Elliot Leyton - Polowanie na ludzi.pdf

(1322 KB) Pobierz
Elliott Leyton
POLOWANIE NA LUDZI
Przełożył Marcin Otto
Tytuł oryginału HUNTING HUMANS The rise of the modern multiple murderer
Od autora
Jestem winien czytelnikowi moc przeprosin i wyjaśnień. Przejawem zarozumialstwa jest
pisanie książki o
ludziach, których nigdy nie poznałem, mieszkających w kraju, który rzadko odwiedzam.
Osobnym
zagadnieniem są trudności, na jakie napotyka każdy, kto nie pracuje w policji, a chce
poznać stosunkowo
dużą liczbę więźniów. Równie ważny jest fakt, że jako antropolog doszedłem do
momentu, w którym
następuje znużenie badawczym charakterem pracy w terenie. Ma się dość szałasów, w
których siedzi się w
kucki ociekając potem, odmrożonych kończyn i kolejnych ameb, obłudnych uśmiechów,
którymi z
konieczności obdarzamy naszych informatorów, by zachęcić ich do współpracy, oraz
machinacji, których
jesteśmy zarówno autorami, jak i ofiarami. Prowadziłem zakrojone na szeroką skalę
badania wśród
nowobogackich biznesmenów z Kolumbii Brytyjskiej, mieszkałem wśród rybaków w
irlandzkiej wiosce u
stóp gór Mourne, rozmawiałem z umierającymi górnikami i wdowami na osnutym mgłą
południowym
wybrzeżu Nowej Fundlandii oraz z cwanymi biurokratami z Komisji do Spraw Roszczeń
w St. John’s.
Najbardziej porażające doświadczenie to badania prowadzone wśród młodocianych
przestępców i ich rodzin
w jednej ze społeczności nad wybrzeżem Atlantyku. Miałem więc szczerze dosyć i nie
sądzę, bym zdradził
antropologię planując serię książek, które mogły mnie uratować od koszmaru nieustannie
udawanej
uprzejmości.
Jeśli czytelnik nie ma dla mnie zrozumienia, pozwolę sobie zadać następujące pytanie: czy
istnieje
człowiek, którego należałoby bardziej unikać niż wielokrotnego mordercy? Nie sądzę,
bym kiedykolwiek
świadomie poznał jakiegoś mordercę, nawet niekoniecznie wielokrotnego, i przyznam, że
będę zadowolony,
jeśli nigdy nie dostąpię tego wątpliwego zaszczytu. Wyrażając to życzenie, przychodzi mi
na myśl pionier
antropologii sir James Frazer, którego dzieło Złota gałąź, jest jedną z pierwszych książek
dokumentujących
zwyczaje ludów “pierwotnych”. Kiedy pewien podejrzliwy czytelnik zapytał Frazera, czy
kiedykolwiek
spotkał dzikiego, ten podobno odpowiedział z przesadnym oburzeniem: “Boże uchowaj!”
Sądzę, że
odpowiedziałbym podobnie. Niestety znalazłem się w sytuacji przymusowej, gdyż tylko
policja ma
stosunkowo swobodny dostęp do rozrzuconych po całym kraju ośrodków penitencjarnych,
w których są
przetrzymywani moi informatorzy. Nawet jeśli nigdy osobiście nie poznałem wielu z
interesujących mnie
osób, z kilkoma prowadziłem ożywioną korespondencję, chociaż znaleźli się i tacy, którzy
nie odpowiadali
na moje listy (są to sławy, a ich myśli są w cenie). Siłą rzeczy wielu bohaterów tej książki
już nie żyje.
Należy podkreślić, że czytelnik nie znajdzie tu żadnych nowych faktów; książka zawiera
wybór często
znanych tekstów, które posłużyły mi do zilustrowania czynów popełnionych przez
morderców i zacytowania
słów, które wypowiedzieli. Podejmuję próbę ponownej interpretacji tych tekstów na
gruncie współczesnej
analizy socjologicznej. Celem tej pracy jest zatem poszukiwanie znaczenia opisywanych
w niej czynów i
wyznań wielokrotnych morderców, które dotychczas traktowano jako niepojęte lub po
prostu
“psychotyczne”.
Ameryka, gdzie popełniono większość przedstawionych tu zbrodni, nie jest moim
ojczystym krajem. Nie
wydaje mi się jednak, żeby brak bezpośredniego spojrzenia osłabił wnikliwość analizy.
We współczesnym
świecie nie trzeba jechać do Ameryki - ona sama do nas przyjdzie dzięki budzącej grozę
kulturze.
Amerykańscy naukowcy, filmy, telewizja, książki, czasopisma, gazety, płyty, kasety wideo
sprawiły, że czuję
się dostatecznie dobrze poinformowany. Cóż, jeśli Car! Sagan potrafi wypowiadać się o
kosmosie nigdy tam
nie bywszy, mogę spokojnie zagłębić się w dyskusję o szczegółach życia obcych ludzi
mieszkających w
obcym kraju. Aby “poznać” wielokrotnych morderców, oparłem się na naukowych,
zręcznie napisanych
relacjach o ich życiu, które wyszły spod piór zdolnych dziennikarzy i utalentowanych
pisarzy. To im właśnie
zawdzięczam dostęp do przebogatego materiału źródłowego, obejmującego dzienniki
pisane przez
morderców i ich wyznania. Znajdujemy w nim również próbę skrupulatnej rekonstrukcji
wydarzeń, oddania
nastroju, który im towarzyszył, oraz całą masę szczegółów związanych z osobą zabójcy.
Tym samym szereg
wybitnych autorów odegrało rolę moich pomocników w pracy badawczej;
pragnę wyrazić wdzięczność Normanowi Mailerowi, Lawrence’owi Klausnerowi,
Thomasowi Gaddisowi,
Leonardowi Wolfowi, Richardowi Levine’owi, Donaldowi Lunde’emu i Trumanowi
Capote oraz wielu
innym, którzy w pocie czoła odrabiali za mnie pracę domową. Trzeba przyznać, że zrobili
to znakomicie.
Przeprowadzali długie wywiady z mordercami, gromadzili ich wyznania i zapisy badań
psychiatrycznych.
Dostałem to wszystko w prezencie. Kryminolodzy zazwyczaj nie traktują tych badań
poważnie i tym samym
popełniają zasadniczy błąd. Zapisując każdą myśl i gest wielokrotnego mordercy naszych
czasów,
wymienieni pisarze oświetlili mroczne zakamarki duszy ludzkiej.
Miałem wrażenie, że zadanie, którego się podjąłem, nigdy się nie skończy. Z pomocą
pospieszyło szereg
ludzi dobrej woli. Dzięki szczodrości Memoriał University, które przyznało konieczne
fundusze, pan David
Bartlett został moim pomocnikiem do spraw badań naukowych i w moim imieniu szperał
w dokumentach.
Pani Jeannie Kinsella Devereaux została moją honorową asystentką, wertowała sterty
czasopism i gazet w
poszukiwaniu relacji sprzed lat. Posiadając tytuł profesora nie powinienem się
przyznawać, że rzadko
bywam w bibliotekach, ale dotychczas większość czasu spędzałem na rozmowie z
żywymi ludźmi. Praca
nad tą książką zmusiła mnie do zmiany stylu pracy i pragnę tu wyrazić wdzięczność
Bemadine Conran,
Ronaldowi Crawleyowi i Joy Tillotson, bibliotekarzom, za wprowadzenie mnie w świat
bibliotek. Musiałem
również nawiązać kontakt z antykwariuszami, którzy dostarczyli poszukiwanych przeze
mnie książek o
treści ociekającej krwią. Dziękuję niezawodnej firnie księgarskiej Blackwell’s z Oxfordu,
jak i Howardowi
Fńschowi z Nowego Jorku. Wreszcie muszę podziękować rzeszy przyjaciół i krewnych,
którzy zbierali dla
mnie wycinki prasowe: mojej matce Lilyan Levson z Los Angeles, bratu doktorowi
Bryanowi Leytonowi z
Seattie, doktorowi Richardowi Nelsonowi z Alaski, profesorowi Yoikerowi Meji z
Niemiec i doktorowi
Thomasowi Nemecowi z Nowej Fundlandii. Dzięki nim nigdy nie narzekałem na brak
aktualnych doniesień
prasowych.
Kiedy podjąłem ten temat, wielu kolegów profesorów uznało mnie za wariata. Muszę
jednak zwrócić
honor koleżankom i kolegom z uczelni, z którymi rozmowy w ciągu ostatnich dwudziestu
lat ogromnie
wzbogaciły moje zrozumienie gatunku Homo sapiens. Są to: Douglas Hay, Juan Corradi,
Ronald Schwartz,
Yoiker Meja, Yictor Zaslavsky, Rex Ciark, Judith Adier, Frederick Johnstone, George
Story oraz nieżyjący
już David Alexander. Rozmowy z nimi były źródłem licznych przemyśleń.
Antropolodzy rzadko korzystają z pomocy policji poza sytuacjami kiedy, jak to mawiają
Anglicy,
“pomagają policji w dochodzeniu”. Temat mojej pracy wymagał jednak częstych
kontaktów z organami
ścigania; na szczęście spotkałem się z ogromną życzliwością i pomocą z ich strony. Oto
osoby, wobec
Zgłoś jeśli naruszono regulamin