Tezy.pdf

(118 KB) Pobierz
(Fragment książki Wolfganga Simsona 'Houses that change the world'-'Domy, które
zmieniają
świat'
dostępna w Polsce)
Wzrastając w "chrześcijańskich" Niemczech, gdzie wszędzie znajdują się kościoły zawsze
czułem,
że
w Kościele, który założył Jezus, i o którym czytałem w Nowym Testamencie
musi być coś ekscytującego. Czułem też,
że
odkrycie tego, co to jest znajduje się dopiero
przede mną. Marzyłem razem z przyjaciółmi i kolegami z kościoła, o tym, ze jest to coś
tak prostego jak wyliczanka raz-dwa-trzy, jednak dynamicznego, coś wręcz
wybuchowego, zdolnego wywrócić
świat
i sąsiedztwo do góry nogami. Kościół jako
ponadnaturalny wynalazek z danym przez Boga darem nieśmiertelności, sposób, w jaki
możemy jedni drugich czynić uczniami oraz przekazywać
życie
Jezusa jedni drugim.
Wspólne dzielenie się
łaską
i winogronami, miłością i
śmiechem,
radością i
żalami,
przebaczeniem i zabawą, mocą a nawet kartką papieru. Kościół, który nie potrzebuje
wielkich finansów, retoryki, kontroli i manipulacji, który działa bez potężnych i
charyzmatycznych bohaterów. Kościół, który będąc w swoim sercu nie religijnym może
wstrząsnąć wnętrzem ludzi, sprawić,
że
stracą głowy z radości i nauczy nas Drogi, którą
mamy iść w
życiu.
Kościół, który nie tylko ma poselstwo, ale sam jest poselstwem; który
rozprzestrzenia się jak wirus nie do zatrzymania infekujący wszystko, co dotknie, a w
końcu pokrywający Ziemię Bożą chwałą i poznaniem Boga. Jego moc pochodzi od Tego,
który go wymyślił i wyposażył go w najgenialniejszy, duchowy kod genetyczny - rodzaj
niebiańskiego DNA, który pozwala na przenoszenie i pomnażanie wartości Królestwa z
Nieba na Ziemię, który może przemienić nie tylko wodę w wino, ale także ateistów w
pełnych fascynacji apostołów, policjantki w prorokinie, terrorystów w nauczycieli,
hydraulików w pastorów, a czcigodnych staruszków ze wsi w rozwijających się,
rozpromienionych ewangelistów. Jest to coś jak duchowa rodzina - organizm, nie
organizacja, coś oparte na relacjach, nie formalne. Ma strukturę, która jest odporna na
prześladowania, dojrzewa dzięki
łzom,
pomnaża się poddany presjom, rośnie pod
przykryciem, kwitnie na pustyni, widzi w ciemności, ma się dobrze pośród chaosu.
Kościół, który może się pomnażać jak dwie ryby i pięć chlebów w Rękach Jezusa, gdzie
ojcowie zwracają swoje serca do synów, a synowie swoje serca do ojców, gdzie to ludzie
są zasobami, a jedynym imieniem, z którego on się chwali jest imię Baranka Bożego.
Bóg zmienia Kościół, a on z kolei zmieni
świat.
Miliony chrześcijan na całym
świecie
stają
się
świadomi
rychłej reformacji o globalnych rozmiarach. W efekcie mówią oni: "Kościół,
który znamy powstrzymuje Kościół, jakiego Bóg chce". Co zaskakujące coraz większa ich
ilość słyszy od Boga tą samą rzecz. Jest to jak zbiorowa, nowa
świadomość
starych
objawień, wspólne duchowe echo. W poniższych "15 Tezach" streszczę jego część i
jestem przekonany,
że
jest to część tego, co Duch Boży mówi do Kościoła dzisiaj. Dla
jednych może to być przysłowiowa chmura wielkości ręki na niebie Eliasza. Inni już czują
padający deszcz.
Piętnaście Tez Ponownego Wcielenia Kościoła
1. Kościół jest Drogą
Życia,
nie zaś serią religijnych spotkań
Zanim nadano im imię 'chrześcijanie', naśladowców Chrystusa nazywano "Drogą". Jeden
z powodów ku temu był taki,
że
odnaleźli oni dosłownie "drogę
życia".
Natura kościoła nie
odzwierciedla się w ciągłych seriach religijnych spotkań prowadzonych przez zawodowy
kler w
świętych
salach zarezerwowanych do tego celu, aby tam doświadczać Jezusa.
Kościół jest raczej proroczą droga naśladowców Chrystusa, którą kroczą oni w
codziennym
życiu
w duchowych, powiększonych rodzinach jako rzucająca się w oczy
odpowiedź na problemy, przed którymi staje społeczeństwo w miejscach, gdzie to ma
największe znaczenie - w ich domach.
2. Czas na zmianę systemu
Upodabniając się do religijnych wzorców swoich dni historyczny Ortodoksyjny Kościół po
Konstantynie w 4-tym wieku AD zaadoptował religijny system, który w swojej istocie
należał do Starego Testamentu. Należeli do niego: kapłani, ołtarz, chrześcijańska
świątynia(katedra),
kadzidła i
żydowski,
podobny do synagogi styl nabożeństw. Kościół
Rzymskokatolicki kanonizował ten system. Luter zreformował treść ewangelii, ale
pozostawił zewnętrzne formy "kościoła" nietknięte w widoczny sposób. Wolne kościoły
oddzieliły ten system od państwa. Baptyści ochrzcili go. Kwakrzy wysuszyli i oczyścili go.
Armia Zbawienia ubrała go w mundur. Zielonoświątkowcy namaścili go. Charyzmatycy
odnowili go. Jednak do dzisiejszego dnia nikt nie zmienił tej struktury. Nadszedł już czas,
aby to zrobić.
3. Trzecia Reformacja
Ponownie odkrywając ewangelię zbawienia przez wiarę z
łaski
jedynie Luter rozpoczął
reformację Kościoła poprzez reformację teologii. W 18-tym wieku poprzez ruchy takie jak
bracia Morawscy ponownie odkryto nową intymność w relacji z Bogiem, co doprowadziło
do Drugiej Reformacji - reformacji duchowości. Teraz Bóg bierze się za same bukłaki
rozpoczynając Trzecią Reformację - reformację struktury.
4. Od domów kościelnych do kościołów domowych
W czasach Nowego Testamentu nie było czegoś takiego, jak "dom Boży". Za cenę
własnego
życia
Szczepan przypomniał niedwuznacznie,
że
Bóg nie mieszka w
świątyniach
zbudowanych ludzkimi rękami. Kościół to Boży ludzie. Kościół więc był i jest w domu,
kiedy ludzie są w domu, w zwyczajnych domach.
Tam Boży ludzie: dzielą się swoim
życiem
w mocy Ducha
Świętego,
gdy spotykają się
razem, jedzą razem, często nie wahają się sprzedać swoje własności i dzielić się
materialnymi i duchowymi błogosławieństwami, uczą jedni drugich posłuszeństwa
Bożemu Słowu w prawdziwych,
życiowych
sytuacjach (dialog, a nie profesorski wykład),
modlą się jedni o drugich i prorokują sobie nawzajem, chrzczą, 'tracą swoje twarze' i
swoje ego wyznając swoje grzechy, doświadczając miłości, akceptacji i przebaczenia
zyskują nową zbiorową tożsamość.
5. Kościół musi się stać mniejszym, aby mógł urosnąć większym
Większość dzisiejszych kościołów jest po prostu za duża, aby zapewnić prawdziwą
społeczność. Zbyt często stają się "społecznością bez społeczności". Kościół Nowego
Testamentu był zbiorem małych grup liczących zwykle od 10 do 15 osób. Nie rozrastał się
w duże kongregacje 20-300 osobowe napełniając katedry i powodując,
że
prawdziwa
ciągła komunikacja stała się niemożliwa. Zamiast tego pomnażał się na wszystkie strony,
jak komórki w ciele,gdy grupy osiągały 15-20 osób. Także, jeśli to możliwe sprowadzał
wszystkich chrześcijan z miasta razem na duże spotkania (ang. citywide celebrations) jak
np. do przedsionków
Świątyni
Salomona w Jerozolimie. Tradycyjne kościoły, jakie znamy
statystycznie mówiąc ani wielkie, ani piękne są raczej smutnym kompromisem,. Będąc
albo wybujałym kościołem domowym, albo obkurczonym spotkaniem miejskim tracą
dynamikę jednego i drugiego.
6.
Żaden
kościół nie jest prowadzony tylko przez Pastora.
Lokalny kościół nie jest prowadzony przez Pastora, ale raczej otacza go ojcowską opieką
Starszy, miejscowa osoba obdarzona mądrością i poczuciem rzeczywistości. Sieć
lokalnych kościołów domowych tworzy całe poruszenie (ang. movement) dzięki
współpracy starszych i członków tak zwanej służby 5 urzędów (Apostołów, Proroków,
Pastorów, Ewangelistów, Nauczycieli) krążących "po domach". Wyjątkowa rola kładzenia
fundamentów spoczywa na służbie apostolskiej i proroczej (Ef. 2;20 i 4;11.12).
Pastor(pasterz) jest bardzo ważną częścią całego zespołu. Nie może jednak wypełnić
więcej niż tylko część całego zadania "przygotowywania
świętych
do dzieła posługiwania".
Jego służba musi być uzupełniona poprzez połączenia z czterema pozostałymi w celu
prawidłowego funkcjonowania.
7. Właściwe fragmenty połączone ze sobą w zły sposób.
Układając puzzle potrzebujemy właściwego oryginału. W innym wypadku produkt finalny,
pełen obraz wyjdzie niewłaściwie a poszczególne fragmenty nie będą pasowały. Właśnie
coś takiego przydarzyło się większej części chrześcijańskiego
świata.
Mamy wszystkie
właściwe fragmenty, ale dopasowaliśmy je do siebie niewłaściwie. Stało się to z powodu
strachu, tradycji, religijnej zazdrości i sposobu myślenia typu 'siła i władza'. Woda
występuje w trzech stanach skupienia: lód, woda i jako para. Podobna sytuacja jest z
służbami wymienionymi w Ef. 4;11-12: Apostołami, prorokami, pastorami, nauczycielami
i ewangelistami. Możemy je znaleźć dzisiaj, ale nie zawsze we właściwej formie, czy
miejscu. Często są oni zamrożeni w zinstytucjonalizowanym chrześcijaństwie. Czasami
istnieją jako klarowna woda. Innym razem ulatują jak para w powietrze fruwających
służb, "niezależnych" kościołów, nieodpowiedzialni przed nikim. Kwiaty najlepiej
podlewać płynną wersją wody. Także te pięć wyposażających służb będą musiały być
przemienione w nowe, (choć tak naprawdę stare) formy. Wtedy cały duchowy organizm
zacznie kwitnąć, a poszczególni "usługujący" znajdą swoją rolę i miejsce w całości. Oto
kolejny powód, dla którego powinniśmy powrócić do oryginału Stwórcy i do wzorca
Chrystusowego.
8. Bóg nie zostawia Kościoła w rękach biurokracji kleru.
Żadna
forma kościoła Nowego Testamentu nigdy nie była prowadzona przez jednego
profesjonalistę, "świętego człowieka" wykonującego swoją pracę komunikowania się z
Bogiem, a następnie karmienia relatywnie biernej grupy religijnych konsumentów na
sposób Mojżesza. Chrześcijaństwo zaadoptowało tą metodę z religii pogańskich, albo w
najlepszym przypadku ze Starego Testamentu. Oddanie kościoła w ręce zawodowców w
czasach Konstantyna stało się dzisiaj przenikającym wszystko wpływem powodując
sztuczny podział Bożego ludu na
świeckich
i duchowieństwo. Ten stan trwa już zbyt
długo. Według Nowego Testamentu (1 Tym. 2:5) "jeden jest Bóg, jeden też pośrednik
między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus." Religijni zawodowcy na siłę
umieszczają się w pozycji pomiędzy ludem a Bogiem. Boże błogosławieństwo nie będzie
trwało ciągle nad tą sytuacją. Zasłona została rozdarta. Bóg pozwala ludziom, aby
przyszli prosto do Niego przez Jezusa Chrystusa, jedyną Drogę. Aby umożliwić
kapłaństwo wszystkich wierzących, obecny system musi się całkowicie zmienić.
Biurokracja jest najbardziej wątpliwym systemem administracyjnym, ponieważ
zasadniczo zadaje tylko dwa pytania: tak czy nie. Nie daje sposobności na
spontaniczność, na bycie człowiekiem, na prawdziwe
życie.
Może nadaje się to dla
polityków, czy dużych firm, ale nie dla Kościoła. Wydaje się,
że
Bóg zajmuje się
uwalnianiem Swojego Kościoła z niewoli babilońskiej religijnych biurokratów i duchów
kontrolujących. Wydaje się,
że
Bóg chce, aby Jego Kościół stał się wspólną sprawą i
przekazuje go w ręce zwykłych ludzi, których On sam uczynił niezwykłymi, którzy jak za
dawnych dni mogą wciąż pachnieć rybami i rewolucją.
9. Zmiana formy chrześcijaństwa z organizacji na organizm
Termin "Ciało Chrystusa" jest jaskrawym opisem organizmu, a nie organizacji. Kościół
składa się na swoim lokalnym poziomie z wielu duchowych rodzin powiązanych ze sobą w
sposób organiczny jako sieć. Wówczas sposób w jaki poszczególne części razem
funkcjonują staje się integralną częścią poselstwa całości. To co w maksymalny sposób
było organizacją, a tylko w nieznaczny organizmem musi się stać teraz głównie
organizmem z minimalną domieszką organizacji. Zbyt wiele organizacji podobnie jak
kaftan bezpieczeństwa często zaduszało organizm poprzez strach,
że
coś wyjdzie nie tak.
Strach jest przeciwieństwem wiary i wcale niekoniecznie jest cnotą chrześcijańską. Strach
chce kontrolować, wiara potrafi ufać. Kontrola może być dobra, jednak zaufanie jest
lepsze. Bóg powierzył Ciało Chrystusa ludziom mającym serce sługi, którzy posiadają
ponadnaturalny, charyzmatyczny dar wiary,
że
Bóg sprawuje nad wszystkim kontrolę
,nawet gdy oni tego nie robią. Aby chrześcijaństwo przybrało na powrót formę organiczną
potrzebny jest rozwój regionalnych i narodowych sieci opartych na relacjach zaufania nie
zaś na nowych postanowieniach polityki ekumenicznej.
10. Od uwielbiania uwielbienia do uwielbiania Boga
Obraz dzisiejszego chrześcijaństwa można delikatnie mówiąc podsumować następująco:
Święci
ludzie, którzy regularnie uczęszczają do
świętego
miejsca
świętego
dnia, o
świętej
godzinie, aby wziąć udział w
świętym
rytuale odprawianym przez
świętego
człowieka
ubranego w
święte
ubrania za
świętą
wypłatę. To regularne przedsięwzięcie nastawione
na pokaz a nazywane "nabożeństwem", czy "uwielbieniem" (ang. "worship service")
wymaga wielu talentów organizacyjnych i utrzymania administracyjnej biurokracji.
Sformalizowane i zinstytucjonalizowane wzorce stały się szybko sztywną tradycją.
Statystycznie tradycyjne 1-2 godzinne "nabożeństwo" pochłania wiele zasobów a wydają
niewiele rzeczywistych owoców w postaci czynienia uczniami i zmieniania ludzkiego
życia.
Ekonomicznie rzecz ujmując jest to struktura "dużego wkłady a małego zysku".
Pragnienie aby "uwielbiać we właściwy sposób" doprowadziło do powstania różnych
denominacji, wyznań wiary i różnych nazw. Zignorowany został fakt,
że
chrześcijanie są
powołani, aby "oddawać cześć w prawdzie i w duchu", a nie w katedrach trzymając
śpiewniki,
a także to,
że
większość
życia
jest czymś nieformalnym, a co za tym idzie
chrześcijaństwo jest "Drogą
Życia".
Czyżbyśmy potrzebowali z potężnych aktorów stać
się tymi, którzy działają potężnie? (ang. powerful actors/acting powerfully)
11. Nie przyprowadzajmy ludzi do kościoła. Przyprowadźmy kościół do ludzi
Kościół powraca do pierwotnego stanu zmieniając się z struktury typu "Przyjdźcie" na
strukturę "Idźcie". Jednym z rezultatów jest to,
że
Kościół powinien zaprzestać próby
przyprowadzania ludzi "do kościoła", a zacząć zaprowadzać Kościół do ludzi. Samo
przydawanie do istniejącej struktury nigdy nie spowoduje wypełnienia misji Kościoła. W
tym celu potrzebne jest, aby kościoły rosły jak grzyby po deszczu poprzez spontaniczne
pomnażanie się ich na terenach populacji
świata,
gdzie Chrystus nie jest jeszcze znany.
12. Ponowne odkrycie "Wieczerzy Pańskiej" jako prawdziwej kolacji z prawdziwym
jedzeniem
Tradycja kościelna nakazuje "obchodzić Wieczerzę Pańską" w homeopatycznej i wielce
religijnej formie co charakteryzuje się kilkoma kroplami wina, ciastkiem bez smaku i
smutną twarzą. Jednak "Wieczerzę Pańską" można było opisać bardziej jako prawdziwą
kolację z symbolicznym znaczeniem niż jako symboliczną kolację z dosłownym
znaczeniem. Bóg odnawia wspólne jedzenie na naszych spotkaniach.
13. Od denominacji do wspólnych spotkań w mieście (ang. city-wide celebrations)
Jezus powołał ogólnoświatowy ruch, a nie serie religijnych kompanii z
łańcuchami
marketingu różnych, zwalczających siebie nawzajem gałęzi chrześcijaństwa. Podział
chrześcijaństwa spowodował,
że
generalnie protestantyzm utracił swoje polityczne
znaczenie. Różne grupy stały się bardziej skupione na swoich tradycyjnych
specjalnościach i religijnej walce niż na rozwijaniu zbiorowego
świadectwa
przed
światem.
Po prostu Jezus nigdy nie prosił ludzi, aby organizowali się w denominacje. W
tych pierwszych dniach Kościoła chrześcijanie posiadali podwójną tożsamość. Byli
prawdziwie Jego Kościołem i w wymiarze wertykalnym byli ludźmi zwróconymi do Boga.
Ich organizacja wynikał z ich położenia geograficznego i wymiarze horyzontalnym byli
ludźmi zwróconymi do siebie nawzajem. Nie tylko chrześcijanie z sąsiedztwa organizowali
się w sąsiedzkie kościoły domowe, ale chrześcijanie schodzili się razem posiadając
wspólną tożsamość na wspólne miejskie albo regionalne spotkanie wyrażając w ten
sposób jedność Kościoła w mieście czy regionie. Autentyczność w oczach sąsiedztwa
razem z regionalną czy miejską wspólną identyfikacją nada Kościołowi nie tylko znaczenie
polityczne i moc duchowego przekonywania, ale również pozwoli na powrót do biblijnego
modelu Kościoła Miejskiego.
14. Rozwijanie ducha odpornego na prześladowania
Jezusa, Szefa wszystkich chrześcijan ukrzyżowano. Natomiast dzisiaj jego naśladowcy
otrzymują tytuły, medale, szacunek społeczny, a w najgorszym przypadku pozostają
cicho i nikt ich nie zauważa. Jezus powiedział: "Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was
prześladują". Biblijne chrześcijaństwo stanowi zdrowy postrach dla pogańskiej
bezbożności i grzeszności, dla
świata
pełnego chciwości, materializmu, zazdrości, dla
demonicznych standardów w sferze etyki, seksu, pieniędzy i mocy. W wielu krajach
dzisiejsze chrześcijaństwo jest po prostu zbyt nieszkodliwe i grzeczne alby ktokolwiek
chciał je prześladować. Gdy chrześcijanie zaczną
żyć
znowu według nowotestamentowych
standardów i na przykład zaczną nazywać grzech grzechem podobnie jak w przeszłości
wywoła to dwie naturalne reakcje
świata,
albo nawrócenia, albo prześladowania. Zamiast
zagnieżdżać się wygodnie w współczesnych strefach wolności religijnej chrześcijanie będą
musieli przygotować się znowu na to,
że
będą postrzegani jako główni winowajcy wobec
globalnego humanizmu, nowoczesnej niewoli przymusu do rozrywki, pospolitego
uwielbienia dla Ego, jako niewłaściwego centrum wszechświata. Z tego powodu
chrześcijanie muszą i będą odczuwali "ukróconą tolerancję" ze strony
świata,
który utracił
wszystkie absoluty nie będąc posłuszny swemu stwórcy Bogu i Jego absolutnym
standardom i nie rozpoznając Go. Pośród rosnącej ideologizacji, prywatyzacji i
spirytualizacji polityki i ekonomii chrześcijanie, wcześniej niż większość o tym myśli, będą
mieli przyjemność stanąć w grupie oskarżonych razem z Jezusem. Powinni oni już teraz
przygotować się na przyszłość poprzez rozwijanie ducha odpornego na prześladowania a
także struktury odpornej na prześladowania.
15. Kościół wraca do domu
Gdzie jest to najłatwiejsze miejsce, gdzie człowiek może być duchowym? Czy jest to
krycie się za wielkim pulpitem, ubieranie się w
święte
szaty, głoszenie
świętych
słów do
tłumu bez twarzy a potem znikanie w biurze? A jakie jest najtrudniejsze, a przez to
najważniejsze miejsce dla człowieka, aby był duchowym? W domu, w obecności
żony,
dzieci, gdzie wszystko co on robi i mówi automatycznie przechodzi przez duchowy test
prawdziwości, gdzie hipokryzja może być efektywnie wypleniona, a autentyczność może
wzrosnąć. Duża część chrześcijaństwa uciekła od rodziny jako od miejsca swojej jakże
częstej duchowej porażki, a następnie zorganizowała sztuczne przedstawienia w
świętych
budowlach daleko od atmosfery prawdziwego
życia.
Bóg zajmuje się ponownym
zdobywaniem domów, a kościół wraca do swoich korzeni, do miejsca, z którego wyszedł.
Dosłownie wraca do domu dopełniając krąg historii Kościoła u kresu historii
świata.
Chrześcijanie prowadzący różne
życie,
mający różną przeszłość i pochodzący z różnych
denominacji odczuwają wyraźnie w swoim duchu echo tego, co Duch Boży mówi do
Kościoła, zaczynają słyszeć globalnie, aby móc działać lokalnie i zaczynają działać jako
jedno ciało. Nie proszą Boga o błogosławienie tego, co robią, a zaczynają robić to, co Bóg
błogosławi. Organizują się w sąsiedzkie kościoły domowe oraz spotykają się na
regionalnych lub miejskich zgromadzeniach. Jesteś zaproszony, aby stać się częścią tego
ruchu i aby dać swój wkład. Może także twój dom stanie się domem, który zmienia
świat.
Wolfgang Simson
Zgłoś jeśli naruszono regulamin