Wiech - Helena w stroju niedbałem Ksiuty z Melpomeną A5.pdf
(
1717 KB
)
Pobierz
Wiech
(Stefan Wiechecki)
Helena w stroju niedbałem
czyli
królewskie opowieści pana Piecyka
Ksiuty z Melpomeną
Wydanie polskie 1979.
Spis treści:
Helena w stroju niedbałem czyli królewskie opowieści pana Piecyka...........................................................................3
Ksiuty z Melpomeną.....................................................................................................................................................88
-2-
Helena w stroju niedbałem czyli królewskie
opowieści pana Piecyka.
Od stenografa.
Zaczęło się to na trasie W-Z. Spotkałem na Krakowskim
Przedmieściu pana Piecyka. Był zmęczony, miał zabłocone buty,
ale na twarzy malowało się zadowolenie i jakby duma.
- Co pan tu robi, panie Teosiu? - zagadnąłem dawno nie
widzianego miłego znajomego.
- Na dole byłem, na Mariensztacie, zobaczyć, jak robota przy
tem nowem Kierbedziu leci.
- No i jakież pan wyniósł wrażenie?
- Starają się chłopaki, owszem, nie można powiedzieć. I tak,
Bogiem a prawdą, zaczyna mnie się ta cała kompinacja podobać.
Z początku myślałem, że to wszystko do cholery będzie
podobne... Tranwaje i samochody, zaczem pod górę na
Krakowskie, żeby do dziury w ziemi wjeżdżali i dopiero na
Miodowej żeby ni z tego ni z owego wyskakiwali... zdawało mnie
się to niepoważne... A teraz widzę, że owszem, że to może być
nawet niezłe. Na przykład Józia kamienice będzie ze wszystkich
stron widać, a do tej pory była schowana.
- Jakiego Józia? - zapytałem zaintrygowany.
- To pan nie wiesz, że ten dom pod Zamkiem do Poniatoszczaka
Józia należał? Król mu go postawić kazał, żeby miał na wydatki.
- Nie rozumiem.
-3-
- Starożytnej historii pan w taki sposób nie znasz, ale za dużo by
o tem było trzeba gadać. Gorzej, że inszy król, niejaki Goździk
1
, w
robocie tej Trasy W-Z przeszkadza.
- W jaki sposób?
- Posłuchaj pan, to się pan dowiesz. Jednego razu przyleciało na
te budowę paru starszych facetów z bródkamy i w okularach i
zaznaczają, żeby przestać kopać dziurę dla tranwai maszynamy,
tylko ręcznie za pomocą łopat. Bo podobno parę tysięcy lat temu
nazad, za króla Goździka, było w tem miejscu jakieś miasto i
meble się po niem zostali. Faktycznie, jakby taka parowa
kopaczka wjechała królowi Goździkowi do stołowego pokoju,
mogłaby całe urządzenie w drebiezgi rozbebeszyć. Totyż roboty
zostali wstrzymane, a uczone faceci szukają rzeczy po
nieboszczyku Goździku.
Raz krzyk zrobili, że znaleźli cmentarz z tamtych czasów. A
trzeba panu wiedzieć, że te staroświeckie warszawiacy nie
chowali nieboszczyków w trumnach, tylko podobnież w garnkach,
czyli tak zwanych urynach.
Totyż jak te prefesorowie znaleźli w gruzach garnek z kośćmi,
mało ze skóry z radości nie powyskakiwali. Porozkładali te kości
na słońcu i dawaj się jem przyglądać, mierzyć calówkamy i
fotografie z nich zdejmać.
Ale przyszła jakaś baba, garnek jem odebrała i zaznacza:
„To moje naczynie - mówi. - W tem miejscu na Mariensztacie
budkie z warzywem miałam i jak raz w pierwszy dzień powstania
krupnik na żeberkach sobie gotowałam. Jak zaczęli strzelać, ma
się rozumieć, uciekłam i krupnik ze wszystkiem musiał się
wygotować, a potem ziemia garnek przysypała, ale w piekle bym
go poznała...”
1
Chodzi o przysłowiowego króla Ćwieczka. (przyp. red.)
-4-
I poszła z garnkiem, zostawiła jem tylko żeberka. Oni to właśnie
w charakterze rzadkich zbiorów do muzeum podobnież zostaną
zabrane.
Powyższa opowieść pana Teosia o żeberkach króla Goździka
sprawiła, że zacząłem nalegać, by mi skreślił pokrótce historię
pałacu „Pod Blachą”. Zgodził się, acz niechętnie.
To co mówił, było tak oryginalne, że niezwłocznie wyjąłem
notatnik, ołówek i począłem z zapałem stenografować nie znane
dotychczas nikomu komentarze do dziejów panowania ostatniego
naszego króla.
Z pogawędki, jaka się przy tym między nami wywiązała, pan
Piecyk doszedł do wniosku, że jeśli chodzi o historię, stanowię
niezwykły wprost okaz ciemnej masy, którą podjąłby się w
szeregu wykładów z grubsza chociaż w tej dziedzinie oświecić.
Rzecz prosta, przystałem entuzjastycznie. Prelekcje rozpoczęły
się zaraz nazajutrz, a wkrótce ze stenograficznych notatek moich
powstał pokaźny zeszyt, który następnie przerodził się w tę oto
książkę.
Piastuszkiewicze.
Uważasz pan, nie będziem mówić o Wandzie, co nie chciała
foksdojcza, o królu Kraku, któren miasto Kraków założył, bo to
podobnież tak zwana legenda, czyli niemożliwa lipa. W krótkości
tylko zaznaczam, że ten ów pierwszy krakowiak tak samo był
oszczędnem facetem jak dzisiejsze krakowiaki i ponieważ że w
dziurze pod Wawelem smok drań się okazał, któren co dzień
barana wtrajał, widzi ten ów król Krak, że nie interes smokowi
baraninę w potrawce dostarczać, że lepiej ją samodzielnie spożyć.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Wiech Szafa gra A5 ilustr.doc
(8515 KB)
Wiech Szafa gra A5 ilustr.pdf
(8931 KB)
Wiech Wątróbka po warszawsku A5 ilustr.doc
(2707 KB)
Wiech Wątróbka po warszawsku A5 ilustr.pdf
(4215 KB)
Wiech - Helena w stroju niedbałem Ksiuty z Melpomeną A5.pdf
(1717 KB)
Inne foldery tego chomika:
Waide Peggy
Waligorski Andrzej
Walkuski Marek
Wallace Danny
Waller Leslie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin