Maria V. Snyder
PRAWDAOGNIA
Twierdza magów
tom 3
Przełożył Janusz Maćczak
Moim rodzicom, Jamesowi i Vincenzy, w podzięce za nieustanne wsparcie i zachętę we wszystkich moich przedsięwzięciach.
To wy rozniecacie we mnie ogień.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– To żałosne, Yeleno. Wszechmocna Poszukiwaczka Dusz, która nie potrafi wszystkiego. To wcale nie jest zabawne – poskarżył się Dax, z udawaną irytacją rozkładając długie chude ramiona.
– Przykro mi, że cię rozczarowuję, ale nigdy nie twierdziłam, że jestem wszechmocna. – Niecierpliwym gestem odgarnęłam z oczu kosmyk czarnych włosów.
Dax i ja trudziliśmy się bez powodzenia nad poszerzeniem moich magicznych umiejętności. Ćwiczyliśmy w Twierdzy Magów na parterze wieży Irys, która stała się też moją, odkąd przydzielono mi w niej trzy kondygnacje, i starałam się, by moje zdenerwowanie nie zakłóciło naszych lekcji.
Dax próbował mnie nauczyć poruszania przedmiotów. Posługując się magiczną mocą, ustawił pluszowe fotele w równych rzędach i przewrócił na bok kanapę. Moje starania, by przywrócić obmyślony przez Irys przytulny układ umeblowania i sprawić, żeby stół przestał mnie ścigać, zawiodły, choć wysilałam się tak bardzo, że aż oblał mnie pot i koszula przylgnęła do ciała.
Nagle zadrżałam z zimna. Mimo ognia płonącego w kominku, grubych dywanów i szczelnie zamkniętych żaluzji, w salonie było wręcz mroźno. Białe marmurowe ściany, tak cudownie chłodne w lecie, w zimnej porze roku wysysały z powietrza całe ciepło. Wyobraziłam sobie, że owo ciepło wędruje zielonymi żyłkowaniami marmuru i ucieka na zewnątrz.
Mój przyjaciel Dax Greenblade obciągnął tunikę. Wysoki i szczupły jak większość jego ziomków z klanu Greenblade, istotnie przypominał źdźbło trawy, także i tym, że język miał równie ostry jak jej krawędzie.
– Najwyraźniej nie posiadasz zdolności poruszania przedmiotów, spróbujmy zatem z ogniem. Nawet niemowlę potrafi magią rozpalić płomień! – stwierdził, ustawiając na stole świecę.
– Niemowlę? Doprawdy, znowu przesadzasz – odparłam, jako że zdolność dotarcia do źródła magicznej mocy i posługiwania się nią objawia się dopiero w okresie dojrzewania.
– To nieistotne szczegóły. – Dax machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. – Skoncentruj się na zapaleniu świecy.
Popatrzyłam na ...
renfri73