W dobrej wierze - Rozdział 9.pdf

(478 KB) Pobierz
Strona
1
z
33
KARINA PJANKOWA
„W DOBREJ WIERZE”
Przybył Riencharn Aen. Eryk dowiedział się o tym prawie w tej chwili,
gdy patrol zauważył oddział kahe, zbliżający się do zamku. To znaczy, pewnie
ktoś w straży rodzinnego gniazda rodu Orona pracuje dla brata, inaczej
informacje otrzymano by pół godziny później. Półelf nie znał przyczyny, która
skłoniła południowców do zjawienia się w jaskini przemieńców, ale na
flagach był liść klonu, symbol negocjacji. I bogowie wiedzą jakie negocjacje
mogą prowadzić między sobą przemieńcy i ludzie Słowa.
Laro Ilias wyraźnie się denerwował, bardziej niż zwykle i mało
prawdopodobne, aby takie zachowanie spowodowane było pojawieniem
się laro Aena... Wszystko okazało się obrzydliwie proste: jeden z informatorów z
jakiegoś powodu nie przyszedł na spotkanie. Oczywiście, nikt nie pomyślał, by
zgłosić tę informację Erykowi, ale mało kto mógł dokładnie określić ostrość
słuchu półkrewka... I często okazywało się, że wiedział, znacznie więcej niż
chciano mu powiedzieć. W młodości, nienawidził tej właściwości całym
sercem: rozbijała w drobiazgi nawet te żałosne resztki złudzeń, które miał, lecz
teraz szczerze uważał, że wiara w lepsze nie jest warta nieznajomości tego, co
ma nadejść. Laro Ilias uparcie nadal działał na nerwy Pierwszemu i Drugiemu
Lordowi grożąc gniewem króla, jeśli ci nie oddadzą im lare Tyen.
Strona
2
z
33
Władcy konsekwentnie powtarzali tę samą historię o przysiędze i
odnosili się do słów samej lare Rinnelis. Trzeci członek rady Lordów nie
pojawiał się przed oczami ludzi, albo tradycyjnie tkał intrygi przeciwko
wszystkiemu i wszystkim na raz, albo naprawdę były to te problemy, o których
z taką przyjemność wspomniał Erykowi jego nadzorca.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że przemieńcowi i tym razem uda się
wymyśleć, jak obejść przeciwników. Ludzie uważają lisa za najbardziej
przebiegłe zwierze, ale przemieńcy wiedzą lepiej: nikt nie jest sprytniejszy od
rysia.
– Laro Eryku, nie możemy opuścić rezydencji kae Oronów bez lare
Rinnelis – pokornie powiedział ludzki niby-przywódca.
W rzeczywistości
mogli,
i
to
jeszcze
jak,
wszystkie
niezbędne
formalności zostały dopełnione, cech przestępstwa nie ma, rezygnację lare
Rinnelis napisze w pięć minut, była śledczy nie jest dla króla obsesją, ale Linch
kae Oron... O jego głowie marzył już nawet dziadek króla Henryka. Trzeci Lord
już nie jedno dziesięciolecie systematycznie rujnował życie monarchom Erolu:
z powodu jego intryg państwo w jakiś niewiarygodny sposób straciło
prowincję Millon, oddaną w legalne posiadanie pierworodnym (ostrousi
krewni Eryka zapłacili za takie powiększenie terytoriów solidną sumę pieniędzy
i parą ładnych, wartościowych artefaktów), okresowo dzięki wysiłkom
Trzeciego Lorda Rysi nagle umierali z przyczyn naturalnych urzędnicy...
Półkrewek być może był w stanie powiązać końce i udowodnić uczestnictwo
Strona
3
z
33
przemieńców w podobnych zamachach, ale nie uznał tego za konieczne i
użyteczne dla siebie. Oczywiście, o jakichkolwiek uczuciach rodzinnych, które
zmusiłyby Eryka do walki przeciwko wrogom przyrodniego brata, między
synami zmarłego króla świata, nie mogło być mowy.
Wysłano ich nie po dziewczynę, nie, ale po skórę Lorda Lincha, a
jakimi środkami wysłannicy to osiągną, monarchy nie interesowało. Tak jak i
jego wiernych sług.
Ilias musi albo znaleźć dowody zdrady Lincha kae Orona i przywlec go
do stolicy jako zbrodniarza na kaźń, albo w jakikolwiek inny sposób go zabić.
Rysie są silne, to jasne dla każdego, tak długo jak sprawująca władzę Triada
jest jednolita a wśród Lordów nie ma walki o władzę. Wystarczy zniszczyć
wzajemne zrozumienie między władcami – i problemy wewnętrzne przyćmią
politykę zagraniczną. A zabić należy z trzech Lordów tego, który utrudnia
szczególnie aktywnie. Większości psuje krew wszechobecny Trzeci Lord, poza
tym nastawił wielu krewnych przeciwko sobie. Oczywiście, brat postanowił
usunąć Linch kae Orona. Poza tym, Henryk wydaje się mieć w kieszeni pod
ręką
własnego
Trzeciego
Lorda,
zostało
tylko
zwolnić
tron...
Trzeba
dowiedzieć się jeszcze, kto wśród Rysi jest tak ambitny, że nie boi się kłów
Linch kae Orona, pamiętając, że po wszystkich rytualnych walkach, wrogów
wywożono przykrytych płótnem.
– Rób, co uważasz za konieczne – Eryk przerwał potok słów laro Iliasa.
Strona
4
z
33
W rzeczywistości jego błogosławieństwo nie było nikomu potrzebne.
Nominalne rozporządzenie nominalnego szefa Tajnej Kancelarii.
– Potrzebuję koniecznie depeszy, które otrzymaliśmy ze stolicy oraz
raportów lokalnej agentury – stanowczym tonem, zażądał półelf.
Oczywiście, obecni zdumieli się. Rozkazy królewskiego brata zwykle nie
przyciągały
uwagi
Eryka.
Półkrewek
zawsze
w
ramach
swoich
pełnomocnictw działał tylko tak, jak uważał za konieczne, i zaskakująco
rzadko się mylił. Ale teraz był zainteresowany tym, co napisał król: tak łatwiej
będzie zrozumieć, jakie kroki może przedsięwziąć nadzorca.
Półkrewek poważnie zamierzał uczestniczyć w spisku przeciwko osobie
przyrodniego brata. Bogowie, ale to było jego marzenie od co najmniej
dziesięciu lat.
Obroża nigdy teraz nie stygła, ale mężczyzna już dobrze nauczył się
unikać bezpośrednich zakazów, także do naprawdę bolesnych przypadków
kary nie dochodziło i dajcie bogowie, nie dojdzie.
Mam brata. To dziwne, jak to brzmi... A ten brat siedzi obok mnie na
łóżku i milczy, pozwalając mi sobie spokojnie uświadomić ten fakt.
Nie wiem, jak z nim teraz rozmawiać, co zrobić. Jestem jedynaczką w
rodzinie, nie rozumiem takich rzeczy. Tak, w ogóle nie wiemy nic o sobie
nawzajem... A teraz nagle jesteśmy krewnymi.
Strona
5
z
33
– Musimy powiedzieć pani rodzicom o pani nowym statusie –
powiedział laro Riencharn.
Czy teraz należy go nazywać „laro Riencharn”? Jeśli mam o czymś
mgliste pojęcie, to o wewnątrzrodzinnej etykiecie khae. Wiem tylko, że
powinna taka u nich być.
– Tak, masz rację, la...
Przez chwilę jego spojrzenie stało się rozdrażnione, więc zamilkłam.
Teraz jasne, że tak się do niego nie powinno zwracać.
– Riencharn może być Rien. A pani... Nie, ty Rinnelis, Rine. Nie inaczej.
Jesteśmy bratem i siostrą.
Niepewnie uśmiechnęłam się i skinęłam. Myślę, że nieprędko będę
mogła przyjąć ten prosty fakt.
– Brat – powiedziałam. Słowo to niezwykle przyjemnie brzmiało na
języku.
Iść w szacie na spotkanie kategorycznie mi zakazano (bogowie, już się
zaczęło...) i rozkazano, by ubierać się przyzwoicie i nie wędrować po zamku w
nieodpowiednim stroju, by nie dyskredytować imienia rodu Aen.
„Szanuj
starszych,
jak
czcisz
bogów”
powtarzałam
sobie,
przytaczając słowa mędrca kahe i jednocześnie zapinając guziki kołnierza.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin