Maisey Yates - Ślubuję ci miłość.pdf

(474 KB) Pobierz
Maisey Yates
Ślubuję
ci miłość
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Myślę,
że
oficjalnie możemy zacząć panikować - wyjąkała Lena Holt, odczytując na telefonie wia-
domość od siostry. Pełne grozy spojrzenie powędrowało ku stojącemu tuż obok ojcu, który zbladł jak
ściana
i
nie sposób było go za to winić.
Wszystko było dopięte na przedostatni guzik. Udekorowana sala, ogromnych rozmiarów tort weselny.
Narzeczony w pełnej gotowości. Media, które już czekały, by wystartować z pierwszymi relacjami. Brakowało
tylko panny młodej, która przepadła jak kamień w wodę.
Panikować? Joseph Holt nie miał w zwyczaju panikować.
Lena zastanawiała się, jak delikatnie przekazać ojcu wieści, które przed chwilą do niej dotarły. Nie
chciała od razu wystawiać Rachel pod obstrzał krytyki. Dobrze znała swoją siostrę i wiedziała,
że
nie odeszłaby
ot tak, nie mając poważnego powodu.
- Nie będzie jej.
- Kogo nie będzie? - Głos ojca drżał z poirytowania.
Słysząc jakiś szelest, Lena obejrzała się za siebie i jej serce gwałtownie zatrzepotało niczym ptak
uwięziony w gałęziach krzewu. Alex Kouros wybrał właśnie ten moment, aby wejść do pokoju. Ubrany był w
ciemny smoking, idealnie dopasowany do jego atletycznej sylwetki. Przypominał bardziej młodego boga niż
człowieka z krwi i kości.
Widok ten przywołał w niej odległe wspomnienie upalnego lata w posiadłości. Biegała wtedy za nim,
paplając bez ustanku o wszystkim i o niczym. Siostra była w szkole, ojciec zajęty pracą, a matka przedpołu-
dniami gościła przyjaciół na herbatce. Tylko on miał dla niej czas i cierpliwie wysłuchiwał wszystkich wy-
nurzeń nastolatki.
Od tamtej pory minęło sporo czasu. Nie była już podlotkiem, wystarczająco naiwnym, by wierzyć,
że
rzeczywiście jest nią zainteresowany. On też nie był już tamtym chłopakiem z torsem opalonym od pracy na
słońcu.
Był teraz znanym na całym
świecie
biznesmenem i milionerem. Najważniejsze jednak,
że
dziś miał po-
ślubić
jej siostrę i oficjalnie przejąć kontrolę nad Holt Enterprises. A przynajmniej taki był plan.
Tylko
że
Rachel zniknęła i, jak wynikało z przesłanego esemesa, nie zamierzała wracać. Takie
zachowanie było do niej zupełnie niepodobne. Jej piękna siostra była ulubienicą mediów, zawsze opanowana,
pełna gracji i uśmiechnięta. Inaczej niż Lena, za którą paparazzi uganiali się wyłącznie po to, by do-
kumentować jej wpadki. Te nic nieznaczące i te najbardziej spektakularne.
Lena przełknęła nerwowo
ślinę,
napotykając chmurne spojrzenie Alexa. Nawet jako młody chłopak nie
zaliczał się do wesołków i to chyba najbardziej ją w nim pociągało. Mrok i tajemnica.
- Rachel odwołała
ślub
- powiedziała, a jej szept zabrzmiał prawie ogłuszająco w pustawym salonie.
- Jak to odwołała? - zapytał, a początkowo
łagodny
głos nagle stwardniał.
L
T
R
- Przysłała mi tylko wiadomość. Popatrz sam. - Wyciągnęła rękę z telefonem, który omal nie wyślizgnął
się na podłogę, gdy jego palce musnęły jej dłoń. - Pisze,
że
chce spędzić
życie
z jakimś Atanazym i nie może za
ciebie wyjść. Przeprasza.
- Dziękuję, Leno, potrafię czytać. - Oddał jej telefon. - Wiesz coś o tym? - zwrócił się do Josepha.
Ten tylko potrząsnął głową.
- Ależ skąd. Nie sądziłem,
że
jest ktoś inny.
- A ty? - Popatrzył na Lenę. - Może tobie się zwierzała?
Lena pokręciła głową. Gdyby cokolwiek wiedziała, nigdy nie dopuściłaby do takiej sytuacji.
- Atanazy... - powiedział zamyślony. - Nic mi to nie mówi. Podała nazwisko?
Lena ponownie zajrzała do wiadomości.
- Nie podała.
- Napisz do niej. Teraz.
- Posłuchaj, jeśli Rachel potrzebuje więcej czasu... - wtrącił Joseph, jednak Alex nie dopuścił go do
głosu.
- Nie obchodzi mnie to - wybuchnął.
Lena drżącymi palcami wstukała wiadomość.
„Jaki Atanazy? Znam go?"
„Nie. Atanazy Christofides.
Świeża
sprawa. Przeproś ode mnie wszystkich".
- Atanazy Christofides - przekazała wiadomość.
Alex i jej ojciec spojrzeli na siebie wymownie. Lena wyprostowała się. Na całym ciele miała gęsią
skórkę. Olśniło ją, skąd zna to nazwisko.
- Atanazy! Atanazy Christofides.
zrujnować mi
życie.
- To musi być on - rzucił Alex z wściekłością. - Najpierw chciał zniszczyć moją firmę, a teraz próbuje
L
T
R
- Ale dlaczego? Dlaczego tak się na ciebie uwziął?
Spochmurniał jeszcze bardziej.
- Nie wiem. Pewnie chodzi o interesy.
- Czy Rachel wie, kim on jest?
- Chyba nie. To nie jej
świat.
Miał rację, to był
świat
Leny. Wiedziała o tym,
że
Atanazy Christofides usiłował zniszczyć imperium
Alexa, wykupując potajemnie akcje oraz składając donosy na nielegalne działania, których nie mógłby
udowodnić, bo ich po prostu nie było. Przez kilka ostatnich lat Atanazy imał się wszelakich sposobów, by
uprzykrzyć
życie
Alexowi.
- I nigdy jej o nim nie wspomniałeś? - Lena nie mogła wyjść ze zdziwienia.
- Mówię przecież - wycedził. - Ona nie miała z tym nic wspólnego.
Gdy jej ojciec i Alex kontynuowali rozmowę, Lena wysłała do Rachel kolejny esemes.
„To
śmiertelny
wróg Alexa. Wiedziałaś o tym? A jeśli cię wykorzystuje?".
„Za późno. Muszę być z Atanazym".
„Akurat w dniu
ślubu?"
„Zaufaj mi, nie mam innego wyjścia".
- Rachel go wybrała, więc pozostaje nam uszanować jej wybór - stwierdził Joseph.
- Nawet jeśli skrzywdziła tym Alexa? A co z firmą?
- Zakładasz,
że
nie zależy mu na Rachel. A przecież Rachel nie jest głupia ani
ślepa
- przekonywał ją
ojciec.
Oczywiście,
że
nie. Rachel nie mogłaby popełnić aż tak horrendalnego głupstwa. Była zbyt obyta w
świecie,
zbyt opanowana, a przede wszystkim zbyt inteligentna, by po prostu dać się uwieść, kiedy wiadomo
było,
że
wychodzi za innego.
Lena nie kupowała tej wersji. Na samą myśl,
że
prawie obcy człowiek mógł ją okłamać lub, co gorsza,
wykorzystać, czuła nieprzyjemny ucisk w
żołądku.
- Przepisz firmę na mnie - powiedział Alex po chwili zastanowienia. - Zmień warunki umowy.
- Zrobiłbym to - rzekł Joseph - ale firma należy do moich córek. I do małżonka tej, która pierwsza stanie
na
ślubnym
kobiercu.
- Przecież wszyscy wiemy,
że
spisując tę umowę, miałeś mnie na myśli.
- Cóż mogę zrobić? Nie zmuszę Rachel do małżeństwa. Chciałem,
żeby
wyszła za ciebie, ale jeśli jej
wybór jest inny, cóż... Ona też zna warunki umowy.
Lena wiedziała,
że
umowa została sporządzona z myślą o Rachel i Aleksie. Ojciec kochał go tak jak
własne córki. Ale teraz wszystko mogło lec w gruzach. Sklepy należące do Leny, a wraz z nimi jej całe
życie,
były częścią pakietu, który mógł paść
łupem
zagorzałego wroga rodziny. Jeśli Atanazy wyciągnął rękę po
Rachel z zamiarem zniszczenia koncernu Holt i odegrania się na Aleksie, dotknie to także ją.
Lena, w przeciwieństwie do swej siostry, nie była ulubienicą mediów. Nie była też oszałamiająco
piękna i nie przyciągała tłumów wielbicieli. Prowadziła Lena's Lollies, niedużą, ale coraz modniejszą sieć
sklepów ze słodyczami. Jej lizaki podbijały
świat.
Zaczęło się od Tiffany Blue, które przyniosły jej
popularność, ale prawdziwym hitem okazała się linia o nazwie Lena Pink. Przepadały za nimi dzieci i dorośli.
Lena musiała działać. Firma była wszystkim, co miała. Całym jej
życiem
i jedynym, jak dotąd, suk-
cesem. Nie mogła jej stracić.
- Czy mogę porozmawiać z Alexem na osobności?
Ojciec przyzwalająco skinął głową.
- Oczywiście. - Popatrzył na Alexa współczująco. - Przykro mi. Bóg mi
świadkiem, że
chciałem
zobaczyć, jak prowadzisz moją córkę do ołtarza. Ale jeśli wybrała innego, nie będę jej zmuszał do zmiany
decyzji.
- Nigdy bym cię o to nie poprosił - powiedział Alex hardo.
Ojciec powoli skierował się ku wyjściu. Lena siłą woli powstrzymała się, by za nim nie pobiec i nie na-
mówić go do zmiany decyzji. Wiedziała jednak,
że
Joseph Holt nie rzuca słów na wiatr. Obietnica była
obietnicą. Szkoda tylko,
że świat,
jaki znał jej ojciec,
świat
ludzi honoru, dawno nie istniał.
Gdy zostali sami, Alex wyjrzał przez okno, sprawdzając, czy ktoś nie podsłuchuje, po czym odwrócił
się do Leny:
L
T
R
- Przede wszystkim myślmy logicznie. Jest umowa gotowa do podpisania. Jest ceremonia, która
powinna się odbyć. Za trzy godziny przybędą tłumy gości. Będą też media. Wszyscy szykowali się na „ślub
stulecia" - dodał kpiąco. - Pytanie, czy możemy coś z tym zrobić? - Wpatrywał się w nią intensywnie.
Z zaciekawieniem obserwowała jego twarz. Zmarszczone czoło, zaciśnięte w desperacji usta. Obawa
czająca się w pięknych, ciemnych oczach. I nagle znalazła odpowiedź. Jasną i prostą jak dwa razy dwa. Tak się
to robi w biznesie. Jest umowa i należy ją podpisać. A konkretnie dwie umowy.
- Jaki był zakres twojej umowy z ojcem? - zapytała.
- Przy podpisaniu umowy
ślubnej
prawa własności firmy przechodziły na mnie, pod warunkiem jednak,
że
małżeństwo potrwa przez co najmniej pięć lat. W przeciwnym razie, firma miała wrócić do twojego ojca.
- Kto był wskazany jako strony umowy?
- Nikt, nazwiska miały być wpisane w chwili jej zawarcia, czyli dziś.
- Pięć lat, tak?
- Minimum pięć.
Lena wzięła głęboki oddech i spojrzała na Alexa.
- W takim razie ja to zrobię.
Wypowiedziane jednym tchem słowa zawisły w powietrzu. Przez chwilę miała wrażenie,
że
stoi przed
nim zupełnie naga. Dziwne uczucie, które uleciało równie szybko, jak się pojawiło. Nie była już nastolatką.
Była silniejsza, bardziej doświadczona. Nauczyła się ukrywać uczucia i teraz bez trudu ukryła zmieszanie.
- Co zrobisz? - Alex patrzył na nią, nie rozumiejąc.
Jego oczy przewiercały ją na wylot, przypominając czasy, kiedy bezgranicznie uwielbiała go każdym
kawałkiem duszy. I prawie mu się oświadczyła, a wkrótce potem on wyznał miłość Rachel.
Weź się w garść. Myśl o przyszłości! Robisz to dla firmy, nie dla siebie ani tym bardziej dla niego,
powiedziała sobie.
- Wyjdę za ciebie. Zamiast mojej siostry. Uratujemy nasze firmy przed Atanazym. Nawet gdyby Rachel
wyszła za Atanazego, to nie on dostanie Holt Enterprises. Wszystko będzie dobrze.
- Dobrze? - Alex zaśmiał się, a jego
śmiech
rozniósł się po salonie ponurym echem. - Mówisz, jakby mi
było obojętne, z kim mam się ożenić.
- Wiem,
że
nie jest ci obojętne, ale lepsze to niż nic.
Trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy, ponieważ nie należał do ludzi wylewnych. Był dla jej
siostry miły i dobry, ale nie przesadnie czuły. Czasami nawet zastanawiała się, jakiego rodzaju relacja
łączy
tych dwoje. Musiała jednak przyznać,
że
w tej chwili wyglądał, jakby stracił miłość swojego
życia.
Stał naprzeciwko, nerwowo zaciskając pięści. Bezradny, zagubiony. Tamtego gorącego lata, kiedy się
poznali, jej
świat
zawirował, a ona długo wirowała razem z nim. Aż do chwili, gdy czar prysnął i Alex, po-
dobnie jak wszyscy inni mężczyźni, z którymi miała do czynienia, wybrał
ładniejszą
siostrę. Nie miała pretensji
do Rachel. Winiła siebie za to,
że
dała się ponieść mrzonkom.
- Cóż, będziesz musiała mi wystarczyć. - Sposób, w jaki to powiedział, sprawił,
że
miała ochotę zapaść
się pod ziemię.
Porównywał ją z Rachel i, jak zwykle, wypadła beznadziejnie.
L
T
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin