Mezczyzni_bez_kobiet.pdf

(828 KB) Pobierz
Spis treści
WSTĘP
Drive My Car
Yesterday
Niezależny organ
Szeherezada
Kino
Zakochany Samsa
Mężczyźni bez kobiet
Przypisy
WSTĘP
Nigdy nie piszę wstępów do przekładów Harukiego Murakamiego. Na ogół jego książki nie wymagają
dodatkowych wyjaśnień od tłumacza, a jeśli wymagają, mogę umieścić je w przypisach. Tym razem
jednak zdecydowałam się napisać o tym, jak po długich wahaniach zastosowałam w jednym z opowiadań
w tym zbiorze dość nietypowy zabieg.
Bohaterami Yesterday są dwaj chłopcy, z których jeden, nazwiskiem Kitaru, mówi dialektem z Kansai,
regionu Japonii, gdzie położone są Osaka, Kioto i Kobe. Fakt, że mówi dialektem, jest jednym
z ważniejszych wątków utworu. Stanowi to dla tłumacza poważne wyzwanie.
Wiem, że kilkoro autorów innych przekładów, które się do tej pory ukazały, zdecydowało się
wprowadzić jedynie drobne zmiany w wypowiedziach Kitaru mające sugerować, że mówi on nieco
inaczej. Uzasadnione jest to zapewne tym, że dialekt bardzo trudno przełożyć. Wielu badaczy teorii
przekładu jest zdania, że lepiej w ogóle tego unikać, gdyż rezultaty są najczęściej komiczne
i zniekształcają charakter oryginału. Wyobraźmy sobie na przykład Scarlett O’Harę mówiącą jak ktoś ze
Śląska.
Jednak w wypadku tego opowiadania miałam wrażenie, że Kitaru nie może mówić zwyczajnie po
polsku, jak jego kolega, ponieważ po japońsku ich wypowiedzi brzmią zupełnie inaczej. Podjęłam więc
dość ryzykowną decyzję, a mianowicie postanowiłam, że Kitaru będzie mówił gwarą poznańską.
Dlaczego wybrałam tę gwarę? Od dzieciństwa bywałam w Poznaniu, gdyż mam tam krewnych,
i przywykłam nieco do melodii tamtejszej mowy, nieco różnej od warszawskiej. Wydawało mi się, choć
trudno to racjonalnie wytłumaczyć, że nastrojem i intonacją nieco przypomina dialekt Kitaru.
Gwara poznańska odbiega od standardowej polszczyzny, a dialekt z Kansai od standardowej
japońszczyzny, ale w nieco różny sposób. W dialekcie z Kansai zmieniają się końcówki czasowników
i przymiotników, lecz ich rdzenie oraz większość rzeczowników pozostaje ta sama. W gwarze
poznańskiej natomiast znacznie zmienia się słownictwo, tak że czytelnik w ogóle jej nieznający nie ma
szansy zgadnąć, co znaczy „wyćpnąć bejmy w glajde” (wyrzucić pieniądze w błoto). Jest to oczywiście
wielka różnica, gdyż czytelnik japoński, nawet nieobeznany z dialektem z Kansai, czytając opowiadanie
Yesterday, zrozumie
wszystko, co mówi Kitaru. Czytelnik polski mający przed sobą mój przekład może
mieć pewne trudności, choć starałam się tłumaczyć tak, żeby z odpowiedzi rozmówcy Kitaru (który
rozumie dialekt z Kansai) wynikało, co zostało wcześniej powiedziane gwarą. Mam nadzieję, że udało mi
się osiągnąć zamierzony efekt: gdy Kitaru po raz pierwszy się odezwie, polski czytelnik będzie
kompletnie zaskoczony, tak samo jak zaskoczony był czytelnik japoński.
Proces tworzenia języka Kitaru składał się z kilku etapów. Najpierw przetłumaczyłam jego
wypowiedzi, dodając „nie” na końcu niektórych zdań. Uznałam jednak, że to nie wystarczy, i zaczęłam
szukać inspiracji w internecie, gdzie trafiłam na „blubry Starego Marycha”. Po dokładnej lekturze miałam
gotową listę niektórych słów i charakterystycznych zmian fonetyczno-gramatycznych. Wysłałam je do
mieszkającego w Poznaniu kuzyna, Igora Kraszewskiego. Spędził nad opowiadaniem sporo czasu, by
uczynić mowę Kitaru bardziej gwarową, ale powiedział, że konieczne są dalsze poprawki. Wprowadziła
je pani Danuta Mikołajewska, pisarka również rodem z Poznania. To ona nadała wypowiedziom Kitaru
ostateczny kształt i cierpliwie odpowiadała na niezliczone pytania. Polskie wcielenie Kitaru jest więc
głównie zasługą tych dwóch osób.
Zdaję sobie sprawę, że zapewne „moja” gwara poznańska nie jest bezbłędna. Wiem, że prawdziwy
poznaniak lub dialektolog może zakwestionować prawidłowość jakiegoś wyrażenia czy formy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin