Wacław Sieroszewski - Urok morza.pdf

(200 KB) Pobierz
Urok morza
Wacław Sieroszewski
Wydawnictwo Ligi Morskiej i Rzecznej, Warszawa, 1930
Pobrano z Wikiźródeł dnia 06.08.2017
WACŁAW SIEROSZEWSKI
UROK MORZA
WYDAWNICTWO LIGI MORSKIEJ I RZECZNEJ
W 10-TĄ ROCZNICĘ ODZYSKANIA MORZA
WARSZAWA — MCMXXX.
Druk „Polska Zjednoczona“, Warszawa, Nowolipie 2.
 Dusza
budowniczych lackiego państwa urodziła się nie w
górach, ani też w lasach, lecz na zielonych pagórkach Rujani
(Rugji), skąd otwierał się widok na bezkresne błękity morza.
Mieli oni tam miasta starsze od pamięci ludzkiej, jak Wilów,
Jasmond, Mnichów, Podbórz i wreszcie Arbonę, gdzie w
kapiszczu czterolicego Światowida było porpury i postawów
lnianego płótna tyle, iż przały nigdy nie zużyte, gdzie naczynia
srebrne i złote zalegały skarbiec na wzrost wojownika, a
wokoło stały cebry i wory pełne różnorodnej monety. Słynął
szeroko na świecie ten Rój-gród z piękności kobiet, z
waleczności rycerzy, ze zręczności żeglarzy i rybaków.... Ich
ostrodziobe statki rzucały postrach na Danję, a nawet na daleką
Szwecję... Zawierali korzystne przymierza z możnemi
plemionami, z potężnymi królami, jako równi z równymi...
 I
tak było od wieków.
 Znali
dobrze Rzymian, których żołnierze i kupcy docierali
aż tu na „Sinus Codanus“ (Bałtyk) w poszukiwaniu futer,
wosku
i bursztynu, przedtem jeszcze handlowali z
przemyślnymi Fenicjanami, a jeszcze dawniej słynęli z fabryk
doskonałego oręża i narzędzi z łupanego i gładzonego
krzemienia, którego do dziś dnia istnieją tu obfite złoża. Ulegli
jednak z czasem pod naporem chciwości i dzikości
otaczających narodów. Piękne ich grody i świątynie zostały
złupione, ludność częścią wymordowana, częścią wzięta w
obce, okrutne poddaństwo...
 Ośrodki
kultury i myśli państwowej zachodnich słowian
cofnęły się od morza wgłąb lądu ku Kruszwicy i Gnieznu.
Uniosły jednak ze sobą wieczną tęsknotę do wolnego wyjścia
na szeroki świat.
 Uwydatniła
się ona szczególniej w upartych, bohaterskich
pochodach Chrobrego i Krzywoustego ku starym dziedzinom
na brzegach Bałtyku.
 Wylała
się ta tęsknota całkowicie we wzruszającym,
radosnym okrzyku: „Morze!“ jaki wydarł się w obliczu
błękitnej toni z gardzieli piastowiczowskich drużyn,
nieskończenie wyczerpanych i zdziesiątkowanych licznemi
bojami i niezmiernie ciężkim pochodem ku starodawnym ich
brzegom.
 Ale
w niedługim czasie przed podświadomą tęsknotą
twórców państwa polskiego do otwartej na świat bramy, stanął
obok morza drugi niebezpieczny współzawodnik — ukraiński
step!
 Jest
coś wspólnego w szumie wichrów kołyszących stepowe
bodjaki i w ryku burzy wzdymającej wełny Oceanu... Jest coś
równie mamiącego w przepastnej modrości zlewających się z
niebem wód, jak i w płaszczyźnie stepu, uchodzącego w
bezkreśną dal... Lecz step zdobywać o wiele łatwiej. On
dostępny dla każdego, kto może dosiąść konia i ma odwagę
oderwać się od ludzi... Step daje długie chwile wypoczynku i
bezpieczeństwa. których nie daje wiecznie szalejący i
zdradliwy żywioł mórz... Narodowi rolników step dawał prócz
tego pracę, do której nawykły ich ręce, gdy tymczasem morze
wymagało odmiennego wysiłku i duszy i ciała....
 Step
zwyciężył: Energja narodu polskiego w tamtą poszła
Zgłoś jeśli naruszono regulamin