Aleksander-Sowa-Modliszka.pdf

(1388 KB) Pobierz
modliszka
2
© Copyright by Aleksander Sowa 2012
Okładka: Małgorzata Orlik & Aleksander Sowa
Zdjęcia: Adrian Wesołowski & Aleksander Sowa
Redakcja i korekta: Łukasz Mackiewicz –
eKorekta24.pl
ISBN: 978-83-272-4138-2
--
Aleksander Sowa|Self-Publishing
www.wydawca.net
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie,
rozpowszechnianie części lub całości bez
zgody wydawcy zabronione.
Opole, grudzień 2013 r.
3
1.
Nie zamierzałem zostać mordercą. Nie chciałem
być samobójcą – pomyślał w ów chłodny, grudniowy
poranek, nim zapadł w sen, który nigdy miał się nie
skończyć.
Upadając na samochód, łamie kręgosłup. Odbija się
od dachu furgonetki i spada na żywopłot. Wreszcie
zatrzymuje się na trawniku, na plecach, z rękoma roz-
rzuconymi niczym nagus od da Vinci.
Chwilę później kierowca sprintera 315 prowadzi
samochód bez niepotrzebnego ryzyka, ale zdecydowa-
nie i pewnie. Nie mijają cztery minuty, jak zatrzymuje
karetkę nieopodal, przywożąc sanitariusza, pielęgniarkę
oraz lekarza.
– Doktorze! Szybko, tutaj – ktoś krzyczy pochylony
nad ciałem.
– Intubacja! Trzysta miligramów atropiny w tętnicę
podobojczykową – szepcze lekarz, oceniwszy w bladej
plamce światła źrenicę mężczyzny.
Mężczyzna nie oddycha i nie ma tętna. Od śmierci
dzielą go tylko sekundy. Laryngoskopem lekarz
sprawdza gardło, wprowadza plastykową rurkę w
tchawicę i przekręca zawór.
– Zaintubowany.
Ratownik uporczywie uciska klatkę piersiową. Mo-
stek ofiary rytmicznie ugina się co pół sekundy pod
naporem wyprostowanych w łokciach rąk chłopaka w
czerwonej kurtce.
4
– Podłączam – lekarz dodaje o wiele spokojniej. Na
klatce piersiowej mężczyzny pojawiają się elektrody.
Jest chłodno, w powietrzu widać pierwsze tej zimy
płatki śniegu. Spadają na ziemię niechętnie, jakby z
zastanowieniem.
– Widzę go! – obwieszcza, rzuciwszy okiem na wy-
świetlacz elektrokardiogramu.
– Strzelamy? – ratownik odzywa się po raz pierw-
szy.
– Tak.
– Trzysta?
– Trzysta dwadzieścia – lekarz poprawia, szacując
wagę ciała ofiary.
Jest gotów do defibrylacji. Właściwie, gdy otrzy-
mywali wezwanie, powinni byli wziąć tylko worek na
zwłoki. Upadek z wysokości przecież tylko jedno mo-
że oznaczać. Ale na zleceniu była jasna informacja.
Ofiara żyje.
– Jest? – upewnia się lekarz.
– Tak!
– Sternum, apex gotowe – mówi, przykładając lewą
elektrodę w okolicę żebra. Prawą przyciska do bladej
skóry poniżej obojczyka. – Strzelam! – ostrzega.
Ratownik przerywa masaż. Rażone prądem ciało się
unosi. Linia na wyświetlaczu EKG nagle się załamuje.
Wpatrując się w ekran, lekarz dodaje pełnym ulgi gło-
sem:
– Jest serce!
Po chwili wahania, już spokojniej, wylicza:
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin