Alyxandra Harvey - Corka Medium.pdf
(
948 KB
)
Pobierz
CÓRKA
MEDIUM
A L Y X A N D R A H A R E Y
PROLOG
C 3 B O
1 8 6 5
M i a ł a m dziewięć lat, kiedy moja matka stwierdziła, że nadszedł czas, żebym zaczęła
pomagać w prowadzeniu rodzinnego interesu. Jesteś już wystarczająco ładna - oznajmiła -
żeby móc się do czegoś przydać. Moje uszy i długa szyja przestały wyglądać
nienaturalnie, a ja stałam się dość sprytna, żeby nad sobą panować. Poza tym - dodała -
nie mamy innego wyboru.
Tak oto, w grudniu pełnym świątecznej radości i grzanego wina, matka zmieniła zdanie.
Dopiero później zdałam sobie sprawę, że popchnęła ją do tego rozpacz, a nie świąteczna
radość.
Mimo to obiecała mi wizytę w prawdziwej księgarni, gdzie będę mogła nawet kupić
własną książkę, jeśli dobrze mi pójdzie. Do tej pory czytałam tylko postrzępione gazety i
książki wyrzucane ze sklepów i eleganckich domów z powodu szpetnych plam wilgoci
albo śladów po przypaleniu.
Nie byłam pewna, co się dzieje. Wiedziałam tylko, że to sprawa życia i śmierci. Nawet
Colin, który był ledwie dwa lata starszy ode mnie, ale uważał się za bardziej dojrzałego,
miał
poważny wyraz twarzy. Przybył tu z Irlandii ze swoją matką, został przez nią osierocony,
a sam przeżył jako chłopak na posyłki, zamiatając ulice dla szlachty, zanim znalazła go
moja matka. Miesiąc temu przyprowadziła go, żeby z nami c* 5 «o
zamieszkał - choć to również zależało od tego, jak nam się dzisiaj powiedzie. Chłopcy na
posyłki, dość wysocy i silni, żeby poradzić sobie z wytwornymi mieszkańcami Myfair, nie
dostawali wysokich napiwków. Nie mówiąc już o tym, że Colin był zdolnym złodziejem
kieszonkowym i musiał co dzień zmieniać posterunek, żeby nie zostać złapanym.
Śnieg osiadał powoli na błotnistych ulicach, kiedy opuściliśmy dzielnicę Cheapside. Szare
kamienie i brudne rynsztoki zmieniał w pejzaż z piernika w kremowej polewie. Zrobiłam
się głodna od samego patrzenia. Głośno zaburczało mi w brzuchu. Matka posłała mi
karcące spojrzenie.
- Violet, dama nie zdradza potrzeb cielesnych.
Pokiwałam głową, wpatrując się w ziemię.
- Dama dostaje coś do jedzenia, nie? - wymamrotał
Colin, ale na tyle cicho, że go nie usłyszała. Wyjął z kieszeni kawałek ziemniaka
zawinięty w szmatkę i wsunął mi go w rękę. Zazwyczaj z upodobaniem wyciągał z
kieszeni robaki, żeby zobaczyć, jak się krzywię. W tym roku świąteczna radość musiała
być zaraźliwa. Zapragnęłam, żeby trwała przez cały rok.
- A co ty będziesz jadł? - odszepnęłam.
- Nie jestem głodny.
Kłamał. Oboje zjedliśmy na śniadanie po jednym muffinie i od tamtej pory nie mieliśmy
nic w ustach. Ugryzłam kawa
łek ziemniaka i podałam mu resztę.
- Podzielimy się - powiedziałam, po czym pobiegłam do przodu, żeby nie mógł mi go
oddać.
W brudnych oknach paliły się lampy, sprawiając, że wyglądały, jakby były z kryształu.
Wokół nas tańczyły płatki śniegu niczym śniegowe króliki. Sople zwisały z latarni i
błyszczały na kołach powozów. Z jakiegoś pubu dochodził śpiew, a z pobliskiej bramy
pochlipywanie. Kiedy słońce skończyło chować się do Tamizy, zimny wiatr zburzył
przytulną atmosferę.
os 6 eo
Miałam na sobie swoją najlepszą sukienkę, tylko z paroma rozdarciami i śladami po
przypaleniu przy rąbku, i kilka warstw flanelowej halki dla ochrony przed zimnem.
Najlepsza ze wszystkiego była czerwona narzutka, którą Colin wręczył
mi dziś rano. Nie powiedział wiele, tylko rzucił mi ją, mamrocząc coś o świętach. Nigdy
wcześniej nie miałam własnej narzutki i uważałam się teraz za bardzo dorosłą i
dystyngowaną. Nie miało najmniejszego znaczenia, że była porwana z jednej strony i
przesiąknięta zapachem wilgoci albo że czubek mojego przemarzniętego nosa był w tej
chwili w tym samym odcieniu czerwieni.
- Kupię sobie moją własną Jane Eyre - oznajmiłam, zmieniając zdanie po raz trzeci od
wyjścia z domu. Przeczytałam raz pierwszy rozdział po kryjomu, w ciemnym kącie
księgarni, zanim jeden z pomocników mnie nie przepędził.
- Wolałbym przeczytać coś o piratach - stwierdził Colin pogardliwie.
- O piratach? Ale oni się nigdy nie kąpią!
- Za to mają garłacze i przeżywają przygody. I spotykają krakeny. - Przypłynął z Irlandii,
kiedy miał osiem lat, i chociaż nie opowiadał o szczegółach tej podróży, uważał się za
eksperta od piratów. - W Jane Eyre nie ma piratów, jak sądzę…
Nie mogłam się z tym spierać.
- Mogłabym kupić Targgoblinów Christiny Rossetti - zaproponowałam. - Tam muszą być
gobliny.
- Pewnie tak - zgodził się niechętnie.
Byłam potajemnie urzeczona wizją kobiety pisarki.
Ogromnie pragnęłam sama nią zostać. Albo królową piratów walczącą z goblinami.
Czasem trudno się zdecydować.
- Mogłabym nauczyć cię czytać - zaproponowałam. - Na pewno byś to polubił.
- Potrafię czytać - burknął, ale wiedziałam, że kłamie.
- Dosyć tego - rzuciła matka, nawet nie odwracając głowy, żeby na nas spojrzeć.
Natychmiast zamknęliśmy usta, jakby rzuciła na nas urok. - Od miesiąca przygotowuję się
do tego wieczoru. Bądźcie cicho i róbcie dobre wrażenie.
Przez prawie godzinę maszerowaliśmy w milczeniu. Nie pomyślałam wówczas, że kto
inny wziąłby dorożkę sprzed drzwi wejściowych, zamiast zatrzymywać ją o przecznicę
przed miejscem, do którego zmierza. Matka pragnęła pojawić się w odpowiedni sposób i
nie chciała, żeby wdowa domyśliła się, że jesteśmy biedni. Nie byłam pewna, co
posiadane przez nas pieniądze mają do rozmawiania z umarłymi, ale, jak lubiła powtarzać
matka, muszę się jeszcze sporo nauczyć.
Więc nie zadawałam pytań.
Plik z chomika:
uzavrano
Inne pliki z tego folderu:
Alyxandra Harvey - Corka Medium.pdf
(948 KB)
Alyxandra Harvey - Krwawiace serce.pdf
(999 KB)
Inne foldery tego chomika:
A. V. Geiger
A.& B.Strugaccy
A.E. Szumska
A.F. Brady
A.J. Finn
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin