DOBRY PASTERZ CZ 26 - Skuteczność Różańca świętego Lekarstwo przeciw OBMOWIE.docx

(1144 KB) Pobierz

Skuteczność Różańca świętego Lekarstwo przeciw obmowie

W Kremsmünster, słynnym opactwie w Austrii, żył do niedawna kapłan, staruszek.

Sędziwego benedyktyna znała cała okolica, nadano mu nawet przydomek Ojciec Mang. Ulubiona to była postać, może najwięcej dlatego, że nigdy z ust czcigodnego starca nie usłyszano słowa potępiającego bliźnich, wszystko umiał on łagodnie wytłumaczyć, a nie cierpiał, jeżeli ktoś w jego obecności przeciwko komukolwiek coś złego mówił – a nie daj Boże oczerniał. To jedno tylko zdolnym było tę duszę o anielskiej cierpliwości wyprowadzić z równowagi i pobudzić do gniewu.

Pewnego razu udał się do sąsiedniej wioski Kirchdorf, aby odwiedzić chorego przyjaciela kapłana. Spełniwszy obowiązek miłości, wraca do domu. Po drodze spotyka również jak i on wracającą do Kremsmünster mieszczkę i ta ucieszona, że będzie mogła z kimś porozmawiać, przyłącza się do niego. Wkrótce wywiązuje się następująca rozmowa. – Jakże się cieszę Ojcze Mang, że razem mogę z czcigodnym Ojcem wracać. Wiedzcie, że ja już tak dawno chciałam z wami porozmawiać w pewnej sprawie.

Oto sąsiadka moja, ta co również do bractwa należy, to taka sekutnica, że nie mogę rady sobie z nią dać zupełnie...

– O to źle – przerwał starzec – jeżeli tak, to bardzo potrzebuje naszej modlitwy, wie pani, zmówmy za nią różaniec. I tu wyciąga paciorki z kieszeni i od razu rozpoczyna: W imię Ojca... a zdziwiona mieszczka, chce czy nie chce, ale że należy do bractwa, również dobywa swojego i razem z nim odmawia. Różaniec wreszcie się skończył.

Niecierpliwa mieszczka znowu rozpoczyna: – Cóż więc ja mam uczynić z tą czarownicą, całe sąsiedztwo znieść tej baby nie może. – O to gorzej, niżem się spodziewał – odpowiada Ojciec Mang – jeśli to prawda, jakże jej potrzebną nasza modlitwa, a więc droga pani, zmówmy jeszcze różaniec.

W imię Ojca i Syna... Mieszczka już niezadowolona ale cóż robić, nie będzie mówiła, to gdzież jej opinia, że jest tak wielce pobożną, więc znowu zamiast obmów musi odmawiać ze starcem różaniec. Nareszcie i drugi skończony.

Teraz już plotkarka wytrzymać nie może. – Ojcze drogi, jej nawet i modlitwa nie pomoże, to jędza taka z piekła rodem, ja już nie wytrzymam, może wielebność wasza raczy. – Dobrze, to dobrze moja pani, wiem, że pani jeszcze o jeden różaniec prosisz, ależ rozumie się, aby duszę od piekła ratować, wszystko należy uczynić. A więc droga pani: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego...

Jejmość już rzeczywiście żałuje, że się w taką wybrała podróż, ale cóż robić, obrazić Ojca boi się, a więc mimo woli znowu musi odpowiadać. I tak wrócili do opactwa. Staruszek na końcu dziękuje jej, jakby zupełnie nie widział jej zafrasowanej twarzy: – Widzisz pani, jak to dobrze, żeśmy się spotkali, bo nasze modlitwy z pewnością Bogu przyjemne, pani tak gorliwie modliła się – Bóg zapłać – do widzenia...

O z tym nigdy razem wracać nie będę – pomyślała dewotka – ja mu chcę coś opowiadać a ten zaraz wyjeżdża ze swoim różańcem. I poszła. Ale lekarstwo skutkowało przynajmniej o tyle, że pobożna jejmość już nigdy Ojca Manga nie zaczepiała, aby roznosić plotki.

Prawda, że niezłe lekarstwo?

str. 1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin