Žamboch Miroslav - Łowcy.txt

(715 KB) Pobierz
Miroslav amboch
Łowcy
Przełożył Rafał Wojtczak

 
 
Dedykuję:

Josefowi Augustowi
Zdenkowi Burianowi
Karlowi Zemanowi
 
Kompilator poprawnie wykonał zadanie i okrelił czas jednej częci całego cyklu iteracji. W porównaniu z poprzedniš wersjš ten był osiem razy szybszy. Doskonały wynik, pytanie tylko, jak będzie wyglšdała zmiana algorytmu wyszukujšcego Thompsona.
Z przyzwyczajenia wycišgnšłem z kieszeni koszuli okulary i zaczšłem mechanicznie polerować szkła, wpatrujšc się w ekran. Miałem nadzieję, że udoskonalenia będš działały, wierzyłem w to, bardzo chciałem, żeby tak było. Sprawdzić je teraz czy jutro?
Zadzwonił telefon. Charakterystyczna melodia  już wiedziałem, kto dzwoni. Edita.
 Czeć  rzuciłem na powitanie.
Spojrzałem na zegarek i zorientowałem się, że wszystkie testy przeprowadzę dopiero jutro. Za godzinę miałem randkę.
 Czeć, Mark.
Wystarczyły te dwa słowa  z ich tonu natychmiast wywnioskowałem, że jednak przeprowadzę testy dzisiaj. To miało być nasze drugie spotkanie, ale...  słuchałem jej wytłumaczeń  ale prawdopodobnie nie byłem doć atrakcyjny albo namierzyła bardziej interesujšcy obiekt, co dla niej nie stanowiło żadnego problemu. Była ładna. Zbyt ładna dla kogo takiego jak ja.
 Bardzo mi przykro, że musimy odłożyć spotkanie  powoli zmierzała do puenty.  Odezwę się do ciebie.
 Jasne, trzymaj się  odpowiedziałem beznamiętnie i przerwałem połšczenie.
Nie będzie żadnego odkładania, bo nie będzie żadnego spotkania, skšd już to znałem. Sprawdzę, jak działa nowy algorytm, ale wczeniej załatwię parę zaległych spraw. Obiecałem doktorowi Fanbrickowi wydruk z ostatniego skoku, a doktorowi Olmenowi przefiltrowanie zapisu spektroskopu z jego satelity. Jako doktorant pełniłem w zespole rolę chłopca na posyłki i nikt za bardzo nie zwracał na mnie uwagi. Z drugiej strony mogłem uczestniczyć w pracach zespołu badawczego zajmujšcego się projektem Skok Kazualny". Miałem nadzieję, że po obronie doktoratu bez problemu znajdę robotę w jakiej korporacji. Pracę naukowš z prawdziwego zdarzenia ostatnio sobie odpuciłem, tak samo zresztš jak mnóstwo innych rzeczy.
Kolejny telefon. Zwykle dwie rozmowy wyczerpujš mój tygodniowy limit kontaktów ze wiatem. Czyżby ten ostatni próbował o sobie przypomnieć?
 Mark  przedstawiłem się.
 Jest interes  walnšł prosto z mostu Tony Hernand, po częci kolega, po częci znajomy z serwisu.
 Hm?  zaakcentowałem znak zapytania.
 Panu Framoliemu padła sieć, a musi jeszcze dzisiaj rozliczyć parę rzeczy.
 Ma to zapisane?
 Raczej nie.
Pienišdze przydadzš się każdemu, a zwłaszcza komu, dla kogo  tak jak dla mnie  jedynym ródłem utrzymania jest stypendium doktoranckie. Chyba włanie dlatego Edita nie zdecydowała się na drugš randkę; domyliła się, że nie może przy mnie liczyć na więcej niż romantycznš kolację w McDonaldzie lub od więta kino. Choć całkiem prawdopodobne, że znalazłoby się więcej przyczyn rezygnacji z mojego towarzystwa.
 Jest pištek wieczór...  rzuciłem pełnym wahania głosem.  Mam już plany.
Słyszałem, jak Tony zakrywa dłoniš słuchawkę. Konsultował się z szefem.
 Trzy stówy. Jak zrobisz do rana, to szeć.
 Spoko. U was za pół godziny.
Sprawdziłem, czy mam kartę identyfikacyjnš, i wreszcie wyszedłem z mojej kanciapy. Ochroniarze, mimo że doskonale mnie znali, trzymali się cile przepisów, a procedury zwišzane z systemem bezpieczeństwa były doć czasochłonne. Zasady to zasady. I tak zdšżę.
Pieciłem w marzeniach szeć stówek, które spadły mi prawie jak z nieba, i zastanawiałem się, na co je wydam. Może razem z pozostałymi oszczędnociami wystarczy na remont turbodmuchawy, o który prosił się mój lotus esprit? A może lepsze ciuchy, skoro marzyła mi się więcej niż jedna randka z tš samš dziewczynš. Bardziej kuszšca wydawała się jednak wizja remontu samochodu.
Tony Hernand oraz jego szef, pan Giuseppe Framoli, właciciel serwisu, już czekali i bez żadnych wstępów czy kurtuazji zaprowadzili mnie do biura, gdzie znajdował się serwer chwilowo niedajšcy żadnych znaków życia. Framoliego znałem z widzenia. Niski tłucioszek, który codziennie rano szedł do pracy w czarnych spodniach i czystej białej koszuli z muszkš, by wieczorem wrócić do domu w ubraniu poplamionym olejem i różnymi smarami  komu, kto przez cały dzień kręci się wród samochodów, trudno uniknšć tych drobnych niedogodnoci.
 Czy będzie pan czego potrzebował?  zapytał Framoli.
 W razie czego zawołam pana  zbyłem go i od razu usiadłem za stołem.
Tony wyglšdał na skonsternowanego  chyba nie wchodził do biura szefa zbyt często. Ja byłem tu tylko raz, kiedy chciałem, żeby wyprodukowali specjalnš częć do mojego blaszanego cacka. O dziwo, wszystko poszło jak z płatka i nawet nie trzepnęło mnie to zbyt mocno po kieszeni.
Zabrałem się do wskrzeszania martwego systemu. Mniej więcej po godzinie wiedziałem, w czym tkwi problem, a potem na szczęcie dla Framoliego odkryłem, że system samoczynnie zapisał wszystkie dane. Po kolejnej godzinie udało mi się tchnšć życie w maszynerię i doprowadzić jš do stanu używalnoci.
 Panie Framoli! Panie Framoli!  do biura wróciła księgowa.  Już działa!
Kiedy zobaczyła, kto siedzi za biurkiem, trochę się speszyła.
 Dokładnie, już działa.  Podniosłem się z krzesła, prostujšc zesztywniałe plecy.
Rozwišzanie takiego problemu zawsze poprawiało mi humor. Teraz przyszedł czas na jednš z tych dziedzin życia, z którymi nie bardzo sobie radziłem. Pienišdze obiecał mi Tony Hernand, nie Framoli  a co, jeli jego szef mnie spławi? Kiedy już co takiego mi się przytrafiło i najgorsza była nie strata pieniędzy, tylko niskie poczucie wartoci wynikajšce z faktu, że nie potrafię upomnieć się o to, co mi się należy.
Niski tłucioszek przyleciał z hali montażowej. Ręce miał czarne, jakby je włożył do kałamarza aż po łokcie. Usiadł z ciężkim sapnięciem, zagłębił się w struktury programu księgowego i przez chwilę wpatrywał z uwagš w menu.
 Proszę wydrukować rachunki dla tych trzech osób i wysłać im faktury.  Wskazał palcem ekran monitora.
Cofnšłem się, żeby księgowa mogła przejć.
Tymczasem Framoli sięgnšł do kieszeni spodni po plik banknotów, z którego bez liczenia wycišgnšł siedem stów.
 Umawialimy się na szećset  zaprotestowałem zaskoczony.
 Ekspresowa praca zasługuje na premię.  Wzruszył ramionami.  Słyszałem, jak przyjeżdżałe. W tym twoim cacku trzeba będzie wymienić turbo, a być może także przednie amortyzatory. Znam kogo, kto ma na magazynie oryginalnš dmuchawę AiResearch Garretta. Co ty na to?  Umiechnšł się.
Oryginalna częć do samochodu, którego produkcję rozpoczęto przed trzydziestoma laty, nie trafia się codziennie. Framoli całkiem słusznie uważał, że większa częć pieniędzy, które mi wypłacił, wróci do jego kieszeni. Na razie nie chciałem pytać, ile będzie mnie to kosztowało  wolałem rozkoszować się szelestem porzšdnej sumki zarobionej niezbyt wielkim nakładem sił.
 Rzucę okiem na amortyzatory i przyjadę jutro. Pogadamy też o tej dmuchawie, dzięki za informację. Na razie  rzuciłem na pożegnanie i czym prędzej wyszedłem.
Tony czekał przy wyjciu z firmy w cywilnych ciuchach. Pięć lat młodszy ode mnie, bez niespełnionych marzeń i dzięki temu o całe pięć lat weselszy.
 Jadę wzdłuż wybrzeża do Jersey, co powiesz na wycig?  zaczšł kusić.
Włożyłem okulary na nos i spojrzałem w górę.
Do zachodu pozostało jeszcze trochę czasu, a na niebie nie było najmniejszej chmurki. Przy moich problemach ze wzrokiem niezbyt chętnie jeżdżę o zmierzchu, zwłaszcza kiedy trzeba docisnšć gaz do dechy.
 Dlaczego nie sprawisz sobie szkieł kontaktowych? Wyglšdasz jak ten gostek z kapeli, którš cały czas puszczajš w radio. Lennon  przypomniało mu się.  Albo zrób sobie operację.
 Nie wiem  odpowiedziałem zgodnie z prawdš.
Operacja słono kosztowała, a szkła... Cóż, okulary nie były znowu aż tak ucišżliwe. Przy komputerze, czyli w miejscu, w którym spędzałem większoć czasu, krótkowzrocznoć nie przeszkadzała mi zbytnio.
 Meta w Lansdall  wskazałem punkt na wybrzeżu. Była tam bardzo dobra restauracja, a z urwiska rozcišgał się wspaniały widok. Poza tym mogłem stamtšd wrócić do domu po wšskiej, ale porzšdnej asfaltowej drodze  aż na południowe peryferie Vinsen, gdzie mieszkałem poród bezkresnych kukurydzianych pól.
Tony skrzywił się, ale kiwnšł głowš, zgadzajšc się na takš trasę. Drzwi naszych samochodów trzasnęły jednoczenie. Był bardzo dumny z chevroleta camaro z potężnym omiocylindrowym silnikiem o pojemnoci szeciu litrów. Pod maskš mojego esprita siedział podrasowany dwulitrowy silnik, ale właciwoci jezdne  przede wszystkim doskonała zwrotnoć i przewidywalnoć zachowania  czyniły go o wiele lepszym wozem. Przynajmniej moim zdaniem, bo Tony uważał, że jest dokładnie odwrotnie, a autostrada wzdłuż wybrzeża dawała pole do popisu przede wszystkim surowej mocy.
Tylne koła masywnego chevroleta zabuksowały w żwirze parkingu. Zanim ruszyłem w pocig, zdšżyłem dostrzec w oknie umiechniętš twarz Framoliego, który obserwował nasz start.
Po trzech kwadransach, zdyszany, z tętnem grubo ponad dwiecie, zatrzymałem się przed restauracjš Widok z Wybrzeża. Tak naprawdę był to bar, w którym podawano przygotowywane na miejscu posiłki. Bardzo dobre posiłki.
Tony też się zatrzymał, ale nie wysiadał.
 Gdyby nie ta ciężarówka, tobym cię dostał  chełpił się z umiechem.
 Pewnie tak.  Wzruszyłem ramionami.  Ale gdyby babcia miała wšsy... Może następnym razem.
 Spoko!  Wyszczerzył zęby w umiechu i machnšł mi na pożegnanie.
Wyjechał na autostradę z piskiem opon, po prostu nie mógł sobie odpucić.
Ruszyłem w stronę restauracji. Ogarnęła mnie euforia  jak zawsze po mocniejszym docinięciu gazu. Kochałem to uczucie, ale z drugiej strony bardzo uważałem, żeby nie przekroczyć trudnej do ustalenia granicy zdrowego rozsšdku. ciganie się z Tonym miało jes...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin