Rojek, Podobieństwa rodzinne i konkretne uniwersalia.pdf

(334 KB) Pobierz
You have downloaded a document from
The Central and Eastern European Online Library
The joined archive of hundreds of Central-, East- and South-East-European publishers,
research institutes, and various content providers
Source:
Filozofia Nauki
Philosophy of Science
Location:
Author(s):
Title:
Poland
Paweł Rojek
Podobieństwa rodzinne i konkretne uniwersalia
Family Resemblances and Concrete Universals
1(57)/2007
Paweł Rojek. "Podobieństwa rodzinne i konkretne uniwersalia". Filozofia Nauki 1(57):89-
104.
https://www.ceeol.com/search/article-detail?id=70802
Issue:
Citation
style:
CEEOL copyright 2016
Filozofia Nauki
Rok XV, 2007, Nr 1(57)
Paweł Rojek*
Podobieństwa rodzinne i konkretne uniwersalia
Wittgenstein, spacerując pewnego razu wraz z przyjacielem po dublińskim zoo,
powiedział:
Wydaje mi się,
że
Hegel zawsze stara się powiedzieć,
że
rzeczy, które wydają się różnić od sie-
bie, są w istocie tym samym. Mnie natomiast zależy na tym, aby pokazać,
że
rzeczy, które wy-
dają się tym samym, w istocie różnią się od siebie.
1
Identyczność tego, co na pozór różne, i zróżnicowanie tego, co na pozór identyczne,
o którym mówił Wittgenstein, stanowi istotę problemu uniwersaliów.
Universale —
zgodnie z tradycyjną etymologią scholastyków — oznacza jedność w wielości, jed-
no, które zwraca się ku innemu:
unum versus alia.
Cytowana uwaga może skłaniać
do wniosku,
że
Hegel uznawał jedność w wielości, a Wittgenstein jej zaprzeczał.
Wbrew temu w niniejszej pracy będę się starał pokazać,
że
sformułowana przez
Wittgensteina koncepcja „podobieństwa rodzinnego” jest bardzo bliska Heglowskiej
idei „konkretnego powszechnika”.
W 1961 roku ukazał się głośny i wielokrotnie przedrukowywany artykuł Renfor-
da Bambrough’a poświęcony podobieństwu rodzinnemu, w którym autor pisał:
Sądzę,
że
Wittgenstein rozwiązał zagadnienie znane jako „problem uniwersaliów” i uważam,
że
jego rozstrzygniecie […] jest „jednym z największych i najbardziej wartościowych odkryć, ja-
kich dokonano w ostatnich latach w dziedzinie nauk humanistycznych”.
2
* Autor jest stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej (Stypendium Krajowe na rok 2007).
1
Relacja Maurice’a Drury’ego, cyt. za: R. Monk,
Ludwig Wittgenstein. Powinność geniusza,
przeł. A. Lipszyc,
Ł.
Sommer, Warszawa 2003, KR, s. 561.
2
R. Bambrough,
Universals and Family Resemblances,
[w:]
Universals and Particulars: Re-
adings in Ontology,
red. M. J. Loux, Notre Dame-London 1976, University of Notre Dame Press,
s. 106; słowa, którymi Bambrough określa rozwiązanie Wittgensteina, to opinia Hume’a o teorii
Berkeleya, zob. D. Hume,
Traktat o naturze ludzkiej,
przeł. Cz. Znamierowski, t. I, Warszawa 1963,
CEEOL copyright 2016
CEEOL copyright 2016
90
Paweł Rojek
Wystąpienie Bambrough’a wywołało falę polemik i komentarzy. Krytycy wska-
zywali na nietrafność interpretacji samego Wittgensteina
3
i niezrozumienie istoty
problemu uniwersaliów.
4
Dziś rozważania o podobieństwie rodzinnym nie są uważa-
ne za „rozwiązanie” sporu o uniwersalia, lecz raczej za jeden z argumentów na rzecz
odróżniania predykatów od własności. Dyskusja na temat poglądów Wittgensteina
toczyła się w ramach standardowych ujęć problemu uniwersaliów, wśród których nie
ma Heglowskiej koncepcji konkretnych uniwersaliów. Na podobieństwo między po-
dobieństwem rodzinnym i konkretnym powszechnikiem zwrócił uwagę po raz pierw-
szy Jerzy Szymura.
5
Podobieństwo przywoływanego tutaj poglądu Wittgensteina do koncepcji
concrete universal
neo-
heglistów nawiązujących w tym względzie do filozofii Hegla jest uderzające. Jeśli wymykało się
ono dotąd uwadze piszących o tych dwóch zwykle przeciwstawianych sobie sposobach myślenia,
działo się tak prawdopodobnie dlatego, iż przez długi czas trudno było znaleźć filozofów anali-
tycznych zainteresowanych Heglem lub heglistów piszących jasno. Niemniej jednak „znaczenie
rodzinne” (family
meaning)
w sensie Wittgensteina to „konkretna ogólność” neoheglistów.
6
W niniejszej pracy postaram się rozwinąć tę tezę i przedstawić pewne dodatkowe
argumenty na jej rzecz.
W pierwszej części pracy przedstawię główne twierdzenia Wittgensteina doty-
czące podobieństwa rodzinnego i dwie zasadnicze kwestie sporne ich interpretacji.
Pierwsza dotyczy stopnia ogólności tez o podobieństwie rodzinnym, druga — spo-
sobu rozumienia relacji podobieństwa-pokrewieństwa. W drugiej części porównam
pojęcia abstrakcyjnych i konkretnych uniwersaliów. W następnych dwóch częściach
pracy przedstawię interpretację podobieństwa rodzinnego kolejno w terminach abs-
trakcyjnych i konkretnych uniwersaliów.
1. WITTGENSTEIN O PODOBIEŃSTWIE RODZINNYM
Uwagi o znaczeniu rodzinnym rozsiane są w wielu miejscach dzieł Wittgen-
steina. Dwa fragmenty stały się jednak klasyczne. Pierwszym z nich są trzy sławne
paragrafy
Dociekań filozoficznych:
PWN, s. 32-33.
3
Np. H. Schwyzer,
Essence Without Universals,
„Canadian Journal of Philosophy”, R. IV
1974, s. 69-78.
4
Np. J. W. Thorp,
Whether the Theory of Family Resemblances Solves the Problem of Univer-
sals,
„Mind”, R. LXXXI 1972, s. 567-570.
5
Zob. J. Szymura,
Relacje w perspektywie absolutnego monizmu F. H. Bradleya,
Kraków
1990, Wyd. UJ, s. 45 n., oraz J. Szymura,
When May G. E. Moore’s Definition of Internal Relation
Be Used Rationally?,
[w:]
Logic Counts,
red. E.
Żarnecka-Biały,
Dordrecht 1990, Kluwer Academic
Publisher, s. 75. Na podobieństwo między Heglowskim rozumieniem uniwersaliów a koncepcją
Wittgensteina zwrócił też uwagę
Г. Д. Леви�½,
Проблема у�½иверсалий. Совреме�½�½ый взгляд,
Москва
2005,
Ка�½о�½,
s. 114.
6
J. Szymura,
Relacje…,
s. 53.
CEEOL copyright 2016
CEEOL copyright 2016
Podobieństwa rodzinne i konkretne uniwersalia
91
65. […] Zamiast podać coś, co byłoby wspólne wszystkiemu, co nazywamy językiem, powia-
dam,
że
nie ma wcale czegoś jednego, co wszystkim tym zjawiskom byłoby wspólne i ze
względu na co stosowalibyśmy do nich wszystkich to samo słowo. Są natomiast rozmaicie ze
sobą
spokrewnione.
I ze względu na to pokrewieństwo, czy też te pokrewieństwa, nazywamy je
wszystkie „językami”. Spróbuję to wyjaśnić.
66. Przypatrz się np. kiedyś temu, co nazywamy „grami”. Chodzi mi tu o gry typu szachów, gry
w karty, w piłkę, gry sportowe itd. Co jest im wszystkim wspólne? — Nie mów; „Muszą mieć
coś wspólnego, bo inaczej nie nazywałyby się ‘grami’” — tylko patrz, czy mają coś wspólnego.
— Gdy im się bowiem przypatrzysz, to nie dojrzysz wprawdzie niczego, co byłoby
wszystkim
wspólne, dostrzeżesz natomiast podobieństwa, pokrewieństwa — i to cały ich szereg. […]
A wynik tych rozważań brzmi: Widzimy skomplikowaną siatkę zachodzących na siebie i krzy-
żujących
się podobieństw; podobieństw w skali dużej i małej.
67. Podobieństw tych nie potrafię scharakteryzować lepiej niż jako „podobieństwa rodzinne”,
gdyż tak właśnie splatają się i krzyżują rozmaite podobieństwa członków jednej rodziny:
wzrost, rysy twarzy, kolor oczu, chód, temperament itd., itd. — Będę też mówić: ‘gry’ tworzą
rodzinę.
7
Drugim często przywoływanym fragmentem jest ustęp
Niebieskiego zeszytu,
w którym Wittgenstein pisał o „dążeniu do ogólności”, której jednym z powodów jest
Skłonność do tego, by szukać czegoś wspólnego wszystkim bytom, które podciągamy razem
pod jeden termin ogólny. Skłonni jesteśmy sądzić,
że
musi istnieć coś wspólnego, powiedzmy,
wszystkim grom, i
że
ta wspólna cecha uzasadnia stosowanie ogólnego terminu „gra” w odnie-
sieniu do różnych gier; tymczasem gry tworzą
rodzinę,
której członków cechują podobieństwa
rodzinne. Niektórzy z nich mają takie same nosy, inni takie same brwi, a jeszcze inni taki sam
sposób chodzenia; i podobieństwa te zazębiają się.
8
Powyższe fragmenty były przedmiotem wielu analiz i komentarzy. Wydaje się
jednak bezsporne,
że
są w nich zawarte dwie tezy, mówiące kolejno, czym nie jest
i czym jest zakres pojęcia ogólnego.
Pierwsza teza ma charakter negatywny:
T1.
Elementy zakresu terminów ogólnych nie mają wspólnych własności.
Jak pisze Wittgenstein, nie musi istnieć coś „jednego”, „wspólnego” wszystkim by-
tom, które „podciągamy razem pod jeden termin ogólny”, „ze względu na co stoso-
walibyśmy do nich wszystkich to samo słowo”. Co zatem uzasadnia stosowanie ter-
minu ogólnego? Odpowiedź na to pytanie daje druga, pozytywna teza:
T2.
Elementy zakresu terminów ogólnych są powiązane relacją podobień-
stwa-pokrewieństwa, zwaną „podobieństwem rodzinnym”.
L. Wittgenstein,
Dociekania filozoficzne,
przeł. B. Wolniewicz, Warszawa 2000, PWN, s. 49-51.
L. Wittgenstein,
Niebieski i brązowy zeszyt,
przeł. A. Lipszyc,
Ł.
Sommer, Warszawa 1998,
Spacja, s. 44.
8
7
CEEOL copyright 2016
CEEOL copyright 2016
92
Paweł Rojek
Elementy zakresu terminów ogólnych są „rozmaicie ze sobą
spokrewnione”,
powią-
zane „skomplikowaną siatką” „zachodzących na siebie”, „krzyżujących się” i „zazę-
biających” podobieństw-pokrewieństw. Dlatego można powiedzieć,
że
przedmioty te
„tworzą rodzinę”, której członków cechują „podobieństwa rodzinne”. O terminie,
którego zakres stanowią tak powiązane przedmioty, można powiedzieć,
że
ma „zna-
czenie rodzinne”.
Przedstawione powyżej tezy można interpretować na różne sposoby. Pierwszy,
zasadniczy problem dotyczy zakresu tezy
T1.
Czy
żadne
terminy ogólne nie wiążą
się ze wspólną własnością podpadających pod nie przedmiotów, czy tylko niektóre?
Innymi słowy: czy zakres dowolnego pojęcia ogólnego
nie ma,
czy
nie musi
mieć
wspólnej własności? W pierwszym przypadku
T1
przybiera charakter globalny,
w drugim — lokalny. Kwestia ta dzieli komentatorów: większość opowiada się za
lokalną interpretacją,
9
niektórzy jednak — np. R. Bambrough — bronią globalnego
charakteru tej tezy. W dalszym ciągu pracy okaże się,
że
zwolennicy interpretacji
abstrakcyjnej
muszą
uznać lokalny charakter
T1
(zob. niżej, § 3). Uważam,
że
jest to
wada tej interpretacji, gdyż pewne wypowiedzi Wittgensteina sugerują globalny cha-
rakter jego tezy.
Drugi problem dotyczy rozumienia relacji „pokrewieństwa-podobieństwa”,
o której mowa w
T2.
Sądzę,
że
podobieństwo rodzinne można analizować na co
najmniej trzy sposoby. Po pierwsze, podobieństwo rodzinne można uznać po prostu
za pierwotną, niepodlegającą dalszej analizie relację podobieństwa, zachodzącą mię-
dzy przedmiotami lub jednostkowymi własnościami.
10
Przy takiej interpretacji kon-
cepcja uniwersaliów Wittgensteina sprowadza się do jednej z postaci teorii podo-
bieństwa. Doktryna ta sprowadza uniwersalia do zbiorów przedmiotów lub własno-
ści,
których elementy
łączy
relacja podobieństwa. Richard I. Aaron w polemice z Bam-
brough’em zwracał uwagę,
że
w
żadnym
razie nie jest to jakieś nowe stanowisko:
Dziwi mnie,
że
Pan Bambrough uważa to za nowe rozwiązanie problemu uniwersaliów. Bez
wątpienia jest to tylko przeformułowanie teorii podobieństwa.
11
Nominalizm podobieństwa był dość rozwiniętą doktryną już w czasach Wittgenste-
ina. Aaron wskazywał,
że
koncepcję sieci podobieństw można znaleźć u H. Price’a.
Taka interpretacja wydaje się dość oczywista, mimo to nie będzie przedmiotem
dalszej analizy. Celem niniejszego tekstu nie jest przegląd wszystkich możliwych
M.in. A. Ayer,
Problem poznania,
przeł. E. König-Chwedeńczuk, Warszawa 1956, PWN;
P. Strawson,
Indywidua,
przeł. B. Chwedeńczuk, Warszawa 1980, PAX, s. 9; M. A. Simon,
When is
a Resemblance a Family Resemblance?,
„Mind”, R. LXXVIII 1969, s. 408-416; H.-J. Glock,
Słow-
nik Wittgensteinowski,
przeł. M. Hernik, M. Szczubiałka, Warszawa 2001, Spacja, s. 251, 253;
S. Gerard,
Family Resemblance,
[w:]
Handbook of Metaphysics and Ontology,
red. H. Burkhardt,
B. Smith, t. I, München 1991, Philosophia Verlag, s. 272.
10
Tak rozumieją tę relację m.in. M. A. Simon,
When…
oraz R. I. Aaron,
Wittgenstein’s Theory
of Universals,
„Mind”, R. LXXIV 1965, s. 249-250.
11
R. I. Aaron,
Wittgenstein’s…,
s. 250.
9
CEEOL copyright 2016
Zgłoś jeśli naruszono regulamin