Made in Poland - Michał Wójcik.pdf

(3425 KB) Pobierz
EMIL MARAT
MICHAŁ WÓJCIK
MADE IN POLAND
OPOWIADA JEDEN Z OSTATNICH ŻOŁNIERZY KEDYWU
STANISAŁAW LIKIERNIK
Spis treści
Spis treści
ZAMIAST WSTĘPU
STAŚ
STASZEK
MACHABEUSZ
STACH
KOLUMB
STANISLAS
POSŁOWIE
Fotografie
BIBLIOGRAFIA
Przypisy
ZAMIAST WSTĘPU
- Tak mamy to zapisać, panie Stachu? Tak to wyglądało?
- „Wyglądało”... Jak mogę wam opowiedzieć, jak to wyglądało. Potraficie w
ogóle coś takiego sobie wyobrazić? Ja bym nie potrafił.
- Oczywiście, że potrafimy. Czytaliśmy tyle książek. Jest dużo zdjęć. Widzieliśmy
tyle filmów, powstają nowe, kolorowe, piękne. Można na Facebooku kliknąć
Powstanie1944 - lubię to! Potrafimy sobie to wyobrazić. Możemy.
- Naprawdę?
Jadąc taksówką na lotnisko, widzimy wypadek. Samochód potrącił pieszego.
Policjanci, pogotowie, grupka gapiów. Na chodniku czarny plastikowy worek ze
zwłokami. Każdemu na taki widok robi się jakoś nieprzyjemnie, serce na chwilę
podchodzi do gardła.
Wyobraźmy sobie takich worków dziesiątki. Setki. Setki czarnych worków ze
zwłokami. W niektórych miejscach tysiące. Albo dziesiątki tysięcy - jak na Woli. Na
każdym rogu, w każdej bramie, przy skrzyżowaniu. Na ulicach, chodnikach, na
podwórkach. To jest właśnie powstanie.
Tylko że nie było wtedy czarnych worków.
Bohater filmu Tadeusza Konwickiego Jak daleko stąd, jak blisko:
„Co to jest wojna? Wojna to moja młodość... To tak jak odrabianie lekcji,
chodzenie na wagary, słuchanie słowika wieczorami, pierwszy przypływ pożądania”.
Kolumbowie. Rocznik 20, Romana Bratnego (Warszawa 1987, s. 550):
„ - Jest co wspominać... - westchnął pobożnie pan.
- Jak to jest właściwie? Dwadzieścia dwa lata i wspominać? [...] - zbuntował się
Robert”.
STAŚ
- Sny? Nie. Nie pamiętam złych snów. Chyba rzadko mi się coś śni, a jak się śni,
to zapominam. Raz czy dwa całą noc we śnie walczyłem, uciekałem, robiłem
zasadzki. Tylko tyle. Nie miewam koszmarów, choć pamiętam rzeczy straszne,
potworne; patrzę na nie w pamięci i boli mnie wszystko: oczy, dłonie, serce. Ale nie
miewam koszmarów. Może taka jest różnica między agresorem a obrońcą? Ten
drugi rzadziej chyba popada w szaleństwo, choć uczestniczył w prawdziwych
makabrach.
- Naprawdę nic?
- Kiedyś czasem śniły mi się ostrygi. Budziłem się przestraszony w moim
dziecięcym jeszcze łóżku.
- Ostrygi?
- Ostrygi z szabli. Ojciec wrócił ze służbowego wyjazdu do Paryża i powiedział:
Jadłem ostrygi z szabli. Co to są ostrygi? - zapytałem (co to jest szabla, wiedziałem
dobrze). To takie zwierzątka, które zjada się żywe, odpowiedział. Gdy się je bierze
do ust, piszczą, dodał. Wyobraziłem więc sobie zwierzątka nakłute na szablę i
piszczące. To nie była przyjemna wizja dla kilkulatka. Choć od początku coś mi się
nie zgadzało: jak można długą szablą operować niczym widelcem? Miałem własną
szablę zabawkę i próbowałem. Było to trudne.
- Co pan jeszcze robił z tą swoją szablą? Ganiał pan kolegów?
- „Stałem pod szablą”.
- Na warcie?
- Nie. Za karę.
- To znaczy?
- Mając pięć lat, coś przeskrobałem i ojciec, wzorem z rosyjskiego wojska,
skazał mnie na karę „stania pod szablą”. Kara polegała na tym, że stało się w
pełnym słońcu w pełnym umundurowaniu z szablą wyciągniętą do góry. Stałem więc
pięć minut z moją szabelką i bardzo mi się to podobało. Lubiłem wojsko i trudno się
dziwić, że lubiłem „wojskowe” rozwiązania spraw i problemów.
- I dopiero po powstaniu panu przeszło.
- Tak, jeżeli chodzi o niektóre metody. Ale zasady, których się trzymam,
pozostały bez zmian. Ojciec mówił: Gdy ktoś obraża ciebie, twoją ojczyznę, matkę
lub ojca - bij! Bij w mordę.
- Subtelne jak diabli.
- Taki był kodeks honorowy i już. Gdy miałem dwanaście lat, w szkole
oglądaliśmy przez mikroskop osmozę cukru. To były zajęcia u profesora Gęborka
(trudno nie pamiętać tego nazwiska). Kolega z klasy zrobił mi coś niemiłego, nie
pamiętam już co. Powiedziałem mu, żeby się odpieprzył, a on do mnie per „chamie”.
Gdy lekcja się skończyła, wyzwałem go na pojedynek. Problem polegał na tym, że
ten chłopak miał szesnaście lat i nie chciał się bić z dzieciakiem. Walnąłem go
pięścią, zdenerwował się, oddał mi mocniej. Miałem podbite oko, wielką, granatową
Zgłoś jeśli naruszono regulamin