Ks_Franciszek_Kwiatkowski_T_J_Filozofia_wieczysta_w_zarysie_Tom_III_Krakow_1947.pdf

(13393 KB) Pobierz
KS. FRANCISZEK KWIATKOWSKI T. J.
PROFESOR FAKULTETU FILOZOFICZNEGO K SIĘ ŻY JEZUITÓW
W KRAKOW IE
FILOZOFIA WIECZYSTA
W ZARYSIE
TOM III.
FILOZOFIA BOGA. — FILOZOFIA OBYCZAJU.
SKOROWIDZ IMIENNY I RZECZOWY.
KRAKÓW 1947
WYDAWNICTWO APOSTOLSTWA MODLITWY
KSIĘŻA JEZUICI — KRAKÓW, KOPERNIKA 26
CZĘŚĆ v m .
FILOZOFIA BOGA
PRINTED IN POLAND.
ZA ZEZWOLENIEM W Ł A D Z Y DUCHOWNEJ.
DRUKARNIA U D ZIAŁO W A W KRAKOW IE. — M-14504.
RO ZD ZIAŁ I.
POZNAWALNOŚĆ BOGA.
747.
Nawrócony Szaweł stanął przed ateńskim Areopagiein. Za­
pytali go zebrani tamże mędrcy greccy, jaką to nową głosi naukę.
Odpowiedział Apostoł: „Mężowie Ateńczycy! Widzę, że pod każdym
względem jesteście wielce nabożni. Chodząc bowiem i patrząc na
posągi wasze, znalazłem też ołtarz, na którym było napisane: Ni e­
z n a j o m e m u Bogu. Co tedy nie znając chwalicie, to ja wam opo­
wiadam. Bóg, który uczynił świat i wszystko, co na nim jest, ten,
będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w przybytkach ręką uczy­
nionych i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś po­
trzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i dech i wszystko. I uczynił
z jednego wszystek rodzaj ludzki, aby mieszkali po całej ziemi, żeby
szukali Boga, czy go może nie dosięgną albo nie znajdą, chociaż nie­
daleko jest od każdego z nas. Albowiem w nim żyjemy, i ruszamy
się i jesteśmy". *)
Nie tylko s z uka ć mają Boga ludzie, ale nawet bez objawienia
Bożego ścisłego, przyrodzonymi siłami swego umysłu z n a j d o w a ć
go p o wi nni . Toteż tenże św. Paweł w liście do Rzymian karci ostro
pogan za to, że nie poznali Boga ze stworzeń, choć się Bóg przez
te dzieła rąk swoich objawia wszystkim w szerszym tego słowa zna­
czeniu: „Bo niewidzialne jego przymioty, od stworzenia świata, przez
zrozumienie tych rzeczy, które są uczynione, bywają oglądane, wieczna
też moc jego i bóstwo, tak iż nie mogą być wymówieni. Gdyż poznawszy
Boga, nie oddali mu chwiały w myślach swoich i zaćmione jest bez-
rozumne ich serce, albowiem powiadając się być mądrymi, głupimi
się stali. I zamienili chw-ałę nieskazitelnego Boga na podobieństwo
obrazu człowieka skazitelnego i ptaków i czworonogów i płazów".*
2
)
Poznali samo istnienie Boga, pobłądzili jednak co do jego natury,
istoty.
x) Dzieje 17, 14-34.
2) Rzym. 1, 18—23.
Nauka św. Pawia zgadza się z poglądem autora Księgi Mą­
drości. Czytamy tam: „Głupi są wszyscy ludzie, w których nie ma
znajomości Boga i z tych dóbr, które widzą, nie mogli poznać tego,
który jest, ani z rozważania dziel nie rozpoznali Twórcy; ale albo
ogień albo wiatr, albo prędkie powietrze, albo okrąg gwiazd, albo
gwałtowną wodę, albo słońce i księżyc za kierujących okręgiem ziemi
bogów mieli. Jeśli pięknością ich pociągnięci, za bogów je uważali,
niech wiedzą, o ile piękniejszy jest ich władca, sprawca bowiem
piękności to wszystko stworzył. Albo jeśli moc i działalność ich po­
dziwiali, niech rozumieją z nich, iż mocniejszy jest ten, który je
uczynił, z wielkości- bowiem piękności i stworzenia Stworzyciel tych
rzeczy łatwo poznany być może“ . Zasługują oni na niemałą przyganę.
,.Bo obracając się wśród dzieła jego, badają i za pewne mają, że
dobre jest to, co widzą*'. Jednakowoż nie można im przebaczyć. „Bo
jeśli tak wiele poznać zdołali, iż świat mogli rozumem ogarnąć, jakżeż
Pana jego łatwiej nie znaleźli?“ A bogami nazwali dzieła rąk ludz­
kich, złoto i srebro, wymysł rzemiosła, i podobieństwa zwierząt, albo
kamień niepożyteczny, robotę sztuki- starodawnej, albo obrobiony pień
wycięty w lesie. *)
1. Filozofowie o Bogu.
F il o z o f i a k at o l i c k a, licząc się z tą wyraźną nauką Pisma
świętego, przypomnianą nieraz przez Kościół w ciągu wieków, świeżo
przez Sobór Watykański i dekrety papieża Piusa X przeciw moder­
nistom, uczyła zawsze i uczy, że Boga p o z n a ć mo ż na także
p r z y r o d z o n ą siłą n a s z e g o u my s ł u z dzi eł r ąk j ego, przez
które objawił się ludziom w szerszym tego słowa znaczeniu. Nie po­
trzeba do tego osobnego objawiania się Bożego pozytywnego, osobnego -
pokazywania się Boga bezpośrednio umysłowi ludzkiemu, czy po­
średnio w jakichś zjawach i przemówieniach, co by było objawieniem
się Boga w ścisłym tego słowa znaczeniu. I wystarczy spojrzeć na
dzieje ludzkości, by się przekonać o słuszności tego zapatrywania.
Cały rodzaj ludzki uznaje istnienie jakiejś wyższej nad świat Istoly,
której wszystko zawdzięcza, z którą się liczyć musi w swym moral­
nym postępowaniu.
F i l o z o f i a w o g ó l e nie tylko nie odbiera ludziom tego prze­
konania, ale ich w nim nawet utwierdza. Wprawdzie i poglądy zwy­
kłych ludzi i dociekania filozofów zawierają liczne błędy, dotyczące
!) Mądr. 13, 1—19.
748.
samej natury, i s t ot y tego najwyższego Władcy śwdata i łudzi, atoli
nie zaprzeczają jego istnieniu. Pozytywnej religii objawionej Starego
Zakonu zawdzięczamy właśnie czystą ideę Boga jedynego (monoteizm
żydowski), którą uzupełnia i doprowadza do jeszcze większej czystości
nauka Chrystusa i jego Kościoła. Nawet najnowsza przemoc materia-
listyczno-komunistyczna nie zachwiała w ludziach przyrodzonego ich
przekonania o istnieniu Boga.
Filozofia c h i ń s k a prawi nam o Panu najwyższym, Szang-ti,
Władcy duchów' i przyrody. Konfucjusz pomija zagadnienia metafi­
zyczne na korzyść moralnych, za to Laotse mówi dużo o bytującym
i działaiącym Tao. Prawowierna filozofia h i n d u s k a uznaje najwyższy
Byt, Brahmę, z którego wszystko wyszło i do którego wszystko wraca.
Filozofa p e r s k a przyjmuje oprócz najwyższego Boga dobrego,
Ormuzda, także najwyższego boga złego, Arymana; dodaje jednak, że
Aryman zostano ostatecznie pokonany.
l)
I Egipcjanie i Assyryjczycy
i Babilończycy i Fenicjanie, mimo naleciałości bałwochwalczych, uznają
rai wyższą istotę Bożą (54—59).
Pierwsi filozofowie g r e c c y nie mówią o Bogu. An a k s a g o -
ras sądzi już jednak, że tylko Umysł mógł ten świat tak pięknie
uporządkować. Pi t a g o r a s ze swoją szkolą, która była pewnego
rodzaju związkiem religijnym, czczą Boską Monadę. S o k r a t e s
głosi wyraźnie naukę o mądrym i łaskawym Bogu, który opatrznie
czuwa nad wszystkim, zwłaszcza nad człowiekiem. P l a t o n wznosi
się tak wysoko w swych rozważaniach o Bogu, najwyższym Dobru
i Pięknie, -oraz Twórcy i Kierowcy całego świata, że podejrzewano
go, iż zaczerpnął te poglądy z żydowskich ksiąg świętych. A r y s t o ­
teles, więcej proza:cznie, ale za to wnęcej rozumowo niż uczuciow
'0
uzasadnia istnienie Boga, jako pierwszego Sprawcy wszelkiego ruchu,
jako najwyższej Myśli, jako najwyższego Dobra (60—66).
Jednak ani Sokrates, ani Platon, ani Arystoteles nie umieją
określić bliżej s po s o b u, w j aki świat wyszedł z Boga. Próbuje
tego dokazać szkoła n e o p l a t o ń s k a ze swją teorią umysłowego wy­
pływu świata z Boga, przez co naraża się na zarzut sprowadzania
mater;i do splotu jakości czysto duchowych, a nawr i na zarzut
et
panteizmu (74). Objawieniu Bożemu, zwłaszcza Chrystusowenih, za­
wdzięczamy pełne pojęcie aktu s t wó r c z e g o , który jedynie wyja­
śnia gruntownie powstanie rzeczy
k
Boga oraz wiaściwy ich stosunek
do niego.
i) Przypominamy, że cytry poniższe w nawiasach oznaczają numery przy­
brzeżne tego dzieła.
750.
749.
^
Filozofia arabska, ż y d o w s k a i c h r z e ś c i j a ń s k a uzna­
wała istnienie jedynego i różnego od świata Boga. P a n t e i z u j ą c e
próby Szkota Eriugeny, Mikołaja z Kuzy, czy niektórych fałszywych
mistyków pozostały faktami odosobnionymi. Dopiero ze Spinozą wy­
płynął na szersze wody filozofii nowoczesnej pan teizm, ujmowany
w swoisty sposób przez idealizm podmiotowy Fichtego, czy przed­
miotowy Schellinga, czy logiczny Hegla, albo jeszcze przez wolunta­
ryzm Schopenhauera czy „Nieświadome1 Hartmanna. Również „Bóg“
*
rozumu praktycznego Kanta i jego zwolenników jest Bogiem, choć
osiąganym, nie drogą rozumu, tylko uczucia. Najnowsi materialiści,
w rodzaju Haeckla; nie mówią nawet o „panteizmie**, by już raz wy­
rzucić wyraz „Bóg“ z rozważań filozoficznych. I oni jednak muszą
rozprawiać o ostatecznym początku i końcu wszechrzeczy, a na tej
drodze każdy umysł rzetelny musi się spotkać z Bogiem. P o z y t y ­
wi ś c i nowocześni nie przeczą istnieniu Boga, wątpią jedynie w jego
poznawalność. „Wielki Byt“ (Grand Etre) Augusta C o m t e ’ a czy
„Niepoznawalne** Herberta S p e n c e r a to też ostatecznie Bóg, tylko
zniekształcony co do swój istoty na wzór bożków starodawnych pogan.
I pierwotna świadomość jednolita, ,.pęd życiowy** (elan vital) B e r g ­
sona, to też ostatecznie zniekształcony Bóg. Wiadomo, że pierwotny
panteizm „Ewolucji twórczej** zastąpił Bergson potem Bogiem oso­
bowym. ‘ ) Tak by też skończyły wszystkie systemy filozoficzne, poszu­
kujące szczerze ostatecznego Początku i Kresu wszechrzeczy, gdyby
były przemyślane do końca. Wszyscy twórcy ich poszukują, jak nie­
gdyś poganie, — „po omacku** — Boga, a nawet bezwiednie oddają
cześć „Nieznajomemu Bogu** (137, 165, 171, 187, 190, 215).
Widzimy więc z tego pobieżnego przeglądu historycznego, że
nauka o Bogu na l e ż y b e z a p e l a c y j n i e do d z i e d z i n y f i l o ­
z of i i i to więcej niż nauka o duszy i świecie. Jeśli bowiem filozofia
poszukuje o s t a t e c z n y c h przyczyn wszechrzeczy, nie może pominąć
tej. bez której nie byłoby w ogóle żadnych rzeczy. Kto pomija w swym
systemie naukę o Bogu, ten fałszuje prawdziwka filozofię.
Od czasów Leibniza (147) nauka o Bogu zwie się t e o d i c e ą
czyli obroną, usprawiedliwieniem przekonania o istnieniu Boga. Na­
pisał Leibniz swoją teodiceę w r. 1710 na prośby uczennicy swej,
Zofii Karoliny, żony króla pruskiego Fryderyka I, która nie mogła
sobie dać rady z zarzutami, wytaczanymi przez sceptyka Piotra
Bayle’a przeciw istnieniu dobrego Boga wobec zla na świecie. Neo-
0 Dwa źródła moralności i religii, Paryż 1932.
751.
scholastycy nazywają ten dział filozofii t e o l o g i ą nat ur al ną, przy­
rodzoną, w celu odróżnienia jej od teologii nadnaturalnej, nadprzy­
rodzonej. Teologia przyrodzona mówi nam o Bogu to, co mo ż e o nim
p o w i e d z i e ć r o z u m l udzki , p o s ł u g u j ą c y si ę s wy mi w ł a ­
s nymi s i ł ami p r z y r o d z o n y m i ; teologia nadprzyrodzona rozpra­
wia o tym, co sam Bóg raczył człowiekowi powiedzieć o sobie. Teolo­
gia nadprzyrodzona nie niszczy, lecz uzupełnia przyrodzoną, a nieraz
strzeże ją ubocznie przed biedami. Gdy uprawiający teodiceę filozof
dojdzie do jakiegoś wniosku sprzecznego z tym, co nam Bóg raczył
objawić o sobie, ma w tym niechybny znak, że się gdzieś pomylił
w swym rozumowaniu i wskazówkę, że trzeba to rozumowanie prze­
glądnąć na now'
0
. Niektórzy zaczynają nazywać ten traktat f i l o z o f i ą
r e l i gi i . Jednak filozofia aktu religijnego należy raczej częścią do
psychologii, częścią do etyki, tu chodzi o filozofię Bo g a samego.
2. Poglądy, na poznawalność Boga.
W tym więc traktacie filozoficznym będziemy mówić o Bogu.
Nasamprzód jednak musimy zgodzić się na samo p o j ę c i e Boga. Nie
możemy na początku dać pojęcia ściśle filozoficznego, systematycznego,
bo się na nie może inni filozofowie nie zgodzą. Musimy, jak w innych
działach filozofii, rozpocząć od określenia i mi e n n e g o . Zapytamy
mianowicie, co l u d z i e w ogól e, a nawet filozofowie, rozumieją
przez ten wyraz: Bóg. Rozumieją jakiś Byt najwyższy, ponadświa-
towy, od którego cały świat pochodzi, ku któremu wszystko zmierza.
Bóg, to pierwsza Przyczyna świata, to Cel jego, to Prawodawca jego,
przed którym rozumne istoty muszą ze swego postępowania moral­
nego zdać rachunek. I etymologicznie wyraz: Deus (deieves, devas,
Zeus, Boh, Bóg) oznacza świetlanego Pana nieba i ziemi. Między
filozofami wre spór, czy właśnie taki Byt istnieje. To mają na myśli,
gdy rozprawiają o Bycie całkowicie nieuwarunkowanym czyli o Abso­
lucie. Bóg panteistyczny, zlany w jedno ze światem, to nie Bóg ogółu
ludzi, to dopiero” wynalazek niektórych filozofów. Jaka jest bliższa
natura, istota tego Bytu najwyższego, to już dalsze zagadnienie.
Namyslowe zastanawianie się nad istnieniem i istotą tego Bytu, da
nam jego określenie rzec zowe, naukowe, filozoficzne.
Wiemy zatem, o co nam chodzi, gdy uprawiamy filozofię Boga.
Pytamy nasamprzód, czy taki Byt najwyższy, ponadświatowy istnieje,
a jeśliby nawet istniał, czy jest p o z n a wa l n y . Jedni z filozofów
t wi e r dzą, że ni e ma takiego Bytu. To bezbożnicy, ateusze wszel­
kiego rodzaju. Nie chodzi nam tu o ateuszów, którzy odrzucają Boga
753.
752.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin