Mój pierwszy gej, księga II.doc

(4042 KB) Pobierz
Mój Pierwszy Gej

Mój Pierwszy Gej

(alias: Moi Pierwsi Geje) 

Księga druga: Raj Utracony

 

Spis treści:

Część 15: Czarek’s Part 3. Armagedon …………………….......…. 1

Część 16: Del-chan’s Part 7. Celebi i afera o zdjęcia………......….13

Część 17: Marcin’s Part 7. Pożytek z ukesia………………….…....21

Część 18: Del-chan’s Part 8. Jak dobrze być sprzętem AGD!”........24

Część 19: Marcin’s Part 8. Bajkopisarz………………………….…...32

Część 20: Czarek’s Part 4. „Przechodzę na wegetarianizm!”….…....37

Część 21: Del-chan’s Part 9. Dziewczę płci męskiej………….............44

Część 22: Czarek’s Part 5. „Będę brał cię w aucie”…………….....52

Część 23: Del-chan’s Part 10. Szlaban………………………......58

Część 24: Marcin’s Part 9. Obciach w bibliotece………………….…64

Część 25: Del-chan’s Part 11. Marcinowe wariacje…………..……...71

Część 26: Marcin’s Part 10. …………………………………...………77

Część 27: Del-chan’s Part 12. Kaczka po pekińsku

Część 28: Czarek’s Part 6.

 

Część piętnasta: Czarek’s Part 3.

Armagedon.             

 

To był koszmar.

Dla mnie i dla niego.

Ale dla mojego kochanego większy

 

Utraciliśmy nasz mały raj na własne życzenie. Bezpowrotnie. Czasu cofnąć już nie cofniemy, stało się. Popełniliśmy błąd, pośpieszyliśmy się zupełnie niepotrzebnie. Teraz za to płacimy, obaj, choć mój Marcin najbardziej.

 

Boże drogi, co zrobiliśmy, czym na to zasłużyliśmy? Ani ja, ani Marcin nie zrobiliśmy nic złego… tylko się zakochaliśmy. „Tylko”, czy może jednak to jest… „aż”?

 

Na mnie nie odbiło się to prawie wcale. Na Marcinie bardzo. Tak bardzo, że mi serce krwawi z rozpaczy. Szaleję ze zmartwienia, ze strachu, nie wiem już, co ze sobą począć… Marcin, błagam cię, otwórz. Otwórz mi, ja nie chcę cię stracić, nie chcęŁzy lecą mi same. Muszę go stamtąd wyciągnąć, tylko jak? Wpadł w czarną otchłań rozpaczy, wylądował na dnie piekieł, a ja nie wiem, jak mam go ratować… Zostaliśmy sami na tym świecie. A przynajmniej on został, bo ja mam jeszcze mamę… Ale obaj, razem, jako jedność, zostaliśmy sami…

 

Nie, zaraz. Nie jesteśmy sami. Sklerotyku jeden! Na śmierć zapomniałeś o pewnej osóbce, która jest z wami prawie, że od początku i która chyba nigdy się was nie wyrzeknie! Ona będzie wiedziała, co robić. Ona go stamtąd wyciągnie. Jest moją jedyną nadzieją. Bo ja umrę, jeśli Marcinowi się coś stanie… Nie, jemu się przecież nic nie stanie! Ale ja umrę z rozpaczy, jeśli… jeśli…

 

Drżącymi rękami wybierałem numer telefonu, drżącym głosem starałem się coś powiedzieć. Ach, jak ja nie lubię rozmawiać przez telefon… ale już wolę to niż umieranie… za życia.

- Słucham cię, Czaruś? – odebrała szczerze zdziwiona.

- Eem… Del. Mogłabyś przyjść do nas… teraz… w tej chwili? – starałem się być odważnym, by nie doprowadzić jej do niepotrzebnej paniki, ale najwyraźniej…

- Jezus Maria, co się stało?! – krzyknęła mi do ucha.

…nie bardzo mi to wyszło.

- Eem… Powiem ci na miejscu… Tylko przyjdź, proszę… Dobrze?

- Tak! Już lecę! Podwijam kiecę i lecę, nie ruszaj się, zaraz tam będę! Już biegnę!

- To cześć. – pożegnałem się i odetchnąłem, bo przynajmniej to miałem za sobą. Teraz tylko pytanie brzmi: Jak ja, u licha, mam jej to wszystko opowiedzieć?

Spojrzałem w stronę pokoju Marcina. Jest niedziela, a ja go nie widziałem praktycznie od piątku wieczorem. Od dwóch dni nie zamienił ze mną słowa…

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin