Bolesław Prus - Nowele, opowiadania, fragmenty tom I-całość.pdf

(1049 KB) Pobierz
Nowele, opowiadania,
fragmenty. Tom I - całość
Bolesław Prus
Gebethner i Wolff, Warszawa, 1935
Pobrano z Wikiźródeł dnia 14.08.2016
BOLES ŁAW PRUS
(ALEKSANDER GŁOWACKI)
NOWELE
OPOWIADANIA
FRAGMENTY
TOM I
NAKŁAD
G E B E T H N E R A I W O L F FA
WA R S Z AWA
OKŁADKĘ PROJEKTOWAŁ EDWARD MANTEUFFEL
[1]
D R U K A R N I A N A R O D O WA W K R A K O W I E
1936
BAL MASKOWY.
 Kilkoletni
pobyt wśród wiejskiego zacisza, kwaśne mleko i
niczem nie zamącony spokój ducha — sprawiły to, że Tadzio,
któremu z powodu zbyt (jak na wyrostka) bladej cery, kazano
opuścić czwartą klasę, — dziś stał się bardzo ładnie
uformowanym młodzieńcem. Jego oblicze walczyło o lepsze z
ponsowym szlafrokiem ukochanego papy, struś mógłby mu
pozazdrościć apetytu, a niedźwiedź snu; co zaś do karku, ten
okazał się sklepionym tak szczęśliwie, że Tadzio nic z
pewnością nie utraciłby z sympatji swych znajomych, gdyby
zamiast wąskiego paryskiego krawacika, włożył na szyję
naprzykład krakowskie chomonto.
 Dla
uzupełnienia edukacji jedynaka, który już znał na
palcach wszystkie powiatowe jarmarki, rodzice postanowili
wysłać go na karnawał do Warszawy. Szanowny ojciec dał mu
osiemset rubli gotówką i swoje stare niedźwiedzie; dobra
matka troskliwie zaopatrzyła go w garderobę i bieliznę, a
kochająca ciotka, dla kompletu, ofiarowała mu tuzin skarpetek,
przed miesiącem przywiezionych z Brodów. Żydzi miejscowi,
przewidując, że artykuł ten dostanie się jakiemuś
galicyjskiemu szlachcicowi, wyhaftowali na tej niezbędnej
części męskiego ubrania hrabiowskie korony, co zobaczywszy,
Tadzio postanowił sobie, że odtąd przestawać będzie tylko z
takimi ludźmi, którzy ubiorem i znalezieniem się dowiodą, że
mogą podobnie jak on, nosić skarpetki, a nawet koszule i
chustki z hrabiowskiemi koronami.
 Drobna
ta napozór okoliczność sprawiła, że Tadzio, będąc
pierwszy raz w teatrze, z całego mnóstwa osób, zapełniających
salę, wszedł w ściślejsze związki z dwoma tylko
młodzieńcami, których wykwintność dostatecznie odpowiadała
jego wprawdzie wysokim, lecz słusznym wymaganiom. Przy
winie, wypitem między pierwszym i drugim aktem na koszt
Tadzia, nowi znajomi okazali mu bardzo wiele życzliwości,
która wzrastała tak szybko, że już przy kolacji, zjedzonej tego
samego wieczora, również na koszt Tadzia, trzej młodzi ludzie
otworzyli przed sobą najskrytsze tajniki serca i zaprzysięgli
dozgonną przyjaźń.
 W
tym samym czasie i okolicznościach postanowiono
wybrać się na przyszłą niedzielę, na trzecią zkolei maskaradę.
 Myliłby
się ten, ktoby sądził, że tłuste policzki, oparte na
zadziwiającym apetycie, wyłączają tkliwość uczuć i skłonność
do marzycielstwa. Tadzio miał policzki bardzo tłuste, że nie
powiemy pucułowate, niemniej jednak... marzył. W
niespracowanym jego umyśle tkwiło kilka kryminalnych
powieści Gaboriau, i Tadzio wśród głębokich westchnień
wyznał swoim nowym przyjaciołom, że z największą rozkoszą
Zgłoś jeśli naruszono regulamin