Jan Andrzej Kaczmarczyk - B.L.O.G.pdf

(1699 KB) Pobierz
Spis treści
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
OGROMNA KAMIENNA BRYŁA wyrastała z morza na wysokość
kilkudziesięciu metrów. Jej zadziwiająco regularny kształt sprawiał, że
nie była podobna do żadnej z setek wysp i wysepek rozsianych po
lazurowych wodach Adriatyku. Z daleka przyciągała wzrok i wabiła,
z bliska stawała się ponura i nieprzystępna. Jej smagane wiatrem
i spalone słońcem zwietrzałe ściany, bez śladu umożliwiającej dostanie
się na górę drogi czy choćby ścieżki, upstrzone były tysiącami gniazd
i tonami ptasich odchodów odstraszających ewentualnych amatorów
karkołomnej wspinaczki. Dwaj mężczyźni pływający od dłuższego czasu
wokół wyspy na pokładzie motorowej łodzi z logo znanej wypożyczalni
sprzętu też przeżywali rozterki.
– Ja naprawdę to coś kupiłem?! – W głosie młodszego, stojącego na
dziobie brzmiało niedowierzanie przemieszane z rozczarowaniem. –
Tam się nie da w ogóle podpłynąć! Jesteś pewny, że dobrze trafiliśmy?
– Na pewno – pokiwał głową siedzący przy sterze Alex Rode. – W tej
okolicy nie ma innego obiektu podobnej wielkości. To są niewątpliwie
twoje włości, senior Cardona.
– Cardona?!
– Nie pamiętasz?! Taki paszport dałeś notariuszowi. Myślałem, że
specjalnie!
– Akurat… Niczego nie pamiętam. Nie mogłeś mnie jakoś
powstrzymać?!
– Pieprzysz, jakbyś sam siebie nie znał! – parsknął Alex, wzruszając
ramionami. – Wracamy czy czekamy?
– Na co tu czekać?
– Podobno kiedy przypływ osiągnie maksimum, można przejść z łodzi
na skalną półkę i stamtąd wykutymi w kamieniu stopniami dostać się na
Zgłoś jeśli naruszono regulamin