Dinozaury.doc

(33 KB) Pobierz
Dinozaury

Dinozaury

Wojciech Widłak

 

 

Człowiek odpowiada na pytania o stwory, których żaden człowiek nie widział.

 

Skąd się wzięły?

Od razu takie trudne pytanie... Hm. Powiem prawdę – nie wiadomo. Uczeni, jeśli nie wiedzą, skąd się coś wzięło, mówią, że się „pojawiło”. Więc ja też powiem, że dinozaury pojawiły się około 360 milionów lat temu. To tak bardzo dawno, że nawet żaden dorosły nie potrafi sobie tego wyobrazić! Zresztą nie było wtedy żadnego dorosłego człowieka. Ani dziecka. W czasach dinozaurów na Ziemi w ogóle nie było jeszcze ludzi.

 

Czemu tak się nazywają?

A dlaczego koń nazywa się koń, a pies – pies? No dobrze, nie będę taki, odpowiem. Nazwy wielu zwierząt pochodzą ze starych, już nieużywanych języków – łaciny i greki. Dinozaur to po grecku znaczy „straszny jaszczur”. Został tak nazwany przez pewnego uczonego. Doszedł on do wniosku, że odkopywane od czasu do czasu ogromne kości musiały należeć do jakichś olbrzymich, nieistniejących już prapradziaków jaszczurek.

 

Jak wyglądały?

To trochę tak, jakby spróbować odpowiedzieć, jak wyglądają na przykład ssaki (czyli wszystkie stworzenia, które po urodzeniu żywią się mlekiem matki). Czy zając jest podobny do wielbłąda albo mysz do hipopotama? A to wszystko ssaki.

Dinozaury też były bardzo różne: niektóre chodziły na dwóch nogach, a inne na czterech; jedne chronił pancerz jak w czołgu, a drugie – rogi i potężne kołnierze z kości; często miały smocze kolce na grzbiecie, a czaszki twardsze od rycerskich hełmów; bywało, że ich paszcze wyglądały jak dziób kaczki i miewały też wypustki na głowie, niczym Teletubisie. Zresztą pewnie wiesz, jak wyglądały przynajmniej niektóre dinozaury. Mnóstwo teraz o nich książek i filmów.

Ale muszę ci powiedzieć, że choć znamy wielkość, upodobania i zwyczaje niektórych dinozaurów, to tak naprawdę nikt nie wie, jakiego były koloru. Może zielone jak krokodyl, może wielobarwne jak jaszczurka, a może jeszcze inne? Każdy może je rysować, jak chce. Chociaż trudno byłoby mi uwierzyć, że na przykład potężny tyranozaur był różowy w fioletowo-żółte gwiazdki...

 

Czy były duże, czy małe?

Chyba większości z nas dinozaury kojarzą się ze stworami wielkimi jak domy. I rzeczywiście – takich olbrzymów było całkiem sporo. Ale zdarzały się też zwierzęta wysokości człowieka, a najmniejszy dinozaur – kompsognat – był wielkości psa.

 

Który był najgroźniejszy?

Jeśli przerażają cię wielkie rozmiary, to najbardziej można się było przestraszyć długaśnego sejsmozaura. Właściwie krzywdę mógł zrobić tylko niechcący, bo żywił się roślinkami, niczym najzwyklejsza krowa. Ale był naprawdę olbrzymi: gdyby się położył na boisku piłkarskim, to głowę miałby na środku, a koniec ogona – aż przy bramce!

Najsłynniejszy potwór to tyranozaur. Z nim lepiej się było nie spotkać. Ten duży jak piętrowy dom stwór nie żywił się trawą, a zęby miał mniej więcej tak długie, jak szeroka jest ta kartka... Natomiast najstraszliwsze, półmetrowe pazury miał znacznie mniejszy od tyranozaura terezinozaur. Dobrze, że nie ma teraz terezinozaurów, bo myślę, że na sam widok takich pazurów wszyscy by uciekali gdzie pieprz rośnie.

 

Czy lubiły być razem?

Może były jakieś dinozaury odludki, ale na pewno nie wszystkie! Przynajmniej niektóre żyły w stadach – jak dziś owce, antylopy albo wilki. Wiadomo, że razem raźniej. W grupie łatwiej polować i łatwiej się bronić. Łatwiej też pilnować młodych przed niespodziewanym atakiem.

Skoro o tym mowa, to drapieżne dinozaury potrafiły wspólnie ścigać i atakować upatrzone zwierzę. Natomiast roślinożerne, choć groźnie wyglądające rogacze (ceratopsy), gdy zbliżało się niebezpieczeństwo, robiły razem to, co robi się w pojedynkę też... Ojcowie ustawiali się dinozaurzych żon i dzieci, tworząc barykadę ze swoich  opancerzonych ciał, i wystawiali na wroga wszystkie rogi (bo niektórzy mieli ich aż trzy!).

 

Jak jadły?

Niektóre z roślinożernych dinozaurów miały ostre przednie żeby, którymi ścinały np. trawę, i grube tylne, którymi ją potem rozcierały. Jak się dobrze zastanowić, to podobnie je człowiek. Ale były też i takie stwory – np. ogromny diplodok – które wcale nie miły zębów. Człowiekowi też to się zdarza: gdy jest jeszcze całkiem mały (i wtedy żywi się tylko mlekiem matki) albo bardzo stary (i wtedy może sobie zrobić sztuczne zęby). Diplodok przez całe życie radził sobie inaczej: oprócz trawy i roślinek połykał kamienie, które już w brzuchu ucierały zjedzone pożywienie na miękką papkę. Chyba żadne człowiek nie miałby ochoty na taką sztuczkę! Teraz w podobny sposób radzi sobie zwykła kura, choć poza tym wcale nie przypomina diplodoka.

 

Ci się z nimi stało?

Wyginęły. NO dobrze, ale dlaczego? Tego nikt nie wie na pewno, choć uczeni (tak jak detektywi) mają różne podejrzenia na ten temat.

 

1.     Brrr, zimno mi!

Dinozaury bardzo różniły się od ludzi. Nie tylko wyglądem. Pewnie wiesz, że zdrowy człowiek ma zawszę tę samą temperaturę. To dlatego mama daje ci termometr, gdy się źle czujesz. Jeśli się okażę, że masz temperaturę wyższą niż zwykle, to znaczy, że jesteś chory. U dinozaurów termometr na nic by się nie przydał, bo temperatura ich ciał się zmieniała: gdy było ciepło, one też były ciepłe, a gdy robiło się chłodno, one także stawały się chłodniejsze. Dziwne, co? Ale wyobraź sobie, że dzisiejsi krewniacy dinozaurów (np. krokodyle) zachowują się tak samo. To dlatego w naszych rzekach i jeziorach nie ma krokodyli: podczas mroźnej zimy zamarzłyby jak woda.

Ale wracajmy do dinozaurów. Podobno za ich czasów na całej Ziemi zrobiło się zimno, a one nie zdążyły się do tego przystosować (nie umiały przecież szyć ubrań ani rozpalać ognisk) i w końcu wyginęły...

 

2.     Kosmiczna katastrofa

Uczeni zastanawiali się, dlaczego na całym świecie tak nagle się ochłodziło, i doszli do wniosku, że nieszczęście mogło przyjść z kosmosu. Podobno właśnie wtedy na Ziemię spadł z ogromną prędkością kamień wielkości sporego miasta. To wywołało prawdziwą katastrofę – pożary, burze i powodzie, w których zginęła część zwierząt. Te, które pozostały, marzły, bo promienie słoneczne nie mogły przedostać się przez grubą chmurę pyłu, unoszącą się w powietrzu po uderzeniu kamienia.

 

3.     Płonące kamienie

Czy słyszałeś o wulkanach? To niezwykłe góry. W ich wnętrzu jest tak gorąco, że aż topią się kamienie. Od czasu do czasu wulkan wyrzuca z siebie mnóstwo takich stopionych kamieni. Teraz na świeci też są wulkany, ale jest ich niewiele i nie wyrządzają wiele szkód. Ale dawniej... No właśnie. Niektórzy uczeni uważają, że w czasach dinozaurów było bardzo wiele takich plujących ogniem wulkanów. I podobno wyrzucane przez nie stopione kamienie zniszczyły mnóstwo roślin, którymi żywiły się dinozaury. W dodatku razem z kamieniami wydobywały się też trujące gazy, które szkodziły roślinom i zwierzętom.

 

Skąd to wiemy?

O, to dobre pytanie. A skąd wiemy o wszystkim, co się teraz dzieje? Z telewizji, radia, gazet, Internetu. A jeśli w czasach dinozaurów nie było nie tylko telewizji, ale nawet ani jednego człowieka... Hmm. NO cóż. Można powiedzieć, że o dinozaurach (i o wielu jeszcze innych sprawach z pradawnej przeszłości) wiemy dzięki... łopacie i pędzelkowi. Ale to już zupełnie inna historia, więc kiedy indziej ją opowiem.

Z pozdrowieniami dla miłośników smokopodobnych zwierzątek.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin