Nasze dziecko uczy się mowy - L.Kaczmarek.doc

(1898 KB) Pobierz



Leon Kaczmarek

Nasze dziecko uczy sią mowy

Wydawnictwo Lubelskie^




ŻONIE MEJ ZOFU POŚWIĘCAM

1






Okładką 1 stronę tytułową projektował JERZY KOSTKA

Bys tinki

MARIA UHBAN-MIESZK0W5KA

Redaktor ZOFIA KHUSZELNICKA

Redaktor techniczny Mir.CSŁAW OGŁAZA

Korekta

KRYSTYNA AUGUSTYNEK ELŻBIETA LIPNIEW5KA

V, p/£ h \f,

(S) Copyright by Wydawnictwu Lubelskie, Lublin 1B77

WYDAWNICTWO   LUBELSKIE   •   LUBLIN   1077

Wydanie m.   Nakład  20 0110+270  eg».  Arie.  wyd.

5,75. Ark. druk. 7,5. Papier, druk. sat. ki. m, 70 g,

02X104 cm. Oddano do układania 24 stycznia 1077 r.

Druk ukończono w październiku 1077 r.

Cena zl 15.

Druk: Lubelskie Zakłady Graficzne im. PKWN w Lublinie, ul. unicka 4. Zam. 210.


SŁOWO WSTĘPNE

Na progu naszego stulecia znana pisarka szwedzka, E. Key. wydała książkę pod tytułem Stulecie dziecka. Chociaż główna myśl autorki, że dziecko winno być in­dywidualnością o własnym obliczu, a nie kopią ojca czy matki, stała się podstawową zasadą dzisiejszej peda­gogiki, chociaż dbałość o wychowanie dziecka bez­sprzecznie ogromnie wzrosła, chociaż określenie zawar­te w tytule książki uznali za trafną nazwę XX wieku radziecki psycholog N. Rybników i ostatnio czes­ki językoznawca K. Ohnesorg — wydaje się, że pozostało ono mimo wszystko nie spełnioną, aczkolwiek pociągającą wizją znakomitej Szwedki. Wiek nasz na­zwałbym raczej wiekiem rewolucji, wiekiem grozy, wie­kiem wspaniałych, wciąż nowych i nowych osiągnięć umysłu ludzkiego w zakresie nauki i techniki. O właś­ciwe miejsce dla dziecka w ludzkiej społeczności toczy się ciągle jeszcze walka. Wierzę głęboko, że nim to peł­ne niezwykłych kontrastów stulecie minie, walka ta skończy się pełnym sukcesem. Włączając się do sprawy, dorzucam swoją cegiełkę.

Adresatem niniejszej książeczki są rodzice, wycho­wawczynie w żłobku, domach małego dziecka i przed­szkolu oraz pracownicy poradni dziecięcych. Zadaniem jej jest ułatwić im opiekę nad mową dziecka. Szkicuję

5






obraz normalnego kształtowania się mowy dziecka od jej zawiązków aż do zakończenia, poświęcając głów­nym jej aspektom specjalne rozdzialiki. Nadto podaję szczegółowsze wskazówki i zalecenia, jak.postępować, by dziecko mogło opanować mowę bez niepotrzebnych wysiłków. Załączam też krótkie omówienie najczęściej występujących defektów mowy oraz informację, jak rodzice w takich wypadkach winni się zachowywać. Książkę zamyka zestawienie najnowszych publika­cji o dziecku. Pozwoli ono bardziej zainteresowanym wychowawcom temat poszerzyć i pogłębić.

W opracowaniu tych problemów oparłem się w głów­nej mierze na mojej książce Kształtowanie się mowy dziecka {Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, 1953), uwzględniając późniejsze me studia i przemyśle­nia oraz własne badania. Wykorzystałem też pracę St. S z u m a n a Rozwój "pytań dziecka (Nasza Księgarnia, Warszawa—Wilno—Lublin 1939) oraz artykuł S. Jod­łowskiego Podział słowotwórczy i "podział morfe-mowy wyrazu (Polonistyka 1966/1), z. którego zaczerp­nąłem'kilka nowotworów dziecięcych, oznaczając je li­terą J. W ujęciu kilku kwestii oparłem się na niektó­rych pozycjach wymienionych w zestawieniu bibliogra­ficznym.

W założeniu publikacja ma charakter popularny. Nie­które jej partie są jednak specjalistyczne, co sprawia, że w książeczce istnieją dwie płaszczyzny: łatwiejsza i trudniejsza. Lektura poziomu drugiego wymaga od czy­telnika dość dużego wysiłku, można go wszakże opuś­cić bez szkody dla zrozumienia pierwszego.

Mowa jest podstawą rozwoju umysłowego dziecka. Podstawę tę buduje rodzina, żłobek i przedszkole. Wszelkie niedopatrzenia i błędy wychowawcze tych in­stytucji odbijają się na dziecku. Jeśli książeczka ta po-


może choć w części ich uniknąć, spełni całkowicie swe

zadanie.

Kilka uwag do wydania drugiego. Pierwsze wydanie
książeczki spotkało się z życzliwym przyjęciem, W dwu
omówieniach, z których jedno przewiduje rychłe wzno­
wienie publikacji, wysunięto kilka pociągających su­
gestii wprowadzenia paru poprawek. Jeden z recenzen­
tów, W. Pisarek (Język Polski 47, 1967/4), aprobując
podział procesu uczenia się mowy przez dziecko na pod­
stawie formy wypowiedzi, powątpiewa, czy postąpiłem
słusznie, „nie wydobywając równie wyraziście innego
podziału, uwzględniającego inne formy produkowane
przez dziecko, ale formy przez nie rozumiane". Poza
tym tenże recenzent wysuwa postulat, że należy w re­
edycji „przeredagować wiele haseł w dołączonym do
książki słowniczku użytych terminów", bo „słowniczek
ma służyć tym, którzy nie mogą się uporać z objaśnio­
nym tekstem, a tymczasem wymaga od czytelnika więk­
szego przygotowania fachowego, niż sam tekst". Inny
zaś, H. Baczyńska (Życie Szkoły 22, 1976/11), su­
geruje rozszerzenie i pogłębienie wiedzy czytelnika, do
którego jest adresowana praca, jeszcze ze stanowiska
psychologiczno-społecznego. Zwłaszcza chodzi tu o prob­
lemy dotyczące sposobów porozumiewania się dziecka
z otoczeniem, współzależności rozwoju mowy i myśle­
nia, kształtowania form językowych, okresów kształto­
wania się mowy dziecka.              i

Niewątpliwie są to, niech mi będzie wolno powtórzyć, propozycje nęcące. Składam za nie, jak i za kilka in­nych, drobniejszych uwag krytycznych, serdeczne po­dziękowanie. Ważne jednak okoliczności, z jednej stro­ny brak w tej chwili czasu i pilna potrzeba wydania książki z drugiej strony, skłaniają mnie do pozostawie­nia ich na razie na boku. Zresztą odpowiedź na niektóre


 


(i


1






problemy podają nowe tytuły wskazówek bibliograficz­nych. Tylko co do słowniczka muszę wyjaśnić, że nie ruszam go, bo przeznaczam mu nieco szerszą rolę niż szanowny recenzent. Ma on także ułatwić chętnemu czytelnikowi lekturę przedstawionych w zestawieniu bi­bliograficznym wydawnictw. Tak więc książka, jeśli nie zaliczymy tu uwzględnienia wspomnianych uwag kry­tycznych oraz uaktualnienia bibliografii, wychodzi za­sadniczo bez zmian.

Do wydania trzeciego wprowadziłem kilka, poza ak­tualizacją wskazówek bibliograficznych, uzupełnień. Ze względu na wyraźne zapotrzebowanie, m. i. słuchaczy studiów logopedycznych, rozszerzyłem partie specjalis­tyczne, zwłaszcza rozdzialik traktujący o mowie. Po­nadto dla upoglądowienia niektórych wywodów wmon­towałem tu i ówdzie kilka schematów. W części popu­larnej, chcąc w większym jeszcze stopniu ułatwić od­czytanie podanych przykładów, zrezygnowałem z ozna­czania międzywyrazowego upodobnienia spółgłosek pod względem dźwięczności. Poza tym część tę zboga-ciłem kilkoma przykładami, które zaobserwowałem u mej wnuczki Magdy. Oznaczyłem je literą M.


ZNOWU ZACZĄŁ KONCERTOWAĆ!

Długi i natężony krzyk może naderwać [...} słabe i delikatne wiązadła głosowe. Dziecko mo­że na zawsze stracić czysty [...] 1 przyjemny Gtos J...|.

M. Chwntucw

rlEEWSZY głos noworodka w postaci pełnego, głośnego krzyku, połączonego z rozpoczętą czynnością oddychania, jest przejawem samodzielnego życia, wy­razem jego siły żywotnej.

W ciągu pierwszych tygodni życia zdrowe niemowlę


ił






przeważnie śpi. Biernie także zachowuje się oho przez kilka następnych miesięcy. Głód tylko, pragnienie, chłód, ból, zmoczenie się i tym podobne przyczyny wy­wołują płacz albo krzyki, które są dla otoczenia znakiem (symptomem), że niemowlę potrzebuje pomocy. Często matka poznaje po krzyku, co mu dolega. Usunięcie przyczyn złego samopoczucia powoduje uspokojenie i uśmiech dziecka. „Z czasem — wypowiada się na ten temat St. Szuman — niemowlę spostrzega się na tym, że jego krzyk sprowadza przyjemne dla niego po­jawienie się matki. Wtedy u niemowląt powstaje (praw­dopodobnie jeszcze zupełnie nieświadomy) nawyk krzyczenia i płaczu". Nie ulega jednak wąt­pliwości, że krzyk, jak to niejednokrotnie zaobserwo­wałem, nie jest tylko „tresurą", co sugerują niektóre prace, lecz przeradza się w środek, używany czy nadu­żywany świadomie i celowo. Dzieje się tak, jak stwier­dziłem u obserwowanych przeze mnie dzieci, mniej wię­cej w drugiej połowie I-go roku życia. Dziecko w wieku 4 miesięcy i 21 dni wyrażało swe niezadowolenie, np. z powodu zabrania mu zabawki, grymasami lub nawet krzykiem. Gdy się obudziło (6 miesięcy i 27 dni), pokrzy­kiwało sobie, przywołując w ten sposób piastunkę; gdy zostawiono je samo, zaczynało płakać (7 miesięcy i 10 dni). Jako celowy i świadomy środek komunikowania o niemiłej sytuacji, przeprowadzania swej woli oraz jako wyraz przeżywania nieprzyjemnych uczuć, krzyk, także w postaci płaczu, wystąpi nieraz jeszcze w życiu człowie­ka, chociaż z wiekiem prawie całkowicie poddany zosta­nie kontroli mózgu. Fakt wyczucia przez dziecko, że za pomocą krzyku może osiągnąć swój cel, ma wielkie zna­czenie dla ukształtowania się u niego mowy. Ow bowiem fakt, który zinterpretujemy jako zamianę krzyku ze znaku jednostronnego (symptomu) w znak dwustronny (sygnał-apel) odbierany zarówno przez odbiorcę-rnatkę,


jak i nadawcę-dziecko — to pierwszy krok do narodzin sygnału semantycznego, to zalążek zrozumienia, że rów­nież artykułowane twory głosowe, symbolizujące zjawis­ka otaczającego nas świata, mogą być podobnie użyte, to początek drogi do komunikacji językowej.

Niektórzy autorzy zaobserwowali, że wjcrzyku dziec­ka już od 5-go tygodnia można wyróżnić oddzielne dźwięki. Z początku mianowicie występują samogłoski, spółgłoski zaś jedynie sporadycznie. Z czasem (w 2. .kwartale) przybywa spółgłosek więcej, Dla rozwoju mo­wy ta właściwość krzyku nie ma znaczenia.

Krzyk albo płacz są również pewnego rodzaju ćwicze­niem oddechowym. Szybki bowiem wdech i wolny wy­dech płaczącego dziecka nie różni się wiele od wdechu i •wydechu człowieka dorosłego w czasie mówienia i śpie­wu. Stąd też rozpowszechniona opinia, „że należy po­zwolić dzieciom na wykrzyczenie się, ponieważ rozwijają ,s;ę w ten sposób płuca", ma w pewnym stopniu swoje uzasadnienie. Ale tylko w pewnym stopniu, bo krzyk ze złości, wręcz odwrotnie, jest z całą pewnością szko­dliwy. Powoduje bowiem wskutek nadmiernego wysił­ku przekrwienie organu głosowego. Jeśli zaś przecią­żenie to będzie się zbyt często powtarzać, może pociąg­nąć za sobą nie tylko chwilowe zaburzenia głosowe, ale w skrajnych przypadkach nawet trwałą niewydolność wiązadeł głosowych, a więc w konsekwencji głos słaby, nieczysty i chrapliwy oraz powtarzające się kurcze gło­sowe (niemożność wydobycia giosu). Ponieważ organ głosowy u „małego dziecka jest instrumentem bardzo de-. likatnym i czułym na uszkodzenia" nasuwa się ważna dla rodziców przestroga, że nie wolno im krzyku u dziec­ka, zwłaszcza gwałtownego, w żadnym wypadku lekce­ważyć.


10






■wiiifibw

ALE ŚPIEWA TO NASZE MALUTKIE!

Żaden zmysł  może tek wcześnie nie interesu­je i nie bawi, jak słuch.

J.   Siestrzyński

WYPADA tu słów kilka poświęcić omówieniu dwu zjawisk, które przynoszą rodzicom, jak w ogóle każdy nowy objaw rozwoju ich dziecka, ogromną radość. Mam tii na myśli głużenie i gaworzenie. Zjawiska te, choć są zupełnie różne, zazwyczaj niesłusznie się utożsamia. A przecież zdanie sobie sprawy z ich różnicy ma dla prawidłowej opieki nad dzieckiem wielkie znaczenie.


Głużenie pojawia się samorzutnie, u dziecka zdrowe­go mniej więcej w 2., 3. lub 4. miesiącu życia. Dziecko wyspane, czyste i nakarmione, słowem w dobrym sa­mopoczuciu, wyzwala wszystką swą energię, Ruchy ca­łego ciałka, a zwłaszcza nóg i rąk oraz organów mow-nyeh, są tego wyrazem. Podobnie jak wspólne jest źród­ło wszystkich tych ruchów, tak też jednakie jest ich zadanie. Wszystkie one są przez naturę podyktowaną, bezwiedną zaprawą fizyczną do ■ przyszłego działania: ruchy nóg do chodzenia, rąk do pracy, organów mow-nych do mówienia. Początkowo dźwięki w głużeniu są niewyraźne. Z czasem dopiero, po kilku lub nawet po kilkunastu dniach można w nim wyróżnić samogłoski, potem spółgłoski, wreszcie różnego rodzaju grupy sa­mogłoskowe, spółgłoskowe oraz głoskowe. Głużą wszystkie dzieci, także głuche od urodzenia. Głużenie stopniowo zanika, u dzieci głuchych w około 18. miesią­cu życia. Powstanie i przebieg tego zjawiska ilustruje rycina 1.

W drugiej połowie 1. roku życia obserwujemy u dziec­ka gaworzenie. Tutaj mamy do czynienia z zamierzo­nym, świadomym powtarzaniem dźwięków. Dziecko dzięki nabywaniu takich cech, jak zaostrzenie spostrze­gawczości, zwiększenie uwagi, bardziej pewnej pamięci, naśladuje teraz dźwięki, które wydało przypadkowo wskutek ustawicznego ruchu różnych narządów mow-nych, oraz dźwięki, których brzmienie uchwyciło od otoczenia. Naśladownictwo to zrazu odruchowe, staje się wnet objawem uwagi i woli. W gaworzeniu słyszy­my sylaby, z których budujemy wyrazy polskie, wśród nich przewija się całe mnóstwo zgłosek obcych nie tylko językowi polskiemu, ale nawet systemowi wyma­wianiowemu języków indoeuropejskich. Notujemy za­tem jakieś głoski wdechowe i ssące, różne mlaski, kląs­kania, świsty i tym podobne twory. Prawdziwa kaskada


 


12


13


Niemowlę


Niemowlę


 


 

n1

A

©

w

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin