Egzekucja w dobrej wierze - Aleksandra Marinina.pdf

(3242 KB) Pobierz
Tytuł oryginału:
Каз�½ь без злого умысла
Copyright © Aleksandra Marinina, 2015
Copyright © by Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o., 2016
Copyright © for the Polish translation by Aleksandra Stronka, 2016
Redaktor prowadzący: Filip Karpow
Redakcja: Magdalena Wójcik
Korekta: Magdalena Ciszewska
Pro​jekt okład​ki: Mariusz Banachowicz
Kon​wer​sja: Grze​gorz Ka​li​siak
ISBN 978-83-7976-434-1
CZWARTA STRONA
Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.
ul. Fre​dry 8, 61-701 Po​znań
tel.: 61 853-99-10
fax: 61 853-80-75
redakcja@czwartastrona.pl
www.czwartastrona.pl
Prolog
Torba z książkami wypożyczonymi z biblioteki była niesłychanie ciężka, ale
Nina Laszenko wcale się tym nie przejmowała. Mąż doszedł do siebie po
udarze, jutro jedzie do sanatorium, żeby nabrać sił, i poprosił ją, by
przyniosła kilka książek. To znaczy, że znowu poczuł chęć do życia.
Wszystko, co było w domu, przeczytał już parę razy. Wolną ręką Nina
wstukała kod, pchnęła drzwi wejściowe, w myślach przeklęła łobuzów,
którzy po raz kolejny rozbili albo wykręcili żarówkę, po omacku włożyła
kluczyk do zamka skrzynki pocztowej, po czym ledwie zdążyła złapać
gazetki lokalne, ulotki reklamowe i listy, które się z niej wysypały. Wsunęła
całą korespondencję pod pachę i ucieszyła się, że nie musi wysoko się
wspinać – jedynie na pierwsze piętro. Niegdyś, zaraz po otrzymaniu
mieszkania ze spółdzielni, Nina się martwiła. Hałas, wąski chodnik,
samochody jeżdżą niemal pod oknami, a oni z mężem przyzwyczajeni byli
spać przy otwartym oknie. Natomiast teraz się cieszy. Mąż ma jeszcze
kłopoty z chodzeniem, ale zejście z pierwszego piętra to wysiłek, któremu
potrafi podołać, podobnie jak powrót do domu. Z drugiego czy trzeciego
piętra raczej nie dałby rady. W domu nie ma przecież windy. Z wiekiem
coraz trudniej dźwigać również ciężkie siatki. Pierwsze piętro ma jednak
pewną przewagę…
W przedpokoju Nina zrzuciła krótkie kozaczki i nie zdejmując płaszcza,
udała się do pokoju, żeby sprawdzić, co u męża. Na szczęście wszystko było
w porządku, siedział w fotelu i oglądał telewizję. Teraz mogła odetchnąć i się
rozebrać. Od udaru minął prawie rok, ale Nina wciąż nie umiała pozbyć się
strachu, że po powrocie z pracy znajdzie męża leżącego na podłodze. Jak
wtedy…
– Tu masz książki – postawiła torbę koło fotela. – A tu pocztę. Znowu
pełno reklam, nie wiadomo, co z nimi począć. Chciałam je wyrzucić na dole,
jest tam teraz specjalne pudełko, widziałeś. Ale są też jakieś koperty, pewnie
rachunki albo pisma z funduszu emerytalnego… Żarówka znów rozbita,
ciemno, nic nie widać. Bałam się, że razem z tą makulaturą wyrzucę
przypadkiem coś potrzebnego. Przejrzyj wszystko, dobrze? A ja pójdę
przygotować kolację.
– Oczywiście, Ninoczko – mąż skinął głową. – Rachunkami sam się
zajmę… Rachunki to poważna sprawa.
Nina uśmiechnęła się z satysfakcją. Co prawda jego lewa ręka i noga są
jeszcze bezwładne, ale i tak widać wyraźny postęp. Nie ma porównania
z tym, co było. Koperty można otwierać jedną ręką, mąż nieźle się w tym
wyćwiczył.
Pół godziny później kolacja była gotowa. Nina weszła do pokoju z tacą
i zabrała się do nakrywania stołu.
– No i co tam? – zapytała. – Rachunki? Dużo się nazbierało?
– Jak zwykle. Telefon, rozliczenie za mieszkanie. Myślałem, że podniosą
nam czynsz, bo się odgrażali, słyszałem w telewizji. Tymczasem nie, na razie
wciąż tyle samo. Tylko pogratulować merowi, że dotrzymuje obietnic.
Solidny z niego facet. Jeden list jest w ogóle nie do nas, przez pomyłkę
wrzucono go nam do skrzynki. Kto tam pracuje na tej poczcie? Nie
rozumiem! Przecież na kopercie jest wyraźnie napisane: „Siewiernaja
szesnaście, mieszkanie numer pięć”. A my mieszkamy w bloku numer
osiemnaście. Gdzie oni mają oczy? Ninula, jutro po drodze do pracy zanieś
list do domu obok, dobrze? Wrzuć do skrzynki. Nie możemy tego tak
zostawić, pewnie ktoś na niego czeka…
Zgłoś jeśli naruszono regulamin