Graceffa Joey_Eden_01_Dzieci Edenu.rtf

(51038 KB) Pobierz
Graceffa Joey_Eden_01_Dzieci Edenu



Książ dedykuję ludziom, których wyobraźnia sprawia, że żyjemy w piękniejszym świecie: nigdy nie przestawajcie marzyć. A także moim czytelnikom, dzięki którym spełniają się moje marzenia.


 

 

 

Jeszcze! nalegałam, uderzając pięścią w połyskliwy stalowy stół.

Światło gwiazd migoczących na niebie docierało do nas przefiltrowane przez mgieł rozpylonych w powietrzu nanocząstek, która miała nas chronić przed promieniowaniem ze zniszczonej atmosfery. j brat Ash siedział po drugiej stronie stołu. Jego oczy niły w półmroku.

Rowan, kapłani twierdzą, że planeta uległa zniszczeniu z winy naszych przodków. Zawsze było im mało. Domagali się wciąż więcej i więcej, doprowadzili do tego, że Ziemia nie była już w stanie sprostać ich zachciankom. I umarła powiedział, miechając się szeroko.

Oczywiście droczył się ze mną. Ale kiedy to wił, zauważam, jak jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Reagował w ten sposób, ilekroć wspominał o Ekoklęsce. Ash był częstym gościem w świątyni, gdzie całymi godzinami na klęczkach odbywał pokutę za czyny naszych przodków. Efekty jego modłów były mizerne: atmosfera pozostawała zniszczona, świat nadal był martwy, a my utrzymywaliśmy się przy życiu tylko za sprawą czułej opieki, jaką roztaczał nad nami Ekopanoptikon. Modlitwy nie mogły sprawić, by uschnięte drzewa y. Ziemia była martwa. My jednak wciąż żyliśmy.

Naturalnie moja noga nigdy nie postała w świątyni. Kto wie, może gdybym kiedyś odwiedziła, nie stałabym się taką cyniczką. Ale przecież przez ostatnie szesnaście lat w ogóle nigdzie nie byłam. W każdym razie nie oficjalnie, bo przecież dla adz nie istniałam.

Kto wie, może byłam po prostu wytworem wyobraźni mojego brata. Chociaż gdyby tak było, pewnie już dawno znudzony wróciłby do domu i poł się do łóżka. Wymysłów łatwiej się pozbyć niż mnie. Ash wiedział, że nigdy się nie poddaję. W końcu, za namową naszej mamy, zgodził się, by sporą część każdego dnia poświęcać na udzielanie odpowiedzi na moje natrętne pytania.

Cóż, jak na dziewczynę, która nie istnieje, potrafiłam być dosyć upierdliwa. Tak w każdym razie niemal każdego dnia twierdził Ash.

Posłam mu szelmowski miech i zażądałam:

Jeszcze!

A...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin