dzieci-z-fatimy-proba.pdf
(
378 KB
)
Pobierz
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Próba
wtorek, 11 maja 2010 11:39
Wkrótce ziściły się najgorsze obawy małych pastuszków. Skoro nie chcą zaprzeczyć, że
widziały niebiańską Panią, trafią do więzienia. Później, jeśli wciąż będą tak uparte, czekają ich
kolejne kary.
– Na takich jak wy nie ma innego sposobu! – warknął burmistrz. – Chodźcie! Do tej celi!
Na widok celi, przed którą zatrzymał się burmistrz, cała trójka wymieniła między sobą
przerażone spojrzenia, gdyż znajdowało się w niej już wielu więźniów – postawnych mężczyzn
z brodatymi twarzami, noszącymi na sobie piętno zła.
– Proszę, proszę, mamy towarzystwo! – zawołał nagle jeden z nich, gdy ciężkie, okratowane
drzwi zamknęły się za dziećmi. – I do tego jakie towarzystwo!
– Tak! – dorzucił inny. – Od kiedy to przysyłają nam małe dzieci?
– Och, ale to nie są małe dzieci. To kieszonkowcy. I to świetni. Pamiętam tego chłopca bardzo
dobrze.
– To prawda. A ja widziałem jedną z tych dziewczynek na odpuście w lipcu. Podejdźcie bliżej,
maluchy. Opowiedzcie nam, jak was złapali.
– Tak, powiedzcie coś, dzieci. Jesteście teraz wśród przyjaciół.
Uwaga ta spotkała się z głośnym śmiechem pozostałych i przez chwilę dzieci stały przy
drzwiach oniemiałe ze zdziwienia. W końcu jednak Łucja zebrała się na odwagę. Nie, ani ona,
ani jej kuzyni nie byli kieszonkowcami ani żadnymi innymi przestępcami. Pochodzili ze wsi i
widzieli niebiańską Panią. Widzieli ją już trzy razy i obiecała, że dziś znów przyjdzie. Podczas
każdej z wizyt prosiła dzieci o szczere odmawianie Różańca i poświęcanie się za grzeszników.
1/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Próba
wtorek, 11 maja 2010 11:39
Wyjawiła im też pewną tajemnicę, o której na razie nie mogą nikomu mówić.
Więźniowie wpatrywali się w dzieci ze zdziwieniem. Co to za bzdury? Jeden z mężczyzn
pogroził Łucji ostrzegawczo palcem.
– Nie próbuj rozgniewać burmistrza, mała. Może ci przysporzyć wielu kłopotów.
– Tak – dodał inny. – I nie wspominajcie mu nic o sprawach świętych. Lepiej wymyślcie jakąś
inną historię.
Hiacynta splotła nerwowo rączki.
– Ale proszę pana! My nigdy nie wymyślaliśmy żadnych historii!
– Właśnie – wtrącił szybko Franciszek. – I nawet jeśli burmistrz zostawi nas tu na zawsze, nie
możemy powiedzieć, że nie widzieliśmy Pani.
W tych szczerych słowach i zachowaniu dzieci było coś poruszającego, co zaimponowało
więźniom. Nagle poczuli się tak, jakby przez ich ponure pomieszczenie przemknął delikatny
jasny powiew, przynosząc ze sobą świeżość i radość. Później, gdy Hiacynta zdjęła z szyi
medalik i poprosiła jednego z mężczyzn o powieszenie go na gwoździu wystającym ze ściany,
więzień chętnie spełnił tę prośbę.
– Ale dlaczego nie chcesz już nosić medalika? – zapytał zaciekawiony.
Dziewczynka odparła bardzo poważnie:
2/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Próba
wtorek, 11 maja 2010 11:39
– Na pewno jest już południe – wyjaśniła. – Gdybyśmy byli teraz w Cova, Pani mówiłaby do nas
i poprosiłaby o odmówienie Różańca. Ale może usłyszy nas, jeśli odmówimy go tutaj, przed tym
medalikiem, i będzie równie zadowolona.
Mówiąc to Hiacynta uklękła, złożyła przed sobą rączki i uniosła wzrok ku medalikowi wiszącemu
na ścianie nad jej głową. Podobnie zrobili jej kuzyni oraz kilku więźniów i wkrótce po całej
więziennej celi rozchodził się nietypowy dźwięk: trzy wysokie dziecięce głosiki wychwalające
Najświętszą Maryję Pannę, którym towarzyszył chór niepewnych, niskich głosów. Nawet ci,
którzy nie brali udziału w modlitwie, słuchali z szacunkiem, gdyż mali przybysze z Fatimy rzucili
na nich wszystkich jakiś dziwny urok. Nie może być inaczej, powtarzali do siebie w myślach. To
były niezwykłe dzieci. One naprawdę wierzyły, że niebiańska Pani kazała im codziennie
odmawiać Różaniec, żeby złagodzić gniew Boga na grzeszny świat!
Gdy jakiś czas później burmistrz powrócił do celi, jego rozczarowanie nie znało granic. Dzieci
nie tylko nie miały zamiaru wyprzeć się wizyt niebiańskiej Pani, ale wręcz umocniły się jeszcze
w wierze. Co więcej, zaprzyjaźniły się z kilkoma więźniami i dla rozrywki Hiacynta nawet
tańczyła z jednym z nich!
– Zaraz położymy temu kres! – zawołał ze złością. – Nie będziecie już takie pewne siebie, gdy
zamieszkacie ze mną!
Mieszkanie burmistrza znajdowało się całkiem niedaleko i wkrótce dzieci zostały zamknięte w
kolejnym dużym i ponurym pomieszczeniu.
– Co on teraz zrobi? – zapytał Franciszek przestraszony.
Łucja wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Może nas zbije.
3/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Próba
wtorek, 11 maja 2010 11:39
– Jeśli tak, to musimy pamiętać o modlitwie – rzekła Hiacynta – o tej, której nauczyła nas Pani,
żebyśmy ją odmawiali zawsze, gdy pokutujemy za grzeszników. Powtórzmy ją sobie teraz,
dobrze?
Cała trójka uklękła więc na podłodze i wyrecytowała znajome słowa:
– O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za
grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Jednak choć dzieci czekały wyobrażając sobie najstraszniejsze rzeczy, burmistrz nie wrócił, by
je zbić. Zamiast niego przyszła jego żona, dobra dusza, wielce zasmucona okrucieństwem
męża. Przyniosła małym więźniom jedzenie oraz coś do picia i pocieszała je jak prawdziwa
mama, jednak gdy nastał zmrok musiała przyznać dzieciom, że niewiele mogła dla nich zrobić.
– Czyli musimy tu zostać całą noc? – zapytała Hiacynta z trudem powstrzymując łzy.
– Obawiam się, że tak, kochanie.
– I cały jutrzejszy dzień też?
– Bardzo możliwe.
– I pojutrze?
– Chyba tak.
4/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Próba
wtorek, 11 maja 2010 11:39
Były to naprawdę niedobre wieści. Całe dwa dni z dala od domu! Dzieci jeszcze nigdy nie
pozostawały tak długo bez swoich rodzin i małej Hiacyncie trudno było powstrzymać się od
płaczu. Jak wytrzyma tyle czasu bez mamy? Jednak ten pierwszy smutek miał później narastać,
gdyż dni mijały, najpierw dwa, potem trzy, cztery, a dzieci wciąż pozostawały uwięzione w domu
burmistrza.
– A co będzie jak już nigdy nie wrócimy do domu?! – zaszlochała rozpaczliwie. – Och, Łucjo! Co
my teraz zrobimy? I dlaczego rodzice po nas nie przychodzą?
Łucja milczała. Burmistrz wyjaśnił im już, dlaczego nikt po nich nie przyszedł. Mówiąc tyle
kłamstw zhańbili swoje rodziny. Teraz, jak zapewnił ich triumfalnie, nie mają ani jednego
przyjaciela w całej Fatimie.
„Ale może on tylko próbował nas nastraszyć” – pomyślała. „Może ktoś jednak jutro przyjdzie.”
Po chwili rzekła do Hiacynty:
– Nie wiem dlaczego nikt nie przychodzi. Ale zawsze możemy ofiarować nasze cierpienia za
nawrócenie grzeszników. Chyba chcecie tego, prawda?
– Tak – zawołał Franciszek. – Tylko pomyśl o tej wizji piekła, Hiacynto. I pamiętaj, że Pani
powiedziała, że czeka nas dużo cierpień.
Hiacynta przytaknęła i z lekkim westchnięciem złożyła rączki do modlitwy.
– Z całego serca pragnę złożyć tę ofiarę – wyszeptała. – O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie,
za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko
Niepokalanemu Sercu Maryi.
Następnego, piątego już dnia pobytu w domu burmistrza, mężczyzna był zmuszony przyznać,
że ci mali pastuszkowie nie dali się w żaden sposób przekonać do wyparcia się całej historii lub
5/9
Plik z chomika:
B3371
Inne pliki z tego folderu:
dzieci-z-fatimy-epilog.pdf
(375 KB)
dzieci-z-fatimy-anio-pokoju.pdf
(309 KB)
dzieci-z-fatimy-czwarta-wizyta.pdf
(380 KB)
dzieci-z-fatimy-do-lizbony.pdf
(384 KB)
dzieci-z-fatimy-dzwony-w-fatimie.pdf
(384 KB)
Inne foldery tego chomika:
█ GITARA NAUKA GRY ,STROIKI ,PROGRAMY ITP
♪♪ N U T Y ♫♫
Albumy dla dzieci
Blask nad Judeą (pastorałki)
Całe roczniki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin