Aleksandra Marinina - Męskie gry.pdf

(2980 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 1
– No cóż, jeśli nie ma do mnie pytań w sprawach bieżących,
na tym skończymy.
Wiktor Aleksiejewicz Gordiejew, którego podwładni między
sobą nazywali czule Pączkiem, prowadził swoją ostatnią
odprawę operacyjną jako szef sekcji zabójstw. Jeszcze dziś miał
objąć
wyższe
stanowisko
w
Ministerstwie
Spraw
Wewnętrznych. Jego dotychczasowi pracownicy będą podlegać
nowemu zwierzchnikowi.
Ów nowy też tu był, uczestniczył w odprawie od samego
początku, zapoznawał się ze sprawami, przejmował
gospodarstwo. „Ciekawe – myślała Nastia Kamieńska – czy
chociaż w przybliżeniu zdaje sobie sprawę, jak bardzo go tutaj
nie chcą?” Nowo mianowany szef, na to przynajmniej
wyglądało, nie miał o tym pojęcia, gdyż spoglądał na obecnych
z życzliwym, a nawet nieco protekcjonalnym uśmiechem, jakby
mówiąc: no cóż, kochani, rozumiem, jakeście tu żyli pod
rządami tego starego grubasa, ale od dziś wszystko będzie
inaczej, nie bójcie się.
Ani sama Nastia, ani jej koledzy wcale nie chcieli, żeby było
„inaczej”. Rozumieli jednak, że skoro nie mają wpływu na
sytuację, będą musieli po prostu zmienić stosunek do niej. Tak,
nowy rok zaczynał się niezbyt radośnie.
– Teraz przedstawię panu pracowników – powiedział
pułkownik Gordiejew. – Podpułkownik Paweł Wasiljewicz
Żeriechow, zastępca szefa sekcji.
Niewysoki, przygarbiony Żeriechow uniósł się z krzesła i
skinął głową. Jego pokryta przedwczesnymi zmarszczkami
twarz nie wyrażała niczego oprócz znużenia i obojętności. Ale
wszyscy pracownicy sekcji wiedzieli, że za tą pozorną
obojętnością kryje się niemal fizyczny ból. Gordiejew zawsze
był dla Żeriechowa kimś więcej niż po prostu przełożonym.
– Starszy oficer operacyjny, major Jurij Wiktorowicz
Korotkow. Uwielbia pracować od bladego świtu do późnego
wieczora, a także w niedziele i święta.
To była prawda. U Korotkowa w domu panowało istne piekło,
więc Jurij starał się bywać tam jak najkrócej i jak najrzadziej.
– Starszy oficer operacyjny, major Nikołaj Michajłowicz
Siełujanow. Najlepszy topograf w MUR-ze
1
, świetnie zna
miasto, wszystkie ulice, ślepe zaułki i przechodnie podwórza.
Półtora miesiąca temu miał wypadek samochodowy, dlatego
jeszcze trochę kuleje. Proszę nie wyznaczać mu na razie zadań
związanych z dużym wysiłkiem fizycznym, by mógł całkowicie
wrócić do zdrowia. Starszy oficer operacyjny, major Anastazja
Pawłowna Kamieńska. Sugerowałbym wykorzystanie jej
zdolności analitycznych. Dla mnie opracowywała comiesięczne
raporty o sytuacji operacyjnej w Moskwie. Mam nadzieję, że po
moim odejściu ta praktyka nie zostanie zarzucona. Oficer
operacyjny, kapitan Igor Walentinowicz Lesnikow... Oficer
operacyjny,
kapitan
Michaił
Aleksandrowicz
Docenko...Gordiejew przedstawiał pracowników, dodając na
temat każdego kilka słów zwięzłej informacji. Wszyscy kolejno
wstawali, niektórzy usiłowali nawet przywołać na twarz coś w
rodzaju powitalnego uśmiechu, ale większość zebranych nawet
nie próbowała okazywać fałszywej uprzejmości. Pączka wszyscy
lubili i jego odejście było dla nich bardzo przykre. Nowy
zwierzchnik nie znajdował uznania w ich oczach już przez sam
fakt, że nie jest Gordiejewem. Z pewnością zresztą miał i inne
wady...
Po zebraniu wszyscy rozeszli się do swoich pokojów i nie
minęło dwadzieścia minut, a w budynku przy Pietrowce 38 nie
zostało prawie nikogo z pracowników sekcji. Pracy było, jak
zwykle, dużo: w ciągu czterech świątecznych dni na początku
roku ponury proceder pozbawiania życia tych, którzy z jakichś
powodów nie podobają się czy przeszkadzają innym, nie uległ
zawieszeniu, przeciwnie, nasilił się w związku ze wzmożonym
spożyciem alkoholu. Szczególnie groźne zdawało się pojawienie
1 MUR (Moskowskij ugolownyj rozysk) – Moskiewski Wydział
Kryminalny (przyp. tłum.).
w Moskwie kolejnego maniaka – seryjnego mordercy.
Świadczyło o tym dobitnie siedem trupów; zwłoki odnaleziono
w różnych punktach miasta. Wszystkie ofiary uduszono w
identyczny sposób: przestępca atakował od tyłu, uciskał tętnicę
szyjną napadniętego, żeby odciąć dopływ tlenu do mózgu, a
następnie zdejmował nieprzytomnej już ofierze szalik albo
chustkę i dusił nimi, tym razem aż do skutku. Zamordował
czterech mężczyzn i trzy kobiety; ludzie ci nie mieli ze sobą nic
wspólnego, nie znali się nawzajem, nie pracowali razem, nie
wiązały ich żadne interesy. Wiek poszkodowanych – od
dwudziestu siedmiu do czterdziestu dziewięciu lat. Czas
dokonania przestępstwa – po dwudziestej trzeciej. Miejsce –
bramy domów. Zwykle takie sprawy Gordiejew powierzał Nasti
Kamieńskiej, gdyż wymagały one starannej i dogłębnej analizy,
bez której, jak pokazuje praktyka, nie sposób wpaść na trop
zabójcy maniaka. Dzisiaj Pączek, „zapomniawszy” jakby, że już
nie kieruje sekcją, zlecił zajęcie się tymi sprawami Nasti,
Siełujanowowi i Miszy Docence. Nowy szef podczas zebrania
nie wyraził sprzeciwu, co wcale jednak nie oznaczało, iż nie
zmieni decyzji Gordiejewa. Teraz on tu rządzi i wszelkie
dyrektywy swego poprzednika może mieć za nic.
Drzwi trzasnęły i do gabinetu Nasti wpadł Jura Korotkow.
Bez słowa chwycił z biurka klucze, zamknął drzwi od wewnątrz
i dopiero potem usiadł naprzeciwko Anastazji, przysunąwszy
sobie wolne krzesło.
– Co ty wyprawiasz? – zdziwiła się Kamieńska.
– Sz-sz-sz. — Korotkow przyłożył palec do ust. – Szeptem,
bardzo proszę. Nowy dziedzic wyruszył na obchód swoich
włości. Ludzie się rozbiegli, zostaliśmy tylko my dwoje.
Udawajmy, że nas też nie ma, bo jeszcze się przyczepi, zacznie
pogaduchy... Panisko, niech go cholera.
Nastia w milczeniu wzruszyła ramionami i zapaliła papierosa.
Nie była zwolenniczką odkładania nieprzyjemnych spraw na
później. Jeśli nie można ich uniknąć, lepiej jak najprędzej mieć
wszystko za sobą. Jeszcze na uniwersytecie, mimo panicznego
strachu, zawsze podchodziła do egzaminów w pierwszym
terminie i tylko raz nie weszła do sali w pierwszej piątce
Zgłoś jeśli naruszono regulamin