Szpieg Boga - Gomez-Jurado Juan.rtf

(8237 KB) Pobierz
JUAN GÓMEZ-JURADO

JUAN GÓMEZ-JURADO

 

SZPIEG BOGA

 

Z języka hiszpańskiego przełożyła  DANUTA KAŁUŻA

 

 

Tytuł oryginału: Espia de Dios

Copyright © 2006 by Juan Gómez-Jurado

Copyright © 2006 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia Draga

Copyright © 2006 for the Polish translation by Wydawnictwo Sonia Draga

Fragmenty Pisma Świętego na podstawie Biblii Tysiąclecia (wydanie V Poznań 2002)

Redakcja: Marcin Grabski, Olga Rutkowska Korekta: Ewa Penksyk-Kluczkowska, Beata                     Iwicka

Riojekt okładki: Wydawnictwo Sonia Draga Zdjęcie na okładce © Corbis

ISBN: 83-89779-95-1

Dystrybucja:

Firma Księgarska Jacek Olesiejuk

ul. Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa

tel./fax (22) 631 48 32, 632 91 55

e-mail: hurt@olesiejuk.pl

www.olesiejuk.pl

Sprzedaż wysyłkowa:

www.merlin.com.pl

www.empik.com

WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o. o.

pi. Grunwaldzki 8-10, 40-950 Katowice

tel. (32) 782 64 77, fax (32) 253 77 28

e-mail: info@soniadraga.pl

www.soniadraga.pl

 

 

Dla Katu, która jest światłem mojego życia

 

I tobie dam klucze królestwa niebieskiego...

(Mt 16,19)


PROLOG

INSTYTUT ŚWIĘTEGO MATEUSZA (CENTRUM REHABILITACYJNE DLA KATOLICKICH DUCHOWNYCH OSKARŻONYCH O NADUŻYCIA SEKSUALNE) SILVER SPRING W STANIE MARYLAND, CZERWIEC 1999 ROKU

Ojciec Selznick obudził się o północy, czując na gardle nóż do sprawiania ryb. Do dziś jest zagadką, w jaki sposób Karoski zdobył to narzędzie. Ostrzył je podczas trwających bez końca nocy, pocierając o brzeg poluzowanego kafelka w swojej izolatce.

To był przedostatni raz, gdy udało mu się uciec z izolatki - ciasnej celi o wymiarach dwa na trzy metry - za pomocą wkładu do długopisu uwalniając się od łańcucha, którym Karoski przytwierdzony był do ściany.

Selznick go obraził. I musiał za to zapłacić.

-              Nawet nie próbuj się odezwać, Peter.

Karoski z sadystyczną bezwzględnością, silną, wypielęgnowaną dłonią zasłaniał Selznickowi usta, podczas gdy nożem głaskał zarost duchownego. W dół i w górę, makabrycznie parodiując ruchy wykonywane podczas golenia. Sparaliżowany ze strachu Selznick patrzył na niego szeroko otwartymi oczyma, tłamsząc w rękach prześcieradło, przytłoczony ciężarem mściciela.

-              Wiesz, po co przyszedłem, prawda, Peter? Zamrugaj raz, jeśli wiesz, a dwa razy, jeżeli nie wiesz.

Selznick nie zareagował, dopóki nie poczuł, że nóż do sprawiania ryb porusza się wolniej. Zamrugał dwa razy.

-              Twoja ignorancja bardziej doprowadza mnie do furii niż twoja
nieuprzejmość, Peter. Przyszedłem, aby wysłuchać twojej spowiedzi.

Selznick odetchnął z ulgą.

-              Żałujesz, że molestowałeś niewinne dzieci?

Mrugnął.

-              Żałujesz, że splamiłeś honor kapłana?

Mrugnął.

-              Żałujesz, że skrzywdziłeś wiele dusz, sprzeniewierzając się naszemu Kościołowi?

Mrugnął.

- I najważniejsze. Żałujesz, że trzy tygodnie temu przeszkodziłeś mi podczas terapii grupowej, znacznie opóźniając tym samym mój powrót do życia społecznego, a także do służby Bogu?

Mocno mrugnął.

-              Cieszy mnie widok twojej skruchy. Co do pierwszych trzech grzechów, jako pokutę odmów sześć razy „Ojcze nasz” i sześć razy „Zdrowaś Mario „. Jeśli zaś chodzi o ten ostatni grzech...

Karoski, nawet nie mrugnąwszy swoimi zimnymi szarymi oczyma, podniósł nóż i wsadził go w usta przerażonej ofiary.

-              Oj, Peter, nawet sobie nie wyobrażasz, jaką mi to sprawi przyjemność...

Selznick umierał blisko czterdzieści pięć minut, konając w zupełnej, wymuszonej ciszy, nie wzywając strażników, którzy stali trzydzieści metrów dalej. Karoski wrócił do swojej celi i zamknął drzwi. Następnego ranka przestraszony dyrektor instytutu znalazł go pokrytego zaschniętą krwią. To nie widok jednak najbardziej przeraził starego duchownego.

Prawdziwą grozę wzbudził w nim chłodny, beznamiętny głos, jakim Karoski poprosił o ręcznik i miednicę, gdyż, jak stwierdził, trochę się pobrudził.

 

DRAMATIS PERSONAE

Kapłani

Anthony Fowler - były oficer wywiadu sił powietrznych, Amerykanin

Viktor Karoski - kapłan i seryjny morderca, Amerykanin

Canice Conroy - dyrektor Instytutu Świętego Mateusza, Amerykanin

Wysokiej rangi cywile pracujący na terenie Watykanu Joaquin     Balcells - rzecznik Watykanu, Hiszpan Gianluigi Varone - jedyny sędzia miasta Watykan, Włoch

Kardynałowie

Eduardo Gonzales Samalo - kardynał kamerling, Hiszpan

Francis Shaw - Amerykanin

Emilio Robayra - Argentyńczyk

Enrico Portini - Włoch

Geraldo Cardoso - Brazylijczyk

Pozostałych stu dziesięciu kardynałów

Duchowni

brat Francesco Toma - karmelita, proboszcz kościoła Santa

Maria in Traspontina

siostra Helena Tobina - Polka, dyrektorka Domus Sanctae

Marthae w Watykanie

Służby ochrony Watykanu

Camilo Cirin - szef służb ochrony Fabio Dante - agent służb      ochrony

Wydział do spraw Brutalnych Morderstw włoskiej policji (WBM)

Paola Dicanti - inspektor, lekarz psychiatrii, odpowiedzialna za Laboratorium Analizy Behawioralnej (LAB)

Carlo Boi - dyrektor generalny WBM, przełożony Paoli

Maurizio Pontiero - podinspektor

Angelo Biffi - ekspert w dziedzinie odtwarzania wyglądu osób i przedmiotów

Cywile

Andrea Otero - wysłanniczka dziennika „El Globo”, Hisz      panka

Giuseppe Bastina - posłaniec firmy Tevere Express, Włoch

Od autora: Niemal wszyscy bohaterowie mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości. Przedstawiona historia jest fikcją, ale bliską realiom życia za Spiżową Bramą, a także w Instytucie Świętego Mateusza - tajemniczym, napawającym lękiem miejscu, które istnieje, choć nosi inną nazwę. Najbardziej niepokojące w tej książce nie są jednak opisane wydarzenia, lecz to, że mogłyby się one rozegrać naprawdę.

 

 

PAŁAC APOSTOLSKI

SOBOTA, 2 KWIETNIA 2005 ROKU,

GODZINA 21.37

Mężczyzna leżący w łóżku przestał oddychać. Jego osobisty sekretarz, arcybiskup Stanisław Dziwisz, który przez trzydzieści sześć godzin ściskał prawą dłoń konającego,  zaczął płakać. Lekarze musieli oderwać go siłą. Przeszło godzinę próbowali reanimować zmarłego. Podejmując niekończące się próby, wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, lub nawet więcej, aby uspokoić własne sumienia. Nie miało to jednak  najmniejszego sensu.

Prywatne apartamenty Sumo Pontifice musiały zaskakiwać swoim wyglądem niejednego obserwatora. Namiestnik, do którego z szacunkiem podchodzili przywódcy  różnych państw, mieszkał otoczony ubóstwem. Jego pokój był niewiarygodnie surowym pomieszczeniem, z gołymi ścianami ozdobionymi jedynie krzyżem. Całe umeblowanie   stanowiły lakierowane drewniane meble: stół, krzesło i skromne łóżko, które w ostatnich miesiącach zostało zastąpione specjalistycznym łóżkiem szpitalnym. To właśnie przy nim gorliwie starano się reanimować zmarłego, a krople potu spadały na nieskazitelną biel prześcieradła.                         Cztery polskie zakonnice zmieniały je trzy razy dziennie.

Ostatecznie doktor Silvio Renato, osobisty lekarz papieża, zaprzestał tego daremnego wysiłku. Jednym gestem rozkazał pielęgniarzom, aby zmęczoną twarz zmarłego przykryli białym woalem. Poprosił, żeby wszyscy oprócz arcybiskupa Dziwisza opuścili pokój. Niezwłocznie sporządził akt zgonu. Przyczyna śmierci była ewidentna - zapaść  sercowo-naczyniowa wywołana infekcją dróg moczowych. Podczas wpisywania imienia starca doktor lekko się zawahał, ostatecznie jednak wybrał jego cywilne nazwisko, aby uniknąć wszelkich problemów. Po złożeniu podpisu lekarz przekazał dokument  kardynałowi Samalo,                          który właśnie wszedł do pokoju. Na purpuracie spoczywał przykry                     obowiązek oficjalnego potwierdzenia śmierci papieża.

-              Dziękuję, panie doktorze. Pozwoli pan, że rozpocznę.

-              Teraz należy do was, Eminencjo.

-              Nie, doktorze. Teraz należy do Boga.

Samalo powoli zbliżył się do łóżka zmarłego. Podczas  siedemdziesięciu ośmiu lat życia wielokrotnie prosił Pana, aby nie pozwolił mu dotrwać do tej chwili. Był spokojnym i opanowanym człowiekiem, zdawał sobie sprawę z niedogodnego ciężaru oraz z                   przeogromnego obowiązku spoczywającego na jego barkach.

Spojrzał na papieża. Ten człowiek w ciągu osiemdziesięciu czterech lat przeżył postrzał w pierś, nowotwór okrężnicy oraz ciężkie zapalenie wyrostka robaczkowego.  Choroba Parkinsona osłabiała jednak jego ciało dzień po dniu, aż w końcu serce nie zdołało tego wytrzymać.

Z okna na trzecim piętrze pałacu kardynał widział, jak dwustutysięczny tłum wiernych wypełniła plac Świętego Piotra. Dachy pobliskich budynków były pełne anten i kamer telewizyjnych. „Niedługo będzie ich jeszcze więcej - pomyślał Samalo. - Ludzie go uwielbiali, podziwiali jego poświęcenie i żelazną wolę. Dla wszystkich będzie to ogromny cios, choć już od stycznia spodziewano się, że to nastąpi...”

Zza drzwi dobiegł go hałas. Szef ochrony Watykanu, Camilo Cirin, wszedł w towarzystwie trzech kardynałów, których zadaniem było poświadczyć śmierć papieża. Łatwo można było dostrzec na ich twarzach smutek i zmęczenie. Purpuraci podeszli do łóżka. Żaden nie odwrócił oczu.

-              Zacznijmy - powiedział Samalo.

Dziwisz podsunął mu niewielką otwartą walizkę. Kardynał kamerling podniósł biały woal, którym była przykryta twarz zmarłego, i otworzył ampułkę zawierającą święte oleje. Rozpoczął tysiącletni łaciński rytuał:

-              Si vives, ego te absolvo a peccatis tuis, in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti, amen”.

Samalo zrobił na czole zmarłego znak krzyża i dodał:

-              Per istam sanctam Unctionem et suam pissimam misericordiam adiuvet te Dominus gratia Spiritus Sancti ut a peccatis liberatum te salvat atque propitius alleviet. Amen”.

Uroczystym gestem pobłogosławił zmarłego:

            -              Na mocy władzy otrzymanej przez Stolicę Apostolską, ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich i błogosławię, w imię Ojca i Syna, i  Ducha Świętego. Amen.

Z walizki, którą trzymał arcybiskup, Samalo wyciągnął srebrny młoteczek. Uderzył nim lekko trzy razy w czoło zmarłego, powtarzając za każdym razem:

-              Karolu Wojtyło, umarłeś?

Nie było odpowiedzi. Kamerling spojrzał na trzech kardynałów stojących przy łóżku, a oni zgodnie skinęli głowami.

-              To prawda, papież nie żyje.

Prawą ręką Samalo zdjął zmarłemu Pierścień Rybaka, symbol  władzy w świecie, i ponownie zakrył twarz Jana Pawła II woalem. Ciężko westchnął i spojrzał na trzech kardynałów.

-              Mamy dużo rzeczy do zrobienia.

Jeśli żyjesz, ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie. Amen.

 

 

 

INFORMACJA OGÓLNE NA TEMAT MIASTA-PAŃSTWA WATYKAN

(WEDŁUG CIA WORLD FACTBOOK)

Powierzchnia: 0,44 km2 (najmniejszy kraj na świecie)

Długość granic: 3,2 km (z Republiką Włoską)

Najniżej położone miejsce: plac Świętego Piotra (19 m n.p.m.)

Najwyżej położone miejsce: Ogrody Watykańskie (75 m n.p.m.)

Warunki klimatyczne: zimą (od września do maja) - temperatura umiarkowana, klimat deszczowy; latem (od maja do września) - ciepło i sucho

Zagospodarowanie terenu: w 100% obszar miejski; grunty uprawne-0%

Zasoby naturalne: brak

Liczba ludności: 911 obywateli z paszportami Watykanu, 3000 pracowników dochodzących

Ustrój polityczny: kościelny, teokratyczna monarchia elekcyjna

Podatek od narodzin: 0% (w całej historii brak jakichkolwiek narodzin)

Gospodarka: oparta na dochodach z datków, pielgrzymek i wizyt w muzeach, sprzedaży rękodzieła, znaczków i kartek pocztowych

Łączność: 2200 linii telefonicznych, 7 stacji radiowych, 1 kanał telewizyjny

Dochód roczny: 242 miliony dolarów

Wydatki roczne: 272 miliony dolarów

System prawny: oparty na dziesięciu przykazaniach (mimo że od 1868 roku nie jest stosowana, obowiązuje kara śmierci)

Uwagi: Ojciec Święty ma ogromny wpływ na życie ponad 1,086 miliarda wiernych.

 

 

 

KOŚCIÓŁ SANTA MARIA IN TRASPONTINA VIA DELLA CONCILIAZIONE 14, WTOREK, 5 KWIETNIA 2005 ROKU, GODZINA 10.41

Wchodząc do kościoła, inspektor Paola Dicanti zmrużyła oczy, aby przyzwyczaić się do panujących w nim ciemności. Dotarcie na miejsce zbrodni zajęło jej prawie pół godziny. Co prawda w Rzymie zawsze panował wielki chaos komunikacyjny, ale po śmierci Ojca Świętego rzymskie ulice zamieniły się w prawdziwe piekło. Tysiące osób zjeżdżało co dzień do stolicy chrześcijaństwa, chcąc oddać cześć papieżowi, którego ciało wystawiono w Bazylice Świętego Piotra. Gdy biskup Rzymu umierał, został okrzyknięty świętym. Już teraz po ulicach miasta krążyli wolontariusze, zbierając podpisy pod petycją wzywającą do rozpoczęcia jego procesu beatyfikacyjnego. Każdej godziny osiemnaście tysięcy osób przechodziło przed ciałem zmarłego papieża. „To wszystko jest jak wyścig lekarzy sądowych” - ironizowała w myślach Paola.

Paola mieszkała z matką w domu przy Via delia Croce. Przed wyjściem z mieszkania matka przestrzegała ją:

- Nie jedź ulicą Cavour, bo będziesz się wlec. Dojedź do Regina Margherita i skręć w Rienzo - powiedziała, mieszając kaszkę, którą od trzydziestu trzech lat przygotowywała córce każdego ranka.

Oczywiście, Paola wybrała Cavour i straciła mnóstwo czasu.

Nadal czuła w ustach smak kaszki, smak każdego poranka. Przez rok, gdy studiowała w siedzibie FBI w Quantico w Wirginii, umierała z tęsknoty za tym doznaniem. W końcu poprosiła matkę, aby przysłała jej słoik, którego zawartość Paola mogła sobie podgrzać w pomieszczeniu socjalnym na Wydziale Nauk Behawioralnych. Nie smakowało tak samo, ale pomogło jej przetrwać ten ciężki, choć owocny rok. Paola, mimo że pochodziła z niezamożnej rodziny, dorastała niedaleko Via Condotti, jednej z najbardziej ekskluzywnych ulic świata. Nie wiedziała, co oznacza słowo „bieda”, do czasu, gdy wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Powrót do miasta, którego w wieku dojrzewania tak bardzo nienawidziła, sprawił jej ogromną radość.

W 1995 roku we Włoszech utworzono Wydział do spraw Brutalnych Morderstw (WBM), zatrudniający policjantów specjalizujących się w seryjnych zbrodniach. Wydaje się niewiarygodne, że kraj, który znajduje się na piątym miejscu na świecie pod względem liczby psychopatów, tak długo zwlekał z założeniem podobnej jednostki. W ramach WBM działał departament specjalny, nazywany Laboratorium Analizy Behawioralnej (LAB), założony przez Giovanniego Baltę, mistrza i mentora Dicanti. Niestety, Balta zginął na początku 2004 roku w tragicznym wypadku samochodowym i la dottoressa Dicanti awansowała, stając się la ispettore Dicanti, szefową LAB w Rzymie. Awans ten ułatwiły jej studia w akademii FBI i znakomite referencje otrzymane od Giovanniego Balty. Co prawda po śmierci poprzedniego przełożonego personel Laboratorium Analizy Behawioralnej został zredukowany do jednej osoby - jej samej, ale będąc pracownicą Wydziału do spraw Brutalnych Morderstw, Paola zawsze mogła skorzystać z pomocy najbardziej zaawansowanej w Europie infrastruktury technicznej.

Wszystko to okazało się jednak wielką porażką. We Włoszech znajdowało się trzydziestu niezidentyfikowanych seryjnych morderców, a dziewięć spraw dotyczyło „gorących przypadków”, czyli zabójstw dokonanych w niedalekiej przeszłości. Od czasu, gdy Paola stała się odpowiedzialna za LAB, nie znaleziono nowych trupów. Brak fizycznych dowodów zwiększał presję wywieraną na Dicanti, gdyż w takiej sytuacji profil psychologiczny był jedynym śladem w dochodzeniu i tylko on mógł doprowadzić do podejrzanego. „Zamki z piasku” - tak nazywał tę metodę doktor Carlo Boi, kryminolog, a przy tym matematyk i fizyk nuklearny, który więcej czasu spędzał przyklejony do słuchawki telefonicznej niż w laboratorium. Niestety, Boi był dyrektorem generalnym WBM oraz bezpośrednim przełożonym Paoli i za każdym razem, gdy się mijali, patrzył na nią z ironią. „Moja śliczna powieściopisarka” - tak ją nazywał, gdy znajdowali się sam na sam w jego gabinecie, twierdząc uszczypliwie, że marnuje ona swoją niezwykłą wyobraźnię na tworzenie psychologicznych portretów przestępców. Dicanti marzyła o dniu, gdy jej praca zacznie przynosić sukcesy i dzięki nim będzie mogła utrzeć nosa temu sukinsynowi. Pewnej nocy popełniła jednak błąd, posunęła się jeden krok za daleko. Jeśli się pracuje wiele godzin, do późnej nocy, czujność słabnie, w sercu brakuje czegoś nieokreślonego, a rano pojawia się moralny kac. Zwłaszcza że Boi był żonaty i prawie dwa razy starszy od niej. Na szczęście był także dżentelmenem i nigdy nie wspomniał o tym, co między nimi zaszło (starał się zachować dystans), ale sposób, w jaki się do niej odnosił, nie pozwolił Paoli zapomnieć. Tak bardzo go nienawidziła.

Dziś, po raz pierwszy od czasu jej awansu, nareszcie trafiła się sprawa, którą mogła się zająć od samego początku i nie musiała się kierować niewiele wartymi dowodami dostarczonymi przez niezdarnych agentów. Zadzwonili do niej podczas śniadania; tuż po nim pobiegła do pokoju, żeby się przebrać. Spięła długie czarne włosy w ciasny kok, zrzuciła z siebie spódnicospodnie i sweter, w których zamierzała iść do biura, i wbiła się w czarny kostium. Zaintrygował ją ten telefon. Nie podano żadnych szczegółów, informując jedynie, że popełniono przestępstwo i czekają na nią w Santa Maria in Traspontina, gdyż potrzebna im jest jej specjalistyczna pomoc.

Paola Dicanti dotarła do wrót kościoła. Za nią tłoczyli się ludzie w liczącej prawie pięć kilometrów kolejce, która sięgała aż do mostu Wiktora Emanuela II. Pani inspektor z zakłopotaniem przypatrywała się tej scenie. Ci ludzie czekali całą noc. Niektórzy pielgrzymi przyglądali się z zainteresowaniem parze karabinierów, która uniemożliwiała wiernym wejście do świątyni. Policjanci z udawaną uprzejmością zapewniali, że budynek jest w trakcie remontu.

Paola wzięła głęboki oddech i przeszła przez próg mrocznego kościoła. Znajdowała się tam tylko jedna nawa z pięcioma kaplicami z każdej strony W powietrzu unosiła się woń starego kadzidła. Wszystkie światła były wyłączone, prawdopodobnie więc ciało znaleziono w ciemnościach. Jedna z zasad Boi brzmiała: „Zobaczmy to, co widział sprawca”.

Paola rozejrzała się dookoła, mrużąc oczy. Dwie osoby, odwrócone do niej plecami, szeptały z tyłu kościoła. Obok chrzcielnicy odmawiał różaniec zdenerwowany karmelita, który bacznie przyglądał się zdarzeniu.

-              Jest piękny, prawda, signorina?. Wybudowany w 1566
roku przez Peruzziego, jego kaplice...

Dicanti przerwała mu stanowczym uśmiechem.

-              Niestety, proszę brata, w tej chwili sztuka mnie nie interesuje. Inspektor Paola Dicanti. Ksiądz jest proboszczem?

-              Istotnie, ispettora. Jestem również tą osobą, która odkryła ciało. Zapewne to ono bardziej panią interesuje. Błogosławiony bądź, Panie, w takich dniach, jak te... Opuścił nas święty i pozostały jedynie demony!

Zakonnik wyglądał tak, jakby się zbyt wcześnie postarzał - w okularach z grubymi szkłami, ubrany w brązowy habit karmelitów. Szkaplerz miał przewiązany grubym sznurem, a posiwiała, bujna broda zasłaniała jego twarz. Lekko pochylony, utykając, okrążał chrzcielnicę. Trzęsącymi się palcami przesuwał paciorki różańca.

-              Proszę brata, proszę się uspokoić. Jak się ksiądz nazywa?

-              Francesco Toma, ispettora.

-              Dobrze; proszę mi opowiedzieć, co się tutaj wydarzyło. Zdaję sobie sprawę, że brat opowiadał już o tym sześć albo siedem razy, ale proszę mi uwierzyć, jest to niezbędne.

Zakonnik odetchnął ciężko.

-              Nie mam nic ważnego do opowiedzenia. Poza tym, że jestem proboszczem, zajmuję się także utrzymaniem porządku w tym kościele. Mieszkam w maleńkiej celi za zakrystią. Jak każdego dnia, wstałem o siódmej trzydzieści. Przemyłem twarz i włożyłem habit. Minąłem zakrystię i ukrytym przejściem za głównym ołtarzem wszedłem do kościoła. Skierowałem się do kaplicy Santa Maria del Carmen, gdzie każdego dnia odmawiam modlitwę. Zaskoczyło mnie, że przy kaplicy Świętego Tomasza stoją zapalone znicze, gdyż wieczorem nie było tam żadnej świecy... I wtedy go zobaczyłem. Śmiertelnie przerażony pobiegłem do zakrystii, gdyż zabójca wciąż mógł się znajdować w kościele. Stamtąd zadzwoniłem na policję.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin