Gra uczuć (Kati i Egan).doc

(380 KB) Pobierz

Diana Palmer

Gra uczuć

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Nie zrobiłaś tego! – krzyknęła Katriane do swojej najlepszej przyjaciółki. – Nie w Boże Narodzenie!

Ada wyraźnie posmutniała.

– Kati – odezwała się – to wielkie mieszkanie. A ty i ja będziemy chodzić na imprezy, na bal dobroczynny do Thomsonsów... Wszystko będzie OK, zobaczysz. Nawet nie zauważysz, że on tu jest.

– Zauważę – odburknęła Kati.

– To nasze pierwsze Boże Narodzenie bez matki. A on nie ma nikogo oprócz mnie.

– Możesz jechać do niego na ranczo na święta – zasugerowała Kati.

– I zostawić ciebie tutaj samą? Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka?

– Taka, która nie wciska mi tutaj swojego okropnego brata na jedyne wolne dni, jakie mam w roku! Tyram jak osioł, zbierając materiały do książek i

wreszcie mogłabym odsapnąć. A jak mam odpocząć z Eganem na karku?!

– Zobaczysz, będzie wesoło.

– Przecież my się pozabijamy – narzekała Kati.

– Ada, czy ty mnie nie lubisz? Wiesz, że ja i Egan nie potrafimy się dogadać. Do licha, nie mogę mieszkać pod jednym dachem z twoim bratem!

Nie pamiętasz, co się stało ostatnim razem?

– Posłuchaj, przecież akcja twojej następnej powieści historycznej ma się rozgrywać na ranczu w Wyomingu, prawda? A kto wie więcej o życiu na

ranczu w Wyomingu od Egana? Mogłabyś wykorzystać jego wiedzę do zebrania materiałów. Gdzieś tam w środku – ciągnęła Ada – wy

prawdopodobnie się lubicie. Tylko nie potraficie się do tego przyznać.

– Gdzieś tam w głębi – odpowiedziała Kati – nienawidzę go jak psa. Nie cierpię go.

Ada westchnęła i zrobiła minę bezradnego dziecka.

– Od razu widać, że jesteś aktorką – skomentowała jej zachowanie Kati.

– Może będę musiała zmienić pracę, bo nic nowego się nie kroi.

– Nie martw się. Wkrótce coś ci się trafi. Masz talent. Przecież dostałaś dobre recenzje po ostatniej sztuce.

– Może coś z tego wyjdzie, a wracając do Egana...

– Musimy? – jęknęła Kati. – Nie rób mi tego. Odwołaj jego przyjazd.

– Za późno. On jest już w drodze.

– Już? – Kati była wyraźnie przygnębiona. – Najpierw mój czek z premią roczną ginie gdzieś na poczcie, gdy potrzebuję pieniędzy na spłatę kredytu za samochód, a teraz skończę na Boże Narodzenie z nieproszonym gościem...

– To mój brat. Nie ma nikogo. Nawet dziewczyny.

– Egan? On zawsze ma jakąś dziewczynę.

– Teraz nie ma.

– Czyżby został bez kasy? – kpiła Kati. – Jest przecież trochę przystojny.

To była prawda. Egan miał sylwetkę, jakiej pozazdrościłoby mu wielu facetów. Ale nie miał zbyt ładnej twarzy. Była poorana bruzdami, surowa i taka... bezwzględna. Kati śniły się czasem te jego błyszczące oczy, strasząc ją i oskarżając – tak jak poprzednim razem. Nienawidziła Egana, bo niewłaściwie ją ocenił. I na dodatek nigdy się do tego nie przyznał.

Kati złożyła ręce na piersiach.

– Mary Savage myślała o nim, że zdobył Mister America.

– Egan jest biednym, samotnym, starym kowbojem. To nie j lgną do niego takie kobiety.

– Egan Winthrop biedny? Samotny? – Kati prychnęła. – Chociaż określenie „stary" całkiem do niego pasuje.

– Ma trzydzieści cztery lata – przypomniała Ada.

– Dla mnie to wapniak – mruknęła Kati, spoglądając przez okno na nocny widok Manhattanu.

– Dziewięć lat różnicy to wcale nie tak dużo.

– On mnie nienawidzi, Ado. Pewnie zacznie się ze mną kłócić, jak tylko się pojawi. Zawsze znajdzie jakiś powód.

– Wiem – przyznała Ada. – Sama nie rozumiem, dlaczego tak na niego działasz. On jest wobec kobiet niezwykle szarmancki.

– Widziałam go w akcji. Potrafi być ujmująco czarujący. Jednak tylko na zewnątrz, on nikogo nie dopuszcza do siebie zbyt blisko.

– Jak na kogoś, kto spotkał go zaledwie kilka razy w ciągu ostatnich paru lat, to wiesz o nim zadziwiająco dużo.

– Znam ten typ – burknęła Kati. – Chętnie bierze, ale nic nie daje.

– Żadne z was nie popuści nawet na centymetr. Musiałam go zaprosić. On jest jedyną rodziną, jaką mam.

Kati westchnęła z poczuciem winy. W przypływie sympatii przytuliła przyjaciółkę.

– Przepraszam. Jesteś moją przyjaciółką i oczywiście możesz zaprosić swojego okropnego brata na Boże Narodzenie. Zacisnę zęby i będę udawała, że

cieszę się z jego przyjazdu. OK?

– Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę.

Kati położyła rękę na sercu.

– Przysięgam.

– No dobrze, skoro to mamy już za sobą, to może wybierzemy się po choinkę?

– Super.– Kati wzięła kurtkę i ruszyła za Adą do drzwi.— Jeśli kupimy wystarczająco dużą – mruczała pod nosem – to może powiesimy Egana na jednej z gałęzi.

Dziewczyny odwiedziły cztery targowiska, zanim znalazły ładne drzewko. Wybrały prawie dwumetrową szkocką sosnę o gęstych gałęziach – doskonale pasującą do ich mieszkania. Wcisnęły ją do bagażnika forda Kati wraz z kilkoma kartonikami ozdób i nowym stojakiem do osadzenia drzewka i przywiozły do domu.

Ada wyszła po pizzę, tymczasem Kati wieszała bombki na czerwonych wstążeczkach. Włączyła świąteczne przeboje i starała się nie myśleć o Eganie.

Wydawało się jej, że minęła cała wieczność od czasu ich okropnego spięcia... Minęło pięć lat od momentu, gdy Kati po raz pierwszy spotkała Egana

Winthropa. Ona i Ada poznały się w college'u, gdzie wspólnie zaczęły studiować pedagogikę. Ada później zmieniła kierunek na aktorstwo, a Kati

zdecydowała się na anglistykę, co związało ją szybko z pisarstwem. Trzy lata temu, po zakończeniu studiów licencjackich, wspólnie wynajęły mieszkanie.

Egan i Kati nie przepadali za sobą od samego początku. Kati po raz pierwszy zobaczyła tego wysokiego ranczera na uczelni, gdy po pierwszym

roku studiów Ada i ona zostały uhonorowane za dobre wyniki. Na uroczystość przyjechał Egan i jego matka, pani Winthrop. Kati nie miała żadnej rodziny,

toteż Ada włączyła ją do rodzinnych planów na wieczór. Eganowi się to nie spodobało. Ledwie on i Kati się poznali, od razu zaczęli toczyć wojnę. Przed

siostrą i matką udawał, że Kati jest mu obojętna. Prawie ze sobą nie rozmawiali, aż do tego lata, gdy Kati przyjechała z Adą na ranczo z okazji

Święta Niepodległości.

Podczas pierwszego roku mieszkania z Adą, prawie trzy lata temu, u jej matki zdiagnozowano raka. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że mimo intensywnej terapii pozostał jej może rok, może dwa lata życia. To Ada namówiła wtedy przyjaciółkę, by jej towarzyszyła. Gdy Kati się urodziła, jej rodzice byli już w średnim wieku. Oboje umarli, zanim Kati ukończyła szkołę średnią. Miała ciotki i wujów, ale jakoś nikt nie kwapił się z zaproszeniem jej na Święto Niepodległości.

Kati nie potrafiła zapomnieć miny Egana, gdy zobaczył ją wysiadającą z Adą z samolotu. Nawet nie próbował ukryć niezadowolenia. Egan miał

wypaczoną wizję moralności autorek romansów i przyjął jako pewnik, że Kati żyje jak bohaterki jej powieści. To wcale nie była prawda, ale on po prostu

wiedział swoje. Powitał ją chłodno, spojrzeniem dając do zrozumienia, że powinna była pozostać w Nowym Jorku.

Jednak obecność kuzyna Egana, Richarda, z nawiązką wyrównała grubiaństwo Egana. Richard był architektem w jej wieku, miał ciemne włosy i czarne oczy, a także uroczy sposób bycia. Gdyby nie był tak przesympatycznym flirciarzem, to cała sprawa mogłaby w ogóle nie mieć miejsca. Jedn stało się.

Richard zabrał Kati do Parku Narodowego Grand Teton, a pani Winthrop pozostała z synem i córką. Była zupełnie taka jak Ada, wesoła, serdeczna i

miła. Richard dobrze rozumiał, że pani Winthrop chce pobyć trochę sama z dziećmi, dlatego wziął Kati do parku narodowego, gdzie wybrali się na

wędrówkę i podziwiali piękne góry wyrastające z doliny. Po wycieczce zatrzymali się w Jackson na steki i sałatę.

W drodze do domu, samochód Richarda złapał gumę. A Richard, żyjący z głową w chmurach, nie miał zapasowego koła. W tej części stanu, szczególnie w świąteczną noc, nie było żadnego ruchu, więc wracali na ranczo pieszo. Do domu dotarli o czwartej nad ranem.

Egan czekał na nich całą noc. Nic nie powiedział Richardowi, który był tak zmęczony, że ledwie stał na nogach. Wszedł do domu i zostawił wszelkie wyjaśnienia Kati.

– Żyjesz jak bohaterki tych twoich romansideł, co? – zapytał ją Egan z lodowatym uśmiechem. – Mój Boże, mogłabyś choć zważać na moją matkę.

Tak się martwiła.Kati próbowała coś powiedzieć, ale Egan przerwał jej ostro.

– Nie pogarszaj sytuacji, próbując coś zmyślać. Dobrze wiem, jaka jesteś... ty i twoja moralność, te odrażające książki... To, co robisz z moim kuzynem, to nie moja sprawa, ale nie chcę, żeby ktoś taki jak ty zepsuł mi święto. Wymyśl jakieś sensowne usprawiedliwienie i wyjedź stąd jutro.

Gdy zostawił ją samą, Kati poczuła się fatalnie. Dowlekła się do łóżka, nie budząc Ady, z którą dzieliła pokój. Następnego ranka z furią spakowała walizkę, wytłumaczyła się czymś i poprosiła Richarda, by odwiózł ją na lotnisko.

Stali właśnie na ganku, gdy pojawił się Egan, zdenerwowany i zmartwiony.

– Chciałbym z tobą porozmawiać – powiedział do Kati.

Kati pamiętała, że wówczas spojrzała na niego z nienawiścią. Egan rzucił spojrzenie Richardowi, który chrząknął, mruknął coś i poszedł do samochodu.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi, co się stało?

– Po co, skoro ty już wszystko wiedziałeś? – odezwała się lodowatym głosem.

– Nie wiedziałem.

– To niesamowite, bo ja myślałam, że ty wszystko wiesz. Zupełnie jakbyś stworzył sobie z mojego życia jakąś historię.

Egan miał kwaśną minę, ale nie przeprosił.

– Richard był pijany. Była czwarta rano...

– Szliśmy bardzo długo – wyjaśniła Kati uprzejmie. – Jakieś piętnaście albo dwadzieścia mil. A Richard nie był pijany, tylko zmęczony. Nie bardz

lubiłam pana wcześniej, panie Winthrop, a teraz lubię pana jeszcze mniej. Moim celem życiowym stanie się odtąd unikanie pana za wszelką cenę. Nie

chciałabym pana czymś zarazić.

– Panno James... – odezwał się cichym głosem Egan.

– Do widzenia.

Kati minęła go i wsiadła do samochodu Richarda. Ada i jej matka chciały przekonać ją, by została, ale Kati twierdziła, że terminy walą się jej na głowę i musi coś dokończyć. I aż do dzisiejszego dnia tylko ona i ten podły zwierz z Wyomingu naprawdę wiedzieli, dlaczego wtedy wyjechała. Nawet Richard nie miał o niczym pojęcia. Ten epizod wyciągnął antagonizm pomiędzy Eganem i Kati na powierzchnię. Kati nie potrafiła wręcz wysiedzieć w tym samym pokoju, w którym znajdował się Egan. On zawsze znalazł jakiś powód, by ją wkurzyć, a ona odwzajemniała mu się z nawiązką. Tak samo było w zeszłym roku.

Egan przyjechał do Nowego Jorku na jakąś konferencję i wpadł odwiedzić Adę. Kati właśnie wybierała się do centrum handlowego w śródmieściu Manhattanu, by podpisywać swoją najnowszą książkę pod tytułem „Zepsuty kochanek". Akcja powieści osadzona była w osiemnastowiecznej Karolinie Południowej. Kiedy Egan wszedł do mieszkania, zastał Kati w ubraniu specjalnie wybranym na takie okazje – w bordowej aksamitnej sukni i odpowiednio dobranym bordowym kapeluszu zwieńczonym piórami. Wyglądała jak bohaterka z okładki swojej książki. Egan natychmiast zaatakował.

– O, madame Pompadour.

– Nie ten kraj – odparła. – Ale nie spodziewam się, żebyś wiedział, o jaki kraj chodzi.

– Dlaczego nie? Skoro zajmuję się bydłem, to muszę być ignorantem?

– Nigdy tego nie powiedziałam, kotku.

Chyba to pieszczotliwe słowo naprawdę go zirytowało. Uśmiechnął się złośliwie.

– Pasujesz do roli. Możesz stanąć na rogu ulicy i...

Kati spoliczkowała go. Zdała sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy zaczęły piec ją palce, a na jego policzkach dostrzegła czerwone pręgi.

– Odwal się!

Egan zwęził oczy i przybrał groźną postawę.

– Jeśli jeszcze raz spróbujesz podnieść na mnie rękę, to pożałujesz, że kiedykolwiek mnie poznałaś.

– Już żałuję, Eganie Wszechmogący Winthropie!

– Jak cię widzą, tak cię piszą. – Odwrócił się od niej z niesmakiem. – Nie chciałbym być widziany z tobą w miejscu publicznym.

– I dzięki Bogu! Ja nie chciałabym, żeby ludzie myśleli, że tak mało mi zależy na tym, z kim pokazuję się na ulicy!

Na szczęście w tej chwili ze swojej sypialni wypadła Ada i położyła kres awanturze. Nie mówiąc już ani słowa więcej, Kati chwyciła płaszcz i wybiegła

z mieszkania z łzami płynącymi po policzkach. To cud, że doszła do siebie, zanim dojechała do centrum handlowego.

Wtedy widziała Egana Winthropa po raz ostatni. I nie pragnęła go już nigdy więcej spotkać. Dlaczego Ada zgodziła się na jego przyjazd? Powiesiła ostatnią bombkę na choince i sięgała właśnie po małego złotego aniołka, który miał być umieszczony na wierzchołku drzewka, gdy usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi. To pewnie Ada z pizzą. Całe szczęście, bo Kati była głodna jak wilk.

Wyciągnęła rękę do góry i śmiejąc się na głos, przymocowała aniołka. Schodząc, strąciła jedną bombkę, ale na szczęście zdążyła ją złapać – Już jesteś?! – zawołała w stronę wejścia. – Umieram z głodu! Zjemy tutaj, koło choinki?

Nastała cisza. Kati poczuła, że obserwują ją czyjeś oczy. Odwróciła się zdenerwowana i spostrzegła Egana Winthropa. Bezwiednie zacisnęła dłoń, i delikatna bombka pękła z cichym chrzęstem.

– Ty głupolu – mruknął Egan, podchodząc do niej i zmuszając, by otwarła palce.

Jak otępiała pozwoliła mu ująć swoją dłoń. Patrzyła tylko, jak Egan rozprostowuje jej palce. Niestety miała ślad po skaleczeniu.

– Nie... spodziewałam się... ciebie – odrzekła zdenerwowana.

– To jasne. Masz wodę utlenioną?

– W łazience.

Egan zaprowadził ją do łazienki i zaczął szukać w szafce środka odkażającego i bandaża.

– Gdzie jest Ada? – zapytał, polewając rankę wodą utlenioną.

– Poszła po pizzę.

Egan podniósł głowę. Jeszcze nigdy nie był tak blisko niej, a z tej odległości te jego srebrzyste oczy wydały się jeszcze bardziej przerażające. I takie było też ciepło płynące z jego szczupłego, umięśnionego ciała, któremu towarzyszył piżmowy zapach wody kolońskiej.

– Denerwujesz się, Katriane?

– Tak, denerwuję się – odparła, wiedząc, że kłamstwo by go tylko ozbawiło. Jeśli w ogóle kogoś tak zimnego jak granit można było rozbawić.

– Jak długo Ada przekonywała cię, żebyś się zgodziła na tę wizytę?

– Całe pół godziny. I nadal uważam, że to wielki błąd. Ale nie chciałam

zepsuć jej świąt.

– Więc po prostu będziesz dla mnie miła? – podjudzał Egan. – Żadnych

kpiących uwag, żadnych złośliwości...

– I kto to mówi?! – odparowała Kati. – To ty zawsze mnie atakujesz!

– Zazwyczaj wychodzimy na remis.

– Ale teraz jest Boże Narodzenie.

– Wiem. I lubię prezenty.

– A ktoś ci coś w ogóle da?

– Ada.

– Ta biedna, zagubiona dusza faktycznie cię kocha.

– Kobiety kochają mnie od czasu do czasu.

– Chyba tylko dlatego, że jesteś bogaty.

– Uważasz, że im za to płacę? – zapytał z zimnym uśmiechem. – Podejrzewałem, że kobieta, która sprzedaje miłość, sądzi wszystkich według  siebie....

Kati podniosła rękę, ale Egan ją złapał i trzymał tak wysoko, że Kati musiała albo stanąć na palcach, albo pozwolić, by wyrwał jej rękę ze stawu.

– Puść mnie! Robisz mi krzywdę!

– Więc nie próbuj mnie bić. Pokój na ziemi, pamiętasz?

– Będzie pokój, ale najpierw rozszarpię cię na kawałeczki.

Jego wzrok zsunął się z jej falujących rudozłotych włosów, przez pełne piersi do wąskiej talii, kształtnych bioder i długich nóg.

– Trochę przybrałaś na wadze, prawda? – zapytał. –I jesteś tak samo ponętna jak zawsze. Podejrzewam, że to działa na niektórych mężczyzn.

– Och!!! – Kati zaczęła się wściekle wyrywać z jego uścisku.

Egan wreszcie ją puścił i wyciągnął z kieszeni papierosa. Zapalając go, obserwował Kati z wyraźnym zadowoleniem.

– O co chodzi? Jesteś niezadowolona, bo na mnie nie działasz?

– Broń mnie Panie Boże!

– Będziesz musiała bardziej się starać, jeśli chcesz utrzymać zawieszenie broni przez kilka następnych dni. Ja nie toleruję histerycznych kobiet.

Kati zamknęła oczy, pragnąc ze wszystkich sił, by zniknął. Gdy je otwarła, on nadal tam był. Odłożyła wodę utlenioną i bandaż do szafki i wróciła do salonu, by sprzątnąć kawałeczki potłuczonej bombki.

– Nie zatnij się – ostrzegł ją Egan, rozsiadając się w fotelu.

– Czym? Bombką czy tobą? – zapytała chłodno.

Egan uśmiechał się złośliwie, obserwując, jak Kati sprząta beżową wykładzinę z resztek bombki.

– Podobno rzuciłeś palenie?

– Tak. Palę, jedynie gdy jestem zdenerwowany. Ale przez ciebie, skarbie,zaczynam się denerwować. Wiesz o tym?

– Coś takiego. – Kati wyrzuciła resztki bombki i przeczesała palcami włosy. – Chcesz, bym pokazała ci twój pokój jak dobra gospodyni?

– Ty to mogłabyś mi tylko pokazać windę i guzik na parter. Poczekam tu na moją siostrę i zdecydowanie cieplejsze powitanie.

Kati podeszła do okna i wyjrzała na ulicę. Modliła się, żeby Ada już przyszła.

– Widziałem reklamę twojej książki w telewizji – oznajmił Egan.

– Naprawdę? No proszę, to ty oglądasz telewizję. Egan nie odpowiedział, tylko zgasił w połowie wypalonego papierosa.

– Była w sprzedaży w lokalnej księgarni.

– Pewnie wykupiłeś wszystkie egzemplarze, żeby chronić sąsiadów przed zepsuciem – kpiła Kati.

– Nie, kupiłem jeden egzemplarz, żeby przeczytać.

Kati spłoniła się od stóp do głów. Widząc w wyobraźni Egana Winthropa czytającego jej „Żniwa miłości", chciała się zapaść pod ziemię. To była

erotyczna powieść z wieloma opisami miłosnych sytuacji, a sposób, w jaki on na nią patrzył, mówił jej wiele, co myśli o książce i jej autorce.

– Lubię powieści historyczne – oświadczył. – Mimo że musiałem przechodzić przez obowiązkowe sceny erotyczne, by dotrzeć do treści historycznych.

Kati zaczerwieniła się jeszcze bardziej i odwróciła, za bardzo skrępowana, by mu cokolwiek odpowiedzieć.

– Jak udaje ci się utrzymać prosto na nogach po tak wyczerpującym zbieraniu materiałów, co z pewnością robisz osobiście?

Kati okręciła się na pięcie z ogniem w oczach.

– Co masz na myśli?

Roześmiał się jak drapieżnik.

– Dobrze wiesz, co mam na myśli. Ilu mężczyzn potrzeba do jednej książki?

Na szczęście w tym momencie otworzyły się drzwi i uratowały uszy Egana przed zwiędnięciem. Weszła Ada i rozpromieniła się na widok brata.

Rzuciła pizzę na fotel i podbiegła do niego. Egan złapał ją w ramiona, uniósł i obcałował.

– Jesteś coraz ładniejsza – stwierdził, śmiejąc się do siostry ciepło, a jego twarz przybrała radosny wyraz.

– A ty coraz przystojniejszy. Cieszę się, że przyjechałeś.

– Przynajmniej ktoś się cieszy – mruknął, patrząc na wściekłą Kati. Ada podążyła za jego wzrokiem i spoważniała.

– Ups.

Kati przełknęła złość. Nie zepsuje Adzie Bożego Narodzenia. Oblekła usta w sztuczny uśmiech.

– Wszystko w porządku. On zabandażował mi dłoń, gdy się zacięłam. Teraz jesteśmy już przyjaciółmi, prawda? – Kati wyszczerzyła zęby do Egana.

– Oczywiście – przyznał. – Jak brat i siostra – dodał.

Ada złapała go za rękę i niemalże silą wyciągnęła z salonu.

– Chodź, pokażę ci, gdzie możesz odłożyć walizkę.

Kati wzięła pizzę i poszła do kuchni. Zaparzyła kawę. Policzyła do dziesięciu. Pięć razy.

ROZDZIAŁ DRUGI

– Jak ci leci? – Ada zapytała Egana, gdy w trójkę usiedli w kuchni i pałaszowali pizzę, popijając kawą.

– W porządku, a co u ciebie?

– Ciągle zapracowana. Ale to dobrze, bo pomogło mi po odejściu mamy.

– Teraz już ją przynajmniej nic nie boli.

– Wiem. – Oczy Ady zamgliły się, ale powstrzymała się od płaczu i sięgnęła po drugi kawałek pizzy. – Zostały jeszcze trzy kawałki, ktoś chce dokładkę?

– Ja już dziękuję – odparła Kati, rzucając spojrzenie Eganowi. – Nie chcę stać się jeszcze bardziej ponętna, niż jestem.

– Nonsens. Jesteś w sam raz. Zjedz jeszcze kawałek.

– No dalej – zachęcał ją Egan.

– A może ty zjesz? – rzuciła mu wyzwanie Kati.

– I ktoś mnie oskarży, że zamieniam się w świnię? – zapytał niewinnym głosikiem.

– A kto byłby taki niedobry, żeby nazwać cię świnią? – słodziutko zapytała Kati.

– Przepraszam bardzo – wtrąciła się Ada. – Jest Boże Narodzenie. Zapomnieliście ? Święte drzewko i jemioła...

– Jemioła? – Egan spojrzał na Kati. – Wolałbym wypić truciznę.

– To zrób to! – rzuciła mu Kati.

– Chodźcie, pooglądamy telewizję! – zaproponowała pospiesznie Ada. Pociągnęła za sobą do salonu Kati i szybko włączyła telewizor. – Ja posprzątam w kuchni, a ty dotrzymaj towarzystwa Eganowi.

– Boisz się, że staniesz na linii ognia, siostrzyczko? Ada skrzywiła usta w uśmiechu.

Egan zapadł się w tym samym fotelu, w którym siedziała wcześniej, i spoglądał na Kati. Zdjął marynarkę i kamizelkę. Podciągnął rękawy i rozpiął kołnierzyk. Nie miał podkoszulka i pod spodem widać było opaloną skórę i włosy na piersiach. Ten widok irytował Kati, więc szybko odwróciła wzrok i zaczęła oglądać wieczorne wiadomości.

– Jak ci idzie pisanie? – zapytał.

– Świetnie, dzięki.

– Nad czym teraz pracujesz?

– Nad kolejną powieścią historyczną.

– O czym?

– O Wyomingu.

– Historyczna powieść o Wyomingu. No proszę. Zebrałaś dużo materiałów?

– O co ci chodzi?

– O badania historyczne – wyjaśnił. – Podejrzewam, że będziesz musiała wspomnieć w książce o hodowli bydła.

– Tak.

– A wiesz coś o tym, miastowa panienko?

– Byłam kiedyś na ranczu.

– Oczywiście. Na moim. Nie ma chyba zbyt wielu wielkich stad w

Charlestonie?

– Za to mieszka tam wielu dobrych ludzi. O doskonałym pochodzeniu.

– Wiem. Moja babcia urodziła się w Charlestonie.

– Naprawdę?

– Tak. I też była ruda.

– Moje włosy nie są rude.

– Miód i futro lisa.

Kati spojrzała na zegarek.

– Przepraszam, ale muszę cię zostawić.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin