ST 00-3 A5.pdf

(1031 KB) Pobierz
Sarah J. Maas
Zabójczyni i Podziemny Świat
Cykl: Szklany Tron Opowieść III
Przełożył Marcin Mortka
Mapa: Kelly de Groot
Tytuł oryginału: The Assassin and the Underworld
Wydanie oryginalne 2011
Wydanie polskie 2013
-2-
Rozdział pierwszy.
W ogromnej, przypominającej jaskinię sali głównej Twierdzy
Zabójców panowała cisza. Celaena Sardothien bezszelestnie
sunęła po marmurowej posadzce, ściskając list w dłoni. Przy
ogromnych drzwiach z dębowego drewna powitał ją jedynie
odźwierny, który wziął od niej mokry od deszczu płaszcz,
a dostrzegłszy krzywy uśmiech dziewczyny, postanowił, że lepiej
nie odzywać się ani słowem.
Drzwi do gabinetu Arobynna Hamela, znajdujące się po
przeciwnej stronie sali, były zatrzaśnięte, ale zabójczyni
wiedziała, że Arobynn przebywa w środku. Na zewnątrz stał
bowiem na straży jego służący Wesley. W ciemnych oczach nie
było ani śladu emocji, gdy patrzył na zbliżającą się Celaenę. Nie
był zabójcą, ale dziewczyna była pewna, że nie nosił tylu
sztyletów dla ozdoby i w razie potrzeby potrafił z nich zrobić
użytek z perfekcyjną skutecznością.
Nie miała również wątpliwości, że Arobynn ma swoich ludzi
przy każdej bramie miasta. Wiedziała, że poinformowano go o jej
powrocie w chwili, gdy znalazła się na jego ulicach. Mokre,
zabłocone buty zostawiały ślady, gdy szła w stronę drzwi
gabinetu. I Wesleya.
Od pamiętnej nocy, gdy Arobynn pobił Celaenę do
nieprzytomności, upłynęły trzy miesiące. Ukarał ją w ten sposób
za udaremnienie jego umowy handlowej z Władcą Piratów,
kapitanem Rolfem, dzięki której Arobynn chciał się wzbogacić na
sprzedaży niewolników. Trzy miesiące upłynęły również od
chwili, gdy wysłał ją na Czerwoną Pustynię, gdzie miała nauczyć
się posłuszeństwa i dyscypliny, a także zasłużyć na aprobatę
Niemego Mistrza Milczących Zabójców.
-3-
List, który ściskała w dłoni, był dowodem na to, że jej się
powiodło. Świadectwem, że Arobynn nie zdołał jej owej nocy
złamać.
Nie mogła się doczekać miny, którą z pewnością zrobi, gdy
będzie mu wręczać pismo. Ciekawe też, jak zareaguje na trzy
kufry ze złotem, które ze sobą przywiozła. W tej chwili wnoszono
je do jej pokoju. W kilku słowach mogła mu wyjaśnić, że dług
został już spłacony i mogła opuścić Twierdzę, by wprowadzić się
do kupionego niedawno mieszkania. Mogła mu powiedzieć, że
wreszcie się od niego uwolniła.
Wesley zastąpił jej drogę. Miał mniej więcej tyle lat co
Arobynn, a cienkie blizny na twarzy i dłoniach zdradzały, że życie
u boku Króla Zabójców nie było łatwe. Dziewczyna
przypuszczała, że jego strój zakrywał więcej szram, być może
potworniejszych.
- Jest zajęty - powiedział Wesley.
Jego dłonie zwisały luźno, gotowe w każdej sekundzie sięgnąć
po broń. Celaena może i była protegowaną Arobynna, ale Wesley
nigdy nie taił, że jeśli kiedykolwiek stanie się zagrożeniem dla
jego mistrza, zgładzi ją bez wahania. I bez walki z nim Celaena
podejrzewała, że przyboczny Króla byłby ciekawym
przeciwnikiem. Przypuszczała, że właśnie z tego powodu ćwiczy
na osobności i trzyma swą przeszłość w tajemnicy. Wesley miał
świadomość, że im mniej Celaena o nim wiedziała, tym większą
miałby przewagę podczas ich ewentualnego starcia. Wesley
mądrze to zaplanował, a jego strategia pochlebiała jej.
- Ja też się cieszę, że cię widzę, Wesley - powiedziała
i uśmiechnęła się promiennie.
Napiął mięśnie, ale nie zatrzymywał jej, gdy minęła go
i otworzyła drzwi do gabinetu Arobynna.
-4-
Król Zabójców siedział przy pięknie zdobionym biurku
i pochylał się nad stosami papierów. Celaena nawet się nie
przywitała. Podeszła do biurka i cisnęła list na lśniący, drewniany
blat. Otworzyła usta, gotowa zabrać głos, ale Arobynn jedynie
uniósł palec, uśmiechnął się lekko i powrócił do studiowania
dokumentu. Wesley zatrzasnął za nią drzwi.
Zabójczyni zamarła. Arobynn przewrócił stronę, nadal
pochłonięty lekturą, i wykonał ledwie zauważalny gest dłonią.
„Siadaj”.
Nadal skupiony na czytanym dokumencie, Arobynn podniósł
list od Niemego Mistrza i ułożył go na najbliższym stosiku.
Dziewczyna mrugnęła raz, a potem drugi. Król nawet na nią nie
spojrzał. Wciąż czytał. Przekaz był jasny. Miała czekać, aż
skończy. Do tego momentu, nawet gdyby zaczęła wrzeszczeć ze
wszystkich sił, nie zarejestruje jej obecności.
Tak więc Celaena usiadła.
Krople deszczu uderzały o okna gabinetu. Mijały sekundy,
potem minuty. Cisza pochłonęła jej plan wygłoszenia dumnego
przemówienia, tu i ówdzie zaakcentowanego zamaszystymi
gestami. Arobynn najpierw zapoznał się z treścią trzech innych
dokumentów, zanim w ogóle ujął list od Niemego Mistrza.
A gdy go czytał, Celaena nie mogła myśleć o niczym innym niż
o chwili, gdy po raz ostatni siedziała na tym krześle.
Spojrzała na drogi, czerwony dywan pod swoimi stopami. Ktoś
wykonał świetną robotę, czyszcząc wszystkie plamy krwi. Ile krwi
na dywanie należało do niej, a ile spłynęło z ran Sama Cortlanda,
jej rywala, a zarazem współspiskowca w planie zniweczenia
układów Arobynna? Nadal nie miała pojęcia, co Arobynn z nim
zrobił tej nocy. Jak dotąd nigdzie nie widziała Sama, ale z drugiej
strony nie spotkała też żadnego innego zabójcy, który mieszkał
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin