Merce Rodoreda - Diamentowy plac.pdf

(1126 KB) Pobierz
Copyright © Institut d’Estudis Catalan 1962
Copyright © for the Polish edition Wydawnictwo Pascal Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone
Tytuł oryginalny:
La plaça del diamant
Tytuł:
Diamentowy plac
Autor:
Mercè Rodoreda
Tłumaczenie:
Zofia Chądzyńska
Tłumaczenie prologu:
Rozalya Kośmider-Sasor
Zdjęcie autorki:
© Arxiu Mercè Rodoreda de l’Institut d’Estudis Catalans
Redakcja techniczna:
Jarosław Jabłoński
Koordynator projektu:
Kamila Trusiewicz
Opieka kreatywna:
Łukasz Wolak
Korekta:
Katarzyna Zioła-Zemczak
Projekt graficzny okładki:
Mariusz Mrotek
Zdjęcia na okładce:
Edwin L. Wisherd/National Geographic Society/Corbis
Dmitry Rukhlenko/Corbis
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
www.pascal.pl
pascal@pascal.pl
Bielsko-Biała 2014
ISBN 978-83-7642-395-1
eBook maîtrisé par
Atelier Du Châteaux
A.J.P.
My dear, these things are life
Meredith
PRZEDMOWA
iamentowy Plac
zaczyna się tak: „Julieta specjalnie wstąpiła
do sklepu, gdzie pracowałam, żeby mi opowiedzieć, że
przed główną loterią na „ramo” odbędzie się losowanie maszynek do kawy, że już
je oglądała, piękne, całe białe, z wymalowaną na każdej pomarańczą przeciętą
na pół, tak że widać cząsteczki”. Pisząc to pierwsze zdanie, nie przypuszczałam
nawet, że ćwierć wieku później moja powieść będzie mieć tyle wydań
po katalońsku i tyle przekładów na inne języki.
Kiedy ją pisałam, zupełnie nie pamiętałam, jak naprawdę wyglądał
Diamentowy Plac. Pamiętałam jedynie, że kiedy miałam trzynaście albo
czternaście lat, poszłam z ojcem przejść się ulicami dzielnicy Gràcia z okazji
festa
major.
Na Diamentowym Placu ustawiono namiot. Tak jak i na innych placach,
rzecz jasna, ale najlepiej zapamiętałam właśnie ten. Kiedy go mijałam, a cały aż
rozbrzmiewał muzyką, miałam desperacką ochotę zatańczyć, tyle że byłam z tych,
co to im rodzice nie pozwalali tańczyć, więc wlokłam się niczym pokutująca dusza
przystrojonymi ulicami. Być może z winy tej frustracji, wiele lat później,
w Genewie, zaczęłam powieść właśnie tamtym namiotem.
Jestem córką dzielnicy Sant Gervasi de Cassoles, wąskiej i krótkiej ulicy, która
w tamtych czasach biegła od carrer de Pàdua do riera de Sant Gervasi, i nazywała
się carrer de Sant Antoni. Później zmieniono jej nazwę na carrer de París,
a jeszcze później otrzymała imię Manuela Angelona, które zachowała do dziś.
Z Sant Gervasi nie jest wcale daleko do Gràcia. Znałam tam kina Trilla, Smart
i Mundial, do których popołudniami chodziłam z dziadkiem. Znałam też targ
Santa Isabel, gdzie chodziłam latem, w wieku pięciu czy sześciu lat, przecinając
ulicę Torrent de l’Olla, gdy zaczynało się już ściemniać, z jedną z sąsiadek
kupować rybę. Kiedy miałam piętnaście albo szesnaście lat, przez długi czas
chodziłyśmy z matką każdego popołudnia na spacery po carrer Gran.
Zaczynałyśmy od Rambla del Prat, schodziłyśmy aż do Jardinets i wracałyśmy
drugą stroną ulicy, oglądając wystawy sklepowe.
Wszystkie wspomnienia, jakie zachowałam o Gràcii, są mi bardzo bliskie.
Teraz te miejsca są daleko, ale myśl o nich, gdy ogarnia mnie nostalgia, dobrze
mi robi. Wiele razy i w wielu okolicznościach tamte wspomnienia były mi
pociechą.
D
Zgłoś jeśli naruszono regulamin