Shlomo Venezia - Sonderkommando.pdf

(2106 KB) Pobierz
Shlomo Venezia we współpracy z Béatrice Prasquier
Sonderkommando
W piekle komór gazowych
Przedmowa do wydania polskiego: Piotr M.A. Cywiński
Przedmowa: Simone Veil
Noty historyczne: Marcello Pezzetti i Umberto Gentiloni
Przełożyła: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Spis treści
Dedykacja
Motto
Przedmowa do wydania polskiego
Przedmowa
Tytułem przestrogi
Rozdział I. Życie w Grecji przed deportacją
Rozdział II. Pierwszy miesiąc w Auschwitz-Birkenau
Rozdział III. Sonderkommando
Rozdział IV. Sonderkommando (ciąg dalszy)
Rozdział V. Bunt Sonderkommanda i zburzenie krematoriów
Rozdział VI. Mauthausen, Melk, Ebensee
Podziękowania
Noty historyczne
1.
Szoah, Auschwitz i Sonderkommando
2.
Włochy w Grecji – krótka historia wielkiej porażki
3.
Kilka słów o Davidzie Olèrze
Bibliografia
O autorze
Przypisy
Pragnę zadedykować tę książkę obu moim rodzinom – tej przedwojennej i tej
powojennej. Pierwsze myśli kieruję ku ukochanej czterdziestoczteroletniej matce
i dwóm moim młodszym siostrom – czternastoletniej Marice i jedenastoletniej
Marcie. Często ze smutkiem wspominam ciężkie życie matki, która bardzo młodo
owdowiała i została sama z pięciorgiem dzieci. Z ogromnym, czasem wręcz
niewyobrażalnym poświęceniem wychowywała nas i wpajała nam zdrowe zasady,
ucząc uczciwości i szacunku wobec ludzi. Jej poświęcenie i cierpienia zostały
przekreślone, zniweczone w chwili, gdy moje dwie siostry wysiadły z bydlęcych
wagonów na Judenrampe w Auschwitz-Birkenau 11 kwietnia 1944 roku.
Moja druga rodzina nastała po wielkiej tragedii. Żona Marika oraz trzej synowie,
Mario, Alessandro i Alberto, o wielu sprawach wiedzą więcej niż ja, a w życiu
kierują się naczelną zasadą uczciwości i szacunku wobec innych. Dzięki uporowi
żony chłopcy wyrośli na mężczyzn, z których jestem dumny. Marika zawsze bardzo
się o mnie troszczyła, starając się łagodzić pewne złe cechy mojego charakteru,
będące następstwem pobytu w obozach. Zasługuje na więcej niż moja cicha miłość.
Dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie dotąd zrobiłaś, za to, co robisz dla pięciorga
naszych wnucząt: Alessandra, Daniela, Michela, Gabriela i Nicole, a także dla
naszych synowych, Miriam, Angeli i Sabriny.
Mąż, ojciec i dziadek
Shlomo Venezia
Przedmowa do wydania polskiego
P
rzedmowa – w zasadzie – nie ma tu sensu. Nie można napisać dobrego
wprowadzenia dla słów, których nie sposób samemu w pełni pojąć. Nie sposób
zapowiedzieć tego, czego nie można do końca ogarnąć wyobraźnią. Więc zamiast
przedmowy, chciałbym w tym miejscu przedstawić tylko kilka uwag, aby już na
początku rozwiać wszelkie wątpliwości: wnikliwa lektura tej książki zostawi ślad.
Czytelnik sięgnął bowiem lekką, nierzadko nie do końca świadomą ręką, po opis
tego, na co w normalnym języku zwyczajnie brakuje słów. I dobrze, że normalny
język nie jest z góry przygotowany, by wyrażać niektóre rzeczy. Oby tak było dalej.
Piekło na ziemi... jądro ciemności... anus mundi... wszelkie metafory używane, by
wyrazić i przybliżyć to, co wydarzyło się w latach 1942–1944 na podmokłych
łąkach podoświęcimskiej Brzezinki, bledną, gdy czyta się relacje i świadectwa
członków Sonderkommanda. Nie da się w świetle tych lektur uciekać w metafory
i nie da się załagodzić słowami tego, co się stało. Ta książka jest świadectwem
wydarzeń. Jest zapisem nie tylko naocznego świadka, ale i bezbronnego,
zniewolonego, lecz czynnego uczestnika procesu unicestwienia człowieka, ludzi,
całego świata.
Nie sposób dokładnie określić, kiedy kierownictwo NSDAP podjęło decyzję
o całkowitej zagładzie europejskich Żydów.
Wątek katastrofy wiszącej nad ich głowami pojawia się już w przedwojennych
przemówieniach Adolfa Hitlera. Na pewno miało to miejsce długo przed słynną, ale
zmitologizowaną konferencją w Wannsee. Na niej ustalano już tylko ostatnie
szczegóły techniczne. Faktem jest, że w 1940 roku, wiosną, Niemcy rozpoczęli
budowanie dużego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Już sama lokalizacja
obozu – na skrzyżowaniu linii kolejowej wiodącej z Rzeszy, przez Śląsk i Kraków,
do Lwowa i dalej, z linią przecinającą góry i wiodącą w kierunku Czech, Słowacji,
Austrii, Węgier i Bałkanów – wskazuje moim zdaniem na rolę, którą ten obóz miał
w przyszłości odegrać – i niestety w dużej mierze zdążył przed końcem wojny.
Z początku był to obóz koncentracyjny, jakich wiele powstało jeszcze przed
wojną w III Rzeszy. W latach 1940 i 1941 Niemcy umieszczali w nim przede
wszystkim Polaków z terenów okupowanych. Śmierć przychodziła nadzwyczaj
łatwo – z powodu głodu, chłodu, wyczerpania, choroby, zamęczenia bądź przez
rozstrzelanie. W 1941 roku śmierć zaczęła również nadchodzić w postaci
niewielkich niebieskawych grudek, wydzielających zabójczy gaz: Cyklon B.
Wpierw Niemcy testowali go na jeńcach radzieckich i chorych, wycieńczonych
więźniach politycznych. Gdy próby się powiodły, rozpoczęto prace nad olbrzymim
Zgłoś jeśli naruszono regulamin