9521.pdf

(371 KB) Pobierz
NOTATNIK KONSTRUKTORA
„Akrobatyka” układów
lampowych
Każdy konstruujący samodzielnie wzmacniacze audio wie, że
lampowe układy wzmacniające zwykle składają się z  niewielu
elementów i  nie są skomplikowane w  budowie. Te czynniki, obok
naturalnej liniowości charakterystyk lamp, są często przytaczane
jako argumenty przy próbach wytłumaczenia wyższości dźwięku
„lampowego” nad „tranzystorowym”. Trzeba przyznać, że są one
przekonywujące z  punktu widzenia tzw. zdrowego rozsądku, ale
czy na pewno? W  artykule opisano kilka typowych rozwiązań
stosowanych we wzmacniaczach lampowych i  omówiono ich
parametry użytkowe.
Należy przyznać, że teza postawiona
we wstępie potwierdza się w  praktyce przy
analizie schematów najlepszych konstrukcji
wzmacniaczy audio na tyle często, że mało
kto próbuje ją kwestionować. Główną de-
wizą konstruktorów techniki lampowej jest:
im prościej, tym lepiej i  bardziej niezawod-
nie. Niestety, mniejsza liczba elementów nie
oznacza, że wzmacniacz lampowy jest tań-
szy od tranzystorowego, mimo że zgodnie
z logiką należałoby tego oczekiwać.
Przeanalizujmy zwykły układ wzmac-
niacza lampowego z trioda pracująca w ukła-
dzie ze wspólną katodą. Cała kaskada (po-
kazana na
rysunku  1)
jest zbudowana z:
rezystora obciążenia anodowego, rezystora
katodowego odpowiedzialnego za autopola-
ryzację, rezystora ustalającego wstępną po-
laryzację siatki sterującej i  wreszcie samej
lampy – triody. Reszta to elementy sprzę-
gające z  innymi obwodami, bocznikujące
składową zmienną (bocznikowanie rezy-
stora katodowego kondensatorem), dzielnik
w  obwodzie katody dla realizacji bardziej
złożonego układu polaryzacji, filtry odsprzę-
gające w  obwodach zasilania lub elementy
korygujące pasmo przenoszenia. Przeważnie
obecność nawet wszystkich wymienionych
dodatkowych elementów nie czyni układu
wzmacniacza lampowego o  wiele bardziej
złożonym niż ten, który pokazano na rys. 1,
a  sposób działania jest zrozumiały już na
pierwszy rzut oka.
Współczynnik wzmocnienia dla sygna-
łów o średnich częstotliwościach (przy braku
miejscowego, ujemnego sprzężenia zwrotne-
go) wynosi:
samo można napisać odnośnie do napięcia
zasilania anodowego i prądu spoczynkowego,
ponieważ większość lamp najlepiej „brzmi”
na granicy dopuszczalnej mocy rozpraszanej
przez anodę. Zresztą, nawet w tych względnie
wąskich, dopuszczalnych granicach dla kon-
struowanego układu wzmacniacza nie łatwo
jest określić optymalny tryb pracy konkretnej
lampy w danym układzie uwzględniając po-
przednią i  następną kaskadę. Pod pojęciem
„optymalny” rozumiemy w danym wypadku
taki tryb, który zabezpieczy najlepsze brzmie-
nie, a  nie rekordowe parametry czy piękne
oscylogramy.
Można zaryzykować tezę, że rozbież-
ność pomiędzy doborem elementów kształ-
tujących charakterystykę wzmacniacza i  ich
wpływem na uzyskiwane parametry jest
główną przyczyną słabej korelacji między
wartościami liczbowymi tych parametrów,
a jakością dźwięku. Jeśli na przykład pragnie-
my uzyskać jak najlepszą liniowość układu,
musimy zwiększać rezystancję anodową,
co – zaczynając od pewnej wartości prądu
anodowego – będzie wpływało negatywnie
na szerokość pasma przenoszenia, właściwo-
ści dynamiczne układu wzmacniacza oraz
na współczynnik wzmocnienia, który przy
zbyt wysokiej rezystancji obciążenia zaczyna
zmniejszać się, ponieważ zmniejsza się prąd
spoczynkowy lampy i  nachylenie charakte-
Rysunek 1. Trioda pracująca w układzie ze
wspólną katodą
Uwzględniając oporność wejściową
następnego stopnia wzmacniacza
Rwe2,
zamiast
Ra
podstawiamy
Ro.ekw.=RRwe2.
Oporność wyjściowa układu
Rwy = Ri,
gdzie:
m
= SRi – współczynnik wzmocnienia lampy,
S – nachylenie charakterystyki anodowo-
siatkowej lampy,
Ri – oporność wewnętrzna lampy.
W układzie z triodą jak na rys. 1 współ-
czynnik wzmocnienia typowo wynosi
(0,6–
0,8)m
i  zależy od wielkości
Ra.
Podobnie
inne parametry układu: prąd spoczynkowy,
pasmo przenoszenia, szybkość narastania
napięcia wyjściowego, liniowość, maksymal-
ne napięcie wyjściowe o  pewnym poziomie
zniekształceń, maksymalny prąd wyjściowy.
Przeważnie rezystancja
Ra
jest kilka razy
większa od
Ri
i wówczas udaje się otrzymać
optymalne wartości wymienionych wcze-
śniej parametrów. Jednak możliwości układu
z triodą są ograniczone, ponieważ dążenie do
polepszenia jednego z  parametrów odbywa
się kosztem innych, niemniej ważnych. Dla-
tego stopień swobody w  doborze rezystancji
rezystorów obciążenia anodowego i  autopo-
laryzacji katodowej jest dość ograniczony. To
Rysunek 2. Zmodyfikowany układ pracy
triody
ELEKTRONIKA PRAKTYCZNA 1/2012
98
„Akrobatyka” układów lampowych
rystyki
S.
Znacznie spada również zdolność
przeciążeniowa układu. W  ten sposób cena
za dobrą liniowość okazuje się również nie-
współmiernie wysoka, ponieważ musimy
za nią „płacić” jakością dźwięku wzmacnia-
cza. Dlatego, jeśli jedna kaskada na triodzie
nie jest zdolna zapewnić żądanego wzmoc-
nienia, należy włączyć kolejną lub kolejne.
A  w  celu uzyskania dobrych właściwości
dynamicznych, nieraz jesteśmy zmuszeni do
zadowolenia się skromnym współczynnikiem
wzmocnienia zmniejszając rezystancję rezy-
stora anodowego i zwiększając anodowy prąd
spoczynkowy. Nawet w  najprostszym ukła-
dzie wzmacniającym może pojawić się dużo
niuansów i zjawisk trudnych do wyjaśnienia,
gdy sprawa dochodzi do „sądu ostatecznego”
tj. do odsłuchu dźwięku za pomocą zbudowa-
nego wzmacniacza.
Reasumując widzimy, że w  triodowym
układzie wzmacniającym różne jego parame-
try, z  których każdy wykazuje odczuwalny
wpływ na jakość brzmienia wzmacniacza, są
we wzajemnej sprzeczności i nadmierna gor-
liwość w polepszaniu któregokolwiek z nich
niezawodnie prowadzi do pogorszenia pozo-
stałych. Istnieje jednak sposób, aby wyrwać
się z tego zamkniętego kręgu.
Do tego momentu opisywałem układ
wzmacniacza z jedną triodą. A jeśli połączyć
dwie triody w tym samym układzie? Przeczy
to, rzecz jasna, koncepcji prostoty układu,
lecz nieraz zamiast zwiększać liczbę najprost-
szych układów, można rozwiązać ten sam pro-
blem rozbudowując (w ograniczonej sposób)
jeden układ. W zależności od problemu, który
powinniśmy rozwiązać, możemy wybrać je-
den z  wariantów bardziej skomplikowanego
układu na dwóch triodach. Należy zauważyć,
że istnieje ich dość dużo i  opracowane były
już dawno. Na przykład kaskoda z rysunku 2
pozwala znacznie zwiększyć współczynnik
wzmocnienia i jednocześnie poprawia szero-
kość pasma przenoszenia. Niektóre renomo-
wane firmy produkujące sprzęt audio o  naj-
wyższej jakości nadal używają rozwiązań tego
typu we wzmacniaczach (np.
Sonic Frontiers).
Można sprzeczać się o  celowość użycia
układów kaskodowych w  aparaturze audio
i przeciwnicy takich układów twierdzą zwy-
kle, że charakterystyki wyjściowe kaskod
przeradzają się z  triodowych w  pentodowe.
I  mają rację. Ale i  pentody nie zawsze są
złe, a  prawidłowo postawione pytanie po-
winno brzmieć nie „czego używać?”, lecz
„jak i  gdzie?”. Bez wątpienia w  większości
wypadków triody są bardziej odpowiednie,
ale w  niektórych obwodach (najczęściej po-
mocniczych) pentody nie mają konkurencji.
Na przykład, dzięki wysokim
m
i Ri pentoda
nie ma sobie równych w  układach źródeł
prądu stabilizowanego, jeśli nie brać pod
uwagę tranzystorów polowych z  izolowaną
bramką. Ale to jest już zupełnie inny grupa
podzespołów i  mimo że pewne firmy, jak
ELEKTRONIKA PRAKTYCZNA 1/2012
np.
Audio Research
osiągnęły powodzenie
w  opracowaniu i  wdrożeniu technologii hy-
brydowych, osobiście nie mam wątpliwości,
że jeśli zamiast tranzystorów MOSFET-ów
używano by pentod, wiele z wyrobów tej fir-
my brzmiałoby bardziej miękko i naturalnie.
A przypomnijmy profesjonalne magnetofony
złotej ery magnetycznego zapisu dźwięku
w  latach 50. i  60. Wiele z  nich w  pierwszej
kaskadzie wzmacniacza odtwarzania miało
pentodę EF86.
Wróćmy jednak od próby udzielenia
amnestii dożywotnio skazanym przez wielu
audiofilów pentodom do zacnych triod. Kolej-
ny układ pracy triody, który przeanalizujemy,
przypomina kaskodę. W  nim również użyto
dwóch triod, z których jedna „wspięła się” na
ramiona drugiej (rysunek 
3).
Tak, ten „cyrk
lampowy” u  wielu wywołuje sceptyczny
uśmiech i  na jego widok pojawia się lawina
uszczypliwych komentarzy typu „Człowieku!
Przepraszam, ale trioda powinna chodzić po
ziemi!” tzn. być dołączona katodą do masy.
Ale tak czy inaczej, ten układ zasługuje na
uwagę, ponieważ dzięki niemu uzyskuje się
polepszenie kilku ważnych parametrów: sta-
bilności pracy, liniowości charakterystyki
przejściowej, oporności wyjściowej, szero-
kości pasma, zdolności obciążeniowej i  od-
porności na zaburzenia oraz pulsacje napię-
cia zasilania anodowego. Co do dźwięku, to
wszyscy wiedzą, że wzmacniacze produko-
wane przez firmy
Audio Note
Cary Audio
Designs
wcale nie brzmią źle! Właśnie te fir-
my częściej niż inne używają jako układów
wejściowych lub sterujących układów poka-
zanych na
rysunku 3a.
Najczęściej jest on na-
zywany SRPP (Shunt
Regulated Push Pull).
Ta
nazwa może wprowadzać w  błąd, ponieważ
push pull
służy jedynie do określenia prze-
ciwfazowości sygnałów górnej i dolnej triody.
W ten sam sposób z powodzeniem
push pul-
l’em
można byłoby nazwać klasyczny układ
z dwóch triod połączonych jedna za drugą –
tam także sygnały są w przeciwnych fazach.
Z tego powodu SRPP to niepoprawna nazwa,
jednak jest zakorzeniona w  literaturze. Moż-
na spotkać też skrót TTSA (Two
Tubes Series
Amplifier
– dwulampowy wzmacniacz szere-
gowy), chociaż może ona prędzej służyć jako
wspólne określenie dla wszystkich układów
w konfiguracji pionowej, w tym i kaskod. My
ten układ nazywamy prosto i  przejrzyście:
wzmacniacz z obciążeniem dynamicznym.
We wzmacniaczu z  obciążeniem dyna-
micznym zamiast zwyczajnego rezystora ob-
ciążenia anodowego układ SRPP ma w obwo-
dzie anody drugą triodę, punkt pracy której
wyznacza się rezystorem Rk2. Przy nadejściu
dodatniej części sygnału na siatkę V1 prąd
dolnej triody zwiększa się, co prowadzi do
zwiększenia się spadku napięcia na rezysto-
rze Rk2, a to z kolei prowadzi do zmniejszenia
prądu górnej triody V2. W układzie występu-
je tendencja do stabilizacji prądu anodowego,
a)
b)
c)
d)
Rysunek 3. a) Trioda pracująca w układzie
SRPP (Shunt
Regulated Push Pull),
b) Za-
leżność współczynnika wzmocnienia ukła-
du SRPP z podwójną triodą 6N3P (m=38,
Ri=5,8 kV) od ekwiwalentnej oporności
obciążenia Ro.ekw., c) Zależność oporno-
ści wyjściowej układu SRPP od rezystan-
cji Rk2, d) Porównanie charakterystyk
dynamicznych układów z rys. 2 i rys. 3a
wykonanych w oparciu o lampę 6N3P
przy pojemności obciążenia Co=30 pF
99
NOTATNIK KONSTRUKTORA
V1, przy tym jej obciążenie rozdwaja się: dla
prądu stałego jest ono niewielkie i  równe
Rk2+Ri2, co zabezpiecza normalne warunki
pracy bez zwiększania napięcia anodowego,
a dla prądu zmiennego jest dużo większe (dy-
namiczna oporność obciążenia) i  określa się
wielkością Rk2 i parametrami górnej triody:
można znacznie zwiększyć poziomu sygnału
na siatce V2 po prostu zwiększając rezystancję
Rk2, ponieważ od jej wartości zależy położenie
punktu pracy układu i nadmierne zwiększanie
rezystancji Rk2 może zniwelować wszystkie
zalety układu SRPP (w  pierwszej kolejności
pogorszy się rezystancja wyjściowa). Można
postąpić inaczej – zabezpieczyć potrzebną po-
laryzację za pomocą dzielnika rezystorowego
Rk2/Ra zastępując nim rezystor Rk2, co da
nam więcej swobody przy wyborze poziomu
sygnału na siatce V2, który jest proporcjonal-
ny do wielkości dolnego rezystora dzielnika.
Sygnał podaje się na siatkę przez kondensator
Ca. Współczynnik wzmocnienia takiego ukła-
du jest już dość bliski do
m
dolnej triody. Nie
wolno zapominać, że właśnie od niej w dużej
mierze zależy funkcjonowanie układu, a cała
reszta służy do stworzenia jej jak najlepszych
warunków pracy. Dlatego układ wzmocnione-
go SRPP jest nazywany
Mu Follower
– wtór-
nik
m.
I  znów ta efektowna nazwa jest nieco
na wyrost, ponieważ mimo że współczynnik
wzmocnienia SPRR znacznie zbliża się do
wartości
m
dolnej triody, to nie jest mu równy.
Jeśli jednak zamienić górną triodę na pentodę
i nieco zmodyfikować schemat, można jeszcze
zbliżyć współczynnik wzmocnienia układu
do
m
dolnej lampy jednocześnie zmniejszając
rezystancję wyjściową układu i  rozszerzając
jego zakres dynamiczny. Schemat z 
rysun-
ku 6
był opublikowany na łamach
Glass Audio
w 1993 r. i jest nazwany jest
m-układem
(Allan
Kimmel. „The Mu Stage”, Glass Audio 2/1993).
Konstrukcja układu umożliwia prawie
dowolną nastawę prądów spoczynkowych
dolnej i górnej lampy. Prądy mogą być różne,
ponieważ polaryzacja pentody jest ustalona za
pomocą osobnego dzielnikiem rezystorowego
Rysunek 4. Zastosowanie pentody za-
miast triody w układzie z rys. 3a
który zależy teraz od zmiany sygnału wejścio-
wego w  mniejszym stopniu, niż w  zwyczaj-
nym układzie na rezystorach. Kombinowane
obciążenie (trioda V2 i rezystor Rk2) swoimi
właściwościami zaczyna zbliżać się do źró-
dła prądu. Cóż w tym dobrego? Wiadomo, że
źródło prądowe ma dużą oporność wewnętrz-
ną, która w  idealnym źródle prądowym jest
nieskończenie wielka. A teraz przypomnijmy
sobie, że układ triodowy jest tym bardziej
liniowy, im większy jest rezystancja jego re-
zystora anodowego. Jak napisano wcześniej,
zwiększanie jego rezystancji prowadzi jednak
do pogorszenia innych parametrów wzmac-
niacza. Pozostaje nam tylko „zwieść” triodę
Rysunek 5. Zmodyfikowany układ SRPP
Daje to możliwość uzyskania nieco więk-
szego współczynnika wzmocnienia układu
SRPP w  porównaniu ze zwyczajnym. A  po-
nieważ sygnał wyjściowy jest zdejmowany
z  katody V2, to i  oporność wyjściowa jest
znacznie niższa. Rzeczywiście, gdy taki układ
pracuje z  obciążeniem o  małej rezystancji
możemy uzyskać korzystny współczynnik
wzmocnienia i szerokie pasmo przenoszenia.
Można w  nim również uzyskać dobre para-
metry dynamiczne pod warunkiem przepły-
wu wystarczającego prądu spoczynkowego
lampy. Należy przy tym brać pod uwagę nie
tylko szybkość odpowiedzi układu wzmac-
niacza, ale i  wartość sygnału oddawanego
do obciążenia. Z  tych powodów układ SRPP
znalazł zastosowanie we wzmacniaczach wi-
zji, w  których należy zapewnić maksymalną
wielkość iloczynu
KΔf
oraz w  innych ukła-
dach o dużej szybkości, z pewnością na długo
przed tym, nim komuś przyszła myśl, aby wy-
próbować go we wzmacniaczach audio. Jego
zalety są szczególnie widoczne podczas pracy
w układach, w których pojemność obciążenia
jest dość duża. Do takiej kategorii należą ste-
rowniki, które pracują zasilając siatki kilku
lamp wyjściowych połączonych równolegle
lub pojedynczą lampę o  dużej pojemności
wejściowej. Na
rysunku  3b
zaprezentowano
zależność współczynnika wzmocnienia ukła-
du SRPP (Ksrpp) wykonanego w oparciu o po-
dwójną triodę 6N3P (m=38, Ri=5,8  kV) od
ekwiwalentnej oporności obciążenia Ro. ekw.,
przy Rk2=820
V.
Krzywa
Kwk
odpowiada
typowemu układowi ze wspólną katodą. Na
rysunku  3c
pokazano zależność rezystancji
wyjściowej układu SRPP od rezystancji Rk2.
Na
rysunku  3d
zamieszczono charakterysty-
ki dynamiczne obu układów wykonanych
w  oparciu o  lampę 6N3P i  przy pojemności
obciążenia Co=30 pF.
Jednak mimo swoich zalet, układ SRPP
nie jest idealny. Mimo że kombinowane ob-
ciążenie anodowe ma pewne własności źródła
prądowego, z powodu małego
m
(co jest cechą
triod) lampa V2 nie na tyle dużego wzmoc-
nienia, aby całkowicie zniwelować spadek
napięcia na Rk2 powodowany zmianą prądu
sygnału. Można ten problem rozwiązać dwo-
ma sposobami: przez zastosowanie jako V2 nie
triody lecz pentody lub zwiększyć poziom sy-
gnału na siatce V2. Pierwszy sposób prowadzi
do rozwiązania układowego, które pokazano
na
rysunku 4,
a drugi do tzw. wzmocnionego
SRPP, który jest niestety nieco bardziej skom-
plikowany (rysunek 
5).
Rzecz w  tym, że nie
Rysunek 6.
m-układ
opublikowany przez
Allana Kimmel na łamach Glass Audio
2/1993
ELEKTRONIKA PRAKTYCZNA 1/2012
100
„Akrobatyka” układów lampowych
Rk2/Rk2’, który przyczynia się do dalszego ob-
niżenia rezystancji wyjściowej. Wielkością ob-
ciążenia anodowego Ra triody również można
w pewnych granicach manipulować. Pentodę
można uważać za wtórnik katodowy ze współ-
czynnikiem przenoszenia (wzmocnienia) bar-
dzo bliskim jedności. W  ten sposób, jakakol-
wiek zmiana napięcia na anodzie czyli na dol-
nym wyprowadzeniu rezystora Ra, z dużą do-
kładnością jest powtarzana przez wtórnik ka-
todowy z pentodą V2 i pojawia się na górnym
wyprowadzeniu Ra. Wymusza to stały spadek
napięcia na Ra i jego niezależność od sygnału.
I  to właśnie jest źródło prądowe, oczywiście
nieidealne, ale zbliżone do idealnego. Oso-
by „uczulone” na pentody, mogą zastosować
triodę jako lampę V2, ale wówczas otrzyma-
ją układ o  słabszych parametrach. Wtórnik
katodowy z  triodą zazwyczaj ma współczyn-
nik przenoszenia K rzędu 0,9. Pentoda może
z łatwością zapewnić współczynnik K=0,995,
a nawet wyższy.
Przyjmijmy wielkość Ra=6,8  kV i  wy-
znaczmy rezystancję dynamiczną dla układów
na triodzie i  pentodzie odpowiednio z  wy-
rażenia Rdyn.=Ra/1-K. Otrzymamy Rdyn.
triod.=68 kV; Rdyn.pent.=1,36 ΜV. Różnica
jest aż 20-krotna!
Wtórniki katodowe, notabene, również
nie mają nieskazitelnej reputacji wśród au-
diofilów z  wykształceniem technicznym.
Lecz mimo tego – jak twierdzi Allan Kimmel
– w takim układzie wtórnik katodowy z pen-
todą to strzał w  dziesiątkę. I  ogólnie, pento-
dy w  układach wtórników katodowych mają
o wiele lepsze parametry (mniejsza oporność
wyjściowa i  tłumienie) i  zapewniają lepsze
brzmienie. Allan Kimmel pisze, że długo eks-
perymentował ze wszystkimi opisanymi ukła-
dami lampowymi we wszelkich możliwych
wariantach i  wszystkie one, pod warunkiem
profesjonalnego wykonania, brzmią bardzo
dobrze, a  najlepiej z  nich – właśnie
m-układ.
Szczególnie nadaje się on do sterowania triod
mocy o niskich współczynnikach wzmocnie-
nia (m), które wymagają dużej amplitudy sy-
gnału kierującego. Otrzymane przez Kimmela
parametry jego
m-układu
(rysunek 7):
• rezystancja wyjściowa 100 V,
• amplituda sygnału wyjściowego 215  V
PP
przy współczynniku zawartości harmo-
nicznych 0,7% i  napięciu anodowym
300 V,
• pasmo
przenoszenia
(–3 
dB)
0,3 Hz…1 MHz.
Jako triodę użyto popularnej lampy 6DJ8
(odpowiednik rosyjski 6N23P). Jej połówki
są połączone równolegle, co ma pozytywny
wpływ na rezystancję wyjściową. Pentodą
jest lampa 12GN7 (zamiennik nieznany, jed-
nak w jej miejscu można użyć każdej pentodę
z dostatecznie wysokim
m,
mogącej pracować
przy wymaganym prądzie spoczynkowym,
który nietrudno jest wyznaczyć z  not katalo-
gowych lampy 6N23P; z pewnością nie zawie-
dzie pentoda 6Ż9P).
W  Glass Audio nr 5/1996 Allan Kimmel
opublikował artykuł pt. „A  Direct Coupled
Mu Stage”, w którym opisał jeszcze doskonal-
szy układ. Jego schemat ideowy pokazano na
rysunku 8.
Trudno powiedzieć czy idea stwo-
rzenia tego układu należy do niego, czy zapo-
życzył ją ze starej literatury (przecież często
bywa, że wiele nowości okazuje się starszymi
od swoich „wynalazców”). Tak czy inaczej,
idea jest oryginalna: usunięto kondensator
Ca, więc anoda triody i  siatka sterującą pen-
tody są połączone bezpośrednio. Jednocześnie
wprowadzono „pływające” źródło zasilania
siatki ekranującej, co pozwoliło zlikwidować
kondensator Ce, chociaż jego wpływ na pra-
cę układu nie był znaczący. Tym niemniej,
poprawiono parametry poprzedniego układu
(z  rys.  7): oporność wyjściowa zmalała do
80 
V,
maksymalne napięcie wyjściowe wy-
nosiło 269  V
PP
przy współczynniku zawarto-
ści harmonicznych 0,9% i  napięciu zasilania
anodowego 300  V. Spadła przy tym dolna
częstotliwość graniczna do wartości 0,15  Hz
(poprzednio 0,3 Hz).
Podsumowanie
Dokonaliśmy przeglądu kilku układów
lampowych, z  których każdy charakteryzuje
się konfiguracją pionową. Istnieją inne układy
o pionowej konfiguracji i (jak często bywa) każ-
dy następny ma lepsze parametry niż poprzed-
ni, ale jednocześnie staje się bardziej złożony.
Dlatego, jeśli mogę, chciałbym poradzić tym
Czytelnikom, którzy zdecydują się wypróbować
posługując się własnym słuchem któryś z ukła-
dów opisywanych w  artykule, aby nie byli
maksymalistami i nie konstruowali najbardziej
złożonych układów. Któż to wie: a może któryś
z układów pośrednich da najlepsze rezultaty?
Jerzy Grnaderjan
jurekl4@gazeta.pl
Rysunek 7.
m-układ
Allana Kimmel z podwójną triodą
ELEKTRONIKA PRAKTYCZNA 1/2012
Rysunek 8. Zmodyfikowany
m-układ
Allana Kimmel opublikowa-
ny w Glass Audio 5/1996
101
Zgłoś jeśli naruszono regulamin