Pamiętaj mnie - rozdział 35.pdf

(1515 KB) Pobierz
1
2
Niektórzy ludzie są skazani na porażkę. Niezależnie od tego co zrobią, jakie decyzje podejmą,
i tak nie sa w stanie uwolnić się od przeznaczenia, wiszącego nad nimi niczym czarny omen.
Eve przez dwa lata uciekała od życia które niegdyś prowadziła, chcąc ratować swój cały
świat, którym był ON. Wbrew wszelkim staraniom, nigdy nie potrafiła się odciąć od
wspomnień i marzeń, jakie miała wcześniej. Uciekała do momentu, gdy przeszłość w końcu
ją dopadła, otaczając niepewną teraźniejszością, ściągając w rodzinne strony, rozdrapując
stare rany i mamiąc słodką iluzją z Maxem.
3
Rozdział 35
Teraźniejszość
Przez następnych kilka dni wciąż nie potrafię wyprzeć z umysłu tego, co znalazłam
w koszuli Maxa. Starałam się zająć wszystkim, co tylko było do zrobienia, a nawet
wynajdywałam sobie nowe zajęcia (nie wiedziałam czy to etap dorastania, czy może już
starzenia się), lecz mimo moich usilnych starań, myśli wciąż powracały do tamtego
pierścionka.
Przeanalizowałam już chyba wszystkie scenariusze, włącznie z tym, że mógł to być
pierścionek dla mnie, a ja popsułam niespodziankę. Lecz czy gdyby naprawdę był dla mnie,
to nie byłby w pudełku, schowany pod stertą rzeczy do których nigdy nie zaglądam? Tak mi
się wydawało, lecz znając Maxa… można się było po nim wszystkiego spodziewać.
Dosłownie wszystkiego.
- Lynn?
Uniosłam głowę i napotkałam zatroskane, czekoladowe oczy przyjaciółki. Przez
chwilę zastanawiałam się o co jej chodzi, dopóki nie zorientowałam się o co jej tak naprawdę
chodzi. Odskoczyłam od stołu, patrząc jednocześnie na mokrą plammę, która pojawiła się na
stole, tuż obok szklanki. Przeklęłam w duchu, odstawiając na bok pusty już dzbanek i
westchnęłam, rozglądając się za ścierką.
- Zostaw – powiedziała łagodnie i zaczęła sprzątać bałagan, którego narobiłam. – Co
się z tobą dzieje?
- Sama nie wiem – westchnęłam siadając na powrót na krześle i podparłam się na
łokciach. – Ostatnio coś znalazłam… i nie wiem co mam o tym sądzić.
- A znalazłaś…?
- Pierścionek.
Cath uniosła głowę, przyglądając mi się przez chwilę badawczo. Nawet jej ręka
zastygła w półruchu, ze ścierką ledwo dotykającą blatu. Wzruszyłam ramionami, starając się
zbyć sprawę, jakby to nie było nic ważnego, lecz tak naprawdę było. I Cath bardzo dobrze o
tym wiedziała.
- Jaki pierścionek? – spytała w końcu.
4
- Ładny. Srebrny, z nawet sporym oczkiem. Mam nadzieję, że to cyrkonia a nie
diament, bo wtedy poczułabym się jeszcze gorzej – powiedziałam, starając się zakopać we
własnych ramionach.
- Czekaj. Daj mi to przetrawić – rzuciła, unosząc przy tym rękę w teatralnym geście.
Skinęłam głową, przebierając jednocześne nogami pod stołem. Nie wiedząc czemu,
ale nagle poczułam się, jakbym miała dziesięć lat i mówiłabym rodzicom o tym, jak bardzo
nabroiłam. Niech by cię szlag, Cath.
- Gdzie go znalazłaś?
- W kieszeni jego koszuli.
- Grzebałaś w jego rzeczach? No no, nie podejrzewałabym cię o to – powiedziała z
niecnym uśmiechem, który wpełzł na jej usta.
- Wcale, że nie! – zaczęłam bronić się jak dziecko. – Nudziłam się, więc postanowiłam
poprasować…
- CO ROBIŁAŚ? – krzyknęła zaskoczona, przez co posłałam jej zażenowane
spojrzenie.
- Prasowałam. Wiesz, niektórzy robią takie rzeczy. Nie wiem jak Luke może z tobą
wytrzymywać – odparłam z rozbawieniem. – W każdym bądź razie prasowałam jego koszulę
i wtedy zauważyłam, że coś jest w jego kieszeni. Wyciągnęłam to, aby nie porobić zagięć i
wtedy… wtedy go zobaczyłam.
- Nie był w pudełku?
- Co nie? To też mnie zaskoczyło, bo to znaczy…
- … że nie jest tym, czym mógłby być.
Skinęłam delikatnie głową i oparłam ją o stół. W sumie to praktycznie się na nim
położyłam, ale nie słysząc żadnego sprzeciwu postanowiłam się tym nie przejmować.
Potrzebowałam olśnienia, logicznego wytłumaczenia na to, co to wszystko mogło znaczyć.
- Chyba nie myślisz, że… no wiesz.
Uniosłam zaciekawiona głowę.
- Że no co?
- Że Leah ma z tym coś wspólnego.
Szczerze? Do tej pory w ogóle nie przyszło mi to do głowy. Chociaż jeśli to miałoby
mnie skłócić z Maxem, bądź chociaż wzbudzić nawet niewielkie uczucie niepewności, to z
pewnością byłoby zagranie na jej miarę. Miałam cholerną nadzieję, że ona nie miała z tym
absolutnie nic wspólnego.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin