie był ich świat. Dlatego też arcykatolicki Brzetysław mógł robić to, co katolicy najbardziej lubili – plądrować bogate miasta i grabić skarby zgromadzone przez innych. Najazd Czechów był zresztą jednym z elementów spacyfikowania zbuntowanej ludności – Czesi mieli kraj zniszczyć i osłabić, aby ułatwić później zdrajcy Kazimierzowi (który po ich najeździe wkroczył do kraju na czele ciężkozbrojnych niemieckich wojów ofiarowanych mu przez cesarza) przejęcie nad nim kontroli. Tyle że Brzetysław przy okazji obłowił się, próbując jednocześnie poza rabunkiem kosztowności przyłączyć do Czech Śląsk i Małopolskę. Ale ostatecznie to się jemu nie udało. Papiestwo i cesarstwo bały się wzrostu potęgi Przemyślidów i wolały Śląsk i Małopolskę widzieć w rękach zdrajcy Kazimierza, papieskiego i cesarskiego wasala.

.

Czy zainteresowanie dawnymi zwyczajami wyklucza z grona chrześcijan?

 

A kto przy zdrowych zmysłach chciałby być krystowiercą – „chrześcijaninem”? Analityk sam zresztą stwierdza – i słusznie – że „Właśnie w tym okresie narodził się mentalny obywatel Watykanu, który mieniąc się polskim patriotą ma w pogardzie naszą dawną kulturę i tradycję.”

.

I tak rzeczywiście jest – katolik to członek kosmopolitycznego nowego narodu wybranego, ze stolicą w Watykanie i korzeniami na Synaju i nad Jordanem. Polakiem jest tylko z nazwy. Duchowo jest Żydem.


Terlikowski: “Ja jako Żyd (duchowy)”

http://www.fronda.pl/a/terlikowski-ja-jako-zyd-duchowy,25468.html
.
Mirosław Salwowski: “Ja też jestem Żydem (duchowym)”

http://www.konserwatyzm.pl/artykul/9128/ja-tez-jestem-zydem-duchowym
.
Aleksandra Kowal: “W sensie duchowym jesteśmy Żydami.”

http://www.katolik.pl/czy-jestesmy-zydami-,834,416,cz.html

 

 

 

Źródło: https://opolczykpl.wordpress.com/2015/06/01/ofiary-z-ludzi-u-slowian-krystowiercza-perfidna-propaganda/

8

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin