DOBRY PASTERZ CZ 042 - GDY DIABEŁ CIĘ OSKARŻA NIE SŁUCHAJ GO !!!.docx

(1051 KB) Pobierz

 

GDY DIABEŁ CIĘ OSKARŻA NIE SŁUCHAJ GO !!!

Ty i ja jesteśmy dziećmi wieczności! Jeszcze przed stworzeniem świata Bóg, nasz Ojciec, wymarzył sobie Ciebie jako jedynego i absolutnie niepowtarzalnego! On stworzył Cię dla siebie, aby - właśnie takiego, jakim jesteś - umiłować Cię od początku i kochać przez całą wieczność. Takiego jak Ty nigdy nie było i nigdy już nie będzie w całej historii wszechświata! Masz niewiarygodną wartość i godność! Siostra Faustyna mówiła, że każda dusza to inny świat. Abba chce mieć z Tobą jedyną i niepowtarzalną relację, w intymności, która przekracza Twoje najśmielsze oczekiwania! On wybrał Cię jeszcze przed założeniem świata, abyś był święty i nieskalany przed Jego Obliczem, przeznaczył Cię z miłości dla siebie jako swojego umiłowanego syna i córkę z królewskiego rodu; syna, córkę doskonale podobnych do Niego, Króla Wszechświata, stworzonych na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego rodząc się w czasie ziemskim, masz jeden najważniejszy cel w życiu: przygotować się do wieczności z Bogiem, która będzie tak niesamowita, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani Twoje serce nie zdoła pojąć, co Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują. Tak mówi św. Paweł, a On wie, co mówi, bo był przeniesiony do nieba i widział i słyszał słowa niebiańskie. W momencie swojej śmierci wracasz do Boga, do Abba - najczulszego z Ojców, wracasz do wieczności, wracasz do domu. Wieczność jest twoim domem, atmosferą, do której zostałeś stworzony! Nie zostałeś stworzony dla ziemi, ale dla nieba! Dlatego tak wielu z nas nie może odnaleźć się do końca w życiu na ziemi, szczególnie wtedy, gdy wchodzimy coraz głębiej w intymną relację z Bogiem. Zaczynasz odczuwać, że świat Cię nie rozumie, a Ty coraz mniej rozumiesz świat. Dlaczego? Bo coraz mocniej dotykasz innego świata. I zaczynasz rozumieć, że naprawdę nie jesteś z tego świata. I zaczynasz tęsknić za Bogiem, za Twoim domem w wieczności. Czas na ziemi jest Ci dany jako czas, w którym najważniejszym celem jest poznanie miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego, zakochanie się w każdym z Nich z całego serca, ze wszystkich sil i z całej duszy, aby w chwili śmierci być gotowym do zaślubin z Bogiem na wieczność i powrotu do domu Ojca. Czas na ziemi to czas narzeczeństwa duchowego, czas przygotowania do zaślubienia Boga! Istotą naszego życia duchowego jest więc dążenie, aby jak najmocniej i najskuteczniej otwierać się na Bożą moc miłości, która ma moc przemienić nasze życie i dać nam upragnione szczęście. Otwierając się na tak wspaniałą Dobrą Nowinę o Bogu zakochanym w Tobie i Twoim niesamowitym przeznaczeniu na całą wieczność, musisz jednak zobaczyć, że czeka Cię trudna, ale niesamowita walka z mocami ciemności, które zrobią wszystko, żebyś nie odkrył planu Boga dla Ciebie, nie przyjął swojej niezwykłej tożsamości i nie żył zwycięskim życiem w swoim powołaniu i fascynującej misji na ziemi. Bardzo często będą to czynić przez nieustanne kłamanie na Twój temat, na temat innych ludzi, przez fałszowanie obrazu Boga Abba, przez zniewalanie Cię grzechami ciężkimi, namawiając Cię jednocześnie, żebyś się z nich nie spowiadał lub źle się spowiadał, lub w ogóle dał sobie spokój z jakąkolwiek walką duchową. W efekcie Twoje życie może toczyć się w mocy diabelskiego przekleństwa, przestrzeni, która jest bardzo mroczna, pełna bólu i cierpienia.

Jeśli rozeznajesz, że żyjesz w mocy przekleństwa - powinieneś z całej mocy dążyć do rozprawienia się z nim raz na zawsze, zwłaszcza że przekleństwo może przechodzić z pokolenia na pokolenie jako skutki grzechów ciężkich nieodpokutowanych i nieodżałowanych. Ale powinieneś czynić to ze świadomością, że Twoje życie duchowe nie może być nieustannym szukaniem przyczyn przekleństw, ciągłym rozpoznawaniem osób, faktów lub rzeczy, które mogą stać za cierpieniem, którego doświadczasz. Szatan będzie próbował uwikłać Cię w takie obsesyjne poszukiwania, obarczanie innych winą za nieszczęścia w Twoim życiu, użalanie się nad sobą i uciekanie od wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Diabeł, ojciec kłamstwa, stale będzie Ci przypominał ciemne strony Twojego życia, aby notorycznie Cię o coś oskarżać, poniżać, pokazywać, że jesteś do niczego, że jesteś beznadziejny, że Twoje życie jest bez sensu, wszystko przegrałeś, nigdy już nie będzie dobrze, nic się już nie zmieni na lepsze.

Sięgnijmy do rozdziału 12 Apokalipsy, w którym czytamy, że w czasach ostatecznych (rozpoczęły się po zesłaniu Ducha Świętego) dojdzie do wielkiej walki na niebie. Szatan, widząc, że nic nie może zrobić Niewieście, czyli Matce Bożej, która jest jednocześnie symbolem doskonałego Kościoła, Oblubienicy Baranka, wściekły ucieka od walki z Nią i rozpoczyna - jak mówi Słowo Boże - starcie z resztą Jej potomstwa, czyli z chrześcijanami, którzy noszą świadectwo Chrystusa w sobie. Słowo Boże mówi nam nie tylko o tym, jak będzie wyglądała ta ostateczna walka, ale też o tym, jakiej broni szatan będzie używał, walcząc z chrześcijanami. Otóż szatan będzie stawał dzień i noc przed Bogiem, aby nas przed Nim oskarżać. Szatan nie będzie nas nieustannie atakował nieczystymi pokusami, nie będzie nas dzień i noc wy-niszczał chorobami, nie będzie sprowadzał nieszczęść i tragedii, natomiast bez przerwy będzie nas oskarżał przed Bogiem. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to, co złego słyszymy w naszej głowie, wcale nie musi pochodzić od nas. To wcale nie muszą być nasze myśli. Diabeł krąży dzień i noc wokół Ciebie, patrząc na Ciebie z największą nienawiścią, i syczy: Jesteś do niczego. Ty, jak złowrogie echo, powtarzasz: Jestem do niczego. Diabeł mówi: Jesteś beznadziejny, niczego w życiu nie osiągniesz - a Ty powtarzasz: Jestem beznadziejny, niczego w życiu nie osiągnę. Bóg cię potępia - Ty powtarzasz: Bóg mnie potępia. Nie jesteś wart miłości po tym, co zrobiłeś - a Ty powtarzasz: Nie jestem wart miłości po tym, co zrobiłem.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że to nie Ty tak mówisz, że to nie są Twoje myśli, lecz każdego dnia i każdej nocy podsuwa Ci je oskarżyciel, aby pogrążyć Cię w totalnej rozpaczy, zniechęceniu, zwątpieniu, aby wpędzić Cię w niewiarę, w depresję, a na koniec przymusić nawet do popełnienia samobójstwa. Nie ma w tym nic dziwnego, jeśli uświadomisz sobie, że celem działania szatana w Twoim życiu jest zniszczenie Twojego życia. Przecież on przychodzi tylko po to, aby niszczyć, kraść i zabijać. Jest zabójcą od początku. Zostawia swoje ślady w Twoim życiu, choć bardzo chce być niewidoczny. Wie, że jak zostanie zdemaskowany, zacznie przegrywać.

 

Tymczasem z drugiej strony stoi Jezus, Pan Panów i Król Królów - nasz Wstawiennik, pośrednik między Ojcem niebieskim a Tobą - który objawia ci całą miłość Boga i mówi: Synku umiłowany, córeczko umiłowana, wszystko możesz w Tym, który Cię umacnia, czyli we Mnie. Dlaczego więc mówisz: Jestem do niczego? To jest kłamstwo! Jesteś umiłowanym dzieckiem Boga! Dlaczego wmawiasz sobie, że nic Ci w życiu nie wyjdzie? Wszystko Ci wyjdzie, jeśli będziesz zjednoczony z Jezusem! Bóg nigdy nie przegrywa! Stoisz więc często pomiędzy szatanem, który nieustannie Cię oskarża, a Jezusem, który Cię nieustannie kocha, przebacza Ci i Cię usprawiedliwia, jeśli tylko wyznajesz swoje grzechy i żałujesz za nie. Najważniejsze jest to, kogo będziesz słuchać. Czyj głos będzie miał wpływ na Twoje życie?

Kiedyś byłem u mojego przyjaciela, który jest egzorcystą, odprawialiśmy razem Mszę świętą. On był głównym celebransem, a ja głosiłem Słowo Boże. Tego dnia było czytanie z Listu św. Pawła do Rzymian, gdzie jest Słowo, które powinno być głoszone na wszystkich kazaniach: Dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia (Rz 8,1). W momencie, kiedy zacząłem głosić homilię na ten temat, usłyszałem w kościele potworny ryk. Siedzącą w ławce kobietę coś nagle wyrzuciło na środek kościoła, zaczęła się tarzać, wyć i krzyczeć do mnie: Zamknij się, zamknij się! Z jej ust wychodziły wszelkie epitety, jakie może z siebie wydobyć pełen nienawiści diabeł. Że to był on, nie miałem żadnych wątpliwości. Oczywiście nie „zamknąłem się", lecz zacząłem jeszcze gorliwiej głosić Dobrą Nowinę, ale nie diabłu, tylko tej kobiecie. Mówiłem jej, że jest umiłowaną córką Boga, że mogła zrobić najgorsze rzeczy w życiu, ale Bóg jej nigdy nie potępił: On Cię kocha. On teraz objawia Ci, że jesteś Jego umiłowaną córeczką, że nigdy Cię nie oskarżył, nie potępił. Jesteś usprawiedliwiona, jesteś uniewinniona we Krwi Jezusa. On Cię kocha - przekonywałem ją. Diabeł nie wytrzymał tego starcia, po prostu wyrzucił kobietę z kościoła - wybiegła ze świątyni z po-twornym rykiem. Jak się później okazało, przyszła ona na Mszę świętą właśnie po to, żeby przygotować się do egzorcyzmu. Zdumiony egzorcysta stwierdził, że nigdy nie widział, aby w ten sposób zareagowała na głoszone Słowo Boże. Przypadek ten pokazuje bardzo mocno, jak diabeł wręcz obsesyjnie inwigiluje nasz umysł i buduje warownie kłamstw na temat Boga i nas samych i strasznie boi się Dobrej Nowiny o szaleńczej miłości Boga do biednego grzesznika.

 

A imię me „Umiłowany", czyli bitwa o cud

 

Przyjęcie chrztu w Jordanie było początkiem dzia-łalności publicznej Jezusa. Usłyszał On wówczas głos Ojca nad sobą: Tyś jest Mój Syn Umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mk 1, 7-11) Jezus otrzymał od Taty Niebieskiego najpiękniejsze słowa, które stanowiły Jego tożsamość: Podobasz mi się, lubię Cię. Jesteś Moim Ukochanym Synem. I w mocy swojej tożsamości umiłowanego Syna, przeniknięty Słowem Boga - Jestem umiłowanym synem Ojca - Jezus jest gotowy, aby wyjść na pustynię, aby stanąć do walki z szatanem. Nie czyni tego sam, lecz - jak mówi Słowo Boże - Duch Święty wyprowadza Go tam, aby walczył z szatanem. I rzeczywiście, diabeł pojawia się na pustyni i zaczyna kuszenie Jezusa właśnie od zakwestionowania Jego tożsamości - Umiłowanego Syna. Kłamca zaczyna każdą pokusę od zdania: Jeżeli jesteś Synem Bożym, to zrób to i tamto. Ciebie też to dotyczy. Jeżeli jesteś Synem Bożym - tym zdaniem, tą samą pokusą, tym zakwestionowaniem Twojej tożsamości diabeł również Ciebie zaatakuje. Zawsze zaczyna od tego samego, w ten sam sposób. Naprawdę jesteś umiłowanym synem Boga? Naprawdę Bóg Cię kocha? Naprawdę w to wierzysz? I od razu podsuwa swoje „argumenty": To dlaczego choruje Twoja córka? Dlaczego straciłaś męża w wypadku? Dlaczego nie możesz znaleźć pracy? Dlaczego nie układają Ci się relacje z innymi ludźmi? Dlaczego tak długo nie masz męża? Nie możesz znaleźć kobiety swojego życia? Naprawdę jesteś umiłowanym synem? Naprawdę jesteś umiłowaną córką? Popatrz, jakie masz beznadziejne życie. Właśnie tak Bóg Cię kocha, widzisz? Przecież On jest Wszechmocny, tak? Więc dlaczego nic nie robi? Dlatego, że Cię nie kocha, nie zależy Mu na Tobie, jesteś mu obo-jętny, wiesz? Swoją pokrętną dialektyką diabeł wygrywa z wieloma chrześcijanami, którzy już w tym pierwszym starciu zaczynają kwestionować swoją tożsamość jako tych, którzy są umiłowani przez Boga bez względu na okoliczności życia, choćby najtrudniejsze.

W języku hebrajskim imię Dawid znaczy umiłowany, a Goliat - wygnany. Pamiętasz walkę Dawida z Goliatem? Niewielki Dawid wygrywa walkę z olbrzymim Goliatem, ponieważ dokładnie wie, kim jest jego Bóg i kim on jest dla swojego Boga. Dawid wie, jak bardzo jest ukochany przez Pana, i jest tego tak pewny, że nie boi się stanąć do walki z Goliatem - symbolem wygnanego z nieba Lucyfera - bo wie, że Bóg jest z nim. Wygrywa tę walkę, która patrząc po ludzku, była z góry skazana na porażkę. Dlaczego wygrał Dawid? Ponieważ nawet przez chwilę nie utracił swojej tożsamości, nie zwątpił w nią. On był pewny, że jest ukochany przez Boga, że jest umiłowany przez Niego, że Bóg jest z nim, że Bóg nie może go opuścić. Dzięki temu odniósł tak niesamowite zwycięstwo.

 

Może zastanawiasz się czasem, dlaczego św. Jan, pisząc Ewangelię, mówi o sobie „umiłowany uczeń to", „umiłowany uczeń tamto" „umiłowany uczeń powiedział", „Jezus powiedział do umiłowanego ucznia" etc. Co za ego - można pomyśleć - bez przerwy mówi o sobie, że jest umiłowany przez Boga! Czyli że inni nie są umiłowani przez Boga? Albo mniej miłowani? Ale zobacz, że tylko Jan wytrzymał próbę krzyża, podczas gdy wszyscy inni uczniowie Jezusa uciekli. Jan wytrzymał próbę krzyża, najbardziej destrukcyjny atak piekła, właśnie dzięki przekonaniu, że jest umiłowany, ukochany przez Boga. Płonął miłością do Jezusa, pozwalając Mu kochać się do końca, ufając Jego miłości do siebie w najgorszych okolicznościach. Inni apostołowie, którzy nie byli przekonani o miłości Boga, o Jego ochronie, o Jego dobroci dla nich, że Bóg jest z nimi, uciekli spod krzyża, uciekli od cierpienia.

 

Umiłowany, to jest Twoje imię - umiłowana córka, umiłowany syn. Jak mówi ks. Krzysztof Grzywocz, tak właśnie powinniśmy przedstawiać się wszystkim naszym bliźnim. Jestem Basia umiłowana przez Boga, jestem Krzysiek umiłowany przez Boga, jestem Zdzisiek umiłowany przez Boga, jestem Zosia umiłowana przez Boga. Tak powinieneś się przedstawiać, bo to jest Twoje duchowe imię, stanowiące Twoją tożsamość: Umiłowany przez Boga. Jeśli diabeł zabierze Ci tę tożsamość, przestaniesz w to wierzyć, zwątpisz choć na chwilę, to przegrasz swoją bitwę o cud.

Uświadomienie sobie, że jestem Umiłowany przez Boga nieustannie, stale i na zawsze, jest kluczem do rozpoczęcia duchowej walki. Apokalipsa w 12. rozdziale pokazuje, jak zwyciężyć demona oskarżyciela. Ponieważ Słowo Boże mówi dalej tak: A oni [chrześcijanie] zwyciężyli [tego oskarżyciela] dzięki krwi baranka i dzięki słowu swojego świadectwa oraz dzięki temu, że nie umiłowali dusz swych - aż do śmierci (Ap 12,11). Zwyciężyli, bo woleli śmierć niż życie. Kluczową sprawą jest Krew Jezusa, słowo świadectwa i nieumiłowanie takiego życia, jakim wszyscy inni żyją, czyli życia duchem tego świata. Krew Jezusa ma moc uniewinniania i usprawiedliwiania Cię przed Bogiem. Ma moc chronienia Twojego życia i ukrywania Cię przed szatanem. Szatan nie widzi tego, co jest zakryte we Krwi Jezusa. Krew Jezusa ma moc otwierania Twojego serca na Serce Boga i śmiałego dostępu do Ojca w intymnej zażyłości. Przez Krew Jezusa wchodzimy do Świątyni Boga, do Jego Serca.

 

Jezu, przepraszam Cię, czyli usprawiedliwieni przez Krew Chrystusa

 

Boże miłosierdzie przychodzi do Ciebie przez przebaczenie Ci wszystkich grzechów i ich skutków, jeśli je szczerze wyznajesz i żałujesz za nie. Ale przez miłosierdzie Boże zostajesz też uniewinniony i usprawiedliwiony z każdego grzechu przez samego Boga. Każdy z nas przez wylaną Krew Jezusa Chrystusa oraz przez głoszenie Słowa świadectwa - tego, co Jezus uczynił dla nas na krzyżu - przyjmuje Krew Jezusa na swoje życie, czyli uniewinnienie, przebaczenie i usprawiedliwienie z każdego grzechu. W momencie, w którym diabeł zaczyna Cię oskarżać i ukazywać grzechy, jakich się dopuściłeś, a które już szczerze wyspowiadałeś i żałowałeś za nie i będzie cię przekonywał, że Bóg Cię potępia, że już za późno, że zniszczyłeś sobie całe życie - Twoim zadaniem jest momentalnie przyjąć Krew Jezusa na siebie, czyli wyznać: Jezu, zamykam się w Twojej Krwi i ogłaszam, że usprawiedliwiłeś mnie z każdego mojego grzechu, który wyspo-wiadałem w spowiedzi świętej i za który pokutowałem, a szatan nie ma prawa do mnie i do mojego życia! Jeśli wy-znałeś swoje grzechy szczerze na spowiedzi świętej, jeśli za nie żałowałeś, jeśli za nie pokutujesz w uniżeniu przed Bogiem, diabeł nie ma żadnej mocy, żeby wprowadzać Cię w poczucie winy, zmuszać do oskarżenia i potępienia samego siebie z powodu Twojej przeszłości. Po prostu Twój grzech został raz na zawsze unicestwiony i zapomniany przez Boga. Diabeł będzie próbował go reaktywować przez nieustanne wypominanie go, ale grzechu już nie ma, ponieważ przez żal i pokutę zostałeś uniewinniony i usprawiedliwiony Krwią Jezusa Chrystusa, a grzech przestał istnieć, Bóg go zapomniał na zawsze.

Jedna z najpiękniejszych definicji usprawiedliwienia określa relację z Bogiem jako tak zażyłą, śmiałą i intymną, jakbym nigdy nie zgrzeszył. Nie boję się już Boga, który jest moim najczulszym Tatą, nie mam poczucia winy z powodu mojej grzesznej przeszłości, nie chodzę ciągle zawstydzony z powodu tego, jaki jestem, z powodu moich słabości. Mam śmiałość w relacji z Bogiem, zażyłość w intymności z Nim, wierzę w Jego miłość i dobroć, w to, że nie jest On Bogiem zagniewanym, surowym, karzącym, lecz uśmiechającym się do mnie, kochającym, wzruszonym, kiedy z Nim jestem, a kiedy zdarzy mi się zgrzeszyć, nawet ciężko, nie karze mnie, ale kocha miłością szaloną, nieskończoną i stałą pomimo moich upadków. To jest Bóg radości, chwały, uśmiechu, dobroci, czułości, który rozkoszuje się relacją ze mną, tęskni za mną i pragnie mnie. Jeśli cały czas noszę w sobie taki obraz Boga i mocno wierzę, że jestem tak bardzo umiłowany przez Niego, to diabeł nie ma żadnych szans, żeby cokolwiek złego zrobić w moim życiu.

 

Pomimo tego, że grzeszysz, jesteś cały czas umiło-wany przez Boga. Kiedy wyznajesz swój grzech i prze-praszasz za niego, Bóg nieustanie obmywa Cię swoją Krwią. Można powiedzieć, że krzyż Jezusa Chrystusa to jest taka Niagara Krwi Boga, pod którą powinieneś obmywać się 24 godziny na dobę. Jeśli popełnisz jakiś grzech, upadniesz, natychmiast powinieneś powiedzieć:

Jezu, przepraszam Cię, z całego serca żałuję za to, co zro-biłem, oczyść mnie w swojej Krwi - i wtedy momentalnie Krew Jezusa obmywa Cię, oczyszcza i usprawiedliwia. Jeśli w to nie wierzysz, to szatan na pewno dopadnie Cię z całym arsenałem poczucia winy i z oskarżeniami.

Święty Paweł mówi coś bardzo pięknego do chrześcijan: Jeśli ktoś jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem; to stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe (Kor 5, 17). Tu i teraz mam żyć tym, co stało się na krzyżu. Tu i teraz mam żyć tym, co stało się w zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. A co się stało na krzyżu, co się stało w zmartwychwstaniu Jezusa? Jezus przebaczył Ci wszystkie grzechy, które popełniłeś, które teraz popełniasz i które popełnisz do końca swojego życia. Są Ci przebaczone. Jezus prosi Cię tylko o jedno: abyś je wyznawał w spowiedzi świętej za każdym razem, kiedy je popełnisz, i abyś za nie żałował z całego serca. Prosi Cię, abyś nawet na chwilę nie zwątpił, że w środku Twojego grzechu, chociażby najcięższego, jesteś ukochanym przez Boga, umiłowanym przez Niego dzieckiem, synem i córką Ojca niebieskiego.

 

Nie jest to łatwe, ponieważ przyzwyczailiśmy się, że kiedy upadamy i grzeszymy, to niejako automatycznie wpadamy w pułapkę destrukcyjnego poczucia winy. Pojawiające się wówczas obsesyjne nieraz potępianie się nie tylko nie prowadzi do prawdziwego nawrócenia, lecz niejednokrotnie powoduje jeszcze większą rozpacz, załamanie i zniechęcenie. Po każdym grzechu powinieneś od razu przeprosić Boga, uniżyć się przed Nim, pokutując i żałując za grzech, i odbić się jak najmocniej, żeby rzucić Mu się na szyję, z całą miłością, będąc przekonanym, że On nie jest na Ciebie zły, zdenerwowany i wściekły. Przeciwnie: kiedy grzeszysz, nie dając sobie rady z pokusą, ale od razu żałujesz i przepraszasz z serca za to, co zrobiłeś, w tej skrusze od razu jesteś szczególnie przez Niego kochany, zalany Jego czułością! To jest niesamo-wite, bo zasadniczo różni się od tego, co jest naszym życiowym doświadczeniem, które nam mówi, że kiedy upadamy, to nie można nas kochać, bo stajemy się zerem, znowu zawiedliśmy, jesteśmy bezwartościowi i do niczego. Bóg jednak jest zupełnie inny w miłości, jaką nas kocha. On już na krzyżu przebaczył nam wszystkie grzechy - przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Patrzy na nas bez gniewu, bez potępienia w oczach, bez oskarżeń, za każdym razem wołając prosto do Twojego serca: Kocham Cię, cały czas Cię kocham, mój synku, moja córeczko, wróć do mnie, poproś o przebaczenie, a ja Cię uniewinnię, usprawiedliwię i stworzę na nowo w Twojej nieprawdopodobnej wartości i godności dziecka Bożego. Tak dobry i kochający jest nasz Tatuś w niebie!

 

Uwierzyć w Bożą miłość, czyli i pijak może być piękny

 

Chrześcijaństwo jest życiem tu i teraz. Nie możesz ciągle żyć nieudaną przeszłością ani lękiem przed nie-wiadomą przyszłością. Zawsze, kiedy będziesz żył przeszłością, będziesz nieustannie oskarżać siebie i innych, załamywać się i mieć poczucie winy z powodu grzechów, złych wyborów i ich konsekwencji. To ci nic nie da.

Rozpamiętywanie swej grzesznej przeszłości w ciągłym użalaniu się nad sobą jest diabelską pokusą. Nie możesz w nieskończoność analizować swoich porażek, błędów i grzechów. Z chwilą, gdy wyznałeś je w sakramencie pojednania, żałowałeś za nie z całego serca, nie ma już do czego wracać, bo wszystko zostało zanurzone i przebaczone w Bożym Miłosierdziu. Bóg już o tym nie pamięta i Ty też nie powinienem wracać do tego pamięcią. Jeśli jednak dasz się zwieść oskarżycielowi i pozwolisz, by co chwilę przypominał Ci twoją grzeszną przeszłość, to będziesz chodził w przekonaniu, że Twoje życie jest przegrane, i nigdy nie staniesz na nogi, żeby zacząć żyć zwycięskim życiem chrześcijańskim, do jakiego zostałeś stworzony przez Ojca w niebie.

 

Bez względu na to, czy jesteś obecnie w stanie laski uświęcającej, czy nie, bez względu na to, czy jesteś blisko Boga, czy daleko, bądź pewny, że Bóg Cię nie karze, nie patrzy na ciebie z surowością i gromami w oczach. Jeśli mówimy o tzw. karze Bożej, to rozumiej przez nią to, że karzą Cię Twoje własne grzechy i ich konsekwencje, które obracają się przeciwko Tobie, oraz grzechy innych ludzi i ich skutki, które Cię niszczą. Wśród kar, które sami sobie zadajemy, Bóg jest Tym, które ratuje nas od nich, wyrywa nas z nich, przebacza, uniewinnia, przytula do policzka, jeśli tylko żałujemy i pokutujemy za grzechy swoje i innych ludzi, szczególnie naszych najbliższych. W istocie bowiem to On sam przyjął karę na krzyżu za Twoje i moje grzechy. Wziął wszystkie nasze grzechy, wszystkie konsekwencje naszych grzechów, całe zło tego świata na siebie i to Go zabiło. Bo zapłatą za grzech jest śmierć - mówi Słowo Boże. Dlatego od momentu krzyża nie ma już w Jego oczach i sercu chęci ukarania nas, ponieważ w krzyżu pokazał nam, że On jest samą miłością, samym miłosierdziem. Cały czas patrzy na każdego z nas z największą miłością i mówi z największą tęsknotą: Jesteś moja umiłowana, jesteś mój ukochany, tęsknię za Tobą, wróć do mnie, pragnę Twojej miłości.

 

Nie patrz też na siebie jedynie jak na beznadziejnego grzesznika. Z pozoru brzmi to pokornie, jednak w żaden sposób nie wyraża prawdy o Tobie. Jako chrześcijanin nie masz na imię Beznadziejny Grzesznik. Od dnia chrztu świętego o Twoim imieniu decyduje Twoja nowa natura, która uczestniczy w naturze Boga. Kiedy Bóg patrzy na Ciebie, patrzy przez Jezusa Chrystusa i Twoje nowe imię brzmi już na zawsze: dziecko Boga Ojca - syn Króla Wszechświata, córka Króla Wszechświata, Umiłowany, Umiłowana przez Boga, nie Beznadziejny Grzesznik. Mówiąc o sobie, że jesteś tylko beznadziejnym grzesznikiem, w rzeczywistości znowu uczestniczysz w kłamstwie szatana. Jest to fałszywa pokora, ukryta pycha, której owocem jest nieustanne użalanie się nad sobą, załamywanie się sobą i permanentne zniechęcenie. W świecie duchowym wygląda to tak, że pomimo spowiedzi świętej, wyznawania grzechów i żalu za nie, ciągle wyobrażasz sobie, że chodzisz w brudnych, cuchnących, śmierdzących grzechem szatach grzesznika. W konsekwencji nosisz duchowe imię Beznadziejny Grzesznik. Piękną ilustracją tej kwestii jest fragment z Księgi Zachariasza opisujący sytuację, kiedy Jozue staje na sądzie przed Bogiem, smutny, ze spuszczoną głową, przyobleczony w brudne szaty grzesznika. Pojawia się diabeł i zaczyna oskarżać wielkiego wodza Izraela o jego grzechy. I nagle przybywa św. Michał Archanioł, zakazuje diabłu oskarżania Jozuego, po czym zdejmuje z niego brudne odzienie i zakłada na niego wspaniałe szaty królewskie, kapłańskie, dając Jozuemu także nowe imię. Jozue stoi zawstydzony swoimi grzechami, pogrążony w oskarżeniach diabelskich, a Bóg nie dosyć, że zakazuje diabłu potępiać Jozuego, to jeszcze nakłada na niego najpiękniejsze szaty arcykapłańskie i uzdalnia go do nowej wielkiej misji przywódcy Izraela.

 

Jeśli mówisz o sobie, że ciągle jesteś nędznym grzesznikiem, to nieustannie tak właśnie na siebie patrzysz - ciągle nosisz brudne, śmierdzące szaty, patrząc na swoją nędzę, funkcjonujesz w ciągłym poczuciu winy, życiowej porażki, niewiary, że kiedykolwiek naprawdę się nawrócisz. Zobacz też: jeśli chodzisz w swoim sercu w takich du...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin