Rozdział 24.pdf
(
37 KB
)
Pobierz
24
Quinn
Biblioteka jest wyjątkowo pusta, kiedy pracujemy w kompletnej ciszy przy okrągłym
stole. Szukając przydatnych informacji do głupiego projektu z religii otoczyliśmy się z
każdej strony książkami. Zamiast być pożyteczną, wciąż potajemnie obserwuję Chace’a
podczas, gdy on udaje, że przeszukuje strony. Odkąd zaczęliśmy ponad godzinę temu to
ledwo wymamrotaliśmy do siebie chociaż dwa słowa. To skrępowanie doprowadza mnie do
szaleństwa. Wiercę się na krześle, aby było mi wygodniej. Nowy piercing sprawia, że
siedzenie na czymkolwiek jest, jak siedzenie na ostrym głazie.
Rzucam okiem na Chace’a drapiącego mocno szyję.
- Co ci takiego zrobiła ta szyja?- chichoczę chcąc rozluźnić atmosferę.
Odwraca głowę na lewo patrząc na mnie kątem oka.
- Nic takiego. Jedynie umieszczona jest na niej pusta czaszka na którą powinienem
być wkurzony.
Przełykam gulę w gardle. Dlaczego musiał być taki poważny? Nie chcę taka być.
Chcę zbagatelizować całą tą sytuację , bo tak jest po prostu łatwiej.
- Jesteś dla siebie zbyt ostry- besztam go.
Pokonany opuszcza ręce na stół i mówi:- Quinn, posłuchaj, co do wczoraj…
Podnoszę dłoń zatrzymując go w połowie zdania.
- Nie ma o czym gadać.
- Chciałbym, abyś w końcu przestała to powtarzać.
- Taka prawda. Przemawiał przez nas alkohol- biorę głęboki wdech zanim wyrzucam z
siebie następne trzy jadowite słowa- Tak jak zawsze.
- Co to miało znaczyć do cholery?
- Myślę, że najlepiej byłoby podzielić wszystkie religie i przedstawić ich stosunek do
śmierci. Możemy też porównać ich obrzędy. Wydaje mi się, że zrobienie tego w ten sposób
ma największy sens.
Nie zawracam sobie głowy jego pytaniem. Nie ma takiej potrzeby. Wciąż jest z Finley.
Nic innego nie liczy się. Ani jego uczucia, ani słowa. Głęboko w środku wiem, że
wypowiedzenie ich na głos przyniesie tylko więcej bólu, a tym zdecydowanie nie jestem
zainteresowana.
Chace wzdycha i obrażony zgadza się ze mną. Zna mnie na tyle dobrze, że gdy
podejmę decyzję odnośnie czegoś wie, że nie ma sensu dalej mnie tym męczyć. To walka
skazana na porażkę. Prędzej wydłubię sobie oczy gorącym pogrzebaczem, aniżeli
porozmawiam o tym, co jest między nami.
Pracujemy nad podziałem religii i zauważamy, że wciąż potrzebujemy jeszcze trochę
źródeł o kilku mniej znanych religiach. Chcąc uciec zgłaszam się, aby poszukać
potrzebnych książek na tyłach biblioteki.
Przechadzam się między rzędami, zanim znajduję dział religijny. Idąc jednym tempem
próbuję nadążyć z czytaniem tak, by przeczytać każdy tytuł, a na dodatek przejeżdżam
palcami po grzbietach książek. Długo nie zajmuję mi znalezienie tego czego szukam, więc
biorę co potrzebuję i wracam do stolika przy którym zostawiłam Chace’a. Będąc niedaleko
słyszę jego głos.
- Cześć, kochanie… Wszystko dobrze… Trening był okropny… znowu… A u ciebie?
Cisza.
Definitywnie rozmawia z Finley. Biorę głęboki wdech i siadam naprzeciwko niego.
Patrzy na mnie i uśmiecha się wskazując na telefon tym samym wymawiając bezgłośnie jej
imię. Kontynuuje słuchania głupot o których bez przerwy mówi Finley za to ja zawzięcie
zajmuję się przerzucaniem kartek w książce.
- Jestem w bibliotece z Quinn.
Cały mój świat zatrzymuje się. Ręce przestają się ruszać, a usta otwierają ze
zdziwienia, gdy powoli podnoszę na niego wzrok. Momentalnie wie, że popełnił błąd.
- Och cholera...- mówi zanim rozłącza się i rzuca telefon na stół.
- Co jest kurwa, Chace!
Nieoczekiwanie wybucham gniewem. Wiedziałam, że w końcu to się stanie. Mój
sekret nie mógł być nim wiecznie. Wcześniej, czy później Finley i tak, by się dowiedziała.
-Ja.. Ja… Przepraszam, Q. Nie pomyślałem.
Jak na zawołanie mój telefon zaczyna wibrować w tylnej kieszeni. Wyciągam go, by
zobaczyć twarz Finley na ekranie. Klikam „ignoruj” i zastanawiam się co dalej, ale zanim
mogę pomyśleć komórka znowu wibruje. Powtarzam czynność zabijając wzrokiem
Chace’a. Właśnie dlatego nie chciałam, żeby się dowiedziała.
- Nie rozumiałem i wciąż cię nie rozumiem, Quinn.
- To dlatego, że jesteś ślepy.
- Więc pomóż mi zauważyć. Powiedz mi dlaczego to robisz. Dlaczego chciałaś, aby to
była tajemnica?
- Nie zrozumiałbyś.
- Kurwa mać, Quinn!
Uderza ręką w stół przez co podskakuję. Wskazuje na mnie ze zranionymi i pełnymi
złości oczami.
- Doprowadzasz mnie do szału!
- W takim razie,- odgryzam się- powinieneś spędzać czas z kimś mniej wkurzającym
jak, och, może twoją dziewczyną.
Wiem, że moje słowa są okrutne, ale zobaczenie go tak złego coś we mnie zmieniło.
Nagle niczym więcej już się nie martwię. Łapię pasek torby i przerzucam przez ramię. Na
dzisiaj skończyliśmy.
- Chciałbym wiedzieć, kiedy stałaś się taką zimną suką.
Zaciskam zęby nie chcąc się rozpłakać.
- Zawsze nią byłam.
Obracam się na pięcie i wiem, że muszę stąd uciec, jak najdalej od niego, zanim
będzie za późno. Idę tak szybko, jak potrafię nie zaczynając przy tym biec. Nie zawiedźcie
mnie teraz moje stopy.
Słyszę, jak mamrocze przekleństwa przez co wiem, że idzie za mną.
- Quinn, zatrzymaj się! Przepraszam!
Rozważam dalszą ucieczkę, ale zdaje sobie sprawę, że nie ma to sensu. Wszyscy tutaj
jesteśmy. Cała nasza trójka. W Bostonie. Czym prędzej uporam się ze swoimi problemami
tym szybciej zrobi to reszta. Więc po wyjściu na zewnątrz zatrzymuję się w miejscu, a
Chace staje naprzeciwko mnie.
- Przepraszam, Q. Ale to jest takie porąbane. Nic nie rozumiem, a wiedza, że się ode
mnie odcinasz doprowadza mnie do szaleństwa.
Stoję w ciszy przed nim i przełykam łzy, które pojawiły się przez niego.
- Proszę. Quinn. Błagam cię.
Niepewna tego, co mogę powiedzieć, a co nie po prostu zaczynam od początku.
- Pójście do BC było moim planem od zawsze. Składałam podanie we wczesnej
rekrutacji. Zostałam przyjęta w listopadzie- Rani mnie dezorientacja na jego twarzy, więc
odwracam wzrok- Gdy dowiedziałam się, że Finley idzie na Harvard wiedziałam, że muszę
utrzymać ją w niewiedzy. Więc sprawiłam, aby wszyscy myśleli, że zostaję w domu.
Musiałam odseparować się od niej- biorę głęboki wdech i patrzę mu w oczy- I od ciebie.
- Quinn…
Marszczę brwi i podnoszę dłoń- Później, kiedy wszystko się zmieniło wiedziałam, że
to jedyna droga. Niestety nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- Ale jestem.
- Tak jesteś. Ale to nic nie zmienia.- Przestaję mówić i poprawiam pasek na ramieniu-
Do zobaczenia, Chace.
Odchodząc patrzę na telefon. Dziesięć nieodebranych połączeń i dwadzieścia
wiadomości. Finley zdecydowanie jest wkurzona. Zastanawiam się, czy dalej się do niej nie
odzywać, ale wiem lepiej. Jest na tyle szalona, żeby pojawić się przed moimi drzwiami, jeśli
nie odezwę się do niej. Tak więc szybko piszę wiadomość, aby ją udobruchać.
Ja: Zgaduję, że mój sekret wyszedł na jaw. Chace będąc tutaj po królewsku
zniszczył mój wspaniały plan. LOL. Mam zajęcia, zadzwonię później. Ale wiedz, że nie
zrobiłam tego, by cię zranić. Zrobiłam to dla siebie.
I to była na Boga cała prawda.
Plik z chomika:
n2ati
Inne pliki z tego folderu:
Erika Ashby - Caught ( tłum. nieoficjalne) CAŁOŚĆ.pdf
(666 KB)
Rozdział 32.pdf
(43 KB)
Rozdział 31.pdf
(41 KB)
Rozdział 30.pdf
(30 KB)
Rozdział 29.pdf
(52 KB)
Inne foldery tego chomika:
Galeria
Informacje
Propozycje tłumaczeń
Steel & Stone saga- Annette Marie
Stupid Girl- Cindy Miles (tłum. nieoficjalne)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin